Gwałty nauczycieli w przedwojennej Polsce. Przemilczane oblicze przemocy wobec dzieci

Strona główna » Międzywojnie » Gwałty nauczycieli w przedwojennej Polsce. Przemilczane oblicze przemocy wobec dzieci

O jednym pisano, że „zwabiał uczennice do pustych klas szkolnych”. Inny nawet nie był w rzeczywistości pedagogiem. Podawał się za niego i każdy mu wierzył. Ile mieli ofiar na sumieniu?

Krakowski lekarz Stanisław Kurkiewicz uważał się za twórcę nowoczesnej seksuologii. W swoich opasłych, wydawanych własnym sumptem książkach już na samym początku XX wieku otwarcie pisał o wszelkich dewiacjach płciowych i o najróżniejszych nadużyciach mających miejsce w ponoć spokojnym mieście nad Wisłą.


Reklama


W publikacji Z docieków (studyów) nad życiem płciowem z 1906 roku wspominał chociażby, że zetknął się z przypadkiem nauczyciela, który w podmiejskiej szkole „przez szereg lat miewał po kilka lepiej lubianych dziewczątek, z których po kilka razy w tygodniu któraś, niby za karę, zostawała” po lekcjach.

Mężczyzna rozbierał ją i wykorzystywał. Nigdy go za to nie ukarano, a Kurkiewicz poznał prawdę tylko dlatego, że jedna z jego pacjentek „bywała przez tegoż nauczyciela tak używaną od swego 7-go roku życia przez lat 6”.

Sala szkolna w prowincjonalnej placówce. Fotografia z 1932 roku.
Sala szkolna w prowincjonalnej placówce. Fotografia z 1932 roku.

„Szereg gwałtów na nieletnich”. Przypadki z przedwojennego Krakowa

W stolicy Małopolski takich historii było więcej. W 1925 roku „Ilustrowany Kuryer Codzienny” doniósł o sprawie niejakiego Stefana Piecha, który żadnych uprawnień pedagogicznych nie miał, ale przez lata i tak skutecznie podszywał się pod nauczyciela, dokonując „szeregu gwałtów na nieletnich dziewczynkach”.

To akurat robił dla zwyrodniałej przyjemności. Zarabiał natomiast jako włamywacz i fałszerz. Policja osaczyła go wreszcie w okolicach krakowskiego Rynku. Zdesperowany Piech wolał śmierć od aresztowania. Zażył cyjanek i umarł na miejscu.


Reklama


Rok wcześniej „Goniec Krakowski” wprost stwierdził, że za „fałsz i pozór” należy uznać opinię miasta jako miejsca cichego, spokojnego, zamieszkanego przez „zwykłych zjadaczy chleba”. Za przykład posłużyła historia „dyrektora jednego z krakowskich kursów seminaryjnych”, pana R. Wykorzystując swoje stanowisko i wpływy, miał on „zwabiać podstępnie uczennice swoje i uwodzić je”.

Ofiar było zdaniem dziennikarzy sześć, a cztery z nich rzekomo już urodziły nauczycielowi dzieci. O sprawcy wprost pisano jako o „gwałcicielu”, choć wiele wskazuje na to, że sprawa została sztucznie (i politycznie) rozdmuchana.

Pedagog słynął z lewicowych poglądów, a tymczasem gazeta miała wyraźnie endecki profil. Policji w każdym razie nie udało się potwierdzić zarzutów. Choć to oczywiście, przy ówczesnej ślepocie władz na zbrodnie seksualne, niczego nie dowodzi.

„Uprawiał proceder od kilku lat”. Zwyrodniali pedagodzy w Wielkopolsce

Wyjątkowy zwyrodnialec grasował w podobnym czasie także w poznańskiej szkole. Tym razem nie chodziło o nauczyciela, ale woźnego pracującego w podstawówce numer 12. I w przeciwieństwie do sprawy spod Wawelu oskarżenia zdają się dużo lepiej uargumentowane.

Uczennice szkoły powszechnej numer 12 w Poznaniu. Fotografia z 1934 roku.
Uczennice szkoły powszechnej numer 12 w Poznaniu. Fotografia z 1934 roku.

Doniesienie złożył lekarz, po przebadaniu 15-letniej ciężarnej uczennicy. Wkrótce do zarzutów dołączyła się matka innej dziewczyny uczęszczającej do tej samej szkoły. Jak ustalono:

Zboczeniec ten uprawiał podobno swój zbrodniczy proceder od kilku lat, zwabiając podczas służby nieletnie i naiwne uczennice do pustych klas szkolnych. Dotychczas zdołano ustalić liczbę 7 ofiar Czajkowskiego w wieku 11 do 15 lat.

Według doniesień „Nowego Kurjera” śledztwo napotykało poważne trudności. Rodzice starali się kryć nieszczęście dzieci, a Czajkowski wypierał się przypisywanych mu czynów. Osadzono go mimo to w areszcie śledczym.


Reklama


Zakończenie sprawy trudno namierzyć. Być może, jak wiele podobnych, została ona zamieciona pod dywan.

„Wobec swoich uczennic”. Temat na niemal ostatnią stronę

Nawet gdy dochodziło do skazań, relacjonowano je w niezwykle zdawkowych słowach. W 1934 roku sąd wysłał do więzienia nauczyciela szkoły powszechnej Aleksandra Kozica. Pod Nowym Tomyślem dopuszczał się on „czynów niemoralnych wobec swoich nieletnich uczennic”.

Kara była, jak na warunki epoki, nad wyraz surowa: aż cztery lata odsiadki. Mimo to „Kurier Warszawski” poświęcił historii tylko dwuzdaniową notkę na szóstej z ośmiu stron numeru.

Przeczytaj też o kobiecej pedofilii w przedwojennej Polsce. Wymysł czy prawdziwy problem?

***

O przestępczości seksualnej w przedwojennej Polsce pisałem szeroko w książce Epoka milczenia.

Bibliografia

  1. Dyrektor kursów seminarjalnych gwałcicielem uczenic, „Goniec Krakowski”, nr 290 (1924).
  2. K. Kloc, Wielkomiejska gangrena. Margines społeczny międzywojennego Krakowa, Avalon, Kraków 2016.
  3. S. Kurkiewicz, Z docieków (studyów) nad życiem płciowem. Luźne osnowy (tematy), t. II: Szczegółowe odróżnienie czynności płciowych, nakł. autora, Kraków 1906.
  4. Nauczyciel-zboczeniec, „Kurier Warszawski”, nr 188 (1934).
  5. Niebezpieczny włamywacz krakowski – nauczycielem, „Ilustrowany Kuryer Codzienny”, nr 39 (1925).
  6. W szponach zwyrodnialca, „Nowy Kurjer”, nr 179 (1932).
Autor
Kamil Janicki
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.