Jak Polskie Radio relacjonowało bolszewicki marsz na Warszawę w roku 1920? Jak komentowało przyjęcie konstytucji marcowej? Co mówił na jego falach prezydent Stanisław Wojciechowski? Odpowiedzią na każde z pytań jest tylko milczenie. Polskie Radio rozpoczęło działalność dopiero w 1926 roku. Fakt, że dzisiaj nieodłącznie kojarzy nam się z epoką międzywojenną to najlepszy dowód skali sukcesu, jaki odniosło.
Polskie Radio rodziło się w atmosferze skandalu, choć ten po czasie skutecznie zamieciono pod dywan. W roku 1935 nakładem rozgłośni ukazał się pamiątkowy album na dziesięciolecie jej działania. Autorzy publikacji z dumą wspominali najwcześniejsze, na poły amatorskie inicjatywy polskich fascynatów radiofonii.
Reklama
„Nikłe działanie i wpływ”. Pierwsza radiostacja w Warszawie
W lutym 1925 roku „na krańcach Warszawy, w niewielkim i niepozornym domu przy ul. Narbutta nr 25” Polskie Towarzystwo Radiotechniczne uruchomiło próbną stację, która codziennie nadawała dwugodzinny, wieczorny program.
W albumie chwalono zapał jej organizatorów, którzy pomimo „z natury rzeczy nikłego działania i wpływu” zdołali w parę miesięcy zgromadzić aż 5000 słuchaczy.
Działalność uznano za tak ważną, że właśnie od jej startu liczono dziesięciolecie radia. Album przedstawił ją też tak, jakby w historii radiofonii była zachowana pełna ciągłość. I jakby ten sam zespół płynnie przeszedł do „prac bardziej planowych” i do budowy pełnoprawnej, oficjalnej stacji.
Jest faktem, że już w sierpniu 1925 roku spółka z ograniczoną odpowiedzialnością o nazwie Polskie Radio uzyskała koncesję na działalność. Co nawet ważniejsze: otrzymała też prawo wyłączności. Ustalono, że przynajmniej do lat 40. XX wieku nikt inny nie będzie mógł uruchomić w Polsce konkurencyjnej stacji radiowej.
Reklama
Obietnice a rzeczywistość. Polskie Radio na gruzach PTR-u
Nowe Polskie Radio przejęło aparaturę z ulicy Narbutta, ale z dotychczasowym nadawcą nie miało niemal nic wspólnego.
Polskiemu Towarzystwu Radiotechnicznemu zakazano dalszego nadawania. I choć władze świeżo powołanej spółki składały jego członkom solenne obietnice, gwarantowały angaż i długo mydliły oczy, to końcowo – nie przyjęły niemal nikogo.
Wyjątek zrobiono tylko dla jednego z szefów pionierskiej stacji, Stanisława Odyńca. Zamiast dyrektorem programowym został on jednak zaledwie sekretarzem i zwolniono go, gdy tylko zaczął krytykować kroki podejmowane przez wierchuszkę.
W efekcie nowe radio budowano bez fachowej kadry, bez know-how, a przez pierwsze lata – także bez większego zważania na to, czy program jest wartościowy i czy może ściągnąć uwagę odbiorców.
Reklama
Prywatna inicjatywa… w 60 procentach. Kto był właścicielem Polskiego Radia?
Wbrew nazwie, Polskie Radio nie było instytucją państwową. Spółka – szybko przekształcona na akcyjną – została powołana przez osoby prywatne.
Najważniejszym z inicjatorów projektu był Zygmunt Jaxa-Chamiec: znany finansista, o dużych zasługach dla władz i świetnych koneksjach w sferach politycznych. Wszedł on w skład Rady Zarządzającej spółki, a przede wszystkim został prezesem jednoosobowego zarządu i dyrektorem zarządzającym Polskiego Radia. W jego rękach spoczywała codzienna władza w firmie. Nie był natomiast jej większościowym udziałowcem.
40% akcji otrzymał Skarb Państwa. Kolejne 40% objęły instytucje finansowe i indywidualni inwestorzy – między innymi Bank Cukrownictwa i Bank Ziemiański. Z pozoru najmniej dostali założyciele spółki: tylko 20%. Ich akcje były jednak uprzywilejowane i zapewniały podwójną liczbę głosów.
Dyskusja nad tym, kto rzeczywiście kontrolował spółkę w pierwszej dekadzie działalności pozostaje nierozstrzygnięta. Maciej Kwiatkowski, autor pracy Narodziny Polskiego Radia, twierdził, że ze swoimi 40-procentowymi udziałami państwo byłoby w stanie łatwo przejąć i znacjonalizować rozgłośnię, gdyby czynniki rządowe podjęły taką decyzję.
Biograf Zygmunta Jaxy-Chamca, Ryszard Miazek, podkreślał, że jednak to jego bohater trzymał pieczę nad sytuacją. Z uwagi na uprzywilejowanie akcji założycieli, rząd dysponował na Walnym Zgromadzeniu tylko 33% głosów. W pierwszej Radzie Zarządzającej spółki imienni akcjonariusze zajęli zaś połowę wszystkich foteli.
Wzbudzać „karność wobec zarządzeń władz”. Misja Polskiego Radia w latach 20.
Jedno wiadomo na pewno. Zręczny finansista, jakim był Chamiec, długo nie dawał rządzącym pretekstu do konfrontacji. Już w 1925 roku zapewniał, że chce budować stację podporządkowaną potrzebom kraju: „Szczególną uwagę zwrócimy na wzbudzenie poczucia obowiązków obywatelskich wobec naszej państwowości, a więc konieczności dokonywania wszelkich świadczeń na rzecz Państwa, karności wobec zarządzeń władz”.
Reklama
Spółka otrzymała koncesję w warunkach demokracji i rządów parlamentarnych. Pierwsza audycja – zaczynająca się od słów „Halo, halo Polskie Radio Warszawa, fale 480” – została jednak wyemitowana dopiero 18 kwietnia 1926 roku o godzinie 17. Niespełna miesiąc później środowisko Józefa Piłsudskiego przystąpiło do krwawego puczu majowego.
Sanacja wobec Polskiego Radia. Nieistotna nowinka techniczna?
Zygmunt Jaxa-Chamiec nie opowiedział się wprost za Sanacją, ale też nie śmiał krytykować nowego porządku.
Jak podkreślał Maciej Kwiatkowski, prezes ułożył z autorytarnymi władzami „poprawne stosunki, a nawet pozyskał uznanie ministra poczt i telegrafów Boernera”. Bez wahania powołał też radę programową i na jej czele postawił byłego legionistę, peowiaka, a teraz generała Wojska Polskiego, Juliana Stachiewicza.
Prezesa długo nie ruszano, bo też Józef Piłsudski nie przywiązywał znaczenia do propagandowej roli radia. Uważał je co najwyżej za techniczną ciekawostkę. Do roku 1930 wystąpił na falach łącznie zaledwie trzy razy. Politycy rządowi też nie korzystali z możliwości przedstawiania przed mikrofonem swoich komunikatów.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
„Rząd potraktował radio na równi z pijaństwem”
Ogółem od Chamca nie oczekiwano przekazywania radiosłuchaczom odpowiednio skrojonych wieści, ale pieniędzy – pozwalających wesprzeć zawsze kulejący budżet państwa. Nic dziwnego, że na łamach pisma „Radiofon Polski” ubolewano:
Sama przydatność radia dla celów unifikacji Polski oraz oświecenia publicznego, zdawałoby się, powinna była zdecydować Rząd do otoczenia radia jak najdalej idącą opieką.
Reklama
Tymczasem Rząd nie tylko, że tego nie zrobił, ale potraktował radio na równi z pijaństwem, rozpustą, hazardem, tj. za cenę tolerowania radia w kraju, ciągnie z niego zyski w postaci ceł i podatku 20% od handlu radiotechnicznego, nic w zamian za to nie dając, ani na budowę stacji nadawczych, ani na prowadzenie transmisji, ani na przemysł radiotechniczny, na propagandę, na kształcenie zawodowe i wyższe – nic!!!
Nieudolna polityka kadrowa, skupienie na przychodach i sprawach technicznych, a nie na samych słuchowiskach oraz brak wsparcia ze strony państwa przynosiły łatwe do przewidzenia skutki.
Jakość audycji Polskiego Radia w pierwszych latach oceniano bardzo nisko. Były monotonne, nudne, nieprzemyślane. Miłośnicy nowego medium słusznie narzekali, że „programy warszawskie nie są prowadzone, tylko się same składają”.
Popularność Polskiego Radia. Dlaczego tak niewielu chciało go słuchać?
Jedna po drugiej uruchamiano lokalne rozgłośnie Polskiego Radia, a w roku 1930 ruszyła radiostacja Warszawa-Raszyn. Wedle materiałów promocyjnych spółki „wyposażona w najnowsze znane podówczas urządzenia techniczne i obejmująca swym zasięgiem detektorowym prawie całą Polskę”.
Reklama
Faktycznie jej sygnał nie był aż tak silny. Poza nim znalazły się Lwów, Wilno czy Nowogródek. Nie zmienia to jednak faktu, że w 1930 roku już zdecydowana większość Polaków miała techniczną możliwość odbioru. I niewielu z niej korzystało.
W 1929 roku liczba abonentów w całym kraju przekroczyła 200 000. Ale dopiero w 1932 roku zbliżyła się do 300 000, po czym okresowo spadła za sprawą nasilającego się kryzysu gospodarczego. Polacy rezygnowali z odbiorników, bo też korzystanie z nich wiązało się ze stałymi wydatkami.
Państwo zarabia na radiu
Abonament za media publiczne nie jest nowym wynalazkiem. Standardowy abonament w latach 30. ustalono na poziomie 3 złotych miesięcznie (ok. 30 dzisiejszych złotych). Szerzej na jego temat pisałem w osobnym tekście.
Polskie Radio nie ukrywało, że głównym beneficjentem jego działalności jest państwo. Według wiadomości zawartych w albumie wydanym na dziesięciolecie działalności z każdych 3 złotych abonamentu 80 groszy szło na realizację programu, ale aż 60 groszy – na opłaty koncesyjne dla skarbu państwa.
Łącznie w ciągu pierwszej dekady rozgłośnia wypłaciła „twórcom i wykonawcom” 11,47 mln złotych. Państwo polskie zarobiło więcej – 14,83 mln złotych.
Skok na Polskie Radio. Państwo przejmuje rozgłośnię
Do decydującego trzęsienia ziemi w Polskim Radiu doszło w roku 1935, niedługo po śmierci Józefa Piłsudskiego. Zbigniew Jaxa-Chamiec osobiście kierował obsługą medialną wielodniowych uroczystości pogrzebowych, tak by nie doszło do żadnych niebezpiecznych wpadek. Było to już jego ostatnie wielkie przedsięwzięcie.
Reklama
Od paru lat prezes radia znajdował się w konflikcie z nowym ministrem poczt i telegrafów, Emilem Kalińskim. Władze nie tylko wreszcie dostrzegły, jak cennym narzędziem może być radio, ale też podjęły szeroką kampanię na rzecz uzależnienia mediów od rządu.
Chamcowi narzucono nową umowę koncesyjną, znacząco ograniczającą suwerenność spółki. Władze stopniowo wymuszały usuwanie z firmy niewygodnych osób i zatrudnianie na ich miejsce politycznych figurantów, którym chciano zapewnić ciepłe posady.
Wreszcie, jeszcze w roku 1935, doszło do siłowego przejęcia pakietu większościowego i faktycznej nacjonalizacji Polskiego Radia. Zbigniew Jaxa-Chamiec został zaś bezceremonialnie usunięty ze stanowiska.
Lata 30. Wielki wzrost i Polskie Radio jako tuba propagandowa
Zmiana ta nie doprowadziła do upadku radia. Wprost przeciwnie. Mając pełną kontrolę nad nową tubą propagandową, Sanacja zaczęła dokładać starań, by radioodbiorniki stanęły w każdej wiosce, a docelowo – w każdym domu. Teraz wpływ na społeczeństwo wydawał się już ważniejszy od czystych zysków.
Reklama
Zwiększono inwestycje w program, ale też kontrolę nad tym, by na antenie nigdy nie wypowiadano słów, które nie zostały wcześniej zaakceptowane. Spikerzy nie mieli prawa do swobodnych pogadanek. Wszystko miało być czytane z kartki, słowo w słowo wedle przyjętego planu.
Od 1935 roku zaczęto też nagrywać wybrane, cenne audycje na „taśmy stilowe”. Wszystkie wcześniejsze produkcje Polskiego Radia – jak podkreślał inżynier Franciszek Pawliszak – „ginęły bezpośrednio w przestrzeni”. Dopiero radio „rządowe” mogło pozostawić po sobie jakąkolwiek trwałą spuściznę.
Co najważniejsze, wprowadzono niższy o 50% abonament dla osób posiadających tanie, mało wydajne i nadające się właściwie tylko do użytku z wykorzystaniem słuchawek odbiorniki detektorowe. Tego typu radia dla ubogich zaczęto też sprzedawać na raty za pośrednictwem urzędów pocztowych.
Teraz wzrost liczby abonentów był już wprost zawrotny. W 1935 roku notowano ich ponad 400 000. 1 maja 1939 roku – już przeszło milion (1 079 537). Jakkolwiek oceniać działalność Zbigniewa Jaxy-Chamca oraz jego partyjnych następców – była to największa rewolucja technologiczna przedwojennej Polski.
Przeczytaj też o przedwojennym polskim kinie. Nad Wisłą nakręcono setki produkcji, ale był z nimi jeden wielki problem.
****
Powyższy tekst przygotowałem na potrzeby książki Przedwojenna Polska w liczbach (Bellona 2020). To wspólna publikacja autorstwa członków zespołu portalu WielkaHISTORIA.pl, ukazująca jak naprawdę wyglądało życie w II RP.
Prawda o życiu naszych pradziadków
Bibliografia
- Kaszuba E., Polityka programowa Polskiego Radia w latach 1925–1929. Założenia i praktyka, „Przegląd Nauk Historycznych”, t. 12 (2013).
- Kwiatkowski M., Narodziny Polskiego Radia. Radiofonia w Polsce w latach 1918–1929, Warszawa 1972.
- Kwiatkowski M., Ojciec Polskiego Radia. Cz. 1, „Kwartalnik Historii Prasy Polskiej”, t. 26 (1987).
- Miazek R., Przeminęło z radiem. Opowieść o Zygmuncie Chamcu – założycielu i pierwszym dyrektorze Polskiego Radia, Rzeszów 2005.
- Pawliszak E., Radiofonia w Polsce [w:] 20-lecie komunikacji w Polsce odrodzonej 1918-1939, red. S. Faecher, S. Peters, Kraków 1939.
- Radio–informator. Kalendarz–przewodnik radiosłuchacza na rok 1939, red. E. Świerczewski, Warszawa 1939.
- X lat Polskiego Radia, red. W. Kłyszewski, Warszawa 1935.