Erozja Cesarstwa Rzymskiego trwała całe stulecia. Ostateczne załamanie się jego zachodniej części było jednak procesem szybkim i dramatycznym. O tym jak przebiegał jeden z największych kryzysów w dziejach ludzkości pisze Niall Ferguson w książce Fatum. Polityka i katastrofy współczesnego świata.
Przyjrzyjmy się najsłynniejszemu schyłkowi i upadkowi imperium w historii, czyli rozpadowi Cesarstwa Rzymskiego. W History of the Decline and Fall of the Roman Empire (Dzieje zmierzchu i upadku Cesarstwa Rzymskiego), wydanym w sześciu tomach w latach 1776–1788, Edward Gibbon opisał ponad 1400 lat trwania tego procesu, począwszy od roku 180 do 1590.
Reklama
Trwający setki lat proces upadku
Trudno doprawdy o bardziej długofalowe ujęcie procesu historycznego: wśród przyczyn upadku Rzymu Gibbon wymienia z jednej strony zaburzenia osobowości poszczególnych cesarzy, z drugiej nadmierną władzę gwardii pretoriańskiej, z jeszcze innej zaś wzrost znaczenia wielkich religii monoteistycznych.
Obecnie już niewielu historyków schyłkowego okresu Cesarstwa Rzymskiego odczuwa potrzebę albo odnajduje w sobie umiejętności, by odmalowywać taką epicką panoramę. Podsumujmy zatem tylko najważniejsze fakty.
Po śmierci Marka Aureliusza w 180 roku nawracającym problemem cesarstwa stały się wojny domowe, w miarę jak rywalizowało ze sobą coraz więcej kandydatów do tronu.
Reklama
W 260 roku nadeszło pierwsze z długiej serii upokorzeń Rzymu: cesarz Walerian dostał się do niewoli w bitwie z Persami, rządzonymi przez dynastię Sasanidów, choć wkrótce potem cesarz Aurelian odbił utracone na ich rzecz terytoria, czym zasłużył sobie na tytuł „odnowiciela świata” (łac. restitutor orbis).
Cesarstwo zostało następnie podzielone przez Dioklecjana, po czym schrystianizowane przez Konstantyna. W IV wieku rozpoczęły się inwazje i migracje barbarzyńców, które nabrały intensywności po tym, jak na zachód zaczęli się przemieszczać Hunowie, wypierając z dotychczasowych siedzib ludy germańskie, na przykład Wizygotów.
Ostatni akt dramatu
Cały ten ciąg wydarzeń nie odbiega zbytnio od narracji Gibbona, ukazującej powolny, acz nieubłagany schyłek. Na historię Rzymu można jednak spojrzeć zupełnie inaczej: jako na całkowicie normalne funkcjonowanie złożonego systemu adaptatywnego, w którym walki polityczne, migracje (a z czasem integracje) barbarzyńców czy rywalizacja imperiów stanowią nieodłączne elementy realiów późnej starożytności, a chrześcijaństwo w równym stopniu podważa stary porządek, jak przyczynia się do powstania nowego.
Sam upadek Rzymu był już natomiast procesem szybkim i dramatycznym — jak można by się spodziewać po dowolnym złożonym systemie, który dociera do punktu krytycznego. Kiedy załamała się współpraca z Wizygotami przeciwko Hunom, w 378 roku doszło do bitwy pod Adrianopolem, w której zasadnicza część armii cesarstwa została rozbita, a cesarz Walens zginął.
Reklama
Ostateczne załamanie się Cesarstwa Zachodniorzymskiego nastąpiło w 406 roku, kiedy ludy germańskie zaczęły bez przeszkód przekraczać Ren i przedostawać się najpierw do Galii, a potem również do samej Italii. Cztery lata później doszło do splądrowania Rzymu przez Wizygotów pod wodzą króla Alaryka — był to pierwszy przypadek zdobycia miasta od 390 roku p.n.e.
Wystarczyło zaledwie 50 lat
Z kolei w latach 429–439 Genzeryk poprowadził Wandalów do licznych zwycięstw w północnej Afryce, których efektem był ostateczny upadek rzymskiej już od wieków Kartaginy. W ten sposób, na swoją rychłą zgubę, Rzym utracił bogate prowincje na południowym wybrzeżu Morza Śródziemnego, stanowiące dlań nie tylko swoisty spichlerz, lecz także ważne źródło dochodów podatkowych.
Jedynie przy wsparciu Wizygotów udało się Rzymianom pokonać Hunów Attyli, prących na zachód po splądrowaniu Bałkanów. Do 452 roku Cesarstwo Zachodniorzymskie utraciło już całą Brytanię, większą część Hiszpanii, najbogatsze prowincje północnej Afryki oraz południowo-wschodnią i południowo-zachodnią Galię.
Poza samą Italią imperium nie obejmowało już właściwie żadnych istotnych terytoriów. Owszem, Cesarstwo Wschodniorzymskie (Bizancjum) miało się całkiem dobrze — cesarz Bazyliskus podjął nawet próbę odzyskania Kartaginy — ale Cesarstwo Zachodniorzymskie było już w praktyce tworem martwym.
W 476 roku rządy w Rzymie przejął germański wódz Odoaker, który zrzucił z tronu nastoletniego cesarza Romulusa Augustulusa i ogłosił się królem. W tym całym ciągu wydarzeń najbardziej zdumiewać może szybkość, z jaką upadł zachodniorzymski kolos. Jego populacja spadła w ciągu zaledwie pięciu dekad o trzy czwarte.
Odkrycia archeologiczne poczynione na terenie całej zachodniej Europy, dokumentujące pogorszenie się warunków mieszkaniowych, prymitywniejszą ceramikę, mniej monet, mniej bydła, sugerują, że ów „koniec cywilizacji” nastąpił za życia zaledwie jednego pokolenia. A wszystko to wydarzyło się na długo przed dżumą Justyniana, która miała nadejść w połowie VI wieku.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Nialla Fergusona pt. Fatum. Polityka i katastrofy współczesnego świata. Jej polskie wydanie w przekładzie Wojciecha Tyszki ukazało się nakładem Wydawnictwa Literackiego.
Reklama