Na początku XV wieku Zakon Krzyżacki znalazł się u szczytu swej potęgi. Niewiele ponad stulecie później jego państwo nad Bałtykiem przestało jednak istnieć. Sławna bitwa pod Grunwaldem była tylko pierwszym krokiem na drodze do złamania siły zakonu. O tym, co nastąpiło po niej pisze profesor Grzegorz Kucharczyk w książce pt. Prusy. Pięć wieków.
Klęska Krzyżaków w bitwie pod Grunwaldem, choć nie przyniosła bezpośrednich strat terytorialnych (Pomorze Gdańskie na mocy pierwszego pokoju toruńskiego z 1411 roku pozostało przy zakonie), to jednak – mówiąc współczesnym językiem – podcięła im perspektywy rozwojowe.
Reklama
Pierwsze oznaki kryzysu po bitwie pod Grunwaldem
Przede wszystkim bitwa pod Grunwaldem otworzyła w państwie między Wisłą a Pregołą trwającą niemal sto lat epokę kryzysu, którą można określić załamaniem się legitymizacji wewnętrznej zakonu krzyżackiego na tych ziemiach. I to w podwójnym sensie – w oczach swoich własnych poddanych oraz, co okazało się decydujące, w podejściu samych braci zakonnych do kontynuowania swojej misji jako katolickiego, uznającego zwierzchność papieża i cesarza rzymskiego zakonu rycerskiego.
Pierwszą odsłonę tego kryzysu można określić jako dążenie stanów państwa zakonnego (przede wszystkim rycerstwa i mieszczan) do emancypacji spod słabnącej po klęsce pod Grunwaldem z 1410 roku władzy wielkich mistrzów. Malbork coraz bardziej potrzebował pieniędzy na prowadzenie kosztownych i regularnie przegrywanych wojen z państwem jagiellońskim. To zaś oznaczało konieczność coraz głębszego sięgania do sakiewek rycerstwa i mieszkańców pruskich miast.
Podobnie jak Hohenzollernowie brandenburscy, również Krzyżacy prowadzili w pierwszej połowie XV wieku politykę „miecza i sakiewki”. Ale w odróżnieniu od brandenburskich elektorów zarówno „miecz” (tj. wojny z Polską i Litwą), jak i „sakiewka” (dochody państwa) nie zapewniały wzrostu potęgi zakonu, jego władzy centralnej, ale wręcz odwrotnie – jeszcze bardziej przyczyniały się do osłabienia państwa.
Gdy Hohenzollernowie brandenburscy konsolidowali swoją władzę, łamiąc opór stanów, Krzyżacy musieli stawiać czoło konsolidującej się opozycji stanowej. Elektorowie wzmacniali się w XV wieku, dbając o możliwie poprawne relacje z Koroną Polską. Krzyżacy w tym czasie szukali swojej pomyślności w eskalowaniu napięć z Krakowem.
Związek Jaszczurczy i Związek Pruski. Opór ludności od czasów bitwy pod Grunwaldem
Pierwszym sygnałem wzrastającego oporu stanów pruskich przeciw obciążeniom podatkowym było powstanie w 1397 roku złożonego z rycerstwa Związku Jaszczurczego. Po grunwaldzkiej klęsce zakonu szeregi stanowej opozycji protestującej przeciw ciągłemu zwiększaniu obciążeń podatkowych zasilili mieszczanie. Pozycję miast państwa zakonnego (takich jak Gdańsk czy Elbląg) wzmacniała jeszcze przynależność do potężnego ciągle (choć mającego apogeum swojego znaczenia już za sobą) związku hanzeatyckiego.
W 1440 roku największe miasta państwa krzyżackiego skupiły się w Związku Pruskim. Inicjatorami powstania tej organizacji byli mieszczanie, ale nie tylko oni zostali jej członkami. Do Związku Pruskiego wstępowali również przedstawiciele miejscowego rycerstwa (szlachty).
Reklama
Związek już w momencie swojego powstania domagał się współudziału w rządzeniu państwem poprzez powołanie do życia politycznej reprezentacji stanowej – Rady Krajowej (Landesrat) – która miała sie składać z dwóch izb, osobno dla rycerstwa (szlachty) i mieszczan.
Od początku też Związek Pruski widział w Koronie Polskiej, a mówiąc precyzyjniej – w królu Polski – sprzymierzeńca i patrona. Przecież krótko po Grunwaldzie pruskie stany w oczekiwaniu na rychłe zdobycie Malborka przez zwycięskie wojska króla Władysława Jagiełły złożyły hołd polskiemu władcy. Pokój toruński z 1411 roku co prawda unieważnił ten akt, ale pamięć o nim pozostała.
Gwarancje polskiego króla
Słabnący zakon próbował walczyć z opozycją stanową. W 1449 roku Krzyżacy uzyskali dekret rozwiązujący Radę Krajową (Radę Pruską), która jednak kontynuowała swoją działalność, tyle że nielegalnie. Ponadto nie ustawał ucisk fiskalny ze strony państwa zakonnego. Szczególnie dotkliwe dla mieszczan było tzw. cło funtowe (Pfundzoll) nakładane w Gdańsku.
W 1454 roku delegacja Związku Pruskiego udała się do Krakowa, gdzie ponowiła hołd z 1410 roku, oddając się pod opiekę króla polskiego. W odpowiedzi Kazimierz Jagiellończyk 6 marca 1454 roku wydał akt inkorporujący ziemie pruskie (tj. cały obszar państwa zakonnego) do Korony Polskiej. Opieki i zwierzchności króla polskiego, co należy podkreślić, poszukiwali mieszczanie i szlachta, która w sensie pochodzenia etnicznego była niemiecka.
Reklama
Jednak najważniejsza była ustrojowa atrakcyjność Korony Polskiej, w której prawa stanów (zwłaszcza stanu szlacheckiego) były systematycznie rozszerzane. Nieprzypadkowo dokument inkorporacyjny przewidywał, że stany pruskie w obrębie Korony Polskiej cieszyć się będą tymi samymi przywilejami jak polskie stany, zachowując jednocześnie wszystkie swoje dotychczasowe prawa.
Polski władca jednocześnie obiecywał, że wszystkie urzędy w inkorporowanych do Korony ziemiach będą sprawowane tylko przez krajowców. Natomiast wszystkie najważniejsze sprawy dotyczące tych ziem miały być rozstrzygane przez krajowe zgromadzenie stanowe. Kazimierz Jagiellończyk zgodził się nawet na prawo ziem pruskich do bicia własnej monety w Gdańsku i Toruniu.
Skutki wojny trzynastoletniej
Wojna trzynastoletnia (1454–1466) Korony Polskiej z Krzyżakami nie zakończyła się pełnym zwycięstwem Polski. Nie udało się wcielić – zgodnie z aktem inkorporacyjnym – całości państwa zakonnego. Do Korony powracało jednak Pomorze Gdańskie z jego najważniejszym portem oraz ziemie chełmińska i michałowska.
Dodatkowo zostało przyłączone do Polski biskupstwo warmińskie oraz dotychczasowa stolica państwa krzyżackiego – Malbork. To były Prusy Królewskie, które terytorialnie oraz ustrojowo stały się częścią monarchii jagiellońskiej.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Pozostałe obszary państwa krzyżackiego pozostały pod władzą wielkiego mistrza, który po utracie Malborka przeniósł swoją stolicę do Królewca. Warto wspomnieć o jeszcze jednej stracie terytorialnej poniesionej pośrednio na skutek wojny z Polską. Mowa o Nowej Marchii, którą w poszukiwaniu gotówki Krzyżacy musieli odsprzedać Brandenburgii w 1455 roku.
Drugi pokój toruński z 1466 roku określił nowy przebieg granicy między Koroną a państwem krzyżackim. Przewidywał ponadto, że każdy wielki mistrz po swoim wyborze będzie zobowiązany złożyć przysięgę wierności królowi Polski, co w praktyce oznaczało nawiązanie stosunku lennego z Koroną.
Reklama
Ponieważ pokój kończący wojnę trzynastoletnią nie był zatwierdzony przez papieża ani przez cesarza, Krzyżacy wykorzystywali ten fakt, usiłując doprowadzić do jego rewizji. Zaczęli od sabotowania zaciągniętego w 1466 roku zobowiązania do składania przysięgi wierności kolejnym władcom polskim.
Propozycja przeniesienia Krzyżaków nad Dniestr
Pod koniec XV wieku w czasie panowania na tronie polskim króla Jana Olbrachta (1492–1501) pojawiła się na dworze polskim sugestia przeniesienia Krzyżaków znad Pregoły nad Dniestr, na Podole, gdzie mogliby się bardziej wykazać biegłością w sztuce rycerskiej i umiłowaniem Kościoła, chroniąc południowo-wschodnie Kresy przed Turkami i Tatarami.
Gotowości do takich poświęceń w zakonie jednak nie było. Nikt tam nie chciał występować w roli antemurale christianitatis (zwłaszcza antemurale Poloniae), co swoją drogą było przejawem poważniejszego kryzysu duchowej tożsamości, który już wtedy mocno infekował zakon.
Gdy Turcy nie tylko mocno stanęli nad Dniestrem (podporządkowując sobie Wołoszczyznę i Mołdawię), ale również regularnie penetrowali pod koniec XV wieku południową Italię, Krzyżacy, odrzucając jakąkolwiek myśl o zaangażowaniu się w obronę christianitas z mieczem w ręku (co było przecież rdzeniem etosu zakonów rycerskich od początku ich istnienia), ostatecznie przypieczętowali swój los. Nie powtórzyli historii joannitów, którzy bohatersko broniąc Rodos, a potem Malty przed muzułmanami, uratowali swoje istnienie. Uratowali je, bo zachowali pierwotne powołanie jako „rycerzy w habitach”.
Reklama
Krzyżacy skoncentrowali zaś pod koniec XV wieku swoje wysiłki na utrzymaniu swojej władzy nad Pregołą, a w dalszej perspektywie odebraniu Polsce utraconych w 1466 roku ziem. Stąd pomysł, by wybrać na urząd wielkiego mistrza przedstawiciela niemieckiego rodu książęcego, co pozwoliłoby szukać poparcia przeciw Polsce w Rzeszy.
Takie było tło wyboru w 1498 roku saskiego księcia Fryderyka z rodu Wettynów. Aż do swojej śmierci w 1510 roku odmawiał on złożenia przysięgi wierności królom Polski. Sprzyjały temu częste zmiany na tronie polskim (między 1501 a 1506 rokiem zasiadało na nim aż trzech władców) oraz wojna Litwy z Moskwą. (…)
Całkiem błędne kalkulacje
Członkowie obradującej w Królewcu kapituły generalnej zakonu krzyżackiego wybierając w 1511 roku Albrechta Hohenzollerna na urząd wielkiego mistrza, z pewnością jako jego główny atut traktowali silne „umocowanie” rodu księcia w Rzeszy.
Być może nie bez znaczenia było również to, że nowy wielki mistrz był siostrzeńcem panującego w Polsce króla Zygmunta I. Można domniemywać, że liczono w Królewcu, iż w tej sytuacji polski władca nie będzie twardo egzekwował zapisu pokoju z 1466 roku o przysiędze wielkiego mistrza na wierność królowi Polski.
Jeśli były takie kalkulacje, okazały się one całkowicie błędne. Jagiellon wspierany przez kolejne sejmy nie zamierzał ani na jotę ustępować z ustaleń kończących wojnę trzynastoletnią. Na domiar złego dla coraz bardziej zeświecczającego się zakonu ponownie pojawiły się na dworze krakowskim pomysły przeniesienia Krzyżaków znad Bałtyku na Podole, by tam na nowo odkryli swoje powołanie jako zakonu rycerskiego.
Reklama
Sojusz z Moskwą
Wielki mistrz Albrecht Hohenzollern, wzorem swoich poprzedników, ani myślał podejmować się ryzykownej misji strażnika „przedmurza chrześcijaństwa”. Swoją szansę dostrzegł natomiast w dołączeniu do szerokiej antypolskiej koalicji montowanej przez cesarza Maksymiliana I Habsburga, do której mieli wejść obok elektorów brandenburskich również książęta sascy, państwo Zakonu Kawalerów Mieczowych w Inflantach, Dania oraz Wielkie Księstwo Moskiewskie.
Zwrot w polityce jagiellońskiej, który na mocy traktatu krakowskiego z 1515 roku zakończył ostrą fazę dynastycznej rywalizacji o pierwszeństwo w Europie Środkowej (ostatecznie rozstrzygnięta na korzyść Habsburgów na skutek klęski Węgier w bitwie z Turkami pod Mohaczem w 1526 roku), zapobiegł zawiązaniu tego układu.
W tej sytuacji wielki mistrz Albrecht zdecydował się na kontynuowanie antypolskiego projektu dyplomatycznego w węższej formule, opartej na porozumieniu krzyżacko-moskiewskim przeciw monarchii jagiellońskiej. Było to porozumienie iście „ekumeniczne”, zważywszy, że władcy Moskwy wobec trwania tzw. schizmy wschodniej traktowani byli przez Kościół katolicki (a Krzyżacy, ciągle poszukując protekcji papieża przeciw Polsce, przedstawiali się jako „wierni synowie Kościoła”) jako schizmatycy, z którymi obcowanie było dla prawowiernego katolika grzechem śmiertelnym.
Również dla władców Moskwy, pielęgnujących już mit „trzeciego Rzymu”, który nie upadnie w wierze tak jak „Rzym pierwszy” – papieski, kontakty z katolickim zakonem rycerskim miały charakter pewnej transgresji.
W latach 1517–1519 najbliższy doradca Albrechta Dietrich von Schönberg odbył trzy poufne podróże do Moskwy. Już pierwsza z nich zakończyła się zawarciem 10 marca 1517 roku sojuszu przeciwko Polsce. Wielki książę Moskwy Wasyl III zobowiązywał się wysłać Albrechtowi posiłki wojskowe w postaci 10 tysięcy piechoty oraz 2 tysięcy jazdy oraz wspólnie z nim wystąpić zbrojnie przeciw monarchii jagiellońskiej.
Reklama
Z perspektywy Królewca rzecz była warta nawet takich „protokolarnych ustępstw” jak padanie na twarz poselstwa krzyżackiego przed Wasylem i zgoda na witanie wielkiego mistrza przez posła moskiewskiego ledwie skinieniem głowy.
Ostatnia wojna z Polską
W 1519 roku wielki mistrz Albrecht Hohenzollern rozpoczął wojnę przeciw Koronie Polskiej. Pomoc moskiewska okazała się iluzoryczna. Na dodatek brandenburscy kuzyni wielkiego mistrza nie zamierzali porzucać swojej dotychczasowej polityki opartej na niezadrażnianiu relacji z Polską. Elektor brandenburski Joachim I zachował neutralność w konflikcie polsko-krzyżackim, obawiając się, że w przeciwnym razie narazi się na atak wojsk polskich na Marchię.
W tej sytuacji Krzyżacy zgodzili się na zawarcie w 1521 roku rozejmu z Polską, a wielki mistrz udał się do Rzeszy, szukając tam wsparcia przeciw swojemu królewskiemu wujowi. O nastroju Albrechta, z jakim opuszczał państwo zakonne, świadczyły słowa napisane do biskupa sambijskiego Georga Polentza: „Nie wrócę [do Prus – G.K.], aby się zagłodzić. Jako urodzony książę brandenburski mogę się utrzymać ze swej ojcowizny. Niech inni siedzą w Prusach na polewce”.
Odgórna reformacja
Albrecht przybywał do Rzeszy w okresie szczególnym. W ciągu dziesięciu lat od jego wyboru na wielkiego mistrza doszło do epokowej zmiany. Rozpoczęty w 1517 roku przez księdza Marcina Lutra ruch reformy Kościoła w 1521 roku przybrał formę rewolucyjnego zerwania z Rzymem i papieżem jako „Antychrystem”. (…)
Reklama
Przykład Rzeszy (w tym Brandenburgii, o której będzie jeszcze mowa) potwierdzał regułę spotykaną także w innych państwach, gdzie zwyciężała reformacja (Anglia i monarchie skandynawskie), zgodnie z którą jej sukces był uwarunkowany „odgórnie”.
Decydującym impulsem okazywało się opowiedzenie po stronie „nowej wiary” władzy państwowej oraz akces do niej (lub bierność) sporej części duchowieństwa katolickiego. Jak świadczyły przykłady wielkich powstań chłopskich w Szwecji i Anglii w obronie „starej wiary”, lud Boży za nowinkami religijnymi nie specjalnie tęsknił.
Klasycznym wręcz przykładem takiego „odgórnego” modelu narzucania protestantyzmu był los państwa Zakonu Niemieckiego w Prusach. Do spotkania wielkiego mistrza Albrechta z Marcinem Lutrem doszło w listopadzie 1523 roku w Wittenberdze.
W marcu tego samego roku niemiecki reformator zwrócił się w liście otwartym do członków zakonu w Prusach, by porzucili „papistowskie przesądy” w postaci celibatu i innych ślubów zakonnych oraz by przyjęli „prawdziwą Ewangelię” na nowo odkrytą przez doktora z Wittenbergi. Eks-ksiądz radził to samo wielkiemu mistrzowi.
Reklama
W obu przypadkach wezwanie padło na podatny grunt. Proces zeświecczenia zakonu krzyżackiego datował się od przełomu XV i XVI wieku. Przełomowe pod tym względem okazało się urzędowanie jako wielkiego mistrza księcia Fryderyka Saskiego (1498–1510), który uczynił ze swojej siedziby w Królewcu dwór świeckiego władcy, otwarty na wpływy włoskiego humanizmu renesansowego. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że chodziło o instytucję zakonną. (…)
Sekularyzacja Zakonu Krzyżackiego
Pozostawał jeszcze jeden, decydujący dla przyszłości protestantyzmu na ziemiach pruskich, czynnik – stanowisko Korony Polskiej. Po zawarciu rozejmu z Krzyżakami w 1521 roku czas biegł na korzyść Polski. Sam Albrecht, jak widzieliśmy, miał świadomość niemal beznadziejności swojego położenia. Również wśród władców europejskich panowało dość powszechne przekonanie, że tylko kwestią czasu jest przejęcie przez Polskę całości ziem państwa zakonnego.
Stojąca u szczytu swojej potęgi monarchia jagiellońska zdecydowała się na inne rozwiązanie. Król Zygmunt I Stary przyjął usługi mediacyjne, które w imieniu Albrechta podjęli książę legnicki Fryderyk (ze śląskich Piastów) oraz brat wielkiego mistrza, margrabia Ansbachu, Jerzy.
Wynikiem negocjacji podjętych w marcu 1525 roku było podpisanie 8 kwietnia w Krakowie traktatu, który uznawał sekularyzację Prus Krzyżackich i przekazywał powstałe w ten sposób Księstwo Pruskie – pierwsze państwo luterańskie – we władanie Albrechtowi jako „księciu w Prusach” (dux in Prussia).
Reklama
Jako władca Księstwa Pruskiego (Prus Książęcych) był on lennikiem króla Polski, któremu zgodnie z traktatem krakowskim przysługiwał tytuł „pana i dziedzica wszystkich Prus” (dominus et haeres totius Prussiae). Określenie „wszystkie Prusy” nawiązywało do nazewnictwa odnoszącego się do całości ziem państwa krzyżackiego, które po 1466 roku zostały częściowo wcielone do Korony jako tzw. Prusy Królewskie. Od 1525 roku formalnie zaczęła się również historia Prus Książęcych (czyli Księstwa Pruskiego oddanego we władanie księciu Albrechtowi).
Na mocy traktatu krakowskiego władza Albrechta jako „księcia w Prusach” stawała się dziedziczna. W razie braku męskiego potomka tron książęcy mieli dziedziczyć jego trzej bracia z linii frankońskiej dynastii Hohenzollernów, margrabiowie Kazimierz, Jerzy i Jan, oraz ich synowie.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Grzegorza Kucharczyka pt. Prusy. Pięć wieków. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Bellona.