Wielkopolskie państwo Piastów powstało dopiero na początku X stulecia. Znacznie wcześniej, bo chyba już przed połową IX wieku, inny ród zaczął gromadzić majątek, wpływy i władzę nad górną Wisłą. Dlaczego książętom Wiślan nie udało się zjednoczyć Polski i wyprzedzić konkurentów?
W IX stuleciu w zachodniej Małopolsce doszło do spektakularnego przyspieszenia. Nad górną Wisłą zaczęto na potęgę budować niezwykle okazałe i imponujące swym rozmiarem grody.
Reklama
Szacuje się, że w regionie wzniesiono około trzydziestu takich warowni. Większość miała po kilka hektarów powierzchni, otoczonej wałami i palisadami. Niektóre przekraczały jednak dziesięć hektarów.
Wybudowanie tak ogromnych fortec, niemal niespotykanych w tym czasie w innych częściach ziem polskich, wymagało pracy setek robotników i wykarczowania wielkich połaci lasów. Za inicjatywą musiała stać jakaś niebagatelna siła polityczna.
Przyjęło się sądzić, że było to plemię Wiślan. Czy też raczej: wybitny ród, który zdołał podporządkować sobie elity plemienne i skupić wysiłek ludności na projektach, które w lokalnej skali zdawały się dorównywać rozmachem egipskim piramidom.
Zapomniany kraj Wisły
Źródła pisane z epoki przechowały zaledwie okruchy wiadomości o tym, co działo się w Małopolsce w IX wieku. To i tak więcej, niż zanotowano na temat pozostałych prowincji przyszłej domeny Piastów. Zwłaszcza w sprawie Wielkopolski, gdzie w kolejnym stuleciu miała narodzić się państwowość, na razie panowało zupełne milczenie.
Reklama
Miano Wiślan padło po raz pierwszy w dokumencie znanym jako Geograf Bawarski. Był to spis ludów zamieszkujących na wschód od państwa Franków. Jego pierwotną wersję sporządzono około roku 830 w związku z postępującym rozpadem imperium Karola Wielkiego.
W kolejnych dekadach listę uzupełniano, między innymi na podstawie wiadomości przekazywanych przez frankijskich kupców przemierzających ziemie Słowian. W ten sposób na pozycji 48 w spisie znaleźli się „Uuislane”. Badacze zgodnie widzą w tym zapisie zepsutą, zlatynizowaną wersję „Wiślan”.
Nieco później krótka wzmianka o „Wisle Land”, a więc kraju Wisły bądź Wiślan, pojawiła się w pismach uczonego króla Anglii Alfreda Wielkiego.
„Książę pogański silny bardzo, siedzący na Wiśle”
Wreszcie, przed schyłkiem IX wieku, Wiślanie trafili też na karty żywotu Świętego Metodego, biskupa prowadzącego akcję misyjną na ziemiach pobliskiego słowiańskiego mocarstwa, tak zwanych Wielkich Moraw. Autor hagiograficznej Legendy Panońskiej wspomniał już nie o plemieniu czy obszarze, ale wprost o władcy: „księciu pogańskim silnym bardzo, siedzącym na Wiśle”.
O pogańskich wodzach często pisano w taki właśnie, schematyczny sposób. W wypadku księcia „siedzącego na Wiśle” wiele jednak przemawia za jego faktyczną potęgą. Jak podkreśla jeden z najlepszych znawców tematu, profesor Andrzej Buko, prymat ziemi krakowskiej wśród wszystkich obszarów późniejszej Polski był w wieku IX „niekwestionowany”.
Reklama
Nie brakuje historyków i archeologów, którzy twierdzą nawet, że w Małopolsce rodziły się wówczas zalążki państwa z prawdziwego zdarzenia: ze stabilną władzą, systemem podatkowym, tradycją rodową oraz drużyną zbrojną zapewniającą posłuch rządzącym.
Kolebka państwa Wiślan
Według profesor Zofii Kurnatowskiej kolebka tego „protopaństwa”, rozciągająca się w większości na północ i wschód od Krakowa, miała około 7000 km2 – mniej więcej tyle samo co zalążki domeny Piastów w Wielkopolsce, ale za to sporo więcej od wcześniejszych pierwocin państwa czeskiego w okolicach Pragi.
Potencjał „kraju Wisły” był niebagatelny. Małopolska dysponowała dobrymi glebami, natrafiono tu również na obfite złoża surowców: rudy darniowej i soli. W okolicy obecnego Olkusza znajdowały się poza tym pokłady ołowiu i srebra. Jak dotąd nie udało się udowodnić, że były one eksploatowane już w IX wieku. Niektórzy badacze mimo to sądzą, że nie co innego, a blask cennego kruszcu stał u podstaw wiślańskiej prosperity.
Przede wszystkim jednak przez ziemie Wiślan przebiegał jeden z głównych szlaków handlowych w tej części Europy. Ktokolwiek „siedział na Wiśle”, ten zbierał daniny od kupców zmierzających z Ratyzbony i Pragi na ziemie właśnie krzepnącej Rusi.
Ślady wiślańskiej potęgi
Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa stolicą kraju Wisły był Kraków, nazwany tak na cześć jakiegoś członka rodu panującego o imieniu Krak.
W okolicy wzgórza wawelskiego, gdzie znajdował się główny gród Wiślan, natrafiono na wiele śladów ostrożnie wiązanych z zapomnianą dynastią z IX stulecia. Większość badaczy wyraża przekonanie, że pozostałością po Wiślanach są chociażby monumentalne kopce, być może kurhany grobowe panów Wawelu.
Na północ od wzgórza, w rejonie obecnej ulicy Kanoniczej, w roku 1979 roku odnaleziono też imponujący (i unikatowy na skalę Europy) skarb złożony z ponad 4000 cienkich żelaznych sztabek. Były to płacidła, rodzaj przedhistorycznych pieniędzy. Badania radiowęglowe potwierdziły, że te tak zwane grzywny siekieropodobne wykuto w IX wieku. Uchodzą za pozostałość po rozwiniętym systemie podatkowym i handlowym znaczeniu grodu Kraka.
Reklama
Spektakularne relikty małopolskiego protopaństwa przetrwały też z dala od Wawelu. Na pograniczu obecnego województwa świętokrzyskiego namierzono największe grodziska nie tylko regionu, ale też całej Polski.
Ograniczone badania warowni w Demblinie, prowadzone w połowie XX wieku, sugerowały, że miała ona za czasów Wiślan aż 25 hektarów powierzchni. Bryłę grodu w Stradowie oszacowano podobnie.
Zagadkowe zniknięcie
W drugiej połowie IX wieku „książęta siedzący na Wiśle” wyraźnie wiedli prym na północ od Karpat. Wydawało się, że właśnie oni podbiją okoliczne plemiona i zbudują państwo zdolne przetrwać próbę czasu. Stało się jednak inaczej.
Jak podkreślała profesor Zofia Kurnatowska, nawet u szczytu potęgi gospodarze ziemi krakowskiej nie wychylali nosa zbyt daleko poza swoją kolebkę. Wykopaliska archeologiczne nie pozwoliły namierzyć żadnych śladów ich ekspansji. Po roku 900 Wiślanie przestali zaś pojawiać się w jakichkolwiek źródłach pisanych, zupełnie jakby ich protopaństwo i dynastia z dnia na dzień przestały istnieć.
Reklama
Ślady upadku. Dlaczego państwo Wiślan nie przetrwało?
Wyjaśnienie tego, co zaszło, zdaje się zawierać Legenda Panońska. Jej autor miał konkretny powód, żeby pisać o groźnym księciu ziemi krakowskiej.
Wzmianka trafiła do rozdziału poświęconego „darowi proroczemu”, jakim ponoć został obdarzony przez Boga biskup Metody, zmarły w roku 885. Na dowód w hagiograficznej opowieści przytoczono różne anegdoty i zajścia, oczywiście ubrane w nadprzyrodzone detale. Misjonarz miał między innymi wejść w kontakt z władcą „siedzącym na Wiśle”.
Zgodnie z legendą domniemany książę Wawelu „urągał wiele chrześcijanom i krzywdy im wyrządzał”. W odpowiedzi Metody skierował do niego posłańca z następującą wiadomością: „Dobrze będzie dla ciebie, synu, ochrzcić się z własnej woli na swojej ziemi, abyś nie był ochrzczony w niewoli na ziemi cudzej”. Na koniec Metody miał jeszcze zagrozić, że książę wspomni jego słowa. „Tak się też stało” – skwitował autor.
Zanim nowoczesne badania archeologiczne rzuciły jaśniejszy snop światła na wczesne dzieje Małopolski, treść żywotu biskupa interpretowano z maksymalnym rozmachem.
Reklama
Metody działał na dworze księcia Świętopełka – trzeciego, najsilniejszego władcy w dziejach Wielkich Moraw. Za jego panowania wpływy państwa wielkomorawskiego obejmowały obszary dzisiejszej Słowacji, Czech i Węgier oraz pogranicza Ukrainy, Niemiec i krajów bałkańskich. Utarł się pogląd, że Legenda Panońska potwierdzała, iż Świętopełk zawojował również ziemie na północ od Karpat.
Podbił Śląsk, a przede wszystkim wkroczył na Wawel, usunął miejscowy ród panujący i włączył ziemię krakowską do swojego mocarstwa. W efekcie tereny nad górną Wisłą miały zostać też schrystianizowane, i to niemal o stulecie wcześniej niż inne ziemie polskie.
Zniknięcie państwa Wiślan w świetle archeologii
Wykopaliska nie potwierdziły takich wizji. Ślady obecności wielkomorawskiej na północ od Karpat są bardzo skąpe. Nie namierzono również żadnych chrześcijańskich cmentarzysk w Małopolsce o metryce sięgającej czasów Wiślan i Świętopełka. W okolicach Wawelu ciała zmarłych, jak dawniej, palono w myśl pogańskiego obyczaju.
Nie znaczy to jednak, że autor Legendy Panońskiej kłamał. Obecnie uważa się, że władca Wielkich Moraw faktycznie mógł odnieść jakiś triumf nad Wiślanami. Ale nie miał sił, środków ani potrzeby okupować ich terytoriów.
Reklama
Jak wyjaśniała Zofia Kurnatowska, Wielkie Morawy nie prowadziły ekspansji drogą pełnego podboju. Starano się raczej ograniczać zagrożenia na poszczególnych rubieżach. W tym celu brano zakładników, wymuszano trybuty albo usuwano problematycznych wodzów, na ich miejsce wynosząc bardziej skorych do współpracy ludzi. Chyba ten ostatni scenariusz dotyczył Krakowa.
Świętopełk pokonał księcia „siedzącego na Wiśle”, po czym wywiózł go na swoje ziemie i przymusił do chrztu. Na Wawelu doszło tymczasem do przewrotu. Ród panujący odsunięto, a może nawet wymordowano, jak często działo się w tej epoce. Wiślanie zostali poskromieni. Mieli odtąd płacić haracze i pilnować granicy Moraw, nie zaś jej zagrażać.
Miejsce, w którym sukces był niemożliwy
Wiślańskie państwo nie przetrwało i nigdy nie rozwinęło skrzydeł z tych samych powodów, które stały u podstaw jego efemerycznej potęgi. Wawel leżał na terenach zbyt bogatych, zbyt atrakcyjnych dla najeźdźców i koczowniczych hord poszukujących łupu, a wreszcie – zbyt ściśle powiązanych z siecią najstarszych szlaków handlowych.
Zanim „książęta siedzący na Wiśle” okrzepli i zbudowali siłę potrzebną do ekspansji, natrafili na bardziej rozwiniętych sąsiadów. Badania archeologiczne potwierdzają, że Małopolska zmagała się z wypadami Awarów, potem zaś Węgrów. U schyłku IX wieku region dostał się pod przynajmniej nominalną kontrolę Wielkich Moraw. Mocarstwo upadło wprawdzie wkrótce po śmierci Świętopełka, ale niezależny ośrodek władzy na Wawelu już się nie odrodził.
****
Niemy świadek koronacji i upadków, ceremonii i pożarów, schadzek i skrytobójstw. Wawel. Biografia to pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski. Powyższy tekst powstał na jej podstawie. Dowiedz się więcej na Empik.com.