Wilczy Szaniec nie został zbudowany jako stała kwatera wodza. Adolf Hitler miał spędzić tu kilka tygodni, objechać podbite terytoria Związku Sowieckiego, a następnie triumfalnie powrócić do Berlina. Szybkie, oczekiwane zwycięstwo nad Stalinem jednak nie nastąpiło. Nie było więc też zwycięskiego powrotu z Mazur.
Wilczy Szaniec – nazwany tak na część samego Hitlera, który już od lat 20. XX wieku nalegał, by określano go mianem „Wilka” – zaczęto przygotowywać pod koniec 1940 roku, z myślą o przyszłej inwazji na Związek Sowiecki.
Reklama
Utrzymywany w absolutnym sekrecie kompleks zajmował powierzchnię 6,5 kilometrów kwadratowych w mazurskich lasach, około osiem kilometrów od Rastenburga (obecnego Kętrzyna). Składał się pierwotnie z dziesięciu dość prowizorycznych bunkrów.
Ponad 800 dni w Wilczym Szańcu
Inwestycja miała ograniczoną skalę, bo też nie zakładano, że Wilczy Szaniec będzie używany dłużej niż przez kilka tygodni.
Adolf Hitler trafił na miejsce późnym wieczorem 23 lub rankiem 24 czerwca 1941 roku. W każdym razie – mniej niż dwie doby po tym, jak rozpoczęła się zmasowana inwazja III Rzeszy na Związek Sowiecki.
„Przybywając do swojej nowej kwatery głównej zapewne nie przeczuwał, że przyjdzie mu tu spędzić większość czasu z kilku lat życia, jakie mu jeszcze zostały” – komentuje Volker Ullrich na kartach właśnie wydanej biografii pt. Hitler. Upadek zła 1939-1945.
Reklama
Inny znawca sylwetki dyktatora, Ian Kershaw, wyliczył, że Führer przebywał w Wilczym Szańcu przez przeszło 800 dni. I to mimo, że warunki panujące w kwaterze wcale do tego nie zachęcały.
Ciemność, izolacja, komary…
Zbrodniczy szef niemieckiej propagandy, Joseph Goebbels, podczas pierwszej wizyty w Wilczym Szańcu stwierdził, że nie zrobił on na nim wrażenia oficjalnej siedziby wodza, ale raczej… „letniego ośrodka wczasowego”. Tyle że ośrodka położonego w okolicy nie dającej pola do relaksu.
„Komu przyszło spędzić w Wilczym Szańcu więcej czasu, ten odczuwał panującą tam atmosferę jako ponurą i przytłaczającą” – dopowiada Volker Ullrich.
Gęsty las zapewniał, że bunkry będą zupełnie niewidoczne z powierza, ale sprawiał też, że w okolicy kwatery stale było ciemno, zwłaszcza, że między drzewami porozwieszano siatki maskujące.
Reklama
Teren był podmokły, bunkry zawilgocone i niemal nieustannie pełne komarów. Środki bezpieczeństwa wymuszały zaś uciążliwą i niebezpieczną podczas podejmowania decyzji izolację od zewnętrznego świata.
Trzy uciążliwe wady
W książce Hitler. Upadek zła 1939-1945 można znaleźć skargę jednej z sekretarek Hitlera, Christy Schroeder.
Już w pięć dniu po przybyciu do Wilczego Szańca pisała ona do koleżanki:
Nogi mam pokłute, całe w bąblach. Środki przeciwkomarowe, które dostałyśmy, działają krótko. Mężczyźni, ponieważ chodzą w długich skórzanych butach z cholewami i grubych mundurach, są lepiej chronieni przed tym piekielnym owadzim kłuciem. Jedyne ich nieosłonięte miejsce to kark. Dlatego niektórzy chodzą stale w moskitierze.
Sam Adolf Hitler niewiele lepiej oceniaj swoją kwaterę. Jak podaje Volker Ullrich, zdarzało mu się narzekać, że trafił w miejsce o trzech wielkich wadach: „najbardziej bagniste, zakomarzone i z najgorszym klimatem”.
Bibliografia
- Kershaw Ian, Hitler 1936-1945. Nemesis, W.W. Norton & Company 2000.
- Ullrich Volker, Hitler. Upadek zła 1939-1945, Prószyński i S-ka 2021.