Są wojny, o których nikt nie chce pamiętać. Są też te, które z pełną premedytacją wymazano z historii, by nikt nie mógł ich wspominać. Taki właśnie los spotkał pierwsze zbrojne starcie pomiędzy niemieckim cesarzem a państwem Piastów – najazd Ottona II z 979 roku na Wielkopolskę.
Do najwcześniejszej walnej konfrontacji pomiędzy Rzeszą i państwem Piastów nie doszło, jak uczą podręczniki, za panowania Bolesława Chrobrego, ale jeszcze za życia jego ojca, Mieszka I.
Reklama
Preludium do wojny
Pierwszy historyczny władca państwa Piastów długo był uznawany za wiernego współpracownika, a nawet przyjaciela (amicus) imperatora Ottona I Wielkiego. Relacje załamały się jednak niespodziewanie w roku 972, gdy jeden z zarządców niemieckiego pogranicza, margrabia Hodon, z prywatnej inicjatywy napadł na ziemie Piasta.
Mieszko starł się z siłami agresora pod Cedynią i odniósł zwycięstwo. Była to niewielka potyczka, odnotowana w zaledwie jednym tekście z epoki. Cesarz nie mógł jej jednak zignorować.
Mieszka potępiono za przelewanie krwi niemieckich rycerzy, a Otton I Wielki – który z uwagi na wschodnią awanturę skrócił swój pobyt w Italii – zdecydował o przykładnym ukaraniu Piasta. Nakazał władcy Wielkopolski, by ten wysłał sześcioletniego syna i następcę tronu, Bolesława, na jego dwór w roli zakładnika.
Książę zgodził się. Chłopiec przebywał jednak w Niemczech najwyżej przez kilka miesięcy. Wiosną 973 roku zmarł przeszło sześćdziesięcioletni imperator. Piast wykorzystał chaos i przekupstwem bądź obietnicami doprowadził do uwolnienia potomka. Potem zaś – jakby w akcie zemsty – wmieszał się w wojnę domową w Niemczech.
Reklama
Przeciwko prawowitemu następcy tronu, Ottonowi II, wystąpił spokrewniony z nim książę Bawarii, Henryk nazywany Kłótnikiem. Rebelię rozbito zanim na dobre rozgorzała. Buntownik ukorzył się, natomiast nowy władca zapowiedział że wszyscy zdrajcy słono zapłacą za swe czyny.
Bardzo krótki bunt
Henryk Bawarski został uwięziony w twierdzy w dalekim Utrechcie i obłożony kościelną klątwę. Jego niemieccy sojusznicy stracili dobra, tytuły, a wielu – wolność. Na Czechów – też aktywnie wspierających bunt – spadł zbrojny najazd. Już w 975 roku cesarz zebrał swoje wojska i wkroczył do Kotliny Czeskiej, „pustosząc i paląc”. Walki trwały kilka lat, ale wreszcie Przemyślidzi uznali swą porażkę.
Zostawał tylko butny Piast. Wcale nie było jednak oczywiste, że również on będzie zmuszony płacić krwią za swoje błędy. W tym kluczowym momencie los uśmiechnął się do Mieszka. Może i był to uśmiech krzywy oraz nieszczery, ale – uśmiech mimo wszystko.
Niespodziewany sojusznik
W 977 roku zmarła pierwsza chrześcijańska żona księcia Wielkopolski, Dobrawa. W efekcie przestał obowiązywać sojusz między Piastami i Czechami.
Reklama
Mieszko nie miał już obowiązku pomagać południowym sąsiadom w odpieraniu inwazji. Mógł zamiast tego podjąć pospieszne negocjacje z niemieckimi arystokratami – znaleźć silnego partnera, poślubić jego córkę lub siostrę i przy wsparciu ważnego rodu Rzeszy pogodzić się z cesarzem.
Otton nie byłby zachwycony, ale też nie miałby wyjścia. Jego oddziały wykrwawiły się w bitwach z bratem Dobrawy, księciem Czech Bolesławem II, w państwie trwał zamęt, a na niespodziewanego sojusznika Piastów wyrósł król Francji, Lotar.
Wykorzystując wojnę domową w Niemczech Lotar przekroczył granice Rzeszy i w drugiej połowie 978 roku zajął Akwizgran – słynną twierdzę Karola Wielkiego oraz duchową stolicę cesarstwa. Doszło do tego w czasie, gdy zachodnia flanka państwa była zupełnie odsłonięta.
Można przypuszczać, że Otton całą swoją armię zgromadził w Saksonii. A jego dowódcy właśnie gotowali się do ofensywy na Wielkopolskę. Cesarz nie tylko był zmuszony w pośpiechu zmieniać plany, ale też – salwować się hańbiącą ucieczką.
On sam przebywał w chwili ataku właśnie w Lotaryngii i tylko cudem zdołał uniknąć pojmania.
Szansa na pokój
Gdyby Mieszko skorzystał z okazji i właśnie w tej chwili poprosił o rozejm, Otton nie byłby w stanie mu odmówić. Przełknąłby dumę i przyjął przeprosiny, a może nawet na nowo ogłosił słowiańskiego księcia cesarskim przyjacielem. Mieszko wcale jednak nie zamierzał się korzyć. Zaślepiał go gniew i bez wahania przyjął rzuconą mu rękawicę.
Dzięki Francuzom książę zyskał kilkanaście miesięcy – nowa cesarska wyprawa mogła ruszyć na wschód dopiero późnym latem kolejnego, 979 roku. W Wielkopolsce nie zmarnowano ani jednego dnia. Podobnie zresztą nie strawiono na bezczynności wcześniejszych lat, gdy uwaga Niemców koncentrowała się na walkach w Kotlinie Czeskiej.
Reklama
Zamiast wspierać zbrojnie sojusznika, Mieszko gotował się do obrony. Gród gnieźnieński powiększono o nowy człon, w którym książę osadził swoich drużynników. Wał fortecy na Ostrowie Lednickim został rozbudowany, a most prowadzący w kierunku Gniezna gruntownie wyremontowano. Tak, by mógł wytrzymać przemarsz dużych oddziałów wojska.
Gros swojej uwagi władca poświęcił jednak Poznaniowi. Już wcześniej potężny punkt oporu nakazał przekształcić w twierdzę, jakiej świat słowiański nie widział. Powierzchnia warowni podwoiła się: z niespełna siedmiu tysięcy metrów kwadratowych urosła do trzynastu.
Nowy, czwarty człon grodu miał wały grube na trzydzieści metrów i pnące się w górę na dwanaście. Mogły przetrwać atak każdej armii i nawet najpotężniejszych machin oblężniczych. Wewnątrz zgromadzono zapasy, broń i żołnierzy. Gdy wreszcie, w sierpniu lub wrześniu 979 roku Otton II zarządził wymarsz na wschód, wszystko było gotowe.
Ślad po inwazji
„Cesarz oddalony od granic swego państwa przebywał wśród Słowian, których poszedł zwalczać” – stwierdzili enigmatycznie autorzy Dziejów biskupów kambryjskich.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
To jedyny niemiecki tekst informujący o wojnie toczonej tej jesieni. I co charakterystyczne – ani słowem nie wspomniano w nim o przeciwnikach niemieckiego władcy.
Nie mogli być to Czesi, bo z nimi dopiero co zawarto pokój. O trwających w tym czasie walkach na Połabiu też nic nie wiadomo. Zdaniem wielu historyków rozwiązanie zagadki może być tylko jedno: Otton wkroczył do państwa Piastów.
Reklama
Dziejowa lekcja
To był moment decydującej próby. Mieszko potrzebował każdej krztyny zdobywanego przez lata doświadczenia i całego sprytu, jaki tylko potrafił z siebie wykrzesać.
Przebiegu wojny nikt nie opisał, można się go jednak domyślać na podstawie tego, co robił syn księcia, Bolesław Chrobry, ćwierć wieku później.
W 1005 roku król niemiecki Henryk II zorganizował kolejną, lepiej naświetloną w źródłach wyprawę na Polskę. Stawiając mu opór, Bolesław musiał brać pod uwagę doświadczenia z 979 roku.
Podczas wyprawy Ottona II na Wielkopolskę następca tronu miał już około dwunastu lat, a od chwili, gdy umarła Dobrawa, znajdował się pod kuratelą ojca. Pod jego okiem uczył się sztuki rządzenia oraz wojowania. A cóż mogłoby stanowić lepszą lekcję niż cesarska wyprawa zbrojna na jego ojczyznę?
Taktyka chytrego
Chrobry przyjął w 1005 roku „taktykę słabszego”. Takiego określenia używają specjaliści od wojskowości, choć trafniej chyba byłoby stwierdzić, że chodziło o „taktykę chytrego”.
Reklama
Władca za wszelką cenę starał się opóźnić marsz przeciwnika, zmęczyć jego oddziały i pozbawić je woli walki, unikając przy tym jakichkolwiek większych potyczek z lepiej uzbrojonym adwersarzem. W tym celu przekupił przewodników niemieckiej armii, którzy poprowadzili wrogów „naokoło przez pustkowia i bagna, narażając ich na wielkie uciążliwości”.
Wielkopolski książę nękał też wydzielone oddziały króla atakami i odciągał pojedyncze hufce od głównych sił, by następnie masakrować je w korzystnym dla siebie terenie. Grupy łuczników wysyłał do ataków z ukrycia w gęstych zaroślach, gdzie wroga jazda nie była w stanie manewrować.
Niemieccy rycerze grzęźli w błocie i w ciasnych parowach. Byli martwi, jeszcze zanim spostrzegli, kto niesie im śmierć. W ten sposób wyprawa, która miała wejść w ziemie Słowian niczym nóż w masło, szybko przerodziła się w Wizualizacja Poznania u schyłku X wieku zamieszczona w pracy pod redakcja A. Stempina 966 – pamięć w dębie zachowana.gehennę.
Zapomniane oblężenie
Henryk wrócił do Niemiec poniżony i przegrany, choć w ogóle nie stoczył walnej bitwy. Taki sam los stał się udziałem Ottona II dwadzieścia sześć lat wcześniej.
Jego oddziały kurczyły się z dnia na dzień, wyniszczane przez choroby, ataki z zaskoczenia, głód. Pośród wielkopolskich bagien i gęstej puszczy morale żołnierzy szybko sięgnęło dna.
Nadzieja zawitała na nowo w sercach Niemców dopiero, gdy stanęli pod Poznaniem, przystępując do oblężenia. Wprawdzie próba zajęcia głównej i najbardziej wysuniętej na zachód rezydencji Mieszka nie znajduje potwierdzenia źródłowego, ale wydaje się najbardziej prawdopodobnym scenariuszem. Trudno byłoby bowiem wytłumaczyć długość wyprawy – podkreśloną w tekście z epoki – gdyby nie obejmowała ona oblężenia.
Reklama
Najeźdźcy przeczuwali, że szala zwycięstwa przechyli się wreszcie na ich stronę. Zagłodzą i wycieńczą przeciwnika, aż ten, ostatkiem sił, skapituluje! Nie mogli być w większym błędzie.
Potężna twierdza Poznań była gotowa trwać bez uszczerbku przez całe miesiące. Jeśli ktoś znalazł się w potrzasku, to raczej wojska Ottona – narażone na stałe napady z ukrycia i tracące ludzi za każdym razem, gdy przychodziła potrzeba, by wysłać kogoś po zapasy do pobliskich wiosek.
Porażka stawała się nieunikniona. Pytanie brzmiało: jak długo władca Rzeszy zamierza trzymać się złudzeń?
Cesarz prosi o pokój
„Już zaiste przy zapadających krótkością dniach i zimowych śnieżycach, cesarz, powściągnąwszy dłoń od wojny, wrócił do Pöhlde, własnej siedziby, na Nowy Rok” – podają Dzieje biskupów kambryjskich
Kompromitacja była oczywista. I pewnie dlatego Otton zadbał o to, by starcie nie trafiło do kronik ani annałów.
Cesarz miał wszelkie środki po temu, by manipulować historią. Nie mógł jednak w podobny sposób naginać bieżących faktów. Pozycja piastowskiego księcia uległa zasadniczej zmianie, a w Niemczech coraz wątlejsza była chęć toczenia dalszych, wyniszczających wojen ze Słowianami. Wrogowie podnosili też głowy we Włoszech i na francuskim pograniczu.
Polityczne realia sprawiły, że Otton – władca chrześcijańskiego świata, który odpowiadał za swe czyny wyłącznie przed Bogiem – zmuszony był prosić Mieszka o pokój.
Reklama
Zrobił to, choć oczywiście nie wprost. I w żadnym razie nie przyznał się do przegranej. Przeliczył się jednak, oczekując, że Piast zareaguje jak każdy niemiecki możnowładca, który uzyskał przewagę w wewnętrznych sporach.
Mieszko ani nie myślał o konwenansach, ani nie zamierzał płaszczyć się przed cesarzem w chwili własnego triumfu. Wyznaczył słoną cenę za pokój.
Początki Polski z nowej perspektywy
Wybrana bibliografia
- Barański M.K., Dynastia Piastów w Polsce, Warszawa 2008.
- Kętrzyński S., Polska X–XI wieku, Warszawa 1961.
- Kóčka-Krenz H., Na wyspie Ostrów, gdzie dzisiaj jest Poznań, Poznań 2012.
- Kurnatowska Z., Poznań w czasach Mieszka I [w:] Civitas Schinesghe. Mieszko I i początki państwa polskiego, red. J.M. Piskorski, Poznań-Gniezno 2004.
- G. Labuda, Czy Mieszko I był w Kwedlinburgu w 973 roku? [w:] tegoż, Studia nad początkami państwa polskiego, t. 1, wyd. 2, Wodzisław Śląski 2012.
- Labuda G., Mieszko I, Wrocław 2002.
- Moździoch S., Życie codzienne średniowiecznego Polaka w świetle odkryć archeologicznych, czyli rozpaczliwa próba udowodnienia, że nam dzisiaj żyje się lepiej [w:] Wioski i parafie w średniowieczu, Poznań-Ląd 2013.
- Olejnik K., Cedynia, Niemcza, Głogów, Krzyszków, Kraków 1988.
- Zakrzewski S., Mieszko I jako budowniczy państwa polskiego, Warszawa 1921.
- Zernack K., Polska a Niemcy i Cesarstwo w X wieku [w:] Polska Mieszka I. W tysiąclecie śmierci twórcy państwa i Kościoła polskiego (25 maja 992-25 maja 1992), red. J.M. Piskorski, Poznań 1993.