Żaden polski król nie posiadał tak licznego rodzeństwa, jak Władysław Jagiełło. Olgierd Giedyminowic doczekał się bowiem z dwiema żonami aż 23 dzieci, w tym 14 synów. Bez wątpienia zwycięzcy spod Grunwaldu najwięcej krwi napsuł najmłodszy z nich, Świdrygiełło. Brat wielokrotnie buntował się przeciwko Jagielle, sprzymierzając się z jego największymi wrogami. W pewnym momencie nawet uwięził monarchę. O jego zdradach, podstępach i rebeliach pisze Witold Banach w książce Czartoryscy czyli wieczna pogoń.
W siedem lat po ochrzczeniu w Krakowie, w 1393 roku Świdrygiełło zadebiutował mocnym „wybrykiem”. Po śmierci matki, księżnej Julianny Twerskiej, zamordował namiestnika Jagiełły w Witebsku i w ten sposób upomniał się o spadek.
Reklama
Widmo zamknięcia drogi do tronu wielkoksiążęcego
Oburzony Jagiełło, aby poskromić brata, wysłał swoje oddziały, które odbiły ziemie zajęte przez buntownika i pojmanego Świdrygiełłę odesłały w kajdanach do Krakowa. Jagiełło pierwszy raz przebaczył zdradę młodszemu bratu.
W czerwcu 1394 roku Świdrygiełło ponownie zaczął knuć przeciwko Jagielle i Witoldowi, podejmując próbę sprzymierzenia się z Zygmuntem Luksemburskim i Krzyżakami, ale zakon wtedy negocjował z Witoldem przekazanie Żmudzi i nie zamierzał pomagać Świdrygielle.
Jagiełło znów wybaczył niesfornemu braciszkowi i nawet go hojnie obdarował: Nowogrodem Siewierskim, Kołomyją, częścią wschodniego Podola i częścią dochodów z żup wielickich. Brat króla nie powinien się czuć pokrzywdzony, a jednak u progu XV wieku ponowił walkę o władzę.
W 1401 roku doszło do porozumienia regulującego stosunki polsko-litewskie, które do historii przeszło jako unia wileńsko-radomska. W myśl zawartego układu król Polski przekazał Witoldowi dożywotnio władzę wielkoksiążęcą nad Litwą i księstwami od niej zależnymi. Po śmierci wielkiego księcia Litwa – z drobnymi wyjątkami – miała wrócić do króla i Korony.
W zamian Witold ponownie złożył hołd królowi oraz Koronie i przyrzekł wierność, wraz z nim bojarzy litewscy; w razie śmierci Witolda tron książęcy Litwy miał wrócić do króla. Rada koronna zobowiązała się wybrać nowego króla za zgodą i wiedzą Witolda i Litwinów. Przypieczętowano też sojusz polsko-litewski przeciwko wrogom zewnętrznym.
Dla Świdrygiełły podpisanie tych porozumień mogło na zawsze oznaczać utratę szansy na tron wileński, który według księcia był należną mu ojcowizną. Nie chciał swoją osobą firmować kolejnego aktu unii polsko-litewskiej wykluczającej jego aspiracje. Jego pieczęć dołączoną do aktu unii ponoć sfałszowano.
Reklama
Kolejne bunty i pojednania
Najpoważniejszym aktem zdrady „wiecznego buntownika” było spiskowanie z zakonem w obliczu wielkiej wojny z lat 1409–1411. Na szczęście już na samym początku kampanii wojennej sprawne służby Witolda przejęły listy krzyżackie do Świdrygiełły.
Witold chętnie od razu wymierzyłby sprawiedliwość, ale nie mógł tak uczynić z królewskim bratem. Jagiełło, mający wyraźną słabość do najmłodszego z Olgierdowiczów, ponownie ocalił głowę Świdrygiełły i zgodził się tylko na uwięzienie w zamku krzemienieckim, w którym nieustający pretendent do stolicy wileńskiej przesiedział aż dziewięć lat.
Świdrygiełło nie zamierzał ustępować, bezwzględnie wykorzystał łagodność komendanta zamku Konrada z Falkenbergu. Ten, zamiast zachowywać czujność wobec wiecznie głodnego wielkoksiążęcej chwały buntownika, pozwalał Świdrygielle przyjmować gości, z których Daszko Fiodorowicz Ostrogski i Aleksander Nos podczas kolejnych „odwiedzin” 24 marca 1418 roku przyprowadzili pod zamek pięciuset zbrojnych. Przychylnego Świdrygielle komendanta i jego załogę wycięli w pień. Wieczny pretendent rozpoczął kolejną awanturę.
I tym razem jednak król obszedł się łagodnie z buntownikiem, znowu doszło do pojednania. „Skruszony” buntownik przyrzekł, że już nie dopuści się zdrady, nie będzie zbrojnie zagarniał żadnych ziem i zamków, zda się na to, co daruje mu Witold.
Reklama
Umowa zadziałała, po dziewięciu latach twierdzy przyszło dziewięć lat Świdrygiełły „odmienionego”. Nie sprawiał problemów, brał udział w wojennych wyprawach litewskich, dowodził, walczył, a nawet bywał doradcą króla. Czy był szczerze skruszony? Nie, ponieważ nigdy nie wyrzekł się myśli o zdobyciu tronu wileńskiego, czyli – jak mówił – swojej ojcowizny
Zjazd w Łucku
22 stycznia 1429 roku w Łucku rozpoczął się zjazd kilkunastu monarchów, w którym najważniejszymi aktorami byli: król Władysław II Jagiełło, wielki książę litewski Witold; późniejszy cesarz, a wtedy król niemiecki, czeski i węgierski Zygmunt Luksemburski z żoną Barbarą i, jak się w dalszej części zjazdu okazało, biskup Zbigniew Oleśnicki.
Formalnie zjazd miał wypracować taktykę obrony przed Imperium Osmańskim. Imponujące liczbą uczestników spotkanie trwało trzynaście tygodni. Do Łucka przybyli królowie: Danii, Szwecji i Norwegii, wielcy mistrzowie zakonu krzyżackiego i kawalerów mieczowych, wielki książę moskiewski, plejada książąt z Mazowsza, Pomorza, Śląska, Tweru, trzech chanów tatarskich, hospodar wołoski, legat papieski, prymas Polski, metropolita kijowski, posłowie cesarza bizantyjskiego.
Luksemburczyk radykalnie zmienił punkt ciężkości obrad. Jako zięć Ludwika Węgierskiego miał osobiste powody niechęci do Jagiełły, to on liczył na tron krakowski. W odwecie myślał nawet o rozbiorze Polski przy współudziale zakonu, w sporach Korony z Krzyżakami nie był zbytnio łaskawym arbitrem, a w Łucku usiłował wbić klina między Polskę i Litwę.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Zaproponował koronę dla księcia Witolda, na co panowie litewscy przystali z oczywistą aprobatą, a zaskoczony Jagiełło, mając na uwadze dobro relacji z Litwą, z początku zaaprobował intrygancki plan Luksemburczyka. Na szczęście gwałtownie zaprotestowali panowie polscy, którym przewodził biskup Oleśnicki.
Biorąc pod uwagę cel zjazdu, jakim miała być obrona państw chrześcijańskich przed ekspansją Osmanów, użyli niezbitego argumentu: o koronie może decydować papież, a nie władca pretendujący do tronu cesarskiego. Jagiełło odetchnął, a Zygmunt przegrał kolejną intrygę przeciwko Królestwu Polskiemu. Jego „atak koronacyjny” został odparty.
Reklama
Uwięzienie Jagiełły
Bacznie tym wydarzeniom przyglądał się Świdrygiełło, który czekał na kolejną dogodną sytuację. Wkrótce miała się nadarzyć. Witold nie miał męskiego potomka, a liczył już sobie około 75 lat. Świdrygiełło mógł upatrywać swojej szansy w bliskiej śmierci wielkiego księcia. I rzeczywiście, półtora roku po zakończeniu zjazdu łuckiego, 27 października 1430 roku, zmarł Witold, niedoszły król Litwy.
Pomimo wszystkich zaszłości Jagiełło wyznaczył Świdrygiełłę na wielkiego księcia litewskiego, licząc, że jego najmłodszy brat uzna bratanków (Władysława i Kazimierza) za swoich następców. Ponieważ tron wielkoksiążęcy w Litwie był dziedziczny, panowie polscy, pragnąc utrzymania unii polsko-litewskiej, będą w przyszłości zmuszeni wybrać jednego z synów Jagiełły na króla Polski.
Nadzieje Jagiełły miały dwa słabe punkty: panów polskich (król swojej decyzji nie konsultował z Radą Królewską) i samego zainteresowanego Świdrygiełłę, który nie zamierzał przyjąć żadnych warunków.
Co więcej, uwięził Jagiełłę podczas jego wizyty w Wilnie. Polacy wyruszyli na stolicę Litwy i uwolnili króla jeszcze przed Bożym Narodzeniem 1430 roku. Dwa miesiące później Rada Królewska zgodziła się uznać Świdrygiełłę pod warunkiem potwierdzenia podległości Koronie i przekazania jej Podola i Wołynia.
Reklama
To z kolei nie godziło się z polityką Jagiełły, który nie chciał aneksji Litwy, choćby dla zachowania możliwości dziedziczenia tronu przez jego synów. Świdrygiełło nie zamierzał przyjmować żadnych warunków, ani króla, ani jego rady. Miał własny plan: uniezależnienie Litwy, ożenek i założenie własnej dynastii.
Wojna łucka
Świdrygiełło zaczął organizować sprzymierzeńców: Zygmunta Luksemburskiego, Tatarów, hospodara Mołdawii, ruskich książąt z rodu Ruryka. Nazajutrz po podpisaniu w dniu 19 czerwca 1431 roku sojuszu z Krzyżakami wysłał list do brata „z dobrą radą”, aby z nim żyć w przyjaźni, i jakby tego było mało, uwięził posła królewskiego. Jagiełło, chociaż wielokrotnie wykazywał wielkoduszność wobec brata, nie mógł dopuścić do zerwania unii.
24 czerwca król wydał rozkaz ataku, rozpoczynając tzw. wojnę łucką. Polacy ograniczyli się do zajęcia zamków na Wołyniu uważanych za dożywotnie uposażenie Witolda, które po jego śmierci powinno wrócić do Korony. Jagiełło łudził się, że do powstrzymania szaleństwa młodszego brata wystarczy zbrojna demonstracja, i wbrew zapałowi panów koronnych opóźniał tempo marszu wojsk polskich.
Polacy mieli przewagę, ale nie doprowadzili do zdecydowanego rozstrzygnięcia, nie zdobyli zamku w Łucku. Podpisywano zawieszenia broni, po czym je zrywano, a następnie Świdrygiełło wracał do negocjacji. Po obu stronach było pragnienie zawarcia porozumienia, Jagiełło nie chciał tej wojny, a poparcie bojarów litewskich i ruskich dla Świdrygiełły nie było wcale powszechne.
Reklama
Podpisanie rozejmu
W końcu król wystawił dokument rozejmowy z datą 26 sierpnia 1431 roku. Otrzymali go pełnomocnicy litewscy, którzy wraz z dwoma polskimi przedstawicielami udali się do obozu Świdrygiełły. Walki nadal trwały, Polacy jeszcze raz podjęli próbę zdobycia zamku w Łucku przy pomocy „Proka”, machiny oblężniczej, która ciskała ogromne kamienie i… padlinę końską.
Świdrygiełło swój dokument rozejmowy wystawił 1 września w Czartorysku, chociaż Krzyżacy zgodnie ze swoimi zobowiązaniami od 17 sierpnia prowadzili działania przeciwko Koronie, atakując jednocześnie Wielkopolskę, ziemię dobrzyńską i Kujawy. Czyżby Świdrygiełło o tym nie wiedział? Historycy mają z tym problem.
Dziewiętnastowieczny historyk ukraiński Mychajło Hruszewski uznał, że jeżeli nawet Świdrygiełło nie wiedział o ataku, to godząc się na rozejm, „dowiódł, iż był imbecylem o niewielkich talentach militarnych lub politycznych”. Impulsywność jego oceny nie bez poczucia humoru skomentował współczesny brytyjski historyk Robert Frost:
Wojna łucka pokazała bowiem, jak kruchym poparciem cieszył się Świdrygiełło. Nie palono się specjalnie do tej wojny, co świadczy, że emocje wśród piętnastowiecznych bojarów litewskich lub ruskich nie były tak silne jak u historyków nacjonalistycznych z XIX i XX wieku.
Reklama
Przeciwnie, tym razem Świdrygiełło zachował się całkiem racjonalnie. Obronił swoją niezależność i właściwie upokorzył Królestwo Polskie, którego przecież ostatecznie nie mógł pokonać. Został uznany przez Koronę jako wielki książę litewski, ale wkrótce i tak znalazł się w kłopotach. Nie doceniał przywiązania Litwinów do Jagiełły i rozbieżności interesów z Rusinami. Po krótkim czasie pokoju doszło do wojny domowej na Litwie.
Obalenie Świdrygiełły
Powiązani z Witoldem panowie litewscy w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1432 roku dokonali zamachu pałacowego i wielkim księciem obwołali Zygmunta Kiejstutowicza, brata Witolda. Wysłali poselstwo z prośbą o zatwierdzenie tego wyboru przez polskiego monarchę.
Już 30 września w Lublinie król podpisał pełnomocnictwa dla swoich posłów upoważnionych „do zawarcia układów z Litwą o jej stosunek do Polski i do nadania Zygmuntowi księciu litewskiemu władzy wielkoksiążęcej”.
Nowy władca Litwy aprobował polskie warunki. Jagiełło zachował władzę zwierzchnią nad Litwą, Zygmunt Kiejstutowicz przyjął tytuł wielkiego księcia i został władcą całości ziem Wielkiego Księstwa, a po jego śmierci Litwa miała wrócić do Jagiełły lub jego synów. Doświadczenia ze Świdrygiełłą, który liczył na poparcie panów ruskich, przyczyniły się do nadania im tych samych praw, jakie miała szlachta katolicka.
Bitwa pod Wiłkomierzem
Nadal jednak trwała wojna domowa ze Świdrygiełłą, który kontrolował znaczne obszary. Jagiełło zmarł 1 czerwca 1434 roku, nie doczekawszy poskromienia wiecznie jątrzącego brata. Dopiero 1 września następnego roku wojska polskie zadały Świdrygielle sromotną klęskę w bitwie pod Wiłkomierzem zwanej przez Jasienicę „Grunwaldem w pomniejszeniu”.
Starły się tam dwie armie, które wolno nazywać koalicyjnymi. Zygmunta Kiejstutowicza wspierał Jakub z Kobylan na czele dwunastu tysięcy jazdy polskiej, po stronie Świdrygiełły stali Tatarzy oraz siły krzyżackie z Inflant, dowodzone przez tamtejszego mistrza von Kerskorfa.
Poległo wielu wybitnych stronników litewskiego księcia, w tym mistrz inflancki Franko von Kerskorff, co dopełnia analogię z Grunwaldem. Wcześniej od sojuszu ze Świdrygiełłą odstąpili sprzymierzeni z nim hospodarowie mołdawscy.
Po przegranej również krzyżaccy sojusznicy zrezygnowali z dalszego popierania Świdrygiełły i podpisali w Brześciu Kujawskim odrębny pokój. Świdrygiełło schronił się w Połocku, a później ruszył na Wołyń, który tak skutecznie obronił kilka lat wcześniej. Stracił poparcie bojarów ruskich, od 30 września 1432 roku obdarowanych wspomnianymi wyżej przywilejami i przyjęciem do polskich herbów.
Reklama
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Witolda Banacha pt. Czartoryscy czyli wieczna pogoń. Ukazała się ona w 2022 roku nakładem Wydawnictwa Poznańskiego.