Hermann Göring i Adolf Hitler znali się ponad 20 lat. Były as myśliwski jako jeden z pierwszych stanął u boku Führera pod koniec 1922 roku. W schyłkowych dniach II wojny światowej wódz III Rzeszy uznał jednak, że stary druh go zdradził. Wściekły dyktator chciał nawet go rozstrzelać. Ostatecznie skończyło się na pozbawieniu wszelkich stanowisk. Czy marszałek Rzeszy faktycznie planował zamach stanu?
23 kwietnia 1945 roku o godzinie 15:10 w bunkrze Adolfa Hitlera odebrano telegram, którego nadawcą był Herman Göring. Marszałek kilka dni wcześniej opuścił stolicę upadającej III Rzeszy i zaszył się alpejskim Berchtesgaden.
Reklama
„Pański oddany Hermann Göring”
Dołączył tam do niego 22 kwietnia szef sztabu Luftwaffe generał Karl Koller. Informacje przywiezione przez oficera sprawiły, że nazistowski dygnitarz wysłał do Berlina następującą wiadomość:
Mein Führer, czy ze względu na Pańską decyzję o trwaniu na posterunku w twierdzy Berlin zgadza się Pan, bym niezwłocznie przejął kierowanie Rzeszą, dysponując pełnią władzy zarówno w kraju, jak i za granicą, jako pański delegat, zgodnie z dekretem z 29 czerwca 1941 roku?
Jeśli do godziny 22.00 nie otrzymam żadnej odpowiedzi, uznam, że utracił Pan swobodę działania i że warunki określone w Pańskim dekrecie są spełnione, i będę działał najlepiej, jak potrafię, w interesie naszej ojczyzny i narodu.
Wie Pan jakimi uczuciami darzę Pana w tej godzinie, najtrudniejszej w moim życiu. Brak mi słów, by je wyrazić. Niech Bóg ma Pana w opiece i niechaj pozwoli Panu jak najszybciej do nas dołączyć.
Pański oddany Hermann Göring
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
„Zdradę karze się śmiercią”
Początkowo telegram nie zrobił wielkiego wrażenia na wodzu III Rzeszy. Według relacji naocznego świadka miał on jedynie stwierdzić, że „z Berghofu Göring nie był w stanie dokładnie ocenić sytuacji”.
Dopiero, gdy okazało się, że marszałek przymierza się do negocjacji z aliantami Hitler wpadł we wściekłość. Jak czytamy w książce Paula Villatouxa i Xaviera Aiolfiego pt. Ostatnie archiwa z bunkra:
Reklama
Rozkazał natychmiast aresztować Göringa i pozbawić go wszelkich stopni i godności. Odpowiedział też na telegram, zapewniając, że ma pełną zdolność działania.
„Swym działaniem – oświadczył w odpowiedzi – dopuścił się pan zdrady wobec Führera i narodowego socjalizmu. Zdradę karze się śmiercią. Jednak, ze względu na pańskie zasługi, Führer nie wymierzy panu najwyższej kary pod warunkiem, że zrzeknie się pan wszelkich funkcji […]”.
Göring był skończony. Jeszcze tej samej nocy zatrzymało go SS. Pod klucz trafił także Koller. Nowym dowódca resztek Luftwaffe Hitler mianował zaś awansowanego na marszałka Rittera von Greima.
Człowiek od negocjacji
Na pierwszy rzut oka faktycznie może się wydawać, że telegram Göringa był próbą zamachu stanu. Sprawa jednak wcale nie była tak jednoznaczna.
Reklama
Dzień wcześniej dyktator wpadł w szał, gdy zaproponowano mu opuszczenie Berlina. Kategorycznie stwierdził, że zostanie w mieście do samego końca i odbierze sobie życie. Jednocześnie dorzucił, że „kiedy trzeba będzie negocjować, Göring poradzi sobie znacznie lepiej niż ja”.
Jak podkreślają Villatoux i Aiolfi wcale nie były to słowa rzucone na wiatr:
(…) Göring zawsze był tym, do którego zwracano się, gdy trzeba było podjąć trudne rozmowy, nie wykorzystując oficjalnej drogi. Czy to ze względu na rycerski mit, który otaczał pilotów Wielkiej Wojny, której Göring był bohaterem? A może to jego osobowość „kondotiera” była lepiej odbierana za granicą?
Faktem jest, że to on, za pośrednictwem ówczesnego konsula Szwecji Raoula Nordlinga, zaproponował wojskom francuskim rozejm 18 maja 1940 roku, a więc miesiąc przed jego faktycznym zawarciem.
Porada Lammersa
Co jeszcze istotniejsze to właśnie Göringa – po tym jak Rudolf Hess poleciał do Anglii – wyznaczono pod koniec czerwca 1941 roku na następcę wodza III Rzeszy. Gdy więc dowódca Luftwaffe dowiedział się o słowach Hitlera wypowiedzianych 22 kwietnia miał mętlik w głowie. Niby dyktator ciągle żył, ale „teraz liczył się każdy dzień, toteż nie można było czekać na hipotetyczną informację o śmierci Hitlera”.
W tej sytuacji Göring postanowił zasięgnąć opinii Hansa Lammersa – prawnika, który przez lata sprawował funkcję sekretarza stanu w Kancelarii Rzeszy. Nazistowski dygnitarz, który przygotował dekret z 29 czerwca 1941 roku, również przebywał w Berchtesgaden. Jak podają autorzy Ostatnich archiwów z bunkra:
On stanowił w Rzeszy owo prawo monarsze! Nie można było lepiej trafić. Lecz wyrocznia zaniemówiła w obliczu takiego problemu. Lammers znalazł tylko jedno rozwiązanie: zaproponował, by wysłać telegram do Hitlera i zadać mu pytanie, licząc, że odpowie. Gdyby jednak nie odpowiedział, oznaczałoby to, że nie jest w stanie tego zrobić, i sprawa stałaby się jasna.
Dwa telegramy
Göring poszedł za jego radą. Pierwszy telegram wysłał niedługo po północy 23 kwietnia. Nie dotarł on jednak w ogóle do berlińskiego bunkra. Nie otrzymawszy żadnej odpowiedzi marszałek ponowił próbę kontaktu po południu.
Jaki był jej efekt już wiemy. Wydatny udział miał w tym zresztą Martin Bormann, który nawet w obliczu nieuniknionego upadku III Rzeszy nie zamierzał odpuszczać swoim przeciwnikom – w tym wyjątkowo znienawidzonemu Göringowi.
Reklama
To właśnie prawa ręka Hitlera zwróciła „uwagę na fragment, w którym Göring prosi o odpowiedź do godziny dziesiątej. To ultimatum! – grzmiał”. Tym samym przypieczętował los długoletniego rywala.
Świadectwo ostatnich dni dogorywającej Trzeciej Rzeszy
Bibliografia
- Paul Villatoux, Xavier Aiolfi, Ostatnie archiwa z bunkra, Bellona 2021.