Polskie ultimatum wobec Litwy. Czego zażądała Warszawa w marcu 1939 roku?

Strona główna » Międzywojnie » Polskie ultimatum wobec Litwy. Czego zażądała Warszawa w marcu 1939 roku?

Po tak zwanym buncie Żeligowskiego i przyłączeniu w 1922 roku Wilna do Polski niemal przez całe dwudziestolecie międzywojenne relacje na linii Warszawa-Kowno były wręcz lodowate. Do nawiązania polsko-litewskich stosunków dyplomatycznych doszło dopiero w 1938 roku. Aby się tak stało potrzebne było jednak ultimatum sanacyjnego rządu. O okolicznościach jego wystosowania pisze Sławomir Koper w książce pt. Zapomniane Kresy. Ostatnie polskie lata.

W drugiej połowie lat 30. sytuacja międzynarodowa w Europie zmieniała się dynamicznie. Doszło do demilitaryzacji Niemiec i sowieckiego zaangażowania w hiszpańską wojnę domową.


Reklama


Pierwsze próby rozmów

Rząd w Kownie nie mógł już liczyć na poparcie mocarstw zachodnich ani na sympatię zagrożonych przez Sowietów państw bałtyckich. Sytuację zrozumieli nawet sami Litwini i pod koniec 1937 roku rozpoczęli powolny dialog z Polakami. S

potkanie oficjalnych delegacji miało nastąpić 1 marca następnego roku w neutralnym wówczas Gdańsku. Litwini jednak nie pojawili się na miejscu, a przyczyną tego było zaangażowanie się Niemiec w wewnętrzne sprawy Austrii, co niebawem zakończyło się anszlusem.

Litwini liczyli, że po anszlusie Niemcy nie upomną się o Kłajpedę. Na zdjęciu Wiedeńczycy witający wkraczających do miasta Niemców (Bundesarchiv/CC-BY-SA 3.0).
Litwini liczyli, że po anszlusie Niemcy nie upomną się o Kłajpedę. Na zdjęciu Wiedeńczycy witający wkraczających do miasta Niemców (Bundesarchiv/CC-BY-SA 3.0).

Z perspektywy Kowna taki obrót spraw zmniejszał ryzyko, iż Niemcy zażądają od Litwinów zwrotu Kłajpedy, którą Berlin traktował jako integralną część Niemiec. Uznano więc, że niebezpieczeństwo minęło i negocjacje z Polską nie są już potrzebne. Przy okazji zapomniano o tym poinformować polityków znad Wisły…

Śmierć Stanisława Serafina

W Warszawie zachowanie Litwinów przyjęto z dużą konsternacją. Wzmogła się ona, gdy odebrano informacje o wydarzeniach na granicy, gdzie doszło do wymiany ognia. Co gorsza, była ofiara śmiertelna.

O świcie 11 marca dwuosobowy patrol Korpusu Ochrony Pogranicza próbował zatrzymać dwie osoby przekraczające polsko-litewską granicę. Z litewskiej strony padły strzały – strzelec Stanisław Serafin, żołnierz KOP, został śmiertelnie ranny. Grupa litewskich policjantów wciągnęła go na swoją stronę, a następnie został przeniesiony dalej i po kilku godzinach zmarł.

Pierwszymi odbiorcami tej informacji byli w Warszawie urzędnicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Pospiesznie zredagowano komunikat prasowy, w którym stwierdzono, że wypadek był „skutkiem nienormalnego stanu na granicy polsko-litewskiej z powodu upartej odmowy rządu litewskiego ustanowienia normalnych stosunków sąsiedzkich pomiędzy obu krajami”.


Reklama


Komunikat zapowiadał jednocześnie podjęcie zdecydowanych działań przez rząd Rzeczypospolitej. Oświadczenie tego rodzaju musiało jednak zostać zatwierdzone na stopniu ministerialnym, a Józef Beck przebywał wówczas z oficjalną wizytą we Włoszech, gdzie konferował na temat sytuacji europejskiej po anszlusie.

W tej sytuacji następnego dnia wieczorem wiceminister Jan Szembek udał się wraz z premierem Składkowskim do marszałka „Śmigłego”. Generalny Inspektor polecił złagodzić zdanie o konsekwencjach dla Litwy, co Szembek zaaprobował. Jednak gdy wrócił do biura, okazało się, że komunikat wysłano już dziennikarzom.

Tekst stanowi fragment książki Sławomira Kopra pt. Zapomniane Kresy. Ostatnie polskie lata (Wydawnictwo Fronda 2022).
Tekst stanowi fragment książki Sławomira Kopra pt. Zapomniane Kresy. Ostatnie polskie lata (Wydawnictwo Fronda 2022).

„Wyszedł kawał z tym komunikatem”

Natychmiast poinformował o tym „Śmigłego”, wobec czego marszałek polecił usunąć swój podpis z dokumentu. Niestety, na to również było za późno, gdyż urzędnicy ministerstwa zdążyli już rozesłać telegramy do placówek zagranicznych. Nic zatem dziwnego, że następnego dnia premier Sławoj Składkowski w rozmowie z Szembekiem podsumował sytuację, twierdząc, że „wyszedł kawał z tym komunikatem”.

Przez następne dni sprawą żyła cała Polska. Prasa ukazywała się w zwiększonych nakładach, relacjonowano pogrzeb awansowanego pośmiertnie na stopień kaprala Stanisława Serafina, donoszono też (niezgodnie z prawdą) o koncentracji wojsk litewskich przy granicy z Polską. Tytuły sanacyjne zajęły stanowisko antylitewskie, ale wyczekiwano na decyzję władz.


Reklama


Podobnie zareagowała prasa socjalistów i ludowców, a gazety endeckie niemal wprost nawoływały do inkorporacji całej Republiki Litewskiej. Nieliczna prasa związana z opozycyjnym Frontem Morges sugerowała natomiast (co, niestety, czasami jest powtarzane nawet dzisiaj), że polski rząd dążył do wywołania konfliktu, wzorując się na anszlusie. Trudno nie zauważyć, iż było to bezwiedne powtarzanie propagandy z Kremla, gdzie zdecydowanie potępiano „polski dyktat wobec Litwy”…

Tymczasem w Kownie narastało zaniepokojenie, dotychczas podobne incydenty załatwiano bowiem na szczeblu lokalnym. [Litewski prezydent Antanas] Smetona postanowił więc szukać poparcia za granicą, ale nie uzyskał go nawet u swoich bałtyckich sąsiadów. W tej sytuacji skierował przez Tallin, stolicę życzliwej obu krajom Estonii, notę do rządu polskiego, prosząc o polubowne załatwienie sprawy.

Antanas Smetona. Zdjęcie z drugiej połowy lat 20. XX wieku (domena publiczna).
Antanas Smetona. Zdjęcie z drugiej połowy lat 20. XX wieku (domena publiczna).

Ultimatum

16 marca do Warszawy powrócił Beck i natychmiast spotkał się z prezydentem Ignacym Mościckim oraz „Śmigłym”. Po pewnym czasie narada przekształciła się w posiedzenie rządu, a członkowie gabinetu nalegali na wydanie „stanowczej noty”.

Beck był jednak innego zdania i zażądał wysłania ultimatum do władz w Kownie. W przypadku jego odrzucenia Polska miała się znaleźć w stanie faktycznej wojny z Litwą. [Beck wspominał:]


Reklama


Wszyscy obecni na zamku panowie bez wahania uznali rozważania te za słuszne, z wyjątkiem wicepremiera Kwiatkowskiego, który zawsze bał się wszelkich poważniejszych decyzji.

Mimo to, że w moim przekonaniu istniało maksimum szans na spokojne załatwienie spraw, oczywiście z obowiązku zwróciłem się do marszałka »Śmigłego« ze stwierdzeniem, że jeśli mamy grozić, to musimy mieć minimum środków do wykonania naszej groźby.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Marszałek „Śmigły” zaalarmował na razie garnizon wileński, a następnie – zdaje się, [że] na interwencję generała Kasprzyckiego – przewidział dalsze zarządzenia, ażeby w razie potrzeby niezbyt późno móc podjąć pełne operacje wojskowe.

Ultimatum przygotowano tego samego wieczoru, było dość krótkie i wyważone. Nie zawierało postulatu zmiany konstytucji litewskiej mówiącej, że stolicą tego państwa jest Wilno, a głównym żądaniem było nawiązanie normalnych stosunków dyplomatycznych bez żadnych warunków wstępnych.

Demonstracja antylitewska w Wilnie. Marzec 1938 roku (domena publiczna).
Demonstracja antylitewska w Wilnie. Marzec 1938 roku (domena publiczna).

„Wodzu, prowadź na Kowno!”

Ultimatum doręczono przedstawicielom władz z Kowna w Tallinnie, dając im na odpowiedź 48 godzin. W innym przypadku zagrożono, że „Rząd Polski własnymi środkami zabezpieczy słuszne interesy swego Państwa”.

17 marca wieczorem, tuż po wysłaniu ultimatum, przez polskie miasta przetoczyła się seria manifestacji popierających decyzję władz. Przeprowadziły je organizacje zrzeszone w Obozie Zjednoczenia Narodowego, a największa odbyła się w Warszawie. Przemawiał wówczas generał Roman Górecki, prezes Banku Gospodarstwa Krajowego i szef Federacji Polskich Związków Obrońców Ojczyzny.


Reklama


Po wiecu na placu Piłsudskiego zorganizowano pochód – zgromadzeni udali się pod gmach Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych, wznosząc okrzyki: „Wodzu, prowadź na Kowno!”.

Panowała radosna atmosfera, a wśród tłumu dominowały „roześmiane, ubawione twarze młodych chłopców, akademików i uczniów starszych klas średnich biorących udział w tej demonstracji”. Humorystyczną relację z tej demonstracji przedstawił po latach Andrzej Munk w znakomitym filmie Zezowate szczęście…

Dzień później „Śmigły” był już w Wilnie entuzjastycznie witany przez mieszkańców miasta. Marszałkowi wręczono nawet rezolucję nawołującą do wyzwolenia całej Republiki Litewskiej, ale Generalny Inspektor niczego nie komentował. Ważniejsze było dla niego spotkanie z generałem Stefanem Dąbem-Biernackim, miejscowym inspektorem armii i człowiekiem odpowiedzialnym za ewentualne działania wojenne.

Litwini zgadzają się na polskie warunki

Nie były one jednak konieczne, gdyż rząd w Kownie doskonale zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. Miejscowi politycy nie byli samobójcami, tym bardziej że wódz naczelny Armii Litewskiej, generał Stasys Raštikis, poinformował rząd i prezydenta, iż opór jest niemożliwy. Litwinów stać było tylko na zbrojną demonstrację, a do zajęcia kraju wystarczyłyby tak naprawdę siły Okręgu Wileńskiego.

Pierwsza wymiana poczty na granicy polsko-litewskiej. Kwiecień 1938 roku (domena publiczna).
Pierwsza wymiana poczty na granicy polsko-litewskiej. Kwiecień 1938 roku (domena publiczna).

Rankiem 19 marca o przyjęciu ultimatum zawiadomiono posła w Tallinie, który następnie przekazał informację Polakom. Przed południem wiadomość ta dotarła do Warszawy. Na początek przywrócono komunikację drogową i kolejową oraz łączność pocztową i telefoniczną, a następnie żeglugę na Niemnie.

Po raz pierwszy od niemal 20 lat rodziny rozdzielone granicą mogły się oficjalnie kontaktować. Nawiązano stosunki dyplomatyczne i gospodarcze, a jesienią rząd z Kowna polecił prasie litewskiej porzucenie antypolskiej retoryki i zlikwidował Związek Wyzwolenia Wilna.

Przeczytaj również o zajęciu Wilna przez Polaków w kwietniu 1919 roku. Dla bolszewików to był szok


Reklama


Źródło

Tekst stanowi fragment książki Sławomira Kopra pt. Zapomniane Kresy. Ostatnie polskie lata (Wydawnictwo Fronda 2022).

Nowy tom kresowej serii

Ilustracja tytułowa: Ludność cywilna Wilna na ulicy Mickiewicza wita tamtejszy garnizon powracający z manifestacji zbrojnej na granicy polsko-litewskiej (domena publiczna).

Autor
Sławomir Koper

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.