Jadwiga Andegaweńska była molem książkowym jakich mało. Wpłynęła na oczytania wielu swych następczyń i następców. Ale odcisnęła też piętno… na samym języku polskim. I to mimo, że przez długi czas nawet go nie znała.
Królowa Jadwiga była niekwestionowaną poliglotką. W dzieciństwie poznała węgierski, niemiecki i łacinę. Liznęła też prawdopodobnie czeskiego, który uchodził za jeden z ówczesnych języków kultury.
Reklama
Polszczyznę opanowała najpóźniej, dopiero jako nastolatka, ale z czasem to właśnie ona stała się jej wyjątkowo bliska.
Lepszy polski od łaciny?
Wiele wskazuje na to, że królowa wolała obcować z polskim niż z napuszoną i drętwą łaciną. Na swoje potrzeby zamówiła tłumaczenia szerokich fragmentów Starego i Nowego Testamentu, a także pism teologicznych czy dzieł świętego Bernarda (o tym, jakie inne książki powstawały na jej polecenie pisałem TUTAJ).
Zleciła również wykonanie okazałej księgi psalmów zdobionej wielobarwnymi, pozłacanymi inicjałami. Tom ma ponad sześćset stron, waży cztery kilogramy, a jego format jest o połowę większy od formatu typowej, XXI-wiecznej książki. To tak zwany Psałterz floriański.
Dzieło, o którym historycy sztuki piszą, że zawiera „dekoracje prezentujące słaby poziom artystyczny”. A historycy literatury – że to jedna z najważniejszych książek w polskiej historii.
Reklama
Bezcenna inspiracja
Psałterz zawiera teksty w trzech językach: po łacinie, niemiecku i polsku. Pierwsze dwa nie zaskakują niczym szczególnym (ot, wariant Wulgaty i niemczyzna charakterystyczna dla mieszkańców Śląska). Polski przekład psalmów jest jednak najstarszym zachowanym. I to właśnie on stanie się bezcenną inspiracją dla naszej rodzimej prozy i poezji.
Można wręcz powiedzieć, że gdyby nie było tego konkretnego tłumaczenia, nie moglibyśmy się też chlubić utworami Mikołaja Reja czy Jana Kochanowskiego. A przynajmniej – nie reprezentowałyby one tak wysokiego poziomu.
Zdaniem historyczki literatury Teresy Michałowskiej tekst psalmów „uderza bogactwem poetyckiego słownictwa, zwłaszcza metafor i porównań”. Sprawy „ulotne i duchowe” nabierają w nim „plastycznej konkretności; niewinność staje się bielą, przemijanie symbolizują niszczejące rośliny”.
Pamiątka po niebyłej żonie
O tym wszystkim Jadwiga nie miała jednak okazji się przekonać. Prace nad księgą przeciągały się, a w chwili śmierci królowej nie były ukończone więcej niż w połowie.
Reklama
Nawet gdy kodeks wreszcie powstał, Polacy niedługo mieli okazję się nim cieszyć. Psałterz kupili Habsburgowie. A być może nawet sam książę Wilhelm, który nagle zapragnął zdobyć pamiątkę po swojej niedoszłej żonie, która zamiast niego wybrała Litwina Jagiełłę. A zarazem: po kobiecie, którą za karę przed całym światem opluwał jako nierządnicę i prostytutkę.
Przeczytaj też o tym, jakie książki lubiła czytać królowa Jadwiga. Niektóre pozycje zaskakują.
Bibliografia
Tę, oraz inne historie z życia królowej Jadwigi opisałem pierwotnie w swojej książce Damy polskiego imperium (Kraków 2017).
Znajdziesz w niej szczegółową literaturę oraz wskazówki bibliograficzne. Książka do kupienia na przykład w Empiku.