Pan młody w trumnie, a panna młoda cała w czerni? Dokładnie tak wyglądał „ślub” SS-Brigadeführera Franza Kutschery i jego norweskiej narzeczonej, do którego doszło 4 lutego 1944 roku. Było to wydarzenie bez precedensu.
Franz Kutschera, jak wielu wysokich rangą SS-manów, był z pochodzenia Austriakiem. Zanim związał się z nazistami zajmował się… ogrodnictwem. Nie miało to jednak żadnego znaczenia w nowych realiach. Dzięki gorliwości szybko piął się po szczeblach kariery w SS, do której to formacji dołączył już w 1931 roku.
Reklama
300 egzekucji tygodniowo
W trakcie kampanii francuskiej 1940 roku zaliczył nawet epizod frontowy. Naprawdę jednak „wykazał” się podczas zwalczania partyzantki na terenie ZSRR i Polski, służąc w sztabie osławionego Ericha von dem Bacha. Tego samego, który później tłumił Powstanie Warszawskie.
W uznaniu zasług oddanych „tysiącletniej” Rzeczy 25 września 1943 roku Kutscherę mianowano dowódcą SS i policji w dystrykcie warszawskim. SS-Brigadeführer od razu pokazał na co go stać. Warszawiacy, co prawda od początku okupacji byli narażeni na niemiecki terror, ale to co zgotował im były ogrodnik mroziło krew w żyłach.
Skala represji była zatrważająca. Aresztowania, łapanki i egzekucje odbywały się na niespotykaną dotąd skalę. Wystarczy powiedzieć, że co tydzień rozstrzeliwano trzystu Bogu ducha winnych polskich zakładników. W tej sytuacji dowództwo Armii Krajowej w porozumieniu z władzami na emigracji podjęło decyzję o likwidacji zbrodniarza.
Likwidacja Franza Kutschery
Do wykonania operacji wyznaczono oddział specjalny Kedywu Komendy Głównej AK „Pegaz”. Po wytężonych przygotowaniach doszła ona do skutku rankiem 1 lutego 1944 roku. Trwająca zaledwie 100 sekund brawurowa akcja, w samym sercu dzielnicy niemieckiej, zakończyła się sukcesem.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Mengele dawał im cukierki, kazał nazywać się wujkiem, a potem kroił ich mózgi. Eksperymenty na dzieciach w AuschwitzKat Warszawy pożegnał się z życiem, podobnie jak czterech innych Niemców. Niestety, żołnierze AK również ponieśli straty. Dwóch zmarło w szpitalu od odniesionych ran. Kolejnych dwóch zginęło już po zamachu, w czasie odwrotu.
Dla Niemców śmierć Franza Kutschery były prawdziwym szokiem. Okazało się bowiem, że żaden z nich nie może się czuć bezkarny. W odwecie okupant przeprowadził zakrojone na szeroką skalę aresztowania. Trzy dni po zamachu zorganizowano zaś uroczystości pogrzebowe.
Reklama
W ich trakcie doszło do upiornej ceremonii. Pochodząca z Norwegii ciężarna narzeczona zbrodniarza, która miała w najbliższym czasie wziąć z nim ślub, stanęła z nieboszczykiem na ślubnym kobiercu!
Panna młoda i trup
O tym, jak dokładnie przebiegał ten makabryczny spektakl wiemy dzięki relacji Teodory Żukowskiej. Ta urodzona w Wiedniu agentka Armii Krajowej pracowała w trakcie okupacji w urzędzie gubernatora dystryktu warszawskiego, przekazując jednocześnie niezwykle cenne informacje polskiemu podziemiu.
Brała również czynny udział w przygotowaniach do samego zamachu na Kutscherę. Oto jak po latach wspomniała dzień jego pogrzebu:
Zwłoki Kutschery przewiezione zostały do Prezydium Rady Ministrów na Krakowskim Przedmieściu (wtedy „Deutsches Haus” – Niemiecki Dom). (…) Trumnę ustawiono na parterze, w hallu, wśród sztywnej zieleni laurowych drzewek.
Tam Niemcy oddawali oficjalnie ostatni hołd swemu dygnitarzowi, który w przeciągu kilku miesięcy potrafił sobie zarobić na wyrok śmierci Polski Podziemnej.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Stałam wśród innych w półmroku przypatrując się ponuremu widowisku. Cóż mogłam w tej chwili czuć innego jak satysfakcję? Jakież nieludzkie to były czasy!
W opublikowanej po latach na łamach tygodnika „Stolica” relacji nie zabrakło również opisu samego „ślubu”. Żukowska kąśliwe stwierdzała, że, co prawda wesele przepadło, ale:
(…) ślub się odbył! Obok katafalku stanęła oblubienica z oznakami zaawansowanej ciąży. Urządzono tę niezwykłą ceremonię po to, aby nienarodzone jeszcze dziecko mogło otrzymać nazwisko ojca, który zasłużył sobie na miano kata Warszawy.
Krwawy prezent ślubny
Niemcy niejako w „prezencie ślubnym” dla panny młodej rozstrzelali tego dnia 200 Polaków. Żukowska wspominała, że teraz już oficjalnie wdowa po Franzu Kutscherze:
(…) znajdująca się w czasie egzekucji w mieszkaniu w al. Róż, zachowywała się podobno spokojnie, ściskając tylko przy każdej salwie nerwowo ręce. Siostra jej natomiast za każdym razem wydawała okrzyki radości.
Reklama
Co stało się później z panią Kutscherą? Tego nie wiemy. Być może wróciła do Norwegii i tam spokojnie dożyła swoich dni. Nie mamy również żadnych informacji na temat tego, jaki los spotkał dziecko kata Warszawy.
Przeczytaj również o tym, co dzieci nazistowskich zbrodniarzy naprawdę sądziły o swoich ojcach
Inspiracja
Inspiracją dla artykułu stała się powieść Dominika Rutkowskiego Złe dzieci (Świat Książki 2020). W przeszłości jej bohaterów, rodzeństwa wychowanego w odludnym zakątku Norwegii, kryje się mroczna tajemnica. Trop prowadzi do Warszawy…
Polecamy
Bibliografia
- Jerzy Gaul, Franz Kutschera – ogrodnik z winnicy diabła, „Przegląd Powszechny”, nr 9 (2007).
- Piotr Stachniewicz, Akcja Kutschera, Książka i Wiedza 1982.
- Ślub kata Warszawy po… jego śmierci, „Stolica”, nr 43 (1969).
2 komentarze