Skłócona z synem Bona Sforza nie tyle wyjechała z Polski, co z niej uciekła. Zygmunt August, przekonany, że matka zabiła mu dwie żony, groził najsurowszymi karami każdemu, kto pomoże starej królowej opuścić Mazowsze. Wreszcie się jednak ugiął. 1 lutego 1556 roku Bona porzuciła Warszawę i skierowała się ku ojczystej Italii. Półtora roku później już nie żyła, zamordowana na polecenie Habsburgów. Co jednak działo się w międzyczasie? Jak wyglądały ostatnie miesiące najpotężniejszej polskiej królowej?
W chwili wyjazdu z Polski Bona miała 62 lata. Od śmierci męża straciła niemal całe swoje wpływy polityczne. Na Mazowszu, które otrzymała jako oprawę wdowią, czuła się jak więźniarka. Wszystkie wysiłki skupiła więc na doprowadzeniu do wyjazdu z kraju.
Reklama
Droga ucieczki
Nad Wisłą stara królowa była zależna od syna, ubezwłasnowolniona pomimo wielkiego majątku, jaki zgromadziła. W przeciwieństwie do innych polskich władczyń Bona posiadała jednak władzę także poza granicami Polski.
Po matce odziedziczyła dwa księstwa w południowych Włoszech, Bari i Rossano. Wprawdzie nie wizytowała ich ani razu odkąd w 1518 roku została wydana za mąż za Zygmunta Starego, ale kierowała nimi przez pośredników i od dawna interesowała się ich sytuacją.
Powrót po niemal 40 latach miał zapewnić jej na nowo swobodę, dać okazję do realizowania ambicji politycznych. Te zaś wciąż były wielkie.
Marzenia o młodości
12 maja 1556 roku Bona wpłynęła do baryjskiego portu na weneckim okręcie, w eskorcie sześciu galer. Powitania nie wypadły najlepiej. Lokalny poeta głośno wychwalał syna królowej, który przecież od dawna był głównym sprawcą jej nieszczęść. Bonę rozczarował też ogromnie widok rodzinnej rezydencji.
Zamek w Bari, niegdyś tętniący życiem i stanowiący ośrodek renesansowej kultury, od dawna stał opustoszały. Było widać ślady wieloletnich zaniedbań, nadużyć, może nawet kradzieży. Jedna z zamkowych baszt zupełnie zniknęła z krajobrazu Bari – rażona piorunem rok po śmierci poprzedniej władczyni, Izabeli Aragońskiej i nigdy nie odbudowana.
Reklama
Nie żyli już znajomi z młodości, których królowa pragnęła ponownie zobaczyć. Bari okazało się dla niej miejscem boleśnie obcym.
Jeszcze w Polsce biskup Andrzej Zebrzydowski, chyba szczerze, przestrzegał władczynię przed marzeniami o krainie młodości. „Teraz to nie ziemia włoska Waszej Królewskiej Mości tak smakuje, gdy o niej myślisz” – mówił – „ale smakują tamte lata młodzieńcze. Wszyscy przecież ludzie wolą wiosnę od zimy”. Bona, jako kobieta racjonalna i praktyczna, zbyła ten komunał złośliwym komentarzem. A jednak hierarcha miał rację.
Nowe otwarcie
Bona, zamiast rozpaczać, zakasała rękawy. Tak samo jak wcześniej w Polsce, na Litwie i na Mazowszu, brylowała w sztuce zarządzania. Tradycyjnie zajmowała się wszystkim – od spraw najdrobniejszych po największe.
Zleciła budowę dwóch cystern na wodę w Bari oraz wykopanie studni w Modugno, by zaradzić niszczycielskim skutkom suszy. Stworzyła system dystrybucji zboża dla biedoty, by uspokoić nastroje społeczne. Wybudowała też przytułek dla najuboższych.
Reklama
Szybko zaskarbiła sobie sympatię i wdzięczność ludności księstwa. Nie było to trudnym zadaniem, bo poddani cenili ją już wcześniej, mimo że większość z nich nigdy nie widziała swojej pani na oczy.
W okresie pobytu w Polsce Bona wielokrotnie interweniowała u miejscowych elit w sprawie nawet zupełnie drobnych nadużyć. Zachował się przykładowo jej list z 1540 roku wysłany do Kapituły Bazyliki św. Mikołaja w Bari, w którym królowa rugała duchownych za próbę przywłaszczenia sobie majątku pewnej upośledzonej umysłowo sieroty.
„Nie chcemy pozwolić, aby zarówno w tym mieście, jak i w jakiejkolwiek innej części naszego państwa, uciskano, gnębiono czy oszukiwano ubogich podopiecznych, sieroty, wdowy i innych biedaków” – pisała z werwą. Od podobnych akcji zaroiło się także w 1556 roku.
Jednocześnie Bona zaczęła wykupywać dobra od miejscowych wielmożów, konsolidując swoją własność ziemską i zabezpieczając się przed naciskami arystokracji.
Reklama
Z prawdziwą pasją oddała się również remontowi baryjskiego zamku. Chodziło o zabezpieczenie twierdzy przed Turkami, ale Bona dała zarazem upust swoim gustom artystycznym. Przebudowała dziedziniec zamku, tak jakby chciała stworzyć sobie w Bari namiastkę wawelskich krużganków.
Zbyt wielkie ambicje
To wszystko były jednak sprawy przyziemne. Bona przede wszystkim zapragnęła wrócić do wielkiej polityki.
Wiedziała, że w Polsce nie ma czego szukać – ten rozdział jej życia został ostatecznie zamknięty. Królowa nie chciała jednak wierzyć, że nie czeka na nią już żaden kolejny, wielki epizod.
Z Wawelu trafiła na prowincjonalne Mazowsze, stamtąd do równie prowincjonalnego Bari. Chciała wreszcie odwrócić trend. Wdała się w układy z Habsburgami: dynastią, którą przez całą wcześniejszą karierę zaciekle zwalczała. Ten błąd kosztował ją życie.
***
Bonie Sforzy i jej czasom poświęciłem całą publikację: Damy złotego wieku. Nowa edycja książki (Wydawnictwo Literackie 2021) do kupienia na Empik.com.
Szczegółowa bibliografia powyższego tekstu znajduje się w książce.