Józef Paczyński trafił do Auschwitz już w pierwszym transporcie polskich więźniów, który dotarł do obozu 14 czerwca 1940 roku. Miał to szczęście, że przydzielono mu zajęcie zapewniające względne bezpieczeństwo, a także… wiele okazji do zgładzenia komendanta Rudolfa Hössa. Żadnej z nich nie wykorzystał.
Józef Paczyński urodził się w 1920 roku. W tracie wojny obronnej dostał się do niemieckiej niewoli, z której jednak szybko uciekł. Próbował przedostać się przez Węgry do Francji, aby nadal walczyć z Niemcami, ale szczęście przestało mu sprzyjać. Znów trafił w ręce okupanta, który tym razem nie zamierzał pozwolić 20-latkowi wydostać się z matni.
Reklama
Pierwszy transport Polaków do Auschwitz
Józef znalazł się wśród 728 polskich więźniów przetransportowanych z Tarnowa do nowo powstającego obozu w Auschwitz. Otrzymał tam numer 121. Nie trafił jednak do komand budujących baraki. lecz został jednym z… obozowych fryzjerów strzygących esesmanów.
W związku z objętą funkcją – jak podkreśla Laurence Rees w książce Auschwitz. Naziści i „ostateczne rozwiązanie” – Paczyński „stał się jednym z nielicznych więźniów, którzy bezpośrednio stykali się z samym komendantem obozu – regularnie odwiedzał nawet jego dom”.
Odwiedziny u Rudolfa Hössa. Z brzytwą do komendanta obozu
Po latach dokładnie opowiedział, jak wyglądały te wizyty:
Mniej więcej co półtora tygodnia przychodził taki podoficer z kompanii wartowniczej, zaprowadzał mnie i ja tego Hössa strzygłem. Zabierał mnie do willi Hössa przy bramie, widywałem tam jego żonę. Poszedłem na górę do łazienki, gdzie stało krzesło, wszedł Höss i usiadł na nim.
Miał w ustach papierosa i czytał gazetę. Obciąłem go tak samo jak poprzednio. To nie było trudne. Kein Word. On do mnie ani słowa, a ja… a ja też, bo ja się bałem, a on się brzydził więźniów.
Reklama
Być może zastanawiacie się dlaczego widząc cierpienia innych więźniów Paczyński nie spróbował zamordować człowieka stojącego na czele obozowej machiny śmierci? Tak na to pytanie odpowiadał sam fryzjer z Auschwitz:
To było takie… było takie. Przecież miałem brzytwę w ręce, mogłem go złapać i ciach. Mogło tak być. Ale przecież ja jestem istota żyjąca i myśląca. Pani wie, co by się działo? Cała moja rodzina by poszła. Pół obozu by poszło. A na jego miejsce by przyszedł kto inny.
Trudno nie zgodzić się z Józefem Paczyński, że zamordowanie Rudolfa Hössa pociągnęłoby krwawy odwet na więźniach obozu oraz jego rodzinie. Wystarczy wspomnieć, że po ucieczce 10 członków kompanii karnej w czerwcu 1942 roku Niemcy za karę zamordowali aż 340 więźniów obozu!
Dwa różne końce. Józef Paczyński i Rudolf Höss
Józef Paczyński miał dziesiątki okazji do zgładzenia krwawego kata, ale ręka mu nie zadrżała. W Auschwitz dotrwał do 1945 roku, a następnie przeżył upiorny „marsz śmierci” w styczniu tego roku. Zmarł dopiero w 2015 roku, dożywszy sędziwego wieku 95 lat.
Rudolf Höss również przeżył wojnę. Nie uniknął jednak odpowiedzialności za swoje zbrodnie. Został stracony 16 kwietnia 1947 roku na terenie byłego obozu, którego był komendantem.
Reklama
Bibliografia:
- Laurence Rees, Auschwitz. Naziści i „ostateczne rozwiązanie”, Prószyński i S-ka 2005.
- Ireneusz Dańko, Józef Paczyński, więzień nr 121: Byłem fryzjerem Hössa, „Gazeta Wyborcza”, 29 stycznia 2010 (dostęp 22 sierpnia 2019).
Ilustracja tytułowa: Rudolf Höss w mundurze SS.
3 komentarze