Konferencja pokojowa w Paryżu, trwająca od 18 stycznia 1919 do 21 stycznia 1920 roku, miała uporządkować Europę po krwawej I wojnie światowej oraz zaprowadzić pokój i sprawiedliwość. Szybko okazało się jednak, że najwięksi narzucają tam swoją wolę mniejszym, a końcowe ustalenia traktatu wersalskiego nikogo nie zadowalają.
18 stycznia 1919 roku w Sali Zegarowej gmachu francuskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych przy Quaid’Orsay w Paryżu rozpoczęła obrady Konferencja Międzysojusznicza dla Preliminariów Pokojowych. Taką oficjalną nazwę nosiło międzynarodowe spotkanie mające doprowadzić do zawarcia układu pokojowego po trwającej cztery lata I wojnie światowej.
Reklama
Do Paryża przybyli przedstawiciele 27 państw. Na honorowych miejscach zasiedli ci najważniejsi: przywódcy Francji, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Włoch i Japonii. Dalej posadzono mniej ważnych członków Ententy i przedstawicieli „krajów stowarzyszonych”: Belgów, Serbów, Greków, Rumunów, Czechów, Polaków, Portugalczyków, a jeszcze dalej Australijczyków, Nowozelandczyków, Gwatemalczyków, Brazylijczyków, Urugwajczyków, Kubańczyków, Liberyjczyków…
Na salę nie wpuszczono delegatów pokonanych państw centralnych: Niemiec, Austrii, Węgier, Bułgarii i Turcji; nie było też przedstawicieli rządzonej przez bolszewików Rosji.
Uczciwość, moralność, samostanowienie…
Według szczytnych założeń propagowanych przez prezydenta USA Thomasa Woodrowa Wilsona na konferencji miały obowiązywać zupełnie nowe zasady. Tak opisuje je prof. Maciej Górny w swojej najnowszej książce Polska bez cudów. Historia dla dorosłych:
Amerykański prezydent narzucił nowy język polityki, odwołujący się do moralności i odrzucający cyniczne strony Realpolitik, jaką dotąd w Europie uprawiano. Najważniejsza z prawd, które głosił, dotyczyła prawa narodów do samostanowienia. Inna nakazywała zerwanie z praktyką tajnej dyplomacji. Polityka miała być jawna, uczciwa i oparta na realnych potrzebach zwykłych ludzi.
Na paryskiej konferencji społeczność międzynarodowa miała raz na zawsze usunąć niesprawiedliwości w polityce i doprowadzić do stałego pokoju w Europie. Podczas obrad zaś miały obowiązywać zasady równości, poszanowania woli i interesów każdego kraju, i to bez względu na jego wielkość. Szybko jednak okazało się, że są to tylko puste deklaracje, a przedstawiciele mniejszych państw spostrzegli, że przewidziano dla nich wyłącznie rolę statystów.
Decyduje tylko Wielka Trójka
W założeniu najważniejszym organem konferencji miało być zgromadzenie plenarne. W praktyce jednak o nowym porządku światowym decydowało pięć mocarstw: Wielka Brytania, Francja, Stany Zjednoczone, Japonia i Włochy. Wszystkie ważniejsze kwestie były omawiane i rozstrzygane w gronie przedstawicieli tej piątki, a dopiero potem przedstawiane na posiedzeniach plenarnych delegatom państw zainteresowanych.
Reklama
W tym celu utworzono Radę Dziesięciu, do której wchodzili szefowie rządów i ministrowie spraw zagranicznych wspomnianych pięciu mocarstw. Potem krąg decyzyjny zawężono, usuwając ministrów spraw zagranicznych, i w ten sposób powstała Rada Pięciu.
Ponieważ zaś Japonia sprawami Europy nie bardzo się interesowała, a Włochy miały słabą pozycję i zostały de facto wyeliminowane, decyzje podejmowała Rada Trzech: prezydent USA Thomas Woodrow Wilson, premier Wielkiej Brytanii David Lloyd George i premier Francji Georges Clemenceau. W ich rękach znalazły się losy państw i narodów.
Delegaci mniej wpływowych krajów, takich jak Belgia, Serbia, Rumunia czy Polska, mieli niewiele do powiedzenia. Od czasu do czasu wzywano ich przed oblicze Rady Trzech, gdzie mogli przedstawić swoje terytorialne postulaty, jednak bez żadnej gwarancji, że zostaną one wzięte pod uwagę.
Członkowie Wielkiej Trójki podejmowali decyzje arbitralnie. Mniej znaczyły realne potrzeby państw i rzeczywisty etniczny rozkład ludności w terenie, więcej zaś polityczne gry, osobiste sympatie i antypatie. Wyroki natomiast „nie zawsze sprawiały wrażenie decyzji dojrzałej i przemyślanej”.
Reklama
Francja: Rozbić Niemcy na państewka!
Francja, jako jedyne z trójki mocarstw, na którego obszarze toczyły się krwawe, niszczycielskie walki, domagała się w toku konferencji takiego osłabienia Niemiec, by raz na zawsze zabezpieczyć się przed rewanżem.
Niemcy miały więc zostać dotkliwie ukarane politycznie, gospodarczo i militarnie. Miano je okroić terytorialnie, rozbroić i obłożyć odszkodowaniami, a w wersji radykalnej wręcz rozdzielić na kilkanaście mniejszych państw.
Te francuskie żądania spotkały się z oporem Wielkiej Brytanii, dla której po pokonaniu państw centralnych najważniejszy stał się powrót do politycznej równowagi na kontynencie. A jako że nadmierny wzrost pozycji Paryża i zbyt duże pognębienie Niemiec mogłyby tę równowagę zaburzyć, to premier Lloyd George blokował propozycje Francuzów.
Sojusznikiem w obronie przegranych państw centralnych był dla Lloyda George’a prezydent USA Woodrow Wilson. Stał on na idealistycznym stanowisku, że powojenna współpraca między rządami powinna się opierać na partnerstwie i zaufaniu, a pokój powinien być zawarty bez terytorialnych aneksji.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Duża Polska? Raczej nie…
Pokłosiem takiego podejścia był także opór wobec polskich postulatów granicznych. Zaprezentował je 29 stycznia członek naszej delegacji Roman Dmowski. W kilkugodzinnym wystąpieniu przedstawił założenia sprawy polskiej, a także oczekiwany przebieg rubieży. Mówił płynnie po francusku, a następnie powtarzał to samo po angielsku.
Reklama
Wyszedł od granic Rzeczypospolitej z 1772 roku, ale było to celowe zagranie maksimum, aby było z czego ustępować. Ostatecznie polskie postulaty objęły na zachodzie Wielkopolskę, Pomorze Gdańskie, Warmię, Opolszczyznę i Górny Śląsk, a na wschodzie mniej więcej granice po II rozbiorze. Postulaty te trafiły do specjalnej Komisji ds. Polskich, którą kierował francuski dyplomata Jules Cambon. Był on życzliwy Polsce i zaakceptował większość planu Dmowskiego.
Przeciwstawił się za to Lloyd George, bojący się osłabienia Niemiec. Brytyjski premier postawił weto, a wsparł go prezydent Wilson, którego niemile zaskoczyła rozległość polskich żądań terytorialnych. Mocarstwa zdecydowały ostatecznie, że Gdańsk zostanie wolnym miastem. Na Warmii, Mazurach i Śląsku miały się odbyć plebiscyty. Z kolei granicę wschodnią pozostawiono w zawieszeniu. Rozstrzygnięcia w jej sprawie i tak mogły mieć charakter tylko symboliczny, jak o że Rosja Sowiecka nie została zaproszona na obrady.
Szok i niedowierzanie
Prócz wytyczenia nowych granic głównym celem konferencji było ukaranie państw centralnych, uznanych za winne wywołania wojny. Wprawdzie najbardziej radykalne postulaty Francji wobec Berlina zostały odrzucone, ale ostateczne warunki pokoju i tak przyjęto nad Sprewą z niedowierzaniem.
Przewidywały m.in. odebranie Niemcom wszystkich zamorskich kolonii i terytoriów, zakaz tworzenia unii niemiecko-austriackiej, drastyczną redukcję armii oraz rozwiązanie sztabu generalnego i szkół oficerskich. Dochodził do tego obowiązek wypłacenia wielkich odszkodowań za wywołanie wojny i zniszczenia nią spowodowane, a także duże straty terytorialne na rzecz Francji, Belgii i Polski.
Reklama
Niemcy byli oburzeni. Przez cały kraj przetoczyła się fala demonstracji, wznoszono hasło „Lepiej być martwym niż być niewolnikiem!”, kolportowano mapy Niemiec z okrojonymi granicami, protestowały zgodnie wszystkie niemieckie partie od lewa do prawa, dołączali do nich pisarze, naukowcy, artyści.
Niemiecki rząd wystosował notę do uczestników konferencji, w której przedstawił własne – złagodzone – propozycje warunków pokojowych. Mocarstwa je odrzuciły, a jako ostateczny termin przyjęcia decyzji wyznaczono 23 czerwca. Po tej dacie sprzymierzeni mieli użyć siły.
Warunki traktatu wersalskiego
W Niemczech upadł rząd i powstał nowy, a wzburzenie społeczne nie ustawało. Czas uciekał, alianci natomiast szykowali wznowienie działań wojennych, tym razem z udziałem Polski i Czechosłowacji. Wreszcie 23 czerwca niemieckie Zgromadzenie Narodowe upoważniło rząd do podpisania traktatu. Informacja o tym została przekazana do Paryża na dwie godziny przed upływem terminu ultimatum.
Po południu 28 czerwca 1919 roku dwóch niemieckich ministrów – spraw zagranicznych Hermann Müller i transportu Johannes Bell – weszło do Sali Lustrzanej pałacu w Wersalu. Tej samej, w której w styczniu 1871 roku ogłoszono powstanie zjednoczonych Niemiec.
Reklama
Ministrowie musieli przejść obok szeregu specjalnie sprowadzonych na tę okoliczność francuskich żołnierzy, którzy podczas niedawnej wojny zostali inwalidami. W milczeniu podpisali traktat i natychmiast opuścili salę. Po nich podopisy złożyli przedstawiciele 27 państw. W imieniu Polski – Ignacy Jan Paderewski i Roman Dmowski.
Na mocy pokoju wersalskiego państwo niemieckie traciło wszystkie kolonie oraz 13 proc. terytorium (około 43 tys. km kw.) wraz z 10 proc. ludności (około 6,5 mln osób). Francja zajmowała Alzację i Lotaryngię, Belgia okręgi Eupen i Malmedy, Dania Szlezwik, a Polska Wielkopolskę i część Pomorza (na Górnym Śląsku miał się odbyć plebiscyt).
Lewy brzeg Renu został oddany pod okupację aliantów na 15 lat. Tereny na jego prawym brzegu na 50 km w głąb Niemiec miały być zdemilitaryzowane. Zagłębie Saary, znaczący obszar węglowy i przemysłowy, zostało oddane pod administrację Ligi Narodów. Przez 15 lat Francja miała wykorzystywać tamtejsze kopalnie jako rekompensatę za poniesione podczas wojny zniszczenia. Po tym okresie o dalszym losie obszaru miał zdecydować plebiscyt.
Osobne traktaty podpisano z pozostałymi państwami centralnymi: Austrią w Saint-Germain-en-Laye (10 września), Bułgarią w Neuilly-sur-Seine (27 października), Węgrami w Trianon (4 czerwca 1920 roku) i Turcją w Sevres (10 sierpnia 1920 roku). Na ich mocy także te kraje zostały ukarane dużymi cięciami terytorialnymi, redukcją armii, marynarki i przemysłu zbrojeniowego.
Średnio udane przemeblowanie
Czy konferencja wersalska przyniosła Europie pokój, sprawiedliwość i zadowolenie? Oddajmy głos profesorowi Maciejowi Górnemu, który w książce Polska bez cudów. Historia dla dorosłych podkreśla, że:
Ostatecznie decyzje konferencji pokojowej rozczarowały prawie wszystkich, nawet te kraje, które mogły się wydawać bezdyskusyjnymi beneficjentami nowego porządku. Najłatwiej zrozumieć frustrację przegranych – zmuszonych do wypłaty reparacji i pozbawionych części terytorium (czasami, jak w przypadku Węgier, tej większej).
Ale nie spełniły się także nadzieje zwycięzców. Niemcy nie zostały osłabione tak bardzo, jak życzyłaby sobie tego Francja. Włochy zyskały mniej niż to, na co liczyły, podobnie jak Jugosławia, która musiała zrezygnować z części węgierskiego terytorium na rzecz Rumunii. Zyski terytorialne Polski kosztem Niemiec oraz Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców kosztem Austrii osłabiały plebiscyty […]. Przemeblowanie świata w roku 1919 udało się zatem najwyżej średnio.
Traktat zasiał wśród milionowych populacji przegranych państw niezadowolenie, które z czasem przekształciło się w nienawiści. Ta zaś stanowiła pożywkę dla ekstremistów i zapalnik II wojny światowej.
Reklama
Polska droga do niepodległości bez fikcji, cudów i mitów
Ilustracja tytułowa: Uczestnicy paryskiej konferencji pokojowej na obrazie Williama Orpena (domena publiczna).
Bibliografia
- Emile Joseph Dillon, Konferencja pokojowa w Paryżu 1919, OMP 2020.
- Maciej Górny, Polska bez cudów. Historia dla dorosłych, Wydawnictwo Agora 2021.
- Margaret Macmillan, Paryż 1919, Napoleon V 2018.