Ngo Dinh Diem. Krwawa śmierć wietnamskiego dyktatora

Strona główna » Historia najnowsza » Ngo Dinh Diem. Krwawa śmierć wietnamskiego dyktatora

Utrzymał się u władzy tak długo, jak był wygodny dla Amerykanów. Nie mógł wiedzieć, co szykują mu jego generałowie. I nawet gdy usłyszał ich ultimatum, nie zamierzał godzić się na oddanie władzy.

Ngo Dinh Diem został prezydentem Wietnamu Południowego w 1954 roku. Stanowisko zawdzięczał Amerykanom, ceniącym jego antykomunizm. 


Reklama


Właśnie dzięki poparciu Stanów Zjednoczonych mógł sobie pozwolić na rządy twardej ręki, upływające pod znakiem bezkompromisowej walki z lewicowym Viet Minhiem oraz prześladowań buddystów, stanowiących większość społeczeństwa. 

Wiernie asystował mu przy tym, kierujący tajną policją, brat Ngo Dinh Nhu. Obaj byli zagorzałymi katolikami.

Prezydent Dwight D. Eisenhower i sekretarz stanu John Foster Dulles witają Ngo Dinh Diema na lotnisku w Waszyngtonie (domena publiczna).
Prezydent Dwight D. Eisenhower i sekretarz stanu John Foster Dulles witają Ngo Dinh Diema na lotnisku w Waszyngtonie (domena publiczna).

Gwiazdy będą sprzyjały

Brutalne panowanie Ngo Dinh Diema trwało do 1963 roku. Wreszcie jednak miarka się przebrała. Grupa wysokich rangą oficerów – z generałem Duong Van Minhem na czele – zawiązała spisek przeciw swemu przywódcy.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Pałac Kim Dzong Una. Jak mieszka i w jakim luksusie się pławi koreański dyktator?

Co istotne, buntownicy… mogli liczyć na poparcie Stanów Zjednoczonych, które straciły wiarę w niedawnego protegowanego. Jak pisze w jednym z rozdziałów książki Ostatnie dni dyktatorów Pierre Journoud: 

Spiskowcy poradzili się astrologów, którzy potwierdzili, że 1 listopada 1963 roku gwiazdy będą im sprzyjały. To będzie pomyślny dzień.


Reklama


Przy takich wróżbach kierujący całą akcją generałowie byli pewni swego. Wezwali Diema, aby złożył urząd i poddał się wraz z bratem bez walki. Ale prezydent wcale nie zamierzał kapitulować. Wciąż liczył na pomoc Waszyngtonu oraz dowódców wiernych formacji wojskowych. Wtedy jeszcze nie wiedział, że wszyscy go zdradzili.

Szturmem kierował agent CIA?

Kilka godzin później rozpoczął się atak na pałac prezydencki, którego broniły zaledwie… trzy bataliony gwardii i jedna jednostka pancerna. Jak twierdzi Pierre Journoud:

Z relacji świadków wynika, że szturmem kierował oficer amerykański: być może Lucien Conein, szczególnie aktywny agent CIA pochodzenia francuskiego. Osaczeni Diem i Nhu nie czekali na pierwszy ostrzał artyleryjski. Uciekli z siedziby tajnym tunelem.

Brat Diema Ngo Dinh Nhu wita się z wiceprezydentem USA Lyndonem B. Johnsonem (domena publiczna).
Brat Diema Ngo Dinh Nhu wita się z wiceprezydentem USA Lyndonem B. Johnsonem. Zdjęcie wykonane w 1961 roku (domena publiczna).

Politycy znaleźli schronienie w chińskiej dzielnicy Sajgonu, gdzie zaopiekował się nimi zwierzchnik tamtejszej wspólnoty wyznaniowej. Tymczasem sytuacja z godziny na godzinę stawała się coraz bardziej beznadziejna. Już rankiem 2 listopada zdesperowani bracia poprosili o azyl w kościele św. Franciszka Ksawerego.

Właśnie tam dotarła do nich wiadomość, że pałac prezydencki został zdobyty przez zamachowców. Ngo Dinh Diem zdał sobie sprawę, że to już koniec. Zdruzgotany zadzwonił do rebeliantów z ofertą, że odda się w ich ręce pod jednym warunkiem. Mieli pozwolić mu bezpiecznie wyjechać zagranicę.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

W przypływie szału

Początkowo wydawało się, że dyktatorowi rzeczywiście uda się ocalić skórę. Wysłano po nich konwój, który miał bezpiecznie odstawić aresztantów na miejsce. Dopiero po drodze sytuacja niespodziewanie się zaogniła.

W samochodzie wybuchła karczemna awantura pomiędzy Ngo Dinh Nhu a majorem Nguyen Van Nhungiem – adiutantem generała Minha. Kłótnia przeszła w krwawą jatkę. W pewnym momencie oficer wyciągnął nóż i niewiele myśląc zadał serię szybkich ciosów byłemu szefowi tajnej policji.

Ciało zasztyletowaneg Ngo Dinh Diema (domena publiczna).
Ciało zasztyletowaneg Ngo Dinh Diema (domena publiczna).

Na ratunek konającemu bratu rzucił się oczywiście Ngo Dinh Diem, co jeszcze bardziej rozwścieczyło majora. Nie zważając na wcześniejsze obietnice, w przypływie szału, Nguyen zamordował dopiero co obalonego prezydenta.

Jego śmierć była zapowiedzią długiej serii krwawych przewrotów, które doprowadziły wreszcie do amerykańskiej interwencji zbrojnej na Półwyspie Indochińskim.

Przeczytaj również o dyktatorze, który rzucił poprzednika na pożarcie psom. Sam został poćwiartowany i zjedzony przez rebeliantów


Reklama


Bibliografia

  1. Ostatnie dni dyktatorów, Znak Horyzont 2014.
  2. John Simkin, Ngo Dinh Diem

Ilustracja tytułowa: Ngo Dinh Diem na zdjęciu z1962 roku

Autor
Rafał Kuzak
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.