Witold Urbanowicz. Jedyny polski pilot myśliwski walczący z Japończykami

Strona główna » II wojna światowa » Witold Urbanowicz. Jedyny polski pilot myśliwski walczący z Japończykami

11 grudnia 1941 roku polski rząd na uchodźstwie wypowiedział wojnę Japonii. Przeciwnik znajdował się tysiące kilometrów od Europy, był to więc gest czysto symboliczny. Konflikt z Krajem Kwitnącej Wiśni okazał się zupełnie bezkrwawy… aż do roku 1943. Wtedy do Chin dotarł Witold Urbanowicz.

W drugiej połowie 1943 roku słynny dowódca Dywizjonu 303 z bitwy o Wielką Brytanię, zastępca attaché lotniczego przy ambasadzie polskiej w Waszyngtonie, ppłk pil. Witold Urbanowicz na własną prośbę został skierowany do bojowej służby w 14 Flocie Powietrznej USA w Chinach.


Reklama


Flotą dowodził gen. Claire Lee Chennault, którego ppłk Urbanowicz osobiście poznał w Waszyngtonie, wyrażając chęć walczenia pod jego rozkazami przeciwko Japończykom.

Przestarzałe samoloty

Do Chin Urbanowicz przybył we wrześniu 1943 r. i niebawem rozpoczął loty bojowe z lotniska, położonego na wysokości dwóch tysięcy metrów między stolicą prowincji Yunan Kunming a jeziorem Kun Yang. Dywizjon, do którego został przydzielony, latał na samolotach typu Curtiss Tomahawk P-40.

Samoloty Curtiss Tomahawk P-40 Latających Tygrysów (R.T. Smith/domena publiczna).
Samoloty Curtiss Tomahawk P-40 Latających Tygrysów (R.T. Smith/domena publiczna).

Urbanowicz latał jako szeregowy pilot, czasem dowodził dywizjonem, a nawet większym ugrupowaniem. Dywizjon wykonywał zadania myśliwskie, osłaniał wyprawy bombowe, rozpoznawał obiekty nieprzyjaciela, ostrzeliwał japońskie bazy lotnicze.

Japończycy posiadali wtedy lepsze samoloty myśliwskie od amerykańskich typu Tomahawk P-40. Były to myśliwce typu Mitsubishi Zero, o 20 km/h szybsze, ich uzbrojenie było lepsze, posiadały dwa działka kalibru 20 mm i dwa karabiny maszynowe kalibru 13,2 mm. Zero ustępował tomahawkowi tylko w nurkowaniu.


Reklama


Niebezpieczny przeciwnik

Operacje powietrzne przeprowadzane przez 14 Flotę Powietrzną były trudne i niebezpieczne. Japończycy mieli przewagę w powietrzu, byli bardzo aktywni, a w zwarciach natrętni, dążący do zniszczenia jak najwięcej wrogich samolotów. Byli bardzo odważni i zdeterminowani na wszystko, nawet na staranowanie wroga. Trzeba było dobrze uważać, by nie stać się ofiarą ich fanatyzmu.

W styczniu 1944 r. dywizjon Urbanowicza działał z lotniska Hengyang. Jego budowa była jeszcze niezakończona, ale można już było startować i lądować pojedynczymi maszynami. Pewnego dnia niespodziewanie zarządzono alarm i natychmiastowy start.

Artykuł stanowi fragment książki Wacława Króla pt. Loty ku zwycięstwu. Polscy myśliwcy 1939-1945 (Fronda 2021).
Artykuł stanowi fragment książki Wacława Króla pt. Loty ku zwycięstwu. Polscy myśliwcy 1939-1945 (Wydawnictwo Fronda 2021).

Piloci pobiegli do samolotów, wystartowało 10 tomahawków, a na ich czele Polak, ppłk Urbanowicz. Wkrótce zauważono w oddali na tle błękitu nieba japońskie zgrupowanie około 20 dwusilnikowych bombowców i może 30 myśliwców, powracających z lotu na swoje lotnisko w Nanchang.

Urbanowicz powziął chytry plan. Postanowił zaatakować Japończyków podczas ich lądowania, kiedy uwaga załóg będzie osłabiona myślą o rychłym wypoczynku. Urbanowicz podążył za nimi i tak wymanewrował, że wpadł nad ich lotnisko, kiedy rozpoczęło się lądowanie.


Reklama


„Na dole wybucha gejzer dymu i płomieni”

Nad lotniskiem czuwały jednak w alarmie japońskie myśliwce. Od razu pośpieszyły na start. Pierwsze klucze startujących Japończyków zostały zestrzelone, następnie zaatakowano te lądujące. O akcji tej wspomina ppłk Urbanowicz:

Jesteśmy nisko, trzeba uważać, lekkie japońskie myśliwce przeszywają nasz szyk, jakby igły pierzynę. Zawracają i atakują, widzę dwie maszyny na ogonie swego samolotu, w ułamek sekundy potem smugi pocisków zapalających przechodzą tuż nad moją kabiną. Rozpryskujemy się, wyrywam ostrym skrętem przez plecy. Atakujący Japończycy śmigają z wyciem silników tuż koło mnie. Wisząc na plecach, widzę dwie maszyny japońskie, siedzące na ogonie jednego z naszych myśliwców.

Mają go pod obstrzałem. Jestem zaledwie kilkadziesiąt metrów od jednego z nich, otwieram ogień, japoński samolot snuje smużkę dymu, potem wybucha. Robię pół beczki, silnik przerywa na chwilę, potem znowu chwyta. W normalnym już położeniu widzę, że drugi myśliwiec japoński trzyma się uporczywie ogona naszego pilota i nie przerywa ognia, jeszcze moment i nasza maszyna rozleci się zupełnie tak samo, jak przed chwilą japoński myśliwiec.

Dochodzę i wariacko, w ostrym skręcie, z odległości kilkunastu metrów walę rozpaczliwie parę serii, zupełnie nie celując. Udało się – Japończyk przewala się na plecy, dymi i rąbie w lotnisko. Na dole wybucha gejzer dymu i płomieni.

Generał Claire Lee Chennault i Witold Urbanowicz na zdjęciu ze stycznia 1944 roku (domena publiczna).
Generał Claire Lee Chennault i Witold Urbanowicz na zdjęciu ze stycznia 1944 roku (domena publiczna).

Wychodzę nieco w górę, kołyszę skrzydłami na znak wycofania się. Na pełnym gazie robimy zakręt, dusimy maszyny ku ziemi i koszącym lotem, tuż nad ziemią, lecimy na wschód. Liczę nasze samoloty rozciągnięte w szyku. Uf, są wszystkie.

11 zestrzeleń

W maju 1944 r. ppłk pil. Urbanowicz powrócił z Chin do Anglii. Jego wkład w rozsławieniu Polskiego Lotnictwa na Dalekim Wschodzie – jedynego walczącego tam polskiego pilota myśliwskiego – był bardzo znaczący w historii Polskich Sił Powietrznych w II wojnie światowej.


Reklama


W pisemnym sprawozdaniu ze swojego udziału na froncie chińsko-japońskim dla Inspektoratu Polskich Sił Powietrznych oświadczył, że na Dalekim Wschodzie zestrzelił 11 nieprzyjacielskich samolotów, z czego sześć w czasie walk powietrznych i pięć podczas ataków na lotniska japońskie w Chinach i na Tajwanie.

Przeczytaj również o Dywizjonie 302 „Poznańskim”. Pierwszej polskiej jednostce, która wzięła udział w bitwie o Anglię

Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Wacława Króla pt. Loty ku zwycięstwu. Polscy myśliwcy 1939-1945. Ukazała się ona po raz pierwszy w 2021 roku nakładem Wydawnictwa Fronda.

Nigdy nie publikowana wcześniej książka polskiego asa

Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.

Autor
Wacław Król
7 komentarzy

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.