Zdrada kapitana Władysława Mroza. Jedna z największych klęsk peerelowskiego wywiadu

Strona główna » Historia najnowsza » Zdrada kapitana Władysława Mroza. Jedna z największych klęsk peerelowskiego wywiadu

Zdrada kapitana Władysława Mroza była prawdziwym ciosem dla wywiadu Polski Ludowej. Oficer, który wiedział niemal wszystko o polskich szpiegach we Francji postanowił przejść na stronę wroga. Komunistyczne służby nie mogły puścić tego płazem.

Władysław Mróz urodził się w 1926 roku niedaleko Tarnopola na Kresach Wschodnich. W czasie II wojny światowej, podobnie jak setki tysięcy innych Polaków, wraz z rodziną został deportowany przez Sowietów na Syberię. Tam w 1944 roku wstąpił w szeregi komunistycznego Związku Patriotów Polskich.


Reklama


Młody, dobrze rokujący

Trudno powiedzieć czy zrobił to z pobudek ideologicznych czy tylko dlatego, aby mieć szansę na powrót do ojczyzny. Tak czy inaczej w maju 1946 roku Władysław Mróz i jego bliscy przyjechali nad Wisłę i zamieszkali w Inowrocławiu. Dwudziestolatek szybko odnalazł się w nowej rzeczywistości.

Na początku następnego roku zapisał się do Polskiej Partii Robotniczej i rozpoczął służbę w Milicji Obywatelskiej. Po kilkunastu miesiącach został przeniesiony do Wydziału Śledczego Komendy Wojewódzkiej w Bydgoszczy. Jak podkreśla Sławomir Koper w książce Polscy szpiedzy 2 „bez wątpienia był to awans, przełożeni uznali, że młody funkcjonariusz dobrze rokuje na przyszłość”.

21-letni Władysław Mróz wstąpił do Milicji Obywatelskiej. Zdjęcie z książki Polscy szpiedzy 2 (materiały prasowe).
21-letni Władysław Mróz wstąpił do Milicji Obywatelskiej. Zdjęcie z książki Polscy szpiedzy 2 (materiały prasowe).

Mróz poza służbą w milicji starał się również zdobyć wykształcenie. W ZSRR udało mu się ukończyć tylko szkołę podstawową. Zapisał się więc do Gimnazjum Ogólnokształcącego dla dorosłych. Nie zdał jednak nigdy matury. Nie stanowiło to przeszkody w dalszej karierze. W końcu właśnie wtedy powstało powiedzonko: „nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera”.

VII Departament

Tak też było w przypadku Władysława Mroza, który już na przełomie lat 40. i 50., po obyciu kursu Rocznej Szkoły Oficerskiej, otrzymał awans na podporucznika. Jaka podkreśla w swojej książce Sławomir Koper:

Opinia jego przełożonych pochodząca z tego okresu brzmiała wręcz jak laurka. Uznano, że był „dobrze wyrobiony politycznie i do rządu ustosunkowany lojalnie”, natomiast zdecydowanie wrogo do nacjonalizmu.

<strong>Przeczytaj też:</strong> To było dla niego równie ważne, jak pieniądze. Czego najlepszy szpieg CIA zażądał za swoje usługi?

Doceniano również to, że „posiadał własną inicjatywę i podjętą pracę wykonywał sumiennie, szybko i z pewnym wyczuciem”. Co więcej cechowała go umiejętność zachowania tajemnicy służbowej. Jednocześnie przełożeni dostrzegali, że „w pracy z agenturą posiada jeszcze pewne braki i nie posiada odpowiedniego przeszkolenia”.

Mimo wszystko, już w sierpniu 1950 roku świeżo upieczony podporucznik Władysław Mróz został skierowany do odpowiadającego za wywiad VII Departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Najpierw zajmował się kwestiami emigracji, później przeniesiono go do Samodzielnej Sekcji Specjalnej, w której prowadził pracę operacyjną wśród załóg polskich statków handlowych.


Reklama


Wszędzie zmiany

Po śmierci Stalina i powolnej odwilży zlikwidowano Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. W jego miejsce utworzono Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oraz Komitet ds. Bezpieczeństwa Publicznego.

W tym czasie Mróz związał się z pracującą jako tłumaczka w MBP reemigrantką z Francji Leokadią Danusiak, z którą wziął ślub w 1954 roku. Także w życiu zawodowym młodego oficera dużo się działo.

Artykuł powstał w oparciu o książkę Sławomira Kopra Polscy szpiedzy 2 (Bellona 2020).

Awansowany na porucznika Mróz trafił do zajmującego się wywiadem Departamentu I. Z awansem przyszły coraz odpowiedzialniejsze zadania. Jak czytamy w Polskich szpiegach 2:

Zachowały się informacje, że czasami wcielał się w rolę kuriera dyplomatycznego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i podróżował do Wielkiej Brytanii i Izraela, gdzie spotykał się z polskimi agentami. Zdobyte przez nich materiały przewoził do kraju w poczcie dyplomatycznej.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Wybuchowy charakter

Przez pewien czas był również oficerem do zadań specjalnych szefa I Departamentu, pułkownika Witolda Sienkiewicza. Miało to w przyszłości zaprocentować. W szybkim rozwoju kariery nie przeszkodziło nawet to, że w jego służbowych aktach przełożeni zanotowali:

Niekiedy postępuje lekkomyślnie (…). Ma charakter wybuchowy i jest przesadnie ambitny. Brak mu wytrwałości i uporu. Na krytykę reaguje boleśnie, niekiedy niepoważnie.


Reklama


W ostatecznym rozrachunku uznano jednak, że „mimo szeregu wad jest pracownikiem dobrym, oddanym i z perspektywą”.

Kapitan Mróz

Z taką rekomendacją Mróz został wyznaczony na kierownika Grupy Legalizacyjnej, która przygotowywała fałszywe dokumenty dla „nielegałów” działających zagranicą. Tego typu agenci podszywali się pod zmarłych lub zaginionych obywateli danego państwa i prowadzili na jego terenie działalność agenturalną. Jak słusznie podkreśla autor Polskich szpiegów 2:

Już sam fakt, że Mróz zajmował się wywiadem nielegalnym, świadczy o zaufaniu, jakim darzyli go przełożeni. To najbardziej skomplikowana, czasochłonna i kosztowna dziedzina sztuki wywiadowczej.

Mróz robił błyskawiczną karierę w wywiadzie. Zdjęcie z książki Polscy szpiedzy 2 (materiały prasowe).
Mróz robił błyskawiczną karierę w wywiadzie. Zdjęcie z książki Polscy szpiedzy 2 (materiały prasowe).

Z odpowiedzialnym stanowiskiem wiązał się kolejny awans, tym razem na kapitana. Władysław Mróz zaczął zarabiać naprawdę dobre pieniądze. Jego pensja była niemal trzykrotnie wyższa niż średnia krajowa. Otrzymał ponadto służbowe mieszkanie.

Mimo wszystko jego żona miała dosyć siermiężnej Polski Ludowej. Chciała wracać do Francji. Zapewne właśnie dlatego oficer wpadł na pomysł, że wraz z drugą połówka i dziećmi (dwójką własnych i jednym z poprzedniego małżeństwa Leokadii) przeniesie się nad Sekwanę jako „nielegał”.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Afera szpiegowska, która wstrząsnęła całą Polską. Jak taki człowiek mógł przejść na stronę Sowietów?

Wyjazd nad Sekwanę

Pomysł był zupełnie sprzeczny ze zdrowym rozsądkiem i wszelkimi standardami służby wywiadowczej. Nielegałami z zasady byli ludzie samotni. Co więcej, jak podkreśla Sławomir Koper oficer:

(…) został już rozpracowany przez zachodnie służby, gdyż przez pewien czas kontaktował się z marynarzami, którzy byli informatorami wywiadu PRL. Jego rysopis zapewne dobrze znali funkcjonariusze zachodnich służb.


Reklama


Jakby tego było mało, jako kierownik Grupy Legalizacyjnej, kapitan znał personalia wielu agentów. Potencjalna wpadka groziła zatem katastrofą dla polskiego wywiadu we Francji. Zdawali sobie z tego sprawę jego przełożeni, którzy początkowo odrzucili wniosek Mroza. Ten jednak nie dawał za wygrana i koniec końców w listopadzie 1958 roku uzyskał zgodę na wyjazd, który doszedł do skutku kilka miesięcy później.

Nad Sekwanę udał się z żoną i dziećmi w ramach akcji łączenia rodzin. Nie próbowano nawet przygotować dla niego żadnej fałszywej tożsamości. Posługiwał się własnym nazwiskiem, które – jak sugeruje Koper – „zapewne znał tamtejszy wywiad”. Aż trudno uwierzyć w taką fuszerkę polskiego wywiadu. Może kryło się za tym coś o czym nie wiemy?

Mróz do Paryża wyjechał z cała rodziną (domena publiczna).
Mróz do Paryża wyjechał z cała rodziną (domena publiczna).

Miłe złego początki

Katastrofa nie nastąpiła od razu. Władysław Mróz i jego żona szybko znaleźli pracę i zgodnie z tym, co twierdził zastępca szefa Departamentu I pułkownik Henryk Sokolak:

Poczta operacyjna wysyłana przez MW była wykonywana cyklicznie i starannie. Szyfr, jak i mikrofotografia, nie wzbudzały zastrzeżeń. Treść dotyczyła warunków po przyjeździe do Francji, okres aklimatyzacji, poszukiwanie pracy, dane o miejscu pracy i o wynajętym mieszkaniu, informacje o rodzinie jego żony. Wszystkie te informacje były przekonujące i naturalne.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Niemiecki wywiad po II wojnie światowej. Przez ćwierć wieku kierował nim były nazista z Abwehry

Wszystko to nie trwało jednak długo. Polski agent znalazł się bowiem na celowniku francuskiego kontrwywiadu, Direction de la Surveillance du Territoire (DST). Do dzisiaj nie wiadomo, co było bezpośrednią przyczyną wtopy. Niektórzy sugerują zdradę innego oficera polskiego wywiadu, ale być może maczała w tym palce Leokadia, która nie chciała za żadne skarby wracać nas Wisłę.

Podwójny agent

O tym, jak było naprawdę być może już nigdy się nie dowiemy. Pewne jest za to, że po tym jak policja wezwała Mroza na przesłuchanie, oficer poprosił o spotkanie z kierownikiem DST. W jego trakcie przyznał się, że pracuje dla obcego wywiadu i zgodził się zostać podwójnym agentem. Jednocześnie poprosił o azyl polityczny.


Reklama


W trakcie odbywających się co dwa tygodnie spotkań zdradził wiele sekretów Departamentu I. Wyjawił między innymi sposoby komunikowania się polskich agentów oraz ich metody na zgubienie śledzących ich kontrwywiadowców.

Przekazał ponadto nazwiska kilkunastu innych nielegałów ulokowanych przez polski wywiad nad Sekwaną. Poinformował również zaskoczonych Francuzów o tym, że „zdjęcie szefa sowieckiej sekcji DST André Guérina wisiało w pokoju kierownika Sekcji Francuskiej departamentu I”.

Pułkownik Henryk Sokolak początkowo nie dostrzegł  niczego podejrzanego w zachowaniu Mroza (CC BY-SA 4.0).
Pułkownik Henryk Sokolak początkowo nie dostrzegł niczego podejrzanego w zachowaniu Mroza (CC BY-SA 4.0).

Tak duży wyciek informacji nie uszedł uwadze KGB, która poinformowała Warszawę o zagrożeniu.

W pierwszym momencie nie potrafiono zidentyfikować zdrajcy. Szybko jednak podejrzenie padło na Władysława Mroza. I zostało potwierdzone, gdy odkryto, że agent… przeprowadził się do budynku zarządzanego przez DST, o czym rzecz jasna nie poinformował przełożonych. Kapitan wykręcał się ponadto wszelkimi sposobami od rozkazu powrotu do kraju.

<strong>Przeczytaj też:</strong> 60% wszystkich informacji wywiadowczych z Niemiec pochodziło od jednego człowieka. Jego metody były unikalne

Zdrajca musi zginąć

Zapadła decyzja o likwidacji Mroza „zanim zdradzi wszystko i wszystkich”. Pierwsza próba zamachu jednak się nie udała. Podwójny agent rozpoznał na ulicy dawnych kolegów, którzy mieli go zgładzić. Za drugim razem nie miał podobnego szczęścia.

Wieczorem 27 października 1960 roku zwłoki Mroza zostały odnalezione w samochodzie Citroëna 2 CV zaparkowanym na wysypisku odpadów w podparyskim Argenteuil. Mężczyzna zginął od dwóch strzałów w głowę. W tym samym czasie ewakuowano z Francji spalonych nielegałów.

Citroën 2CV. Właśnie w takim samochodzie został zamordowany Mróz (Thesupermat/CC BY-SA 3.0).
Citroën 2CV. Właśnie w takim samochodzie został zamordowany Mróz (Thesupermat/CC BY-SA 3.0).

Kierownictwo polskiego wywiadu starało się przedstawić sprawę Mroza jako sukces. W końcu zlikwidowano zdrajcę, a inni agenci uciekli do kraju. Tak naprawdę jednak – jak podkreśla Sławomir Koper:

była to największa klęska służb PRL w ich dotychczasowej historii. Zdekonspirowano bowiem metody działania wywiadu i zniszczono całą siatkę nielegalnych agentów. Mróz zdążył nawet przed śmiercią spotkać się w Paryżu z wysłannikami Mosadu, aby udzielić informacji na temat sądzonego w Izraelu polskiego szpiega Lucjana Leviego.


Reklama


Sprawa kapitana Mroza mogła mieć jednak drugie dno. Zachował się bowiem dokument mówiący o tym, że trzy lata po śmierci kapitana jego matce… przyznano rentę po synu w wysokości 1/3 jego krajowych poborów. Czy tak traktuje się członka rodziny zdrajcy Polski Ludowej?

Przeczytaj również o agencie polskiego podziemia w mundurze niemieckiego generała. Naziści nigdy nie wpadli na jego trop

Druga część bestselleru o polskich szpiegach

Bibliografia

Ilustracja tytułowa: Paryska ulica (KKB/CC BY-SA 4.0)

Autor
Rafał Kuzak
3 komentarze

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.