Jest 9 kwietnia 1945 roku. Polskie 133. Skrzydło Myśliwskie osłania nalot ciężkich bombowców RAF-u na Hamburg. W drodze powrotnej wyprawa zostaje niespodziewanie przechwycona przez niemieckie myśliwce odrzutowe Me 262. Polscy myśliwcy stają do nierównej walki w obronie „Lancasterów”…
Messerschmitty Me 262, wprowadzone do służby jesienią 1944 roku, uchodzą za najnowocześniejsze myśliwce II wojny światowej. Jak pisałem już w innym artykule, maszyny odznaczały się bezprecedensową szybkością.
Reklama
Polscy piloci myśliwscy po raz pierwszy spotkali się w powietrzu z Me 262 dopiero 23 marca 1945 roku. Wyprawa jedenastu ciężkich bombowców Avro „Lancaster”, wysłanych, by zniszczyć wiadukt w Bad Oeynhausen, została przechwycona przez niemieckie odrzutowce. Eskortę alianckich maszyn zapewniał zaś 309. Dywizjon Myśliwski „Ziemi Czerwińskiej” na myśliwcach „Mustang” Mk III.
Polacy ruszyli na nieprzyjaciela, ale na odległość skutecznego strzału do atakujących Niemców doszedł tylko jeden pilot – plutonowy Aleksander Pietrzak. Zaliczono mu jedynie uszkodzenie Me 262.
Polacy mieli okazję obserwować z jaką łatwością odrzutowce oderwały się od alianckich samolotów, nie wdając się w starcie z myśliwcami. Od tego czasu zaczęli obmyślać odpowiednią taktykę na przyszłość. Jak pisał w swojej książce Loty ku zwycięstwu znakomity polski pilot myśliwski Wacław Król:
W rezultacie postanowiono, że w następnym spotkaniu z Me 262 należy wykorzystać fakt szybkiego rozpędzenia Mustanga w nurkowaniu – w ciągu kilku sekund samolot ten osiągał prędkość do 880 km/h.
Reklama
Obowiązywał jednak zakaz przekraczania prędkości powyżej 800 km/h, gdyż groziło to odpadnięciem sterów ogonowych. Który pilot nie chciałby zaryzykować, aby zestrzelić hitlerowski odrzutowiec…
Okazja, aby sprawdzić teorię w praktyce, nadarzyła się 9 kwietnia 1945 roku. Wówczas to polskie 133. Skrzydło Myśliwskie w składzie dywizjonów 306., 309., i 315., pod dowództwem majora Kazimierza Rutkowskiego wyruszyło z bazy Andrews Field na operację Ramrod 1533 czyli osłonę 56 „Lancasterów” w nalocie na Hamburg.
„Rąbnąłem w niego trzy serie z karabinów maszynowych”
Lot był spokojny. Nad celem bombowce pozbyły się ładunku i na pułapie 5 tys. metrów zawróciły w kierunku Anglii.
„Mustangi” z biało-czerwonymi szachownicami znajdowały się około tysiąca metrów powyżej podopiecznych. Wtedy, o godzinie 17.55, zaatakowało osiem Me 262. Napastnicy należeli do Jagdgeschwader 7 „Nowotny”, najskuteczniejszej jednostki niemieckich odrzutowców.
Już w pierwszym ataku Niemcy zestrzelili cztery „Lancastery”. Polacy, zaalarmowani przez radio przez załogi bombowców, które zaczęły też wystrzeliwać ostrzegawcze race, odrzucili zapasowe zbiorniki paliwa, aby odciążyć swoje maszyny i runęli na nieprzyjaciela.
Cytowany w Lotach ku zwycięstwu kapitan Mieczysław Gorzula, który dowodził tego dnia 309. Dywizjonem, sam zaś pilotował „Mustanga” Mk III o wdzięcznej nazwie własnej „Jean” (na cześć narzeczonej) zauważył dwa odrzutowce:
Reklama
Byłem wtedy z lewej strony bombowców na wysokości sześciu tysięcy metrów. Po ataku oba Me 262 skręciły w lewą stronę, lekko się obniżając. Znalazłem się w dogodnej pozycji, aby ugodzić pierwszego z nich. Otworzyłem do niego ogień z odległości 450 metrów, rąbnąłem w niego trzy serie z karabinów maszynowych.
Widziałem, jak pociski smugowe wpadały w kadłub i ciemny dym za jego ogonem. Mój pilot boczny, plutonowy Kulecki, zaobserwował, że od niemieckiego samolotu Me 262 urwało się skrzydło, samolot zwinął się w niesterowanej figurze, nastąpił nagły wybuch, który rozerwał go na kawałki. Walka odbyła się na maksymalnej prędkości Mustanga.
Ogółem Polacy zgłosili zestrzelenie czterech Me 262 i uszkodzenie dwóch kolejnych. Strat wśród własnych myśliwców nie było. Niemcy odnotowali utratę trzech maszyn.
Autorami zwycięstw oprócz kapitana Gorzuli byli chorąży Antoni Murkowski i kapitan Jerzy Mencel z 309. Dywizjonu Myśliwskiego, którzy prawdopodobnie strzelali do tego samego samolotu (stąd dwa zgłoszenia jako zniszczone) oraz dowódca dywizjonu 306. „Toruńskiego” kapitan Józef Żulikowski.
Reklama
Triumf nad niemieckimi odrzutowcami był ostatnim zwycięstwem powietrznym pilotów myśliwskich Polskich Sił Powietrznych na Zachodzie i stał się ukoronowaniem ich niewątpliwych zasług w czasie II wojnie światowej.
Nigdy nie publikowana książka polskiego asa
Bibliografia
- Seweryn Fleischer, Marek Ryś, Me 262 Schwalbe. Cz. 1. Warszawa 1996.
- Wacław Król, Loty ku zwycięstwu. Polscy myśliwscy 1939-1945, Warszawa 2021.
- Wacław Król, Zgłaszam zestrzelenie Me 262, Warszawa 1985.
- Tadeusz Królikiewicz, Samolot myśliwski Messerschmitt Me 262, Warszawa 1999.
- Wojtek Matusiak, 306 Dywizjon Myśliwski Toruński, Warszawa 2003.
- Chris McNab, Orły Hitlera. Luftwaffe 1933-1945, Warszawa 2014.
- Marek J. Murawski, Me 262 w obronie Rzeszy, Lublin 2007.
- Marek J. Murawski, Obrona powietrzna III Rzeszy. Cz. 2. Działania dzienne 1944-45, Warszawa 1998.
- Marek J. Murawski, Samoloty Luftwaffe 1933-1945. T. 2, Warszawa 1997.
- Richard Overy, Bombowce nad Europą 1939-1945, Oświęcim 2017.
- Grzegorz Sojda, Polacy kontra Jety, „Lotnictwo z szachownicą” 2004, nr 4(11).
- Tomasz Szlagor, Łowcy odrzutowców. Mustangi przeciwko Me 262, „Militaria XX wieku” 2004, nr 3.
- Jacek B. Żurek, North American P-51 Mustang. Cz. 1, Warszawa 1999.