Gustowne kapelusze. Ciepłe rękawiczki. I przepięknie skrojone płaszcze. Moda dwudziestolecia międzywojennego nie bez powodu zachwyca jeszcze dzisiaj. Ale i ona miała swoje ciemniejsze strony, a elegantki sprzed stulecia nieraz stawały przed dylematem: ciepło… czy modnie?
„Moda nie jest jednostronna. Pozwala ona na wszystko” – głosili redaktorzy „Przeglądu Mody” w grudniu 1927 roku. W gruncie rzeczy mocno jednak przesadzili – przynajmniej, jeśli chodzi o ubiór zimowy.
Reklama
To prawda, że panie mogły wybierać spośród różnych materiałów, wzorów, akcesoriów czy faktur. Ale pewne rzeczy były przesądzone: na przykład sam fason płaszcza.
Lata 20…
I tak, w latach 20. żadna podążająca za modą kobieta nie pokazałaby się w okryciu podkreślającym talię. Pojawiały się one jeszcze w pierwszych latach powojennych, ale bardzo szybko zostały wyparte przez modele o prostym kroju lub z obniżoną talią.
Najmodniejsze okrycia miały dodatkowo wszyte futrzane kołnierze i mankiety. Panie, które chciały pochwalić się pasującą spódnicą, mogły wybrać opcję krótszą, sięgającą tuż za biodra. Te, którym zależało przede wszystkim na cieple, wybierały fasony do kolan.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Chamstwo urzędników ma w Polsce długą historię. W 1924 roku boleśnie przekonała się o tym żona głowy państwaPodobnie chłopięca sylwetka dominowała w krojach płaszczy sportowych. Niewiele różniły się one właściwie od płaszczy męskich.
…i lata 30.
Jeśli jednak którakolwiek z elegantek myślała, że modny płaszcz posłuży jej przez co najmniej kilka lat – to grubo się myliła. Lata 30. upłynęły bowiem pod znakiem fasonów diametralnie odmiennych.
Reklama
Różnicę widać na pierwszy rzut oka – przede wszystkim dlatego, że talia wróciła na dawne miejsce. Skończyły się czasy awangardowych chłopczyc. Kobiece kształty znowu należało podkreślać.
Oprócz wcięcia w talii oznaczało to mocno zaznaczone ramiona i (mniej lub bardziej) rozkloszowany dół. Co do reszty, można było naprawdę poszaleć: wybrać kołnierz o bardzo szerokich klapach, asymetryczne zapięcie lub ekstrawaganckie detale na linii ramion.
Modne były także wiązania pod szyją, takie, jak na poniższym tweedowym płaszczu. Warto też zwrócić uwagę na ciekawe rękawy – zamiast eleganckich wąskich wybierano czasem te lekko balonowe.
Marzeniem jest futro
Choć piękne, to jednak nie płaszcze były prawdziwym obiektem westchnień modnych Polek.
„Oczywiście, że marzeniem każdej z pań jest futro” – przekonywali redaktorzy „Przeglądu Mody” w 1933 roku. – „Galanteria futrzana ma olbrzymią przyszłość przed sobą„.
Reklama
Futra – zarówno te naturalne, jak i te sztuczne, które także weszły już na rynek – z reguły miewały krój podobny do płaszczy. W wersji wieczorowej jednak przypominały już niemal peleryny, jak u Karoliny Lubieńskiej, która w poniższej kreacji została w 1939 roku „wicekrólową balu”.
Na nartach
W odróżnieniu od mody spacerowej, tą sportową rządziły zdecydowanie względy praktyczne. Na narty panie wybierały się w ciepłych kostiumach, złożonych najczęściej z szerokich spodni, dopasowanej kurteczki, ciepłych trzewików i rękawiczek.
Nieco mniej praktyczne wydają się za to czapki. Jeśli miały pokazywać choć niewielką część misternie ułożonej fryzury – im więcej drobnych loczków, tym lepiej – to nie miały szans, by spełniać swoją podstawową funkcję.
Reklama
Bardzo trudno sobie na przykład wyobrazić, jak właściwie sprawdzał się kapelusik, prezentowany przez modelkę na poniższym zdjęciu. Poza tym, rzecz jasna, że świetnie wychodził na zdjęciach.
Co na głowę?
A skoro o nakryciach głowy mowa, to warto zauważyć, że w tej kwestii zaszły w okresie międzywojennym zmiany równie poważne, jak w przypadku płaszczy.
Dla lat 20. charakterystyczne były czapki i kapelusze nasunięte niemal na oczy, praktycznie w całości przykrywające modne krótkie włosy. Wariacji tego kształtu było mnóstwo.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Co musiał zrobić przedwojenny oficer, aby się ożenić? Formalne wymogi były absurdalneMożna było zdecydować się na model, który – odwrócony – przypominałby kubełek. Pojawiały się jednak też fasony jeszcze głębiej wciśnięte na uszy, z wycięciem odsłaniającym oczy.
Lata 30. zabawne kubełkowe kapelusiki skazały jednak na zapomnienie. Hasłem dekady była asymetria – ale poza tym rzeczywiście wszystko było dozwolone.
W wersji na sportowo można więc było zdecydować się na modnie przekrzywiony na bok kapelusz z rondem prostym lub zaokrąglonym. Ale na spacer wybierano też bardziej fantazyjne fasony z najróżniejszymi zdobieniami.
Reklama
Natomiast jeśli ktoś nie chciał wydawać fortuny na ekstrawaganckie rozwiązania, mógł po prostu… założyć na bok beret. I to właśnie takie rozwiązanie królowało na ulicach.
Buty przerażają
A co na nogi? Przykro to stwierdzić, ale zdjęcia modelek i ilustracje z przeglądów mody wręcz przerażają. Proponują zwykłe pantofelki albo lekkie, skórkowe trzewiki.
Na szczęście pojawiały się już również bardziej zabudowane sznurowane botki, jak na poniższym zdjęciu. Choć na polskie zimy i tak najbardziej przekonujące wydają się buty… narciarskie.
Dla odważnych
Jak w każdej epoce, także w okresie międzywojennym nie brakowało pań, które lubiły zaszaleć. I to do nich kierowano co bardziej ekstrawaganckie wynalazki.
Reklama
Jednym z nich były lansowane na Wyspach Brytyjskich rękawiczki… z dziurami na wysokości paznokci, by można było pochwalić się ciekawym lakierem do paznokci. Ile polskich elegantek zdecydowało się na to rozwiązanie? Historia mody litościwie milczy.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Bibliografia i źródła ilustracji:
- „Przegląd Mody” 1927-1939.
- Narodowe Archiwum Cyfrowe
- Karolina Żebrowska, Polskie piękno. Sto lat mody i stylu, Znak 2019.
Ilustracja tytułowa: „Przegląd Mody”, grudzień 1932 (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe).