Ciemnobłękitna lokomotywa o opływowych kształtach wyprodukowana w chrzanowskich zakładach Fablok była jednym z hitów paryskiej wystawy. Towarzyszył jej utrzymany w podobnej kolorystyce zestaw wagonów – sypialny, kąpielowy, klubowy i restauracyjny – które według opisu mogła ciągnąć z prędkością nawet 140 km/h.
Pm 36, nazwaną przez publiczność „Piękną Polką”, jury [Wystawy Techniki i Sztuki w Paryżu w roku 1937] nagrodziło złotym medalem w dziedzinie „Technika w życiu codziennym”. Gdyby nie wybuch wojny, niewykluczone, że stałaby się jednym z eksportowych hitów II RP.
Reklama
Pomysł na aerodynamiczną lokomotywę powstał w 1935 roku w biurze konstrukcyjnym Fabloku – Pierwszej Fabryki Lokomotyw w Polsce. Konstruktorzy parowozów czuli już wówczas na karku oddech konkurencji, produkującej coraz sprawniejsze i szybsze lokomotywy spalinowe.
Lokomotywa na eksport?
W Polsce popularność zdobywały też napędzane silnikami Diesla luxtorpedy, mogące jeździć z prędkością powyżej 100 km/h. Odpowiedzią na nie miały być parowozy lżejsze i wyposażone w aerodynamiczne otuliny, co miało umożliwiać osiąganie porównywalnych szybkości.
Wstępne założenia projektu Pm 36 przedstawił profesor Politechniki Warszawskiej, Antoni Xiężopolski. Miał on ogromne doświadczenie zarówno w projektowaniu lokomotyw parowych różnych wielkości, jak i wagonów spalinowych. Umiejętności zdobywał jeszcze w Rosji, konstruując lokomotywy dla Kolei Transsyberyjskiej.
Pm 36 miała być lżejsza i słabsza niż jej poprzedniczki autorstwa profesora – parowozy OKz32, Ty37 czy Pt31 – jej celem było jednak prowadzenie lekkich, turystycznych składów na szybkich trasach.
Reklama
W Polsce takich torów było niewiele, więc Pm 36 powstawała najprawdopodobniej z myślą o eksporcie, podobnie jak wysłane na wystawę wagony.
Ministerstwo daje zielone światło
Głównym konstruktorem Pm 36 został najlepszy uczeń prof. Xiężopolskiego i jego następca na Politechnice Warszawskiej, inż. Kazimierz Zembrzuski.
Już w 1934 roku razem z inż. Zdzisławem Rytlem zaprojektował on Lekki Pociąg Pospieszny OLp-118 o aerodynamicznym kształcie, złożony z parowozu i czterech wagonów, mogący osiągać prędkość 130 km/h.
Projekt został odrzucony przez Ministerstwo Komunikacji, które miało inne plany dla PKP, jednak zdobyte doświadczenie można było wykorzystać w Fabloku.
Reklama
W połowie 1935 roku inż. Zembrzuski dostał zlecenie opracowania parowozu w dwóch wersjach – opływowej Pm36-1 i tradycyjnej Pm36-2 – w celu porównania ich osiągów.
Po zaakceptowaniu projektu przez ministerstwo i przetestowaniu opływowej obudowy drewnianego modelu Pm 36 w Instytucie Aerodynamiki Politechniki Warszawskiej, we wrześniu 1936 roku ruszyły prace nad prototypami.
W rekordowym czasie dziewięciu miesięcy z chrzanowskiej fabryki wyjechała Pm 36-1, po czym pod okiem fachowców z politechniki zamontowano na niej aerodynamiczną osłonę.
Otulina aerodynamiczna
Pomalowana na ciemnobłękitny kolor, zakrywała ona całą lokomotywę, odsłaniając jedynie koła napędowe. Niemal natychmiast po jazdach próbnych Pm 36-1 ruszyła na Międzynarodową Wystawę Techniki i Sztuki w Paryżu.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Obcięte palce, zmiażdżone dłonie, wysokie obcasy. Przed czym jeszcze ostrzegały przedwojenne plakaty?Testy porównawcze z drugim egzemplarzem, skonstruowanym w październiku Pm 36-2, przeprowadzono dopiero po zakończeniu ekspozycji. W ich trakcie okazało się, że chociaż aerodynamiczna lokomotywa była cięższa ponad 2,5 tony, mogła osiągać prędkość o 20 km/h wyższą niż ta bez osłony.
„Piękna Polka” nie była jedynym polskim złotym medalistą paryskiej wystawy, chociaż zdecydowanie największym. Nagrodzone zostały na niej także wyroby przemysłu meblowego, włókienniczego, chemicznego, lotniczego, a nawet spożywczego.
W sumie polscy wystawcy zdobyli we Francji 78 Grand Prix i ponad 50 dyplomów honorowych, wyprzedzając m.in. Stany Zjednoczone i Holandię.
Mimo sukcesu w Paryżu nie zbudowano większej liczby egzemplarzy Pm 36. „Piękną Polkę” po wybuchu wojny zarekwirowali Niemcy i słuch po niej zaginął. Pm 36-2 przetrwała i stacjonuje obecnie w parowozowni w Wolsztynie.
Przeczytaj również o tym jakim pasmem absurdów była budowała pierwszej polskiej linii kolejowej
Reklama
Źródło:
Tekst stanowi fragment książki Andrzeja Fedorowicza pod tytułem Druga Rzeczpospolita w 100 przedmiotach, która ukazała się nakładem Wydawnictwo Fronda.
Polecamy
Śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.
4 komentarze