Turcy nie mieli żadnej litości. W prowadzonych od 1915 roku masowych prześladowaniach Ormian dopuszczali się najpotworniejszych zbrodni. Bicie, gwałty i marsze śmierci były codziennością. Tych, którzy dotarli do przygotowanych na pustyni obozów koncentracyjnych czekała okrutna śmierć z odwodnienia i głodu.
Ludobójstwo Ormian odbywało się metodycznie, według jasno określonego wzoru: najpierw należało się upewnić, że przyszłe ofiary nie stawią oporu – należało więc w pierwszym rzędzie pozbawić je broni.
Reklama
Zamordowali 75% Ormian
Drugim krokiem była eksterminacja duchowej i intelektualnej warstwy przywódczej. Następnie deportacja pozostałej ludności – przeważnie starców, kobiet i dzieci – do „nowych miejsc osiedleń”, czyli obozów koncentracyjnych na syryjskiej pustyni.
Na koniec zaś ci, którzy przetrwali piekło deportacji i marszu w głodzie przez pustynię, mieli „osiedlić się” na pustyni. Tych, którzy nie umarli tam z wycieńczenia, dobić miały oddziały tureckiego wojska i pozostających w gestii rządu kurdyjskich bojówek (ze zorganizowanej przez młodoturków tzw. Organizacji Specjalnej).
W latach 1915–1918 zginęło w Turcji ok. 1,5 miliona Ormian z dwóch milionów zamieszkujących ten kraj (przede wszystkim swoją historyczną ojczyznę we wschodniej Anatolii) w 1914 roku.
Początek eksterminacji Ormian
Wspomniany scenariusz zaczął być realizowany od stycznia 1915 roku, gdy rząd turecki polecił rozbrojenie wszystkich służących w sułtańskiej armii żołnierzy ormiańskich. (…) Rozkaz skrupulatnie wykonano na terenie całego państwa. Nie ograniczono się wszakże do rozbrojenia.
<strong>Przeczytaj też:</strong> 5 największych klęsk głodu w dziejach. Z czyjej winy dziesiątki milionów ludzi umierały w męczarniach?Z rozbrojonych żołnierzy – nie czyniono przy tym rozróżnienia między oficerami a zwykłymi żołnierzami – utworzono specjalne bataliony przeznaczone do najcięższych prac na rzecz tureckich oddziałów. Następnie, w grupach po 50–100 osób, wszyscy byli rozstrzeliwani.
24 kwietnia 1915 roku tureckie ministerstwo spraw wewnętrznych wydało rozporządzenie, na mocy którego władze administracyjne i wojskowe upoważnione zostały do aresztowania ormiańskich przywódców politycznych (zarówno na szczeblu centralnym, jak i lokalnym). Wystarczyło tylko podejrzenie o prowadzenie działalności antyrządowej.
Reklama
W następnych tygodniach polecenie to zostało skrupulatnie wykonane. W samym Stambule aresztowania te dotknęły 2345 osób, z których zdecydowana większość nigdy już nie powróciła do swoich domów. 27 maja 1915 roku w tureckiej prasie został opublikowany tekst Tymczasowego prawa o deportacjach.
Masowe deportacje
O tym, że deportacje były pomyślane przez rząd turecki jako pewny sposób eksterminacji Ormian, najdobitniej świadczą liczby. Z około 18 tysięcy osób deportowanych z prowincji Harput i Sivas, we wrześniu 1915 roku w okolice Aleppo (obszar „zasiedlenia”) dotarło zaledwie 185 kobiet i dzieci. Z 19 tysięcy Ormian, którzy wyruszyli z Erzerum do Aleppo, dotarło 11 (słownie: jedenastu).
Chyba najcelniej o zarządzonych przez rząd młodoturecki masowych deportacjach Ormian i towarzyszącej temu hipokryzji tureckiego rządu wyraził się August Bernau – Amerykanin przebywający w Turcji i będący świadkiem dokonującego się tam w latach 1915–1916 ludobójstwa. W swoim raporcie dla amerykańskiego konsula w Aleppo napisał:
Zorganizowana masakra, nawet w epoce, gdy konstytucja [turecka] proklamowała Wolność, Równość, Braterstwo, byłaby czymś bardziej humanitarnym, ponieważ zaoszczędziłaby tej nieszczęsnej ludności okropieństw głodu, powolnej śmierci w najstraszliwszych cierpieniach, w najbardziej okrutnie wyrafinowanych torturach godnych Mongołów. Ale masakra byłaby mniej konstytucyjna!!! Cywilizacja została uratowana!!!
Ormianie (tzn. ci z nich, którzy przeżyli pierwszą falę egzekucji, a więc głównie starcy, kobiety i dzieci) podczas marszu byli traktowani przez turecką eskortę w sposób, który można określić jako zorganizowane barbarzyństwo.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Najbardziej antyklerykalny kraj Europy. Dlaczego wypowiedzieli bezwzględną wojnę Kościołowi?Zadać jak najwięcej cierpień
Już na pierwszych kilometrach piekielnego marszu byli pozbawiani przez tureckich żołnierzy i żandarmów tych resztek swojego dobytku, który byli w stanie wziąć ze swoich domów. Rzecz jasna po drodze byli wystawieni na palące słońce i chłód nocy. Panował straszliwy głód, zbierający obfite żniwo.
Ormiańskie kobiety i dzieci po kryjomu (bo nawet to było zakazane) przeszukiwały odchody pozostawione przez konie i muły eskorty, z nadzieją na znalezienie resztek paszy. Nawet dostęp do wody był limitowany – w raportach sporządzanych przez cudzoziemskich obserwatorów (dyplomatów, misjonarzy) często przewija się informacja, że tureccy strażnicy od wycieńczonych Ormian domagali się zapłaty za dostęp do rzeki, która akurat znalazła się na trasie przemarszu konwoju.
Reklama
Trasy przemarszów były często wytyczane drogą okrężną, tak by zadać Ormianom więcej cierpień związanych z przemarszem przez szczególnie uciążliwe rejony lub tereny zamieszkane przez Kurdów, którzy wraz z miejscową ludnością turecką napadali na bezbronnych, wycieńczonych Ormian. Czynili to tym chętniej, że mieli zagwarantowaną bezkarność.
„Ciężko było sobie uzmysłowić, że są to istoty ludzkie”
3 października 1915 roku minister spraw wewnętrznych Talaat Pasza, w telegramie adresowanym do swoich podwładnych, pisał:
Nie będzie żadnego postępowania sądowego w związku z występkami, których dopuści się miejscowa ludność wobec wiadomych osób [Ormian – G.K.]; mianowicie występkami służącymi celowi, do którego dąży rząd.
Amerykański konsul w Harpucie Leslie Davis w czerwcu 1915 roku widział kolumnę Ormian pędzoną z prowincji Erzerum:
Bardziej godnego pożałowania widoku nie można sobie wyobrazić. Niemal bez wyjątku są oni w łachmanach, brudni, głodni i chorzy. Nie zaskakuje to, zważywszy na fakt, że są w drodze przez niemal dwa miesiące bez zmiany ubioru, bez szansy na umycie się, na dach nad głową i najedzenie się do syta. Pewnego razu obserwowałem ich, gdy podano im żywność.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Dzikie zwierzęta nie zachowywałyby się inaczej. Rzucili się na strażników niosących żywność, a ci odpędzili ich, bijąc pałkami tak mocno, że mogli nawet niektórych zabić. Obserwując ich, ciężko było sobie uzmysłowić, że są to istoty ludzkie”.
Jednak nawet doprowadzeni do stanu skrajnego wycieńczenia Ormianie maszerujący w kolumnach śmierci byli przedmiotem ciągłych napadów, jeśli nie ze strony tureckiej eskorty, to ze strony kurdyjskich band (działających dzięki przyzwoleniu Turków). Najgorszy był los kobiet, które wraz z dziećmi stanowiły zdecydowaną większość wśród deportowanych.
Reklama
Wolały śmierć niż pohańbienie
Na porządku dziennym było gwałcenie ormiańskich kobiet przez turecką eskortę i Kurdów. Johannes Lepsius, autor dobrze udokumentowanego opisu ludobójstwa Ormian (opisu opartego na raportach naocznych świadków i sprawozdaniach dyplomatycznych placówek obcych państw, nie tylko niemieckich), napisał:
W miastach, przez które przechodziły [ormiańskie dzieci i kobiety] – jak donosiły powtarzające się raporty – umożliwiano mahometańskiej ludności wybieranie co piękniejszych dziewcząt, a nawet natychmiastowe sprawdzenie przez lekarza ich dobrego prowadzenia się.
Dzieci były czasem sprzedawane przez żandarmów, a czasem przez własne matki, które czyniły tak, by uratować ich życie… Wiele kobiet i dziewczyn uniknęło pohańbienia, wybierając śmierć.
Ciała martwych cieci na poboczu dróg
Jeden z inżynierów niemieckich, zatrudnionych przy budowie magistrali kolejowej do Bagdadu, był świadkiem przemarszu konwojów z Ormianami deportowanymi z Cylicji i pędzonymi do „miejsca osiedlenia” (czyli do obozów zagłady) w okolicy Aleppo, Urfy i Deir-ez-Zor. Napisał m.in.:
<strong>Przeczytaj też:</strong> Celowali w genitalia. Wstrząsająca relacja o tym, jak esesmani z Auschwitz znęcali się nad więźniamiNajcięższy los jest udziałem kobiet, które rodzą w drodze. Zostawia się im bardzo mało czasu na urodzenie dziecka. Pewna kobieta urodziła bliźniaki.
To stało się w nocy. Następnego ranka musiała iść dalej, ze swoimi dwoma dziećmi na plecach. Po dwóch godzinach opadła z sił. Została zmuszona do pozostawienia swoich dzieci w krzakach i kontynuowania wędrówki z całym konwojem.
Z kolei inna kobieta porodziła podczas marszu. Musiała nadal maszerować, aż padła martwa… Po drodze napotyka się niezliczone ciała martwych dzieci leżące przy drodze. Pewien turecki major, który towarzyszył mi przed trzema dniami, powiedział, że wiele z tych dzieci zostało porzuconych przez swoje matki, ponieważ nie były one w stanie ich dłużej wyżywić.
Reklama
Najstarsze dzieci były odbierane matkom. Sam major – podobnie jak jego bracia – ma u siebie jedno z takich dzieci… Ocenia się, że 300 kobiet z konwojów, które przechodziły tą drogą, rodziło podczas marszu. (…)
Przejście na islam jedynym ratunkiem
Podczas ludobójstwa Ormian w 1915 roku władze tureckie nie ukrywały, że jedynym ratunkiem przed deportacją jest porzucenie przez ludność ormiańską wiary chrześcijańskiej i przejście na islam. Taką praktykę stosowano (…) już w latach 1896–1897, a także 1909 roku podczas masowych pogromów Ormian.
Przywódcy młodoturków, sami dość sceptyczni wobec nauk proroka, traktowali odwołanie się do antychrześcijańskich nastrojów wśród ludności tureckiej (zwłaszcza na prowincji) jako dogodne narzędzie w przyspieszeniu całkowitej eksterminacji Ormian.
Przymusowa islamizacja towarzysząca masakrom organizowanym na polecenie sułtana Abdul Hamida II, wywołała protesty mocarstw zachodnich i Rosji, które wymusiły na tureckim rządzie umożliwienie przymusowo islamizowanym Ormianom powrotu do chrześcijaństwa.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Miejsce zapomniane przez Boga. Tak wyglądała najgorsza rosyjska kolonia karnaBy tym razem uniknąć zarzutu o wymuszanie na chrześcijanach przyjęcia „jedynej prawdziwej wiary”, władze tureckie zaopatrzone były w pisemne deklaracje, zawierające „prośbę” Ormian o pozwolenie przejścia na islam. (…)
Prześladowania Kościoła
W sumie w wyniku ludobójczej akcji do końca 1915 roku zniknęło z terenu Turcji 14 diecezji ormiańsko-katolickich. O ile do 1914oku mieszkało w otomańskiej Turcji 70 tysięcy Ormian-katolików, pracowało tam 157 katolickich duchownych i 128 sióstr zakonnych, o tyle mordercze deportacje roku 1915 i 1916 przetrwało niewiele ponad 13 tysięcy wiernych, 37 duchownych i 56 zakonnic.
Reklama
Rzecz jasna największa skala prześladowań dotyczyła ormiańskiego Kościoła gregoriańskiego, do którego należała przecież znakomita większość mordowanych masowo od 1915 roku Ormian. Na terenach objętych ludobójczą eksterminacją prześladowaniom poddano całą hierarchię tego Kościoła.
W Dżarbekir spalono żywcem archimandrytę Czekhlariana, w Szabin-Karahissar, Baiburt, Charput, Czarsandżak archimandrytów powieszono. Biskup Siwas (Knel Kalzmskrian) został poddany okrutnej torturze polegającej na przybiciu mu do stóp podków. Miejscowy turecki urzędnik uzasadniał to tym, że „nie można pozwolić na to, by biskup chodził boso” (…)
Tylko Turcy mogą wychowywać ormiańskie dzieci
Inna – szczególnie odrażająca – forma islamizacji (…) polegała na uprowadzaniu kobiet ormiańskich i przymusowym wydawaniu ich za mąż za muzułmanów. Wiele Ormianek w tym samym czasie, gdy ich mężowie (Ormianie) służyli w tureckiej armii, było zmuszanych do poślubiania muzułmanów.
Przymusowe porzucenie wiary chrześcijańskiej było również udziałem tysięcy ormiańskich dzieci oderwanych od swoich chrześcijańskich rodziców i oddanych (a właściwie: sprzedanych) na wychowanie rodzinom muzułmańskim. W Ankarze z okazji urodzin sułtana urządzono obrzezanie stu dzieci (przeważnie z katolickich rodzin) przymusowo nawróconych na islam.(…)
<strong>Przeczytaj też:</strong> Czy Brytyjczycy celowo zagłodzili milion ludzi? Jedna z największych klęsk głodu w dziejach wciąż czeka na wyjaśnienieSierocińce z ormiańskimi dziećmi zostały zlikwidowane, a sieroty po zabitych i deportowanych Ormianach oddawano na wychowanie wyłącznie muzułmańskim rodzinom (…). Ohydy temu procederowi przydawał fakt, że władze tureckie wybierały spośród sierot ładne, kilkunastoletnie dziewczynki do „wyłącznego użytku” miejscowych działaczy „Jedności i Postępu” (…).
Kościół zamieniony w publiczną toaletę
Na uwagę zasługuje fakt, że z biegiem czasu tureckiemu rządowi przestało zależeć na przechodzeniu na islam tylko jednostek lub nawet całych ormiańskich rodzin. „Dobrowolne nawrócenia” na „jedyną, prawdziwą wiarę” musiały być masowe. Ustalono nawet dolną granicę, od której akceptowano „nawrócenia” jako wybawienie od deportacji. (…)
Reklama
Opuszczane przez skazywanych na deportacje Ormian świątynie były z reguły przemieniane w meczety. Pogardę dla chrześcijaństwa władze tureckie okazywały również w inny sposób. W miejscowości Erzingjan ormiański kościół Turcy zamienili w publiczną toaletę.
Natomiast po splądrowaniu kościoła w Hüssni-Mansur naczynia liturgiczne wrzucono do ustępu. Tureccy żandarmi „zabawiali się”, przebrani w ornaty, bluźnierczo przedrzeźniając chrześcijańską liturgię.
Całkowita eksterminacja tureckich Ormian
Organizatorzy ludobójstwa dokładali więc starań, by jak najszybciej i jak najsprawniej eksterminować te resztki umęczonej ludności ormiańskiej, która przeżyła piekło deportacji. Zbrodnia miała być dokonana tak szybko, by wieści o niej nie zdążyły przedostać się poza granice Turcji.
We wrześniu 1915 roku minister Talaat Pasza wysłał telegram do prefektury Aleppo (gdzie dochodziły resztki konwojów z Ormianami):
<strong>Przeczytaj też:</strong> Tu założono pierwszy obóz Gułagu. Okrucieństwo strażników szokowało nawet ich przełożonychJuż wcześniej zostało zakomunikowane, że rząd – na polecenie Dżemietu [inna nazwa Ittihadu – G.K.] – zadecydował o całkowitej eksterminacji wszystkich Ormian zamieszkałych w Turcji. Ci, którzy będą sprzeciwiać się tej decyzji, nie będą mogli uczestniczyć w sprawowaniu władzy.
Nie bacząc na kobiety, dzieci i chorych, na drastyczne środki tej eksterminacji, zamykając uszy na głos sumienia, należy położyć kres ich egzystencji.
W listopadzie 1915 roku, w kolejnym telegramie przesłanym do Aleppo, Talaat wydał polecenie dyskretnego eksterminowania wszystkich Ormian, którzy przybyli ze wschodniej Anatolii do północnej Syrii (rozkaz ten został powtórzony w styczniu 1916 roku).
Reklama
Wszyscy Ormianie muszą zginąć
Dyrektywom dotyczącym konieczności zachowania tajemnicy towarzyszyły polecenia wydawane ze Stambułu, ponaglające miejscowe władze tureckie, by wymordować także Ormian, którzy przeżyli deportację.
Wszystkich bez wyjątku. Nawet dzieci ormiańskie porywane podczas deportacji przez Kurdów i Turków, a następnie islamizowane (dziewczynki oddawane do haremów).
Minister spraw wewnętrznych Talaat Pasza – zawsze troszczący się o to, by ludobójstwo zostało przeprowadzone systematycznie i dokładnie – 12 grudnia 1915 roku przesłał do swoich podwładnych w Aleppo telegram o następującej treści:
Przyjmujcie i utrzymujcie tylko te sieroty [ormiańskie], które nie będą w stanie przypomnieć sobie prześladowań, jakim poddani byli ich rodzice. Inne dołączajcie do konwojów.
Nie trzeba dodawać, co w praktyce oznaczał eufemizm „dołączenie do konwoju”.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Biały terror. Zbrodnie zwolenników caratu w czasie rosyjskiej wojny domowejPiekło na ziemi
Znany już nam August Bernau, pracujący dla biura nowojorskiej Vacuum Oil Company (z siedzibą w Aleppo), we wrześniu 1916 roku był naocznym świadkiem tego, w jakim stanie znajdowali się Ormianie koczujący w Deir es-Zor, jednym z największych „miejsc schronienia” na syryjskiej pustyni. Wszędzie widział tysiące anonimowych grobów, epidemię dyzenterii i głód.
Charakterystyczne były już pierwsze strony raportu Bernaua:
Nie można wyrazić grozy, którą odczułem w czasie podróży przez obozowiska Ormian rozsiane wzdłuż Eufratu…
Podobnie jak przed bramą piekieł Dantego, nad wejściem do tych obozowisk można napisać: „Wy, którzy wchodzicie, porzućcie wszelką nadzieję”.
Reklama
Benau widział jednak tylko resztki niedobitków. We wrześniu 1916 roku w okolicach Deir es-Zor przebywało jedynie 15 tysięcy osób. Pozostałe ponad 400 tysięcy Ormian, jeśli nie umarli z głodu i wycieńczenia, to zostali po prostu zamordowani przez oddziały Organizacji Specjalnej wojska tureckiego i grupy arabskich nomadów (zachęcanych do tego przez władze tureckie).
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Grzegorza Kucharczyka pod tytułem Chrystofobia. 500 lat nienawiści do Jezusa i Kościoła. Ukazała się ona w 2020 roku nakładem Wydawnictwa Fronda.
Sprawdź w księgarni wydawcy
Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.
9 komentarzy