Po latach spędzonych w obozach udało mu się wreszcie wyrwać na wolność. Był jednak sam we wrogim otoczeniu. Każdy mógł go wydać. Przeżycie wymagało sięgnięcia po najbardziej bezwzględne metody.
Na naszych łamach mogliście już przeczytać o tym, jak wyglądała obozowa „kariera” bokserska Hercki Hafta oraz jaki koszmar przeżył wraz z bratem w obozie koncentracyjnym Flossenbürg. Nie był to jednak koniec traumatycznych przeżyć młodego chłopaka.
Reklama
Po krótkim pobycie w Gross-Rosen Haft trafił do miasta Anberg niedaleko Szumawy. Tam więźniowie zostali skierowani do pracy w fabryce Kruppa. Pewnego kwietniowego dnia Niemcy kazali im uformować kolumnę marszową. Hercka, przerażony, że będzie to kolejny marsz śmierci, postanowił uciec. Przyłączył się do niego inny więzień.
To co wydarzyło się następnie opisał Alan Scott Haft w książce Harry Haft. Historia boksera z Bełchatowa. Od piekła Auschwitz do walki z Rockym Marciano. Poniżej jego słowa.
Szkoda na nich amunicji
Harry dał sygnał i rzucił się w stronę gęstwiny. Drugi więzień ruszył za nim. Z początku biegli szybko, potem musieli jednak pokonać wzniesienie.
Wtedy usłyszeli strzały z karabinu. Nie zatrzymali się. Gdy dotarli do grzbietu wzgórza, ziemia eksplodowała pod ich stopami. Harry potknął się. Pośród erupcji ziemi i krwi usłyszał jęk biegnącego tuż przed nim przyjaciela.
Przed sobą zobaczył okop. Jego towarzysz zachwiał się, więc Harry pchnął go do dołu i sam wskoczył do środka. Czuł, że tonie we krwi, nie był jednak pewien, do kogo ona należy. Leżał przygnieciony ciałem przyjaciela, z twarzą w jego ranach. Ciężar tamtego wydawał się ciężarem martwego człowieka.
Po chwili usłyszał zbliżających się żołnierzy. Dwóch Niemców z karabinami maszynowymi zbliżyło się do dołu. Harry leżał nieruchomo przygotowując się na śmierć. Usłyszał, jak jeden z Niemców ładuje broń.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Niemcy zgotowali im piekło na ziemi. Więźniowie, aby przetrwać zjadali się nawzajem– Szkoda amunicji – odezwał się jego kompan. – I tak już nie żyją.
Harry słuchał, jak żołnierze się oddalają, ale długo jeszcze obawiał się ruszyć. Gdy wreszcie nabrał pewności, że tamci odeszli, z wielkim trudem, powoli wychylił się z dołu. Najpierw wyjrzał spod zwłok towarzysza, a potem spróbował wstać.
Zrobiło mu się zimno. Zaczął przesuwać dłońmi po całym ciele, żeby się przekonać, czy został trafiony. Był cały mokry, ale nie ranny. Ogarnęło go wyczerpanie, smutek i samotność. Po raz pierwszy od czterech lat był wolny, ale czuł jedynie gniew. Myślał o swoim bracie, który maszerował z pozostałymi więźniami, o matce, siostrach i innych członkach rodziny, wreszcie o Lei. Przeklinał Boga i świat za swoje cierpienie.
Słońce już zachodziło. Harry wszedł głębiej w las, położył się pod drzewem, przykrył liśćmi i gałęziami, mając nadzieję, że uda mu się zatrzymać ciepło. Gdy zasypiał, towarzyszyło mu znajome uczucie głodu.
Martwy esesman
Po kilku dniach błąkania się po lesie zobaczył rzekę. Postanowił, że spróbuje się w niej wykąpać i zdobyć coś do jedzenia. Kiedy zbliżył się do brzegu, usłyszał, jak ktoś śpiewa po niemiecku. W wodzie stał jakiś człowiek zanurzony po pas i podśpiewując, mył się dokładnie. Nie było zbyt ciepło i nie ulegało wątpliwości, że toaleta nie potrwa długo.
Powoli, ostrożnie i bezszelestnie zbliżył się do brzegu. Ubranie mężczyzny leżało pod drzewem nad samą wodą. Kiedy zakradł się jeszcze bliżej, rozpoznał mundur SS. Między butami leżał pistolet w kaburze i karabin.
Harry chwycił karabin, wycelował w niczego niepodejrzewającego esesmana i pociągnął za spust.
Reklama
Za pierwszym razem chybił i nagi żołnierz zaczął biec w jego stronę. Sięgnął więc po pistolet, wycelował i opróżnił magazynek. Żołnierz najprawdopodobniej nie żył już po pierwszym strzale, jednak Harry był zaślepiony furią. Zaczął tłuc głowę mężczyzny kolbą karabinu i nie przestał, dopóki nie zamieniła się w krwawy, papkowaty kikut.
Wśród rzeczy esesmana znalazł prowiant i wodę. Usiadł pod drzewem, posilił się, rozebrał i umył w rzece. Potem założył mundur zamordowanego. Na jego pięćdziesięciokilogramowym ciele wszystko wisiało jak źle dopasowane przebranie. W kieszeni koszuli znalazł przepaskę na oko – ostatni element kostiumu. Zebrał resztę rzeczy Niemca i ruszył w dalszą drogę.
Przez kilka godzin wędrował wiejską okolicą. Gdy już zaczynał niepokoić się o jedzenie i wodę, zobaczył w oddali jakieś gospodarstwo. Skierował się w tamtą stronę, mijając leniwie pasące się konie.
Jestem niemieckim żołnierzem
Dotarł do niewielkiego drewnianego domku o spadzistym dachu i zapukał do drzwi, zamierzając podać się za niemieckiego żołnierza.
Zapukał ponownie i czekał w napięciu jeszcze przez kilka minut. Wreszcie otworzył mu starszy mężczyzna w ogrodniczkach i okularach w rogowej oprawie.
– Czego pan chce? – zapytał nieufnie.
– Czy może mi pan pomóc? Jestem ranny – odparł Harry swoją najlepszą niemczyzną, wskazując opaskę na oku. Staruszek zerkał podejrzliwie na przybysza.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
– A niby co miałbym zrobić? – zapytał.
– Jestem ranny, zmęczony, chciałbym coś zjeść i odpocząć.
Do drzwi podeszła starsza kobieta.
– Coś ty za jeden? – zapytała.
– Proszę, pomóżcie mi. Zaatakowali nas Rosjanie i zgubiłem swój pułk – błagał Harry. – Jestem głodny.
Staruszkowie zaczęli się kłócić, ale w końcu drzwi otworzyły się szerzej.
– Wejdź, żołnierzu, pewnie, że ci pomożemy – powiedział mężczyzna.
Gospodarze zaprowadzili Harry’ego do sypialni i pokazali mu łazienkę. Kobieta otworzyła szufladę komody i wręczyła mu czyste ręczniki i mydło.
Harry wykąpał się i z powrotem włożył mundur.
Po jakimś czasie staruszka zapukała do sypialni i wniosła tacę pełną jedzenia. Były na niej rzeczy, jakich Harry nie widział od lat: jajecznica, kawa, chleb, masło, dżem i kilka kawałków wołowiny.
Za nią przyszedł jej mąż. Harry usiadł i zaczął jeść. Ponieważ staruszkowie mu się przyglądali, powstrzymywał się od wpychania sobie do ust wszystkiego na raz, jednak zachowywanie pozorów dobrych manier wiele go kosztowało. Jadł w napięciu, nie odzywając się do swoich gospodarzy.
Reklama
Głowa mężczyzny rozprysnęła się po kuchni
Choć obawiał się zamknąć oczy, miękkie łóżko i pełny żołądek sprawiły, że nie mógł się powstrzymać. Przespał sam w pokoju cały wieczór i noc. Rano obudził się ze snu, w którym znowu znajdował się obozowych barakach. Czuł paraliżujący strach, był przekonany, że staruszkowie przejrzeli podstęp. Obawiał się, że zauważyli wytatuowany na jego przedramieniu numer.
Mogli powiadomić kogoś o jego przybyciu, gdy spał.
Wtedy rozległo się pukanie do drzwi i do pokoju zajrzał staruszek.
– Przyjdzie pan do kuchni na śniadanie? – zapytał.
– Tak, tylko się ubiorę. Zaraz będę gotowy.
Harry włożył mundur, przypasał broń, założył opaskę na oko i poszedł do kuchni. Staruszek siedział przy stole, a żona podawała jedzenie. Harry również usiadł.
– Proszę powiedzieć – zaczął z ciekawością mężczyzna. – Z którego jest pan pułku?
– Z południowego – zmyślił naprędce Harry.
– A co się panu stało w oko?
– Odłamek z eksplozji.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Ten Polak miał dziesiątki okazji, by zabić komendanta Auschwitz. Po latach tłumaczył dlaczego nie podciął mu gardłaHarry czuł, że puszczają mu nerwy. Niełatwo było odpowiadać na skomplikowane pytania, niezbyt dobrze mówił po niemiecku i zdawał sobie sprawę, że im więcej mówi, tym mniej jest wiarygodny.
– Kiedy wszedłem do pokoju, nie miał pan na oku opaski. Nie widziałem żadnej rany.
Kobieta nalała gościowi kawy i wyszła z kuchni. Chłopak coraz gorzej radził sobie z przesłuchaniem. Nie dawała mu spokoju świadomość, że mundur na niego nie pasuje, a akcent nie brzmi przekonująco. Zastanawiał się, dokąd poszła staruszka.
Gospodarz nie przestawał zasypywać go pytaniami. Wreszcie Harry nie wytrzymał napięcia. Wyciągnął pistolet i strzelił mężczyźnie w twarz. Jego głowa rozprysnęła się po kuchni, wszędzie była krew.
Usłyszawszy hałas, starsza pani przybiegła do kuchni. Harry zastrzelił i ją. Kiedy upadła na podłogę, ruszała się jeszcze, więc strzelił po raz drugi.
Ogarnęła go ślepa furia
Pobiegł z powrotem do pokoju, ściągnął z łóżka prześcieradło, zabrał karabin i resztę ekwipunku niemieckiego żołnierza. Wrócił do kuchni, napełnił prześcieradło znalezioną w szafkach żywnością i czym prędzej opuścił dom.
Przez kilka tygodni ukrywał się w lesie, potem skończyło mu się jedzenie. Zdawał sobie sprawę, że znowu będzie musiał zapukać do jakiegoś domu. Tym razem drzwi otworzyła kobieta w średnim wieku. Harry opowiedział tę samą historię o tym, jak został ranny i zgubił swoją jednostkę podczas starcia z Rosjanami.
Reklama
Kobieta nie dała się nabrać.
– Nie jesteś żołnierzem – odparła. – Nie jesteś nawet Niemcem.
Harry wiedział, że kobieta go wyda, i poczuł, że znowu ogarnia go ślepa furia. Wyjął rewolwer i strzelił do niej z bliska. Przekroczył ciało i z odbezpieczonym pistoletem wszedł do domu. Znalazł kuchnię i zaczął napełniać jedzeniem worek po ziemniakach, kiedy usłyszał jakiś hałas.
Przeszukał dom. W sypialni znalazł mniej więcej dwunastoletniego chłopca ukrywającego się w szafie.
– Nie ruszaj się stąd – powiedział i jego również zastrzelił. A potem uciekł.
Harry dalej ukrywał się w lasach Szumawy. Po jakimś czasie dotarł do przedmieść Regensburga, gdzie natrafił na opuszczoną, ledwo stojącą chałupę. Postanowił ukryć się w środku. Nie miał pojęcia, że wojna już się skończyła. Ciągle walczył o przetrwanie.
Pewnego ranka, kiedy wyjrzał przez rozbite okno, zobaczył zbliżającą się do budynku niewielką grupę mężczyzn w mundurach. Czym prędzej załadował karabin i umieścił rewolwer w drucianym uchwycie przypiętym paskiem do uda. Nie zamierzał się poddawać. Wtedy zobaczył amerykańską flagę.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Alana Scotta Hafta Harry Haft. Historia boksera z Bełchatowa. Od piekła Auschwitz do walki z Rockym Marciano, wydanej nakładem Wydawnictwa Otwartego (2019). Książkę możesz kupić na stronie Empiku.
Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.
Kup z rabatem na empik.com
Ilustracja tytułowa: Marsz więźniów Dachau wgłąb Rzeszy. Ilustracja poglądowa.
2 komentarze