W społeczeństwie średniowiecznym dobre imię bywało ważniejsze od władzy lub pieniędzy. Nie tylko rycerze i królowie zażarcie bronili swojego honoru. Robili to też mieszczanie. Zwłaszcza jeśli sąsiad zarzucał im, że „nigdy nie spłodzili prawego potomka”, a ich żony „włóczą się po klasztorach, aby z mnichami grzeszyć”.
W średniowiecznym Krakowie, poza sądem ławniczym, orzekającym w sprawach zbrodni i kradzieży, funkcjonował też sąd wójtowski, zajmujący się drobnymi, codziennymi incydentami.
Reklama
To przed nim rozstrzygano sąsiedzkie spory, karano bójki, a także – procesowano się o obelgi i przekleństwa.
Honor polskiej mieszczki
Najstarszą księgę wójtowską, pochodzącą z lat 1442-1443, przebadał swego czasu Maciej T. Radomski. Historyk z Polskiej Akademii Nauk potwierdził, że wyczuleni na punkcie własnej godności obywatele Krakowa nie tolerowali nawet drobnych inwektyw ani rzucanych w gniewie insynuacji. Zawsze gdy czuli się obrażeni szli przed trybunał.
W aż 64% spraw o pomówienie oskarżonymi były kobiety. Także wśród oskarżycieli zdecydowanie przeważała płeć piękna.
Najczęstsza obelga
Obelgi, których odwołania żądano miały różnoraki charakter. Krakowianie najczęściej wyzywali się od złodziei. Maciej T. Radomski odnalazł we wspomnianej księdze 59 takich przypadków.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
„Dbałość mieszczan o oczyszczenie z niesławnego miana złodzieja nie dziwi tym bardziej, że najczęściej pomawiano o dokonanie konkretnej kradzieży (około 60% przypadków)” – podkreślił badacz.
Idź tam, gdzie przebywają ladacznice
Na drugim miejscu wśród sądzonych spraw znalazły się obelgi natury seksualnej. Wójtowski trybunał w latach 1442-1443 zajął się aż 55 takimi incydentami. Każdy z nich opisano, ale niestety w sposób dalece formalny. W efekcie da się ustalić charakter pomówień. Nie są natomiast znane dokładne inwektywy, jakie padały z ust krakowian.
Reklama
„Najpowszechniejsze były wyzwiska związane z prostytucją” – podkreślił Maciej T. Radomski. – „Podwójci redagując wpis do księgi notował wtedy łaciński termin meretrix”. W rzeczywistości musiało chodzić o słowa znacznie ostrzejsze. I wypowiadane w miejscowych językach – niemieckim bądź polskim – nie zaś po łacinie.
Pewna krakowianka usłyszała, że powinna udać się tam, „gdzie zwykle przebywają ladacznice”. Innej zarzucono, że mieszka w lupanarze. Była też taka, do której rzucono, ze to jej dzieci „powinny drzeć szaty u prostytutki”.
Ojciec spłodził was ze służkami
28% obelg seksualnych odnosiło się do kupczenia ciałem. 20% – do cudzołóstwa. „Jedynie w kilku takich sprawach pojawiło się konkretne oskarżenie” – zaznaczył Maciej T. Radomski.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Najbardziej tajemnicza epidemia średniowiecza. Tysiące ludzi straciły kontrolę nad swoimi ciałamiDorota żona Stana Magerlena w gniewie powiedziała, że Cloze z Będzina zrobił dziecko swej służącej, a jego dzieciom, że je wszystkie spłodził ze służkami.
[Niejaka] Grapparowa oskarżyła zaś Agnieszkę, swoją sąsiadkę z ulicy Sławkowskiej, że po pierwsze zległa z jej mężem. Po drugie, że jest wlgariter czarowniczka wobec jej syna, czyli miała posłużyć się magią dla uwiedzenia chłopaka, na zakończenie odesłała jeszcze sąsiadkę do domu publicznego.
Zwykle rzucano dużo bardziej ogólnikowe insynuacje. Kachna Grifniczka powiedziała jakiejś Agnieszce, że ta „włóczy się do mnichów, aby źle z nimi czynić”.
Reklama
Cytowany historyk trafił też na przypadek kobiety oskarżonej o to, że rzekomo „się codziennie ze scholarami kładła”.
Bancharth czyli bękart
Krakowianie insynuowali sobie stosunki poza- i przedmałżeńskie oraz posiadanie nieślubnych dzieci. W księdze wójtowskiej wyjątkowo zapisano konkretny epitet padający w ostatnim przypadku: bancharth, a więc bękart.
Ostatnia grupa wyzwisk wydzielona przez Macieja T. Radomskiego „dotyczyła niewłaściwych zachowań seksualnych nie samych obrażanych, lecz ich rodziców”. Zwykle chodziło o zarzut nieślubnego pochodzenia.
Jakich obelg nie wypowiadano?
Badacz z Polskiej Akademii Nauk podkreślił też, że pewnych ataków nie stosowano, a przynajmniej – nie trafiały one przed oblicze sądu.
Reklama
„Zaskakuje zupełny brak obelg odnoszących się do sprawności seksualnej czy do seksu niezgodnego z naturą” – stwierdził. – „W tym ostatnim przypadku bardzo surowe kary za sodomię i konieczność szczególnie trudnego dowodzenia w sądzie winy (bądź niewinności) mogły zniechęcać zarówno do podejmowania akcji przeciw zniesławiającemu, jak w ogóle posługiwania się takimi inwektywami”.
Bibliografia
- Radomski Maciej T., „Włóczysz się po klasztorach, aby z mnichami grzeszyć! A ty codziennie ze scholarami się kładziesz!” — czyli o seksualności w języku obelg krakowskich mieszczan w XV wieku, „Przegląd Historyczny”, t. 103 (2012).