Władysław Jagiełło nie żegnał się z żoną w dobrej atmosferze. Przed bitwą pod Grunwaldem miał powody, by sądzić, że Anna Cylejska, ślepo wierząca krewniakom, naraziła kraj na wojnę na dwóch frontach na raz. Mimo to po zwycięskiej batalii król w pierwszej kolejności napisał właśnie do królowej. Co miał jej do przekazania?
Rezultat starcia stoczonego 15 lipca 1410 roku stanowił szok dla każdego. Chrześcijański świat oczekiwał zupełnej klęski Polaków i Litwinów. Tymczasem to teutońska duma została złamana, a rozwścieczeni i pomni wszystkich zbrodni rycerze Jagiełły nie okazali nieprzyjaciołom choćby krztyny litości.
Reklama
Wielki triumf i wielka rzeź
Zamiast, zgodnie z prawidłami sztuki wojennej tej epoki, brać do niewoli wrogich dygnitarzy z myślą o przyszłym okupie, zabijali każdego, kto tylko nosił płaszcz znamionujący przynależność do zakonu.
Czarny krzyż na białym tle, o poranku stanowiący źródło najwyższej dumy, przed zachodem słońca był już piętnem gwarantującym śmierć z rąk triumfatorów. „Wszyscy bracia zakonni szli pod miecz” – komentuje historyk Krzysztof Kwiatkowski. Polegli komturowie, zginął wielki mistrz Ulrich von Jungingen. Z całej wierchuszki zakonu obecnej na polu bitwy nie ostała się… ani jedna osoba.
W polskim obozie panowała ekstatyczna radość. Wielu przeczuwało, że zagrożenie krzyżackie na zawsze minęło, że wkrótce legnie Malbork, a państwo zakonne rozsypie się jak domek z kart. Władysław Jagiełło rozumiał jednak, że to ułuda.
Wojna nie była skończona, a tylko wchodziła w nową fazę. Unia polsko-litewska miała mieć odtąd przeciw sobie całą Europę. Świadomy zagrożenia król niezwłocznie kazał pisać listy.
Reklama
„Na co odpowiedzieliśmy…”. Jagiełło pisze o bitwie
„Najjaśniejsza władczyni, najwspanialsza małżonko!” – donosił Władysław Jagiełło z obozu rozbitego nieopodal pola bitwy w wiadomości skierowanej do królowej Anny Cylejskiej, przebywającej w Krakowie.
Dnia trzeciego, w dzień Święta Apostołów, wielki mistrz wraz ze wszystkimi swymi siłami do nas się przybliżył. A gdyśmy już czas jakiś nawzajem się sobie przypatrywali, mistrz krzyżacki i marszałek nam i najjaśniejszemu panu Witoldowi, naszemu najdroższemu bratu, przesłali dwa miecze z następującym posłaniem:
„Wiedzcie wy, królu oraz Witoldzie, że w tej właśnie godzinie bitwę z wami toczyć będziemy, a owe dwa miecze ku ratunkowi waszemu wam przesyłamy”.
Na co odpowiedzieliśmy: „Miecze, które nam posyłacie przyjmujemy i w imię Chrystusa, przed którym najwyższa duma ugiąć się musi, bitwę z wami toczyć będziemy”.
Wreszcie zaś, bez zwłoki, z oddziałami stojącymi w pełnej gotowości przystąpiliśmy do walki z nimi, pośród niezliczonych poległych sami niewielkie tylko ponosząc straty.
Zmasowana akcja
Zdaniem części specjalistów kancelarzyści zasiedli do pracy jeszcze 15 lipca po zmroku – kiedy tylko monarcha powrócił z objazdu pobojowiska. Inni sądzą, że ten i inne listy ułożono nazajutrz, wczesnym rankiem.
To nie były pojedyncze wiadomości, ale akcja prawdziwie masowa. Jagiełło pisał do władz uniwersytetu, do krakowskich rajców, panów strzegących Wawelu, arcybiskupa gnieźnieńskiego Mikołaja Kurowskiego, biskupa poznańskiego… Oraz, oczywiście, do królowej Anny.
Ze wszystkich listów dwa ostatnie zachowały się w całości. W efekcie wiadomo, że epistoła do Cylejki nie była unikatem, nie stanowiła dowodu mężowskich uczuć czy świadectwa troskliwości. Listy do władczyni i do wielkopolskiego hierarchy Kościoła były niemal identyczne w treści. Pierwszy zawierał tylko kilka drobnych, prywatnych uzupełnień.
Reklama
Nie ulega też wątpliwości, że dokumenty miały na celu znacznie więcej niż przekazanie pozytywnych wieści z pola bitwy. Skomponowano je tak, by zaprezentować oficjalne polskie spojrzenie na sukces, wyciągnąć na wierzch wszelkie krzyżackie przewiny i uzasadnić krwawy odwet, jakiego dopuścili się zwycięzcy.
Pierwsza wzmianka o dwóch mieczach
Właśnie w korespondencji kierowanej między innymi do królowej Anny po raz pierwszy wspomniano epizod poprzedzający bitwę: prowokacyjne (przynajmniej zdaniem Polaków) przekazanie dwóch nagich mieczy.
Jagiełło podkreślał też swą religijność. Pisał, że przed walką brał udział w mszy świętej (bo przecież był sługą pańskim, a nie kryptopoganinem, jak chcieliby jego wrogowie). Zaznaczył też, że Polacy mimo wszystko wzięli ogromną liczbę jeńców. Była to prawda, tyle że na niewolę zamiast śmierci mogli liczyć tylko krzyżaccy sojusznicy i zaciężni, a nie sami członkowie zakonu.
Prywatny list i międzynarodowa propaganda
Listy przywiózł do Krakowa zaufany pokojowiec króla. Być może miał też instrukcję, co należy z nimi zrobić. Historycy wahają się między dwiema opcjami – decyzję podjął albo sam Jagiełło, albo pełniący rolę regenta arcybiskup Kurowski. W każdym razie jeden z tych mężczyzn, a nie królowa Anna.
Reklama
Za ich sprawą list skierowany przez monarchę do żony… zaczęto kopiować i rozsyłać po Europie. Już w sierpniu jego treść była znana aż w dalekiej Wenecji i stanowiła jedną z podstaw polskiej akcji propagandowej.
Szybkie działania były konieczne, bo Krzyżacy, początkowo niedowierzający doniesieniom o klęsce, po paru dniach otrząsnęli się z szoku. 22 lipca 1410 roku komtur świecki Henryk von Plauen (który wziął na siebie obowiązki wielkiego mistrza, ale jeszcze nim nie był) rozesłał pismo „do ogółu władców chrześcijańskich”. Alarmował, że dom główny zakonu, a więc Malbork, został oblężony nie tylko przez Polaków i Litwinów, lecz także przez wspierające ich zastępy „niewiernych Saracenów”.
Żalił się na rzekomo ogromne okrucieństwo wroga. I cały kontynent prosił o przysłanie pomocy. Jego supliki okazały się o wiele skuteczniejsze od polskich relacji z przebiegu bitwy. Król Czech Wacław Luksemburski zapewnił, że wkrótce zbierze armie i ruszy przeciwko „poganom i niewiernym” prześladującym zakon.
Do deklaracji przyłączył się margrabia morawski Jost. Poniewczasie także król Francji Karol VI zagroził Władysławowi Jagielle, że wystąpi przeciw niemu zbrojnie, by zmyć hańbę poczynioną chrześcijaństwu. Nawet władca odległej Anglii opowiedział się publicznie po stronie Krzyżaków, a przeciw Polsce. Najgłośniej wybrzmiewały jednak obwieszczenia Zygmunta Luksemburskiego.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Nazwa była niepotrzebna
Na koniec warto jeszcze dodać, ze w listach Jagiełły nie padło określenie miejsca, w którym stoczono największe starcie w dziejach Królestwa Polskiego.
Dopiero z września 1410 roku pochodzi najstarszy dokument króla zawierający niewątpliwą wzmiankę o Grunevelcie, czyli „zielonym polu” bądź „zielonej łące”. W grudniu mówiono już o Grunwaldzie – „zielonym lesie”, ale tylko sporadycznie.
Reklama
Konkretna nazwa nie była na dobrą sprawę potrzebna ani zwycięzcom, ani pokonanym. Tak jak dzisiejsi Polacy, słysząc o czasach przedwojennych albo o wojnie, natychmiast kierują myśli ku konfliktowi z lat 1939–1945, tak samo ludzie żyjący na początku XV stulecia nie musieli dookreślać, co rozumieją pod mianem „wojny”, „bitwy” bądź „wielkiej klęski”, der grosse Streit.
***
O wielkiej wojnie z Krzyżakami i tym, jaki udział w niej miały dwie polskie królowe piszę szeroko w mojej nowej książce: Damy Władysława Jagiełły (Wydawnictwo Literackie 2021). Dowiedz się więcej na Empik.com.
Fascynujące losy następczyń królowej Jadwigi
Wybrana bibliografia
- Duczmal M., Anna von Cilli [w:] Jagiellonowie. Leksykon biograficzny, Kraków 1996.
- Grabski A.F., Pogrunwaldzkie polemiki, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Łódzkiego. Nauki Humanistyczno-Społeczne”, 45: 1966, s. 61 i n.
- Kosman M., Krzyżacy w historii i legendzie wieków. W 600. rocznicę grunwaldzkiej wiktorii, Toruń 2010.
- Kowalski J., Średniowiecze. Obalanie mitów, Warszawa 2019.
- Lukanc M., Ana Celjska (2. del), „Zgodovinski časopis”, 71: 2017.
- Szweda A., Walka dyplomatyczna na arenie międzynarodowej po bitwie grunwaldzkiej,[w:] Wojna Polski i Litwy z zakonem krzyżackim w latach 1409–1411, Malbork 2010.
6 komentarzy