Wizyta Richarda Nixona w Polsce. Jak komunistyczne służby się do niej przygotowywały?

Strona główna » Historia najnowsza » Wizyta Richarda Nixona w Polsce. Jak komunistyczne służby się do niej przygotowywały?

Wizyta Richarda Nixona w Polsce w dniach od 31 maja do 1 czerwca 1972 roku była zdarzeniem absolutnie wyjątkowym. A sposób, w jaki ją przygotowywano – w skrytości przed Kremlem – po dziś dzień może budzić zdumienie i podziw.

Okazało się, iż trzeba było mieć jaja, żeby się zdecydować na taki krok i wymanewrować Moskwę, która od zawsze uważała, że to ona miała tu decydujący głos! Kremlowskim włodarzom nie mieściło się w głowie, że jedna z ich wielu zniewolonych marchii okazała tyle niesubordynacji [zapraszając amerykańskiego prezydenta bez wcześniejszego uzgodnienia].


Reklama


W KGB powiało grozą

Najbardziej chyba przeżyły to sowieckie służby specjalne, które najwyraźniej przegapiły wcześniejsze konszachty polsko-amerykańskie, [w wyniku czego Breżniew dowiedział się o wizycie z materiałów wywiadowczych dopiero w przededniu lądowania Nixona w Warszawie]. Niewątpliwie w KGB powiało grozą – i konsekwencje służbowe musiały szybko zostać wyciągnięte.

Nie powinno więc dziwić, że wkrótce doszło do wymiany rezydentów KGB w Polsce. Kiedy Sowieci już ochłonęli, skierowali do Warszawy gen. Witalija Pawłowa (wytrawnego czekistę) w celu wymiany nieudolnego – zdaniem Moskwy – gen. Jakowa Skomorochina. (…)

Siedziba KGB na Łubiance. Zdjęcie z 1985 roku (domena publiczna).
Sowieckie służby w Polsce przegapiły przygotowania do wizyty Nixona w Warszawie. W KGB powiało grożą. Na zdjęciu siedziba KGB na Łubiance (domena publiczna).

Atmosferę polityczną w Polsce w okresie poprzedzającym wizytę Nixona odzwierciedlają w pewnym sensie także informacje zawarte w notatkach służbowych funkcjonariuszy MSW (w tym BOR), którzy brali czynny udział w operacji pod kryptonimem „Argon”, która dotyczyła przygotowania i zabezpieczenia wizyty amerykańskiego prezydenta. W jednej z takich notatek z 26 maja 1972 r. czytamy m.in.:

W okresie poprzedzającym przyjazd R. Nixona do Polski wynotowano – na podstawie posiadanych dokumentów – następujące dane:


Reklama


„1) Próbę zorganizowania demonstracji przez grupę emigrantów z USA skupioną rzekomo w klubie przy Towarzystwie Łączności z Polonią Zagraniczną »Polonia«;
2) Ulotka kolportowana jest na terenie m.st. Warszawy – w której autor m.in. nadmienia, że zorganizuje »manifestację antywojenną« i zablokuje dojazd i dojście do ambasady USA;
3) Odnotowano negatywny stosunek studentów wietnamskich ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW) do mającej nastąpić wizyty R. Nixona w Polsce oraz chęć demonstracji przeciwko wizycie”.

Nixon porównywany do von Ribbentropa

Powyższa notatka zawierała w 16 podpunktach opinie różnych środowisk: w tym ojców paulinów i urszulanek szarych, studentów Szkoły Głównej Planowania i Statystyki (SGPiS), dziennikarzy i pracowników warszawskiego ośrodka telewizyjnego, młodych lewaków, głównie ze środowisk żydowskich z Uniwersytetu Warszawskiego, tzw. Komandosów, studentów z Politechniki Warszawskiej, redaktorów „Życia Warszawy” i indywidualne opinie cudzoziemców.

Trudno byłoby wśród nich znaleźć opinie przychylne i popierające przyjazd Nixona do Polski. W jednym przypadku został nawet porównany do szefa MSZ III Rzeszy Joachima von Ribbentropa, głównie w kontekście polityki zagranicznej prowadzonej przez tego hitlerowskiego zbrodniarza. W sumie źle to wyglądało! Powyższej notatce nadano klauzulę tajności i została sporządzona tylko w dwóch egzemplarzach: egzemplarz 1 – dla dyrektora BOR-u, a egzemplarz 2 – do akt operacji „Argon”.

Jej autorem był mjr Marian Bednarczyk. Co ciekawe, Departament II MSW (kontrwywiad esbecki) zainteresował się także opiniami rozpowszechnianymi przez polskich pracowników ambasady USA w Warszawie, co potwierdza kolejna notatka służbowa, tym razem z 30 maja, gdzie m.in. czytamy:

Uzyskaliśmy informacje, że następujące osoby zatrudnione w ambasadzie USA w Warszawie przekazują na zewnątrz szereg informacji dotyczących programu wizyty, tras przejazdu, miejsc zakwaterowania itp.

Artykuł stanowi fragment książki Lecha Kowalskiego pt. Tajna historia Biura Ochrony Rządu (Fronda 2021).
Artykuł stanowi fragment książki Lecha Kowalskiego pt. Tajna historia Biura Ochrony Rządu (Fronda 2021).

Osoby prezentujące „negatywne postawy polityczne”

Okazało się, że wiedza polskich obywateli zatrudnionych w tej placówce pochodziła od dyplomatów i personelu amerykańskiego, którzy przekazali wiele szczegółów dotyczących planowanej wizyty Nixona. I niestety to były informacje prawdziwe. Stąd autor notatki, naczelnik wydziału I Departamentu II MSW (podpis nieczytelny), stał na stanowisku, iż pożądane byłoby jak najszybciej poinformować ambasadora USA w Polsce o powyższym fakcie.

Dzień później została sporządzona – przez pion SB Komendy Stołecznej MO – informacja dotycząca studentów narodowości kurdyjskiej (obywateli irańskich) studiujących w Warszawie (w sumie sześć osób). Zastosowano wobec nich obserwację zewnętrzną. Okazało się, że mieszkali w hotelu Metropol. Brakowało trzech, którzy rzekomo przebywali poza stolicą. Pod ich nieobecność dokonano przeszukania w zajmowanych pokojach, ale nic podejrzanego nie znaleziono.


Reklama


Równolegle bezpieka z KS MO sporządziła dodatkową listę osób, które wcześniej już miała odnotowane, oraz tych, które – jak to określono – „prezentowały negatywne postawy polityczne”. Wśród takich osób odnajdujemy nazwiska m.in.: Adama Michnika, Jakuba Karpińskiego, Jana Lityńskiego, Mariana Barańskiego, Ireny Grosfeld czy Aleksandra Puszkara i Witolda Zielińskiego.

Największą jednak irytację esbeków wzbudzały listy słane do ambasady amerykańskiej przez obywateli polskich (pisane na maszynie i bez podpisu), w których autorzy łączyli z wizytą Nixona pewne nadzieje na odrodzenie się sprawy polskiej na arenie międzynarodowej, ale nie w wersji sowieckiej. (…)

Na liście osób prezentujących „negatywne postawy polityczne” znalazł się między innymi Adam Michnik. Na zdjęciu z lat 80. wspólnie ze Stanisławem Remuszką (Agnieszka Remuszko/CC BY 3.0).
Na liście osób prezentujących „negatywne postawy polityczne” znalazł się między innymi Adam Michnik. Na zdjęciu z lat 80. wspólnie ze Stanisławem Remuszką (Agnieszka Remuszko/CC BY 3.0).

Tłumy chciały powitać Nixona

Dla ekipy Nixona wizyta w Polsce była w pewnym sensie odskocznią od problemów dnia codziennego, zarówno we własnym kraju, jak i na arenie międzynarodowej, gdzie prezydent USA zbierał cięgi głównie za obecność wojsk amerykańskich w Wietnamie. Tymczasem tu nad Wisłą mógł naocznie się przekonać, że Stany Zjednoczone i on sam cieszą się dużą popularnością. Nie było potrzeby zganiać na ulice witających tłumów – jak to miało miejsce chociażby w przypadku wizyt tow. Breżniewa i innych notabli z demoludów.

Polacy sami z siebie i z własnej woli czuli potrzebę powitania przywódcy największego mocarstwa świata. Goszczący go komuniści niewątpliwie przewidzieli taką sytuację i w trakcie dwustronnych spotkań z przedstawicielami USA – w okresie poprzedzającym przylot Nixona do Polski – wielekroć naciskali, by trasy przejazdu delegacji amerykańskiej w stolicy utrzymywać jak najdłużej w tajemnicy.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

No bo jakby to wyglądało, gdyby na ulice wyległy setki tysięcy warszawiaków; co na to powiedzieliby kremlowscy mentorzy, nie wspominając o tow. Leonidzie. No właśnie! Pierwsze rozmowy ze stroną amerykańską zostały podjęte w Warszawie 26 kwietnia 1972 r., kiedy to do stolicy przybyła pierwsza 31-osobowa grupa rekonesansowa reprezentowana głównie przez przedstawicieli zainteresowanych służb specjalnych USA oraz protokołu dyplomatycznego.

To będzie jednodniowa wizyta

Początkowo stronę polską reprezentował wiceminister spraw zagranicznych Romuald Spasowski (w stanie wojennym jako ambasador PRL-u w USA poprosił o azyl i do Polski nie powrócił, za co komuniści wydali na niego wyrok śmierci). Amerykanie od razu stwierdzili, że wizyta Nixona w Polsce będzie trwała jedynie 24 godziny (z 31 maja na 1 czerwca), dlatego uznali przedłożony im przez stronę polską program wizyty za przeładowany, czasowo nie do zrealizowania. Tym bardziej że akurat Boże Ciało przypadało na dzień 1 czerwca.


Reklama


Wstępnie też poinformowali, iż delegacja USA składać się będzie z ok. 100 osób, której miało towarzyszyć dodatkowo 100 dziennikarzy akredytowanych przy delegacji i kolejnych 300 dziennikarzy, którzy mieli przybyć do Warszawy indywidualnie. Goście zakładali przylot do Warszawy w czteroma – pięcioma samolotami – oprócz prezydenckiego: dwa samoloty z ochroną i obsługą oraz dwa z reporterami radiowo-telewizyjnymi. Ze strony amerykańskiej szczegółowymi ustaleniami kierowali ambasador USA w PRL-u Walter Stoessel Jr. oraz zastępca dyrektora ochrony (nie podano nazwiska).

Dopracowanie programu wizyty

Kolejnego dnia (27 maja) zaplanowano dwa dodatkowe spotkania w węższym gronie (10 specjalistów i siedmiu pracowników ambasady USA), gdzie doprecyzowano program wizyty i dokonano wizji lokalnych tras przejazdu oraz rezydencji w Wilanowie i innych miejsc planowanych spotkań. Dla strony amerykańskiej bardzo istotne było to, aby prezydent miał zagwarantowaną łączność z Waszyngtonem z każdego miejsca pobytu w stolicy.

Powitanie Nixona na Okęciu 31 maja 1972 roku (domena publiczna).
Powitanie Nixona na Okęciu 31 maja 1972 roku (domena publiczna).

Ponadto zażądali dokładnych szkiców i planów Warszawy z naniesionymi trasami przejazdu i miejscami zatrzymania się kolumny samochodowej, jak również pałacu w Wilanowie i jego otoczenia. Jak wspomniano już wcześniej, stronę polska reprezentował naczelnik wydziału I BOR płk Wiesław Godziszewski, który najbardziej napierał, by nie podawać do szerszej wiadomości tras przejazdu kolumny prezydenckiej oraz by zrezygnować w programie wizyty ze zwiedzania przez Nixona Starówki. (…)

Tylko sprawdzone osoby

W międzyczasie padły też propozycje typowo ubeckie ze strony polskiej, m.in. aby „dokładnie udokumentować wszystkie osoby mające kontakt z tytułu wykonywanych funkcji z delegacją amerykańską” – tak to zapisano. Mało tego, rodzimi bezpieczniacy zażyczyli sobie, aby na przedstawieniu galowym w Teatrze Wielkim zasiadły na widowni jedynie osoby zaproszone, a wcześniej sprawdzone. Niedobrze to wybrzmiało, cokolwiek by rzec.

Czas więc zapoznać się z działaniami operacyjnymi podejmowanymi przez organa MSW w związku z planowaną wizytą Nixona w Warszawie. Za najistotniejszy dokument w tej sprawie należałoby uznać Zarządzenie nr 0040/72 szefa MSW tow. Wiesława Ociepki z 5 maja 1972 r., mocą którego zostały ustalone osoby odpowiedzialne za jej przebieg.

Powołany wówczas sztab „odpowiadał za zapewnienie bezpieczeństwa osobie prezydenta Stanów Zjednoczonych A.P. i osobom mu towarzyszącym oraz koordynowanie działań Służby Bezpieczeństwa i Służby Milicji w zakresie utrzymania porządku i bezpieczeństwa publicznego w czasie trwania wizyty” – tak to ujęto operacyjnie. Na jego czele stanął podsekretarz stanu MSW gen. Henryk Piątek, a I zastępcą został szef BOR płk Jan Górecki, kolejnym – zastępca komendanta głównego MO płk Stanisław Zaczkowski. (…)


Reklama


Standardowe zadania, ale wyjątkowy gość

Generalnie borowcy byli odpowiedzialni „za opracowanie i realizację planu zabezpieczenia ochrony delegacji amerykańskiej na czele z Richardem Nixonem oraz za współdziałanie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych i z kierownictwem amerykańskiej ekipy ochrony prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej” – tak to zostało zapisane. W sumie były to powinności standardowe, jak w przypadku innych wizyt delegacji zagranicznych, niemniej ranga tej była wyjątkowa. To była pierwsza wizyta urzędującego prezydenta USA w naszym kraju.

Co więcej, w gronie osób mu towarzyszących znalazło się wielu oficjeli rządowych, których nazwiska były w świecie szeroko znane, jak chociażby: sekretarz stanu USA William Rogeres czy też doradca prezydenta USA Henry Kissinger.Poza tym Nixon był przywódcą mocarstwa, z którym żadne inne państwo na świecie nie było w stanie konkurować ani sprostać militarnie.

Nixon witany przez tłumy warszawiaków. Na zdjęciu widoczni również jego ochroniarze z Secret Service (domena publiczna).
Nixon witany przez tłumy warszawiaków. Na zdjęciu widoczni również jego ochroniarze z Secret Service (domena publiczna).

To nie pierwsza wizyta Nixona w Polsce, był tu już w 1959 r. – wówczas jako wiceprezydent. Już wtedy wzdłuż całej trasy przejazdu z lotniska witały go tysiące warszawiaków. Okazało się, że było to najlepsze przyjęcie, z jakim spotkał się we wszystkich dotychczasowych podróżach zagranicznych. Takich powitań się nie zapominało. Ranga przygotowywanej wizyty była więc wyjątkowa, z dużą dozą wspomnień sentymentalnych samego Nixona. BOR do ochrony osobistej gościa wydzielił 18 oficerów, w tym adiutanta (ppłk. Romana Hołdysa), który jednocześnie był odpowiedzialny za działanie całej grupy.

Dodatkowa warta przy samolotach

Oficerowie ci stanowili pierwszy i bezpośredni pierścień ochronny prezydenta Nixona i pozostałych członków delegacji USA we wszystkich miejscach ich pobytu, a szczególnie w przestrzeni otwartej i w tłumie. W skład grupy ochronnej wchodził także lekarz z niezbędnym wyposażeniem medycznym. Do tego pięć pojazdów ochronnych (sowieckie czajki) wyposażonych w niezbędne środki łączności radiowej. Na dwie godziny przed rozpoczęciem uroczystości powitalnej na lotnisku wstrzymane zostały wszystkie loty samolotów, a na pół godziny przed planowanym przylotem jeszcze raz dokonano sprawdzenia technicznego pasa startowego.


Reklama


W gotowości też trwały pododdziały Nadwiślańskiej Brygady MSW, które po opuszczeniu samolotów przez gości i wyładowaniu bagaży przejmowały je w ochronę w wydzielonym rejonie lotniska na Okęciu. Oprócz stałej warty przy samolotach wydzielono dodatkowo 110-osobowy odwód żołnierzy do ewentualnej blokady pasa startowego. Całością tego ugrupowania dowodził mjr Bolesław Zieliński. W międzyczasie wypracowano koncepcję tras przejazdu kawalkady prezydenckiej: do przejazdu delegacji amerykańskiej z lotniska do rezydencji wilanowskiej wytypowano kilka tras, ostatecznego wyboru miał dokonać szef BOR.

Ogrody „oczyszczone z osób niepowołanych”

Przemieszczanie się delegacji miało się odbywać „przy zamkniętym ruchu podłużnym i poprzecznym”. Do samochodu głównego z prezydentem USA przydzielono 15-osobową eskortę motocyklową z NJW MSW. Z kolei do ochrony zewnętrznej rezydencji prezydenta Nixona w pałacu w Wilanowie przydzielono pododdziały z Nadwiślańskiej Brygady MSW, która wystawiła 98-osobową wartę. Na dowódcę i pomocnika warty wyznaczono samych oficerów. Wystawiono trzy podwójne oficerskie posterunki honorowo-ochronne.

Artykuł stanowi fragment książki Lecha Kowalskiego pt. Tajna historia Biura Ochrony Rządu (Fronda 2021).
Artykuł stanowi fragment książki Lecha Kowalskiego pt. Tajna historia Biura Ochrony Rządu (Fronda 2021).

Wcześniej pałac i najbliższa okolica zostały dokładnie sprawdzone pod względem pirotechnicznym i radiologicznym, a tereny ogrodów „oczyszczone z osób niepowołanych” – jak to zapisano. Przez cały pobyt Nixona w Polsce w miejscu jego zakwaterowania utrzymywano w gotowości do wystawienia dwa dodatkowe posterunki trzyimienne, tak na wszelką ewentualność lub w przypadku konkretnego zagrożenia. Ale takiej potrzeby nie było.

Chroniony jak źrenica własnego oka

Rozpisując się o udziale wytypowanych funkcjonariuszy BOR, którzy brali bezpośredni udział w ochronie osobistej Nixona, jego żony Pat oraz Rogersa i Kissingera, można było odnieść wrażenie, że tylko oni byli tu najważniejsi, jednak nic bardziej błędnego. Tak naprawdę ani na moment prezydent Stanów Zjednoczonych nie był odizolowany od własnych amerykańskich ochroniarzy, którzy go chronili bardziej niż źrenicy własnego oka.


Reklama


Niewiele wiemy o ich taktyce ochrony i stosowanych procedurach operacyjnych, gdyż w tej sprawie nie zachowały się prawie żadne udokumentowane źródła. Jedynie notatka służbowa sporządzona przez starszego oficera wydziału I BOR kpt. K. Mizerskiego z 3 czerwca 1972 r., dotycząca ochrony osobistej Kissingera, pozwala nieco zajrzeć za kulisy tej służby. Kapitan Mizerski został przydzielony do ochrony osobistej doradcy Nixona. Kissinger poruszał się po stolicy samochodem marki Ford, który przekazała mu na tę okoliczność ambasada USA w Warszawie.

Bezproblemowa współpraca

Kierowcą pojazdu był Jędrzejewski (nie podano, czy z BOR, czy z ambasady amerykańskiej). Osobą stale towarzyszącą doradcy był amerykański oficer ochrony osobistej. Borowcy przydzieleni do ochrony osobistej Kissingera poruszali się wozem ochronnym BOR marki Fiat 125p.

Richard Nixon i Henry Kissinger na zdjęciu z 1972 roku (domena publiczna).
Richard Nixon i Henry Kissinger na zdjęciu z 1972 roku (domena publiczna).

Dowódcą pojazdu był kpt. E. Kępczyński, a kierowcą J. Kościkiewicz, którym towarzyszyli kpt. Mizerski i jeden z ochroniarzy amerykańskich. Współdziałanie przebiegało bez zarzutu, osoba ochraniana trzymała się zatwierdzonego programu wizyty, poza jednym wyjątkiem, kiedy Kissinger zapragnął przejść się pieszo Krakowskim Przedmieściem na Starówkę w kierunku Barbakanu. Co odbyło się bez najmniejszych zakłóceń.

Dyplomata zachowywał się bardzo poprawnie w stosunku do ochraniających go funkcjonariuszy polskich i amerykańskich. Według kpt. Mizerskiego stosunek ochroniarzy z USA do funkcjonariuszy BOR był poprawny i spokojny, bez jakichkolwiek uprzedzeń. Wzajemnie się informowali i uprzedzali o każdym wyjeździe czy przyjeździe, nikt nikogo nie próbował wymanewrować.

Z zaufaniem współpracowali ze stroną polską: w trakcie przemieszczania się w terenie otwartym (stare miasto czy okolice Grobu Nieznanego Żołnierza), gdy tylko spostrzegli niepewnych osobników, od razu wskazywali ich wzrokiem funkcjonariuszom BOR, po czym wspólnie zacieśniali pierścień ochronny. W takich przypadkach borowcy interweniowali pierwsi. Towarzyszący im kpt. Mizerski zauważył, iż polscy ochroniarze działali niemal identycznie jak ich amerykańscy współpartnerzy.

„Zachowywali się pewnie, bez kompleksów”

Jak odnotował: „Podobnie ustawiali się w pobliżu osoby ochranianej, niemal identycznie otwierali drzwi samochodu i wprowadzali osobę do wnętrza czy też wyprowadzali z pojazdu, tak samo utrzymywali dystans od osoby ochranianej”. Dodając:


Reklama


Zachowywali się pewnie, bez kompleksów wobec osoby ochranianej. W trakcie przejazdów samochodem mieli zawsze włączone radio i słuchali wszystkich poleceń przekazywanych im przez przełożonych. Byli wyposażeni w pistolety typu Colt i radiostacje nasobne. Działali profesjonalnie i z taktem

Owocna wizyta

Prezydent Nixon był bardzo zadowolony z pobytu w Polsce. Spotkał się z najważniejszymi decydentami PRL-u – m.in. z I sekretarzem KC PZPR tow. Edwardem Gierkiem, premierem Piotrem Jaroszewiczem i przewodniczącym RP Henrykiem Jabłońskim.

Nixon wraz z żoną Pat na zdjęciu wykonanym przed pałacem w Wilanowie (domena publiczna).
Nixon wraz z żoną Pat na zdjęciu wykonanym przed pałacem w Wilanowie (domena publiczna).

Gierkowi szczególnie zależało na zacieśnieniu stosunków handlowych z USA – i taka szansa zaistniała. Postanowiono powołać wspólną amerykańsko-polską komisję do spraw handlu. Prasa światowa, w tym również polonijna, poświęciła sporo miejsca tej wizycie. Niewątpliwie był to sukces obustronny.

Z jej przesłania wynikało także to, iż od tej pory Kreml winien zdać sobie wreszcie sprawę, że nie miał wyłączności na reprezentowanie całego bloku wschodniego w kontaktach ze Stanami Zjednoczonymi i że to strona amerykańska wybierała sobie partnerów do dwustronnych rozmów. Z Warszawy Nixon odlatywał do Moskwy, gdzie już go oczekiwano.

Przeczytaj również o tym, jak wyglądały pierwsze dni internowania Lecha Wałęsy. Lider „Solidarności” mógł liczyć na wyjątkowo dobre traktowanie


Reklama


Źródło

Tekst stanowi fragment książki Lecha Kowalskiego pt. Tajna historia Biura Ochrony Rządu. Ukazała się ona w 2021 roku nakładem Wydawnictwa Fronda 2021.

Prywatny świat komunistycznych notabli oraz chroniących ich janczarów

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.

Autor
Lech Kowalski
1 komentarz

 


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.