Żołnierze GROM podczas wspólnych ćwiczeń z Navy Seals

Jedno z najważniejszych zadań GROM-u. Po tym, co stało się w Iraku trzeba było powierzyć sprawę najlepszym

Strona główna » Historia najnowsza » Jedno z najważniejszych zadań GROM-u. Po tym, co stało się w Iraku trzeba było powierzyć sprawę najlepszym

Po tym, jak w 2007 roku Polska ponownie otworzyła swoje przedstawicielstwo w Kabulu, pojawiła się kwestia zapewnienia bezpieczeństwa dyplomatom w strefie wojny. Wybór padł na najlepszą polską formację bojową – GROM. 

Polskie władze, dołączając do wojny z terroryzmem, na dobrą sprawę nie wiedziały, w co się pakują. Nasi żołnierze stanęli oko w oko z ludźmi zdeterminowanymi, by zabić.


Reklama


Talibowie szukali sposobu na to, by atakować cele o znaczeniu strategicznym, a co ważniejsze propagandowym. Dlatego nikt nie był bezpieczny.

Polska placówka dyplomatyczna została ewakuowana z Afganistanu po tym, jak w 1992 roku talibowie przejęli władzę w kraju. W 2007 roku na wiosnę zaczęto przygotowania do jej ponownego otwarcia. 

Oznaka rozpoznawcza GROM (fot. Ministerstwo Obrony Narodowej, dozwolony użytek).

Nie ma miejsca na niepewność

“To kraj, w którym nie ma miejsca na naukę związaną z bezpieczeństwem osobowym i instytucji. Kto tego nie pojmuje, płaci często najwyższą cenę, niestety, my, Polacy, lubimy się uczyć na własnych błędach, oby ta nasza mentalność jak najszybciej się zmieniła” – można przeczytać w książce Świat na celowniku,

Ostry komentarz sformułował były żołnierz GROM-u piszący pod pseudonimem Naval. Służąc w polskich siłach specjalnych zajmował się on między innymi właśnie zapewnieniem bezpieczeństwa ambasadzie w Kabulu. 


Reklama


Takie zadania to nie przelewki. Pracując w placówce żołnierze czuwali nad zabezpieczeniem budynku oraz nad tym, by nikt nie odstrzelił głowy pracownikom. Nikt nie chciał powtórki z Iraku…

Cała polska służba dyplomatyczna doznała wstrząsu, gdy 3 października 2007 roku konwój, w którym poruszał się ambasador RP w Bagdadzie Edward Pietrzyk został zaatakowany z pomocą samochodu pułapki.

Artykuł powstał w oparciu o nową książkę Navala pt. Świat na celowniku (Bellona 2021).

Obstawę dyplomaty stanowili oficerowie BOR, z których trzech zostało rannych. Pietrzyk przeżył tylko dlatego, że czwarty zasłonił go własnym ciałem, płacąc za to najwyższą cenę. 

W tym czasie polska ambasada znajdowała się w tak zwanej “czerwonej strefie”, gdzie było znacznie goręcej. Po zamachu ambasada w Bagdadzie, śladem placówek dyplomatycznych innych krajów, przeniosła się do “strefy zielonej”, będącej w praktyce twierdzą.


Reklama


„Nudna robota”

Ponownie otwarte przedstawicielstwo Rzeczpospolitej w stolicy Afganistanu od razu znajdowało się w “strefie zielonej”, dzięki czemu było tam w miarę bezpiecznie. Co nie znaczy, że komandosi lekceważyli swoje zadania. 

“Praca w ambasadzie to ochrona jej i dyplomatów, trochę nudna robota, ale i taką trzeba umieć wykonywać. Zbieramy kolejne doświadczenia, więc przykładamy się jak zawsze, poza tym to jednak świetna okazja do poznawania miasta, okolicy, zwyczajów, bo w bazie gdzieś w prowincji Kandahar nasza praca była inna niż poruszanie się zatłoczonymi ulicami Kabulu” –  pisze autor Świata na celowniku.

Żołnierze GROM podczas wspólnych ćwiczeń z Navy Seals
Żołnierze GROM podczas wspólnych ćwiczeń z Navy Seals.

Nie da się chronić nikogo na siłę

Żołnierze GROM-u starali się także wspierać Polaków niezwiązanych oficjalnie ze służbą dyplomatyczną, choć ci niekoniecznie chcieli zdawać się na ich profesjonalizm. Zdarzyło się na przykład, że GROM-owcy zostali poproszeni o to, by odwiedzili kilku pracowników Polskiej Akcji Humanitarnej, mieszkających w mieście.

Dom, do którego trafili, był otoczony murem z wielką bramą, ale wjazdu bronił tylko siedzący na stołku dziadek z karabinem. Taka ochrona nie powstrzymałaby nawet średnio rozgarniętego oddziału talibów. Polacy z PAH nie chcieli jednak wojskowej pomocy, choć w strefie wojny organizacje humanitarne zwykle współpracują z wojskiem lub zatrudniają doświadczoną, wyspecjalizowaną ochronę. W tym wypadku operatorzy GROM mogli tylko bezradnie pokręcić głowami.

“Poza nastraszeniem, cennymi radami i ustaleniem łączności alarmowej pozostawiliśmy naszych humanitarnych rodaków samym sobie. Tam na miejscu nie byliśmy ich w stanie ochraniać, działali zgodnie z prawem, więc nikt nie mógł ich przymusić do powrotu do Polski” – relacjonował Naval. 

W polskich mediach nie zrobiło się w tamtym czasie głośno o porwaniu dla okupu pracowników naszej organizacji humanitarnej, ani o zabiciu Polaków z PAH przez talibów, za którym szło opublikowanie nagrania z egzekucji. Można więc podejrzewać, że zastosowali się do rad udzielonych im przez operatorów z GROM.

Przeczytaj też o pierwszych tygodniach w GROM-ie. Były operator zdradza sekrety treningu elitarnej jednostki.


Reklama


Bibliografia

Nowa książka Navala już w sprzedaży

Autor
Anna Kasperowicz
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.