W carskiej Rosji nie brakowało obrzydliwie bogatych arystokratów posiadających nawet dziesiątki tysięcy „dusz”. Lokalna odmiana niewolnictwa pozwalała im na życie w luksusie, pełne ekscesów, ekstrawagancji i wprost niewyobrażalnej rozrzutności.
Kondycję rosyjskich elit u szczytu epoki pańszczyźnianej – w wiekach XVIII i XIX – obrazowo ukazał Aleksander Nikitienko: wyzwolony chłop i cięty komentator sytuacji w kraju. Pisał on, że „szlachetni panowie, władając setkami posłusznych niewolników”, sami w efekcie „stawali się niewolnikami swoich nałogów”.
Reklama
Podobne opinie wyrażano częściej. Inni obserwator pytał: „Co miał do roboty dziedzic – niewykształcony, dobrze sytuowany, wyniesiony przez prawo ponad inne stany, któremu wszyscy ulegali, którego każdy ruch uprzedzano, a każde życzenie – spełniano?”. Było dla niego oczywiste, że absolutna władza nad ludźmi prowadziła do wynaturzeń i ekscesów. Zwłaszcza, że często „naturalną i rzeczywiście jedyną rozrywką” ziemianina były libacje oraz samowole.
„Rosyjska szlachta pokazała światu niewiarygodne wręcz ekstrawagancje” – potwierdza Borys Kierżencew na kartach książki Zniewolona Rosja. Historia poddaństwa.
Niektóre z nich można uznać za zabawne i wielce oryginalne. Ale każde z tych pańskich szaleństw było możliwe tylko dzięki zbudowanemu na niewolnictwie systemowi i dlatego wydaje się rzeczą oczywistą, że wspominanie owego sobiepaństwa może budzić jedynie wstyd, że wszystko to odbywało się w Rosji, i zdziwienie, że trwało to dwa stulecia.
Jakie konkretnie ekscesy ma na myśli doktor nauk historycznych Uniwersytetu Moskiewskiego? Oto kilka szczególnie niewiarygodnych przykładów.
1. Ludzkie rzeźby
Majątek pewnego hrabiego słynął z pięknych, niezwykle realistycznych rzeźb antycznych bogiń i bogów ustawionych w parku. Chętnie i z daleka przyjeżdżano, by je podziwiać. Kiedy jednak pewna grupa gości przybyła do arystokraty bez zapowiedzi, okazało się, że wszystkie postumenty są puste. Hrabia wyjaśnił zaś, że… figury pracują w polu, bo przecież trwają żniwa.
Reklama
„Zaskoczeni tą odpowiedzią goście domyślili się, że »posągami« w parku hrabiego byli jego chłopi i chłopki, rozebrani do naga i pomalowani białą farbą na kolor marmuru” – pisze Borys Kierżencew. – „Sam hrabia lubił przechadzać się alejami, a gdy któryś z »posągów« się poruszył czekała go za to natychmiastowa kara w stajni, pod rózgami stangretów”.
2. Tama do słuchania słowików
Nie mniej szalone zadanie miał dla swoich poddanych niejaki hrabia Rozumowski. Jak wyjaśnia autor Zniewolonej Rosji w okresie wiosennych roztopów arystokrata „spędzał tysiące chłopów pańszczyźnianych, żeby zbudowali olbrzymi nasyp przez rzekę, po którym będzie mógł przejechać na drugą stronę i posłuchać słowików”.
3. Dziesięć tysięcy całusów w rękę
Z kolei nuworysz, świeżo uszlachcony przez Katarzynę Wielką Piotr Sobakin, wprost obsesyjnie dbał o to, by poddani oddawali mu należne pokłony. W każde Zielone Świątki spędzał pod swój dwór wszystkich chłopów, łącznie około 10 000 ludzi z ogromnego latyfundium.
Każdy poddany po kolei miał obowiązek… pocałować Sobakina w rękę. Chłopska orkiestra śpiewała też „sto lat”, a artylerzyści arystokraty oddawali na jego cześć salwy honorowe.
Reklama
4. Las z ludzi
Szeroko znane były poza tym chociażby ekscesy sławnego bogacza Aleksieja Pleszczejewa. Zdarzyło się, że z okazji urodzin swojej małżonki arystokrata nakazał, aby na pustym dotąd miejscu w ciągu jednej nocy wyrósł las. Nazajutrz goście z niedowierzaniem przecierali oczy: życzeniu stało się bowiem za dość.
„Zdziwienie zastąpiły oszołomienie i zachwyt, gdy jubilatka ruszyła do przodu i w tej samej chwili cały zagajnik się przed nią pochylił. Okazało się, że były to świeżo ścięte gałęzie, trzymane przez setki chłopów” – wyjaśnia Borys Kierżencew w książce Zniewolona Rosja.
5. Portret z amorkami
Nie była to zresztą jedyna, ani nawet największa ekstrawagancja towarzysząca tym jednym tylko urodzinom. Podczas uczty na eksponowanym miejscu ustawiono ciemnię optyczną, „camerę obscura”, do której zapraszano gości, by oglądali jedyny w swoim rodzaju portret solenizantki:
Oczom tych, którzy przystali na propozycję, ukazywał się istny cud – w okienku przyrządu widać było przepiękny portret solenizantki. Ale najbardziej zdumiewające wydawało się to, że wokół portretu pląsały żywe amorki!
Reklama
Sztuczka była pomysłowa, a zarazem prosta. Na oddalonej łące, która znajdowała się naprzeciwko przyrządu, wytyczono koło i chłopskie dzieci, przebrane za amorki, przez cały upalny dzień poruszały się po jego obwodzie, portret zaś umieszczono tak, że zajmował wnętrze koła.
Bibliografia
- Kierżencew Borys, Zniewolona Rosja. Historia poddaństwa, Wydawnictwo Poznańskie 2021.
1 komentarz