To miało być najwspanialsze wesele, jakie widziała Polska. Spektakularne gody Bolesława Krzywoustego zakończyły się jednak krwawą kompromitacją. I doprowadziły do jednej z najgorszych wojen domowych we wczesnej historii państwa Piastów.
Na samym początku XII stulecia w Polsce panował spokój. Ale to był spokój na beczce z prochem. Sytuacja była niezdrowa, żeby nie powiedzieć – toksyczna.
Reklama
Stary książę Władysław Herman doczekał się dwóch synów. Urodziły ich inne matki, mieli za sobą odmienne wychowanie, dorastali osobno, a nawet pochodzili z różnych pokoleń. Starszy Zbigniew na przełomie wieków miał już chyba ponad 25 lat. Młodszy Bolesław (nam znany jako Krzywousty) w 1100 roku był ledwie czternastolatkiem.
Potomków władcy dzieliło wszystko. Tak długo jednak, jak żył ich ojciec, zgodnie współpracowali, by ograniczyć jego władzę i podzielić kraj między siebie.
Na skutek otwartej rebelii odnieśli pełen sukces. Władysław Herman stał się tylko figurantem. A nim odszedł do wieczności w 1102 roku, zgodził się wydać haniebny testament, zgodny z intencjami Zbigniewa i Bolesława.
Dwie Polski
Kooperacja urwała się dokładnie w chwili, gdy zaszczuty książę po raz ostatni zamknął oczy. Kronikarz Gall Anonim otwarcie przyznał, że do zażartej scysji między synami doszło już nad jego ciałem. A to był tylko zaczątek kłopotów.
Reklama
Zgodnie z (wymuszoną) wolą Władysława Hermana kraj pękł na dwie niemal równe części. Szesnastoletni Bolesław został księciem południa. Objął we władanie Małopolskę i Śląsk, wraz z zamożnymi grodami położonymi na przecięciu szlaków handlowych: Krakowem, Wrocławiem, Sandomierzem.
Miał więcej srebra i poddanych, ale też więcej bólu głowy. Stale liczył się z czeskim zagrożeniem, a z połowy swojego terytorium zmuszony był uiszczać władcy Pragi poniżający trybut.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Najstarszy polski dokument. To świadectwo ogromnego skandalu i kompromitacjiZbigniew tymczasem dostał w swoje ręce północ: Mazowsze i Wielkopolskę. Ziemie bardziej wyniszczone i zacofane, ale za to dające przynajmniej pozór wyższości. Starszy brat przejął w końcu i stolicę swego ojca, Płock, i pradawne grody w Poznaniu, Gnieźnie czy Gieczu, gdzie przed dwoma wiekami narodziła się Polska.
Ostatnia szansa na kompromis
Poczucie prymatu nie równało się jednak prawdziwej zwierzchności. Od 1102 roku nie istniało już państwo Piastów, ale dwa niezależne i tylko pozornie ze sobą związane kraiki. Bracia natomiast, których dotąd łączyły nienawiść do macochy Judyty Salickiej i pogarda względem ojca, momentalnie zaczęli skakać sobie do gardeł.
Być może istniała jeszcze szansa na kompromis. Na to, by do głosu doszły trzeźwe głowy, by książęta ochłonęli, a wojownicy odłożyli miecze. Jeśli taka perspektywa w ogóle się rysowała, to tylko przez kilka pierwszych miesięcy po śmierci Władysława Hermana.
Wszystko zostało zaprzepaszczone z początkiem 1103 roku. Bratobójcza wojna stała się nieunikniona. I to za sprawą jednej, konkretnej kobiety.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Dziwy na niebie
Bolesław na gwałt potrzebował wsparcia. Wiele wskazuje na to, że dla umocnienia swej pozycji wykorzystał kontakty zadzierzgnięte jeszcze przez ojca i przez znienawidzoną królową Judytę. W efekcie zaraz po objęciu władzy zdołał dopiąć negocjacje w sprawie własnego ślubu. A tym samym: także układu sojuszniczego.
Szczegóły zdradza Powieść minionych lat, redagowana na Rusi niemal równocześnie z wydarzeniami.
Reklama
Zgodnie z tym tekstem rok 1102 pełen był niesłychanych dziwów. Autor kroniki pisał, że już w styczniu na niebie przez trzy doby utrzymywała się „jakby łuna od pożaru od wschodu i południa, i zachodu, i północy, i było takie światło całą noc, jakby od Księżyca w pełni świecącego”.
Na początku lutego pojawiło się „znamię na Księżycu”. Potem zaś – także na Słońcu. „Ogrodziło się było Słońce trzema tęczami, i były inne tęcze grzbietami ku sobie” – podkreślano. – „I widząc te znamiona, prawowierni ludzie ze wzdychaniem modlili się do Boga i ze łzami”.
Autor dzieła strawił tak wiele miejsca na komentarze do niebiańskich fenomenów, że nie zostało mu już zapału do pisania o polityce. Nowy pakt z sąsiadem zamknął w jednym zdaniu.
Tajemnicza księżniczka
„Tegoż roku wydana była córka […] Światopełka do Lachów za Bolesława” – stwierdził. Odnotował przynajmniej imię dziewczyny (Zbysława) oraz dokładną datę wyjazdu z Rusi (16 listopada). Wszystko inne to już jednak tajemnica.
Reklama
Nie wiadomo, ile lat miała księżniczka. Historycy domyślają się tylko, że zgodnie z obyczajem epoki była młodsza od kawalera lub była jego rówieśnicą. Należałoby więc uznać ją za nastolatkę. W innych kwestiach nie ma pola nawet do takich dywagacji.
Nie sposób stwierdzić, jak wyglądała Zbysława, bo żaden tekst nie zawiera choćby sentencjonalnej pochwały jej urody. Tym bardziej nie jest znany charakter czy sposób bycia dziewczyny.
Królewski ślub księcia
W Polsce nie interesowano się samą księżniczką, ale tylko splendorem, który wiązał się z jej przybyciem.
Bolesław, trzymający rękę na swojej części ojcowskiego spadku, zorganizował wesele, jakiego kraj jeszcze nie widział. A przynajmniej: jakiego nie odnotowano w żadnym tekście. Żenił się tak, jakby był królem, nie zaś podrzędnym panem na dwóch dzielnicach.
Reklama
Huczna ceremonia odbyła się w 1103 roku. Zapewne jeszcze przed roztopami, gdy łatwo można było ściągnąć gości, spraszanych z najdalszych stron kraju, a może nawet z zagranicy. Zabawy rozciągnięto nie na kilka dni, jak zwykle czyniono, ale – na przeszło trzy tygodnie.
24 dni zabaw
„Przez osiem dni przed ślubem i tyleż dni po oktawie zaślubin bez przerwy rozdawał waleczny Bolesław podarunki” – donosił Gall Anonim. – „Jednym mianowicie szuby i futra kryte suknem i obramowane złotą frędzlą, książętom szaty, naczynia złote i srebrne, innym miasta i zamki, innym wreszcie wsie i włości”.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Kastracja Mieszka II Lamberta. Czy polskiemu królowi naprawdę zmiażdżono genitalia?Niesamowita hojność księcia oszałamiała przybyszy. A przecież nie chodziło tylko o wspaniałe prezenty. Dwadzieścia cztery dni zabaw to także co najmniej dwadzieścia cztery wielkie uczty.
Tysiące upolowanych ptaków, setki ubitych wieprzy i byków, dziesiątki jeleni, odyńców czy nawet niedźwiedzi… Do tego nieprzebrana liczba beczek wina i miodu, najlepsi kuglarze, najsprawniejsi muzykanci.
Jak pierwszy Bolesław
Zbysława jechała do Krakowa z przekonaniem, że stanie u boku zdezorientowanego, zahukanego młodzieniaszka. Tymczasem trafiła na dwór ociekający złotem i w sam środek jednej z najdroższych oraz najbardziej ostentacyjnych zabaw tej epoki. Jakby tego było mało, ona sama stała się główną bohaterką wspaniałej uroczystości.
Musiała być zachwycona. Przede wszystkim jednak pod wrażeniem byli goście: możnowładcy, urzędnicy, dowódcy wojsk… A także członkowie najświetniejszych rodów z Małopolski, Śląska i z dzielnic podległych Zbigniewowi. O to właśnie chodziło młodemu księciu.
Reklama
Zaraz pojawiły się porównania do jego sławnych imienników. Zwłaszcza do Bolesława Pierwszego wtedy nazywanego Wielkim, a w znacznie późniejszych tekstach Chrobrym. Koronowanego monarchy, który uczynił Polskę mocarstwem, a którego bogactwo było wedle legend tak wielkie, że za jego czasów srebro stało się równie powszechne i tanie co słoma.
Nowy Bolesław był gotów roztrwonić fortunę, byle pokazać poddanym, że tylko on jest zdolny przywrócić Polsce dawną chwałę i pójść w ślady najwspanialszego z władców. Ta demonstracja wymagała wielomiesięcznych przygotowań. Książę chciał dopiąć wszystko na ostatni guzik. A mimo to idealne wesele zamieniło się w perfekcyjną katastrofę.
Braterska zdrada
Zbigniew, dotąd zachowujący przynajmniej pozory braterstwa i przyjaźni, uznał, że miarka się przebrała. Nie zamierzał godzić się z dostojnym, kłującym w oczy ślubem Bolesława. Gdy dostał zaproszenie, wprost odmówił udziału w weselu.
To było jak siarczysty policzek wymierzony panu młodemu. Postawa sprzeczna z regułami dyplomacji, obraźliwa, wręcz prowokacyjna. Zwłaszcza że rezydujący w Płocku książę nawet nie szukał wymówek.
Reklama
Już sam ten krok wystarczyłby do ostatecznego zatrucia wzajemnych relacji. A jednak Zbigniew uczynił znacznie więcej. Kiedy Bolesław przygotowywał swoje wielkie polskie wesele, on obmyślał, jak by je tu zepsuć. Młodszy z książąt hojnie sypał groszem, by idealnie ugościć przybyszy. Starszy z równą determinacją, a pewnie też nie mniejszym kosztem, szukał sposobów na pognębienie brata i nowej bratowej w najważniejszych dla nich chwilach.
Punktualny sojusznik
Nie wyruszył na nich zbrojnie. Otwarta agresja przyniosłaby mu hańbę i bez wątpienia podkopałaby jego pozycję. Zamiast więc wbijać bratu nóż w plecy… postanowił, że lepiej zapłacić komuś innemu, by zrobił to samo.
Przekupił nowego czeskiego księcia, Borzywoja. W zamian za wozy wypełnione srebrem oczekiwał przede wszystkim punktualności. Nie zawiódł się. Od Galla Anonima wiadomo, że dokładnie w tym czasie, gdy w Krakowie trwały zabawy weselne, czeskie wojska wkroczyły na Śląsk.
Borzywój „rozpuścił zagony po ziemi wrocławskiej, by zbierać łupy i jeńców oraz wzniecać pożary”. Czynił tak wielkie zniszczenia, a od żołnierzy oczekiwał takiej bezwzględności, że miały minąć cała lata, nim udało się usunąć ślady ekspedycji.
Reklama
Dla Bolesława najbardziej dotkliwe były jednak jej doraźne skutki. Nim uczty dobiegły końca, na Wawel przybyli posłańcy z minorowymi wieściami.
Teraz już nikt nie pytał, czy na tronie zasiada nowy Bolesław Chrobry. Zastanawiano się za to, czy poniżony młokos w ogóle zdoła utrzymać się u władzy. I czy spartaczone, zakończone kompromitacją wesele nie okaże się wstępem do bolesnego upadku…
***
To tylko drobny wycinek historii Bolesława Krzywoustego i jego zapomnianych małżonek. Więcej na ich temat przeczytasz w mojej nowej książce: Damy przeklęte. Kobiety, które pogrzebały Polskę. Do kupienia na przykład w Empiku.
Bibliografia
Źródła
- Anonim tzw. Gall, Kronika polska, przeł. R. Grodecki, wstęp i oprac. M. Plezia, Wrocław 2008.
- Najstarsza konika kijowska. Powieść minionych lat, oprac. F. Sielicki, Wrocław 2005.
Reklama
Literatura
- Adamus J., O monarchii Gallowej, Warszawa 1952
- Jasiński K., Rodowód pierwszych Piastów, Poznań 2004.
- Kollinger K., Ruskie posiłki dla Bolesława III w 1109 r., śmierć Zbysławy i trwałość sojuszu polsko-ruskiego w latach 1102–1114, „Ruthenica”, t. VII (2008).
- Krawiec A., Król bez korony. Władysław I Herman książę polski, Warszawa 2014.
- Maleczyński K., Bolesław III Krzywousty, Wrocław 1975.
- Powierski J., Data konsekracji katedry gnieźnieńskiej (1 V 1099) na tle sytuacji politycznej Polski, Rusi i krajów sąsiednich, „Roczniki Historyczne”, t. 60 (1994).
- Rosik S., Bolesław Krzywousty, Wrocław 2013.