Przez całe średniowiecze i zdecydowaną większość epoki nowożytnej Japonia zachowywała ścisłą izolację od reszty świata. Obcokrajowcy nie mogli swobodnie poruszać się po kraju, a kontakty zagraniczne były nieliczne i pełne powściągliwości.
Sakoku, a więc oficjalna polityka „zamkniętego kraju”, obowiązywała od drugiej ćwierci XVII wieku do połowy XIX stulecia. Także we wcześniejszych wiekach Japonia była w przeważającym stopniu odcięta od świata.
Reklama
„Skuteczny kordon sanitarny”
Zdarzały się okresy wzmożonej wymiany handlowej i imigracji, ogółem jednak do Japonii podróżowano rzadko, a przybysze nie byli mile widziani. Izolacjonizm kraju miał swoje źródła już w samym położeniu Wysp Japońskich.
„Dwieście kilometrów smaganych sztormami mórz oddzielało Japonię od Korei” – wyjaśnia ceniony historyk gospodarki Angus Maddison. – „Do najbliższego skrawka Chin było 750 kilometrów. Ta bariera morska, a także oficjalna polityka, tworzyły skuteczny kordon sanitarny”.
Bez gryzoni, podróżników i wrogich armii
Japonia nie importowała zbóż, wraz z którymi do wyspiarskiego kraju mogłyby docierać roznoszące choroby gryzonie. Przybywających kupców poddawano zresztą „kwarantannie” na ograniczonym obszarze wokół Nagasaki.
Pomimo dwóch prób podejmowanych przez Mongołów, Japończycy nigdy też nie znaleźli się pod wrogą okupacją ani nie toczyli otwartej, długotrwałej wojny z obcokrajowcami na własnym terytorium.
Reklama
Wszystkie te czynniki sprawiły, że Japonię ominęła największa katastrofa, z jaką w epoce przednowoczesnej zmagał się Stary Świat.
Wolność od dżumy…
Epidemia czarnej śmierci z połowy XIV wieku zabiła nawet ponad połowę mieszkańców Europy. Później dżuma wielokrotnie powracała, pustosząc kontynent, wyludniając miasta i paraliżując rozwój gospodarczy. Ostatnie wielkie uderzenia zarazy przypadły jeszcze na połowę XVII wieku.
Choć wątek ten rzadko trafia do zachodniej literatury, dżuma miała ten sam wpływ na społeczności wschodniej i południowej Azji, co na mieszkańców Włoch albo Francji. W Chinach i Indiach regres populacji był równie głęboki, co w Europie. W Państwie Środka zaczął się też sporo wcześniej – już w XIII wieku.
Japonia była na tym tle przypadkiem zupełnie wyjątkowym. Dżuma nigdy nie dotarła na jej wyspy. „Wolność od plagi była głównym powodem, dla którego w pierwszych 1500 latach naszej ery japońska populacja rosła szybciej niż ludność Europy i Chin” – komentuje Angus Maddison.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
…i innych epidemii
Także inne epidemie albo zupełnie omijały Nippon, albo tylko w bardzo ograniczonym stopniu trapiły Japończyków. Tyfus w ogóle nie pojawił się w Państwie Kwitnącej Wiśni. Z kolei zjadliwość cholery, czerwonki, duru brzusznego, malarii czy odry była wyraźnie niższa niż w Europie.
Spośród wszystkich wielkich, globalnych epidemii w Japonii poważny problem stanowiła tylko ospa.
Reklama
Jak dodaje Maddison, poza izolacją ogromne znaczenie miała także japońska kultura, kładąca nacisk na higienę osobistą oraz czystość wnętrz. Co więcej Japończycy, kierujący się wytycznymi buddyzmu, niemal nie spożywali mięsa. W efekcie „nie mieli krów, świń, owiec i kóz, ani zwierzęcego łajna”, co pozwalało ograniczać kolejne źródła rozwoju chorób.
Przeczytaj też o tym, jak epidemie dżumy wpływały na życie seksualne dawnych Polaków.
Bibliografia
- Malanima P. Pre-Modern European Economy. One Thousand Years (10th-19th Centuries), Brill 2009.
- Maddison A., The World Economy, t. 1: A Millennial Perspective, OECD 2006.