Dla Josepha Goebbelsa wiadomość o odkryciu mogił zamordowanych przez Sowietów w 1940 roku polskich oficerów była prawdziwym darem losu. Nazistowski mistrz propagandy nie mógł przepuścić takiej okazji…
O odkryciu masowych grobów dowiedział się na początku kwietnia 1943 r. „Nie mógł pojąć, jakie szczęście go spotkało. Był zaskoczony, że tak ważna wiadomość dotarła bezpośrednio do niego” – tak reakcję Goebbelsa po przeczytaniu pierwszych doniesień opisał później jeden z jego współpracowników.
Reklama
Okazja do wbicia klina między aliantów
Minister niezwłocznie poinformował Hitlera, a ten kazał mu zdarzenie wykorzystać propagandowo. Czuło się zadowolenie Goebbelsa, że „w konkurencyjnej walce zwyciężył rywala”, mianowicie Wehrmacht, który casus Katyń musiał odstąpić jemu.
Od klęski pod Stalingradem sprzed trzech miesięcy Goebbels szukał okazji, aby w propagandzie znów przejść do ofensywy. Miał doniesienia o narastaniu defetystycznych nastrojów, bo ludność „nie widzi już jasnego obrazu wojny”.
Nie zmieniło tego przemówienie w berlińskim Pałacu Sportów 18 lutego, w którym Goebbels nawoływał do „wojny totalnej”. Postanowił podjąć energiczne wysiłki, aby wyjaśnić ludności sens wojny, ale „łatwiej powiedzieć niż zrobić”.
W wiadomościach z Katynia natychmiast dojrzał okazję do wbicia klina pomiędzy aliantów. Kazał zaprojektować kampanię, której punktem centralnym byłyby wypowiedzi naocznych świadków i fotografie z ekshumacji.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Prawda o Katyniu miała nigdy nie wyjść na jaw. Jak odnaleziono masowe groby polskich oficerów?Antysowiecka kampania miała być skierowana przede wszystkim do prasy angloamerykańskiej. Podczas narady z najbliższymi współpracownikami polecił, aby na razie nie informować niemieckiej opinii publicznej, gdyż ta „mogłaby wyciągać wnioski z tego o traktowaniu niemieckich jeńców wojennych przez bolszewików” .
Dzień żałoby narodowej dla Polaków
Generalny gubernator Hans Frank zapisał w swoim dzienniku, że oprócz relacji dla kontrolowanej przez okupanta prasy przewidziana jest filmowa dokumentacja z Katynia dla kroniki filmowej w kinach Generalnego Gubernatorstwa oraz audycje radiowe, broszury, ulotki, plakaty, nawet płyty gramofonowe z relacjami świadków ekshumacji.
Reklama
Polakom ma zostać przyznany „dzień żałoby narodowej” dla uczczenia zamordowanych oficerów, księża dostaną pozwolenie sprawowania „opieki nad zwłokami”; w Warszawie, Krakowie i Lublinie staną pomniki.
Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), centrala terroru SS, zaproponował, żeby polscy duchowni mogli pochować zamordowanych „w formie uroczystej”. Ale nie było ani tych uroczystych pogrzebów, ani nie wzniesiono pomników.
W końcu zapadła decyzja, żeby kampanię rozszerzyć też na Niemców; Goebbels osobiście otrzymał od Hitlera pozwolenie, aby dać do prasy „dramatyczny meldunek”. W swoim dzienniku zapisał: „Będziemy mogli tym żyć przez kilka tygodni”.
Ofensywa propagandowa
W moskiewskich archiwach odnalazły się protokoły narad w Ministerstwie Propagandy. Pod koniec wojny wpadły one w ręce Armii Czerwonej.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Nie dał się zaprowadzić na śmierć w Katyniu. Zastrzelił enkawudzistę i podjął straceńczą walkęGoebbels powiedział swoim współpracownikom:
Nawet ryzykując, że tysiące kobiet zobaczą te przerażające obrazy i wskutek tego wpadną w straszny lęk o los bliskich na froncie, uważam za konieczne pokazanie tych obrazów, żeby wreszcie w niemieckim narodzie skończyło się gadanie: może ten bolszewizm jednak nie jest tak straszny.
Kampanię zapoczątkowała niemiecka agencja prasowa „Transocean”, której anglojęzyczne depesze wycelowane były na Wielką Brytanię i USA. Doniosła ona 11 kwietnia 1943 r. o odkryciu w Rosji masowych grobów ponad 3000 polskich oficerów, leżących w mundurach, twarzą do ziemi i ze skrępowanymi rękami.
Reklama
Wstępne dochodzenie dowiodło, że morderstw dokonała sowiecka tajna policja – którą niemiecka prasa nadal nazywała GPU, choć od dawna nosiła oficjalnie nazwę NKWD. Łączną liczbę zakopanych tam oficerów szacuje się na 10 000. Jednak – że to anglojęzyczne doniesienie agencji „Transocean” zostało początkowo całkowicie zignorowane.
Następnego wieczoru o godzinie 22.02 Donausender, podległy państwowemu radiu, doniósł po raz pierwszy po niemiecku o odkryciu sześciu masowych grobów w lesie nieopodal rosyjskiej wsi Katyń.
Jako świadka sowieckiego sprawstwa wiedeńska stacja wymieniła rosyjskiego ślusarza Iwana Kriwoziercowa, który wiosną 1940 r. widział na pobliskiej stacji kolejowej Gniezdowo przyjazd pociągu z umundurowanymi polskimi jeńcami.
Sowieci dementują
Już godzinę później, o 23.00, Radio Kościuszko, nadające po polsku, zdementowało tę wiadomość jako propagandę hitlerowskich faszystów. Według własnych danych stacja działała w podziemiu okupowanej Polski; w rzeczywistości emitowała program z Moskwy.
Reklama
„Niegodziwa zbrodnia katyńska” stała się 13 kwietnia najważniejszą informacją wszystkich niemieckich stacji radiowych, następnego dnia niemal cała zglajchszaltowana prasa w Rzeszy donosiła o tym na stronach tytułowych, podobnie gazety w okupowanej Polsce.
„Völkischer Beobachter” 15 kwietnia dał czołówce tytuł: „Masakra w Katyniu dziełem żydowskich rzeźników. Wina Judasza pomnożona w nieskończoność”.
Tego samego dnia zareagowała po raz pierwszy sowiecka agencja Sowinformburo, zaopatrująca przede wszystkim zachodnich aliantów w informacje o wojennych sukcesach oraz opisy niemieckich okrucieństw, prawdziwych i zmyślonych. Jeśli chodzi o masowe groby, to jest to „nikczemny wymysł Goebbelsowskich oszczerców” – stwierdziła.
Źródło
Tekst, który przeczytałeś stanowi fragment książki Thomasa Urbana pod tytułem Katyń. Zbrodnia i walka propagandowa wielkich mocarstw, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Ballona. Możesz ją kupić w atrakcyjnej cenie w księgarni internetowej wydawcy.
Polecamy
Tytuł, lead, śródtytuły i teksty w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów i skrócony.