Anna Cylejska nie miała formalnego statusu swojej poprzedniczki, królowej Jadwigi. Nie cieszyła się też zaufaniem ani szacunkiem męża, Władysława Jagiełły. Monarcha traktował drugi związek małżeński, zawarty w roku 1402, jako przykrą konieczność. Opóźniał sprawę, szukał wymówek, nie pozwolił nawet od razu koronować żony. Ale historycy nie doszukują się problemów w postawie Jagiełły. Mają pretensję tylko do Anny.
Hrabianka z Celje w obecnej Słowenii w roku 1401, gdy przyjechała do Polski, niemal na pewno nie miała jeszcze 20 lat. Mogła nawet być sporo młodsza, ledwie wchodzić w dorosłość, nie tylko w myśl dzisiejszych norm, ale i średniowiecznych.
Reklama
Trafiła do kraju, o którym wiedziała niewiele i pośród ludzi posługujących się językiem, którego dopiero pospiesznie się uczyła. Co gorsza, nie przypadła do gustu swojemu narzeczonemu. Król Władysław Jagiełło poprosił Annę o rękę na żądanie poprzedniej żony, wypowiedziane na łożu śmierci.
Poniewczasie próbował odwołać stadło i szukał wymówek, które pozwoliłby odesłać hrabiankę do domu. Na ślubnym kobiercu stanął z kilkumiesięcznym opóźnieniem, nadal niechętnie. Potem opóźniał też koronację małżonki, mimo że wcześniej nigdy tak w Polsce nie postępowano.
Początek pobytu nad Wisłą był ogółem dla Anny Cylejskiej koszmarem. Mimo to polscy historycy nie wahają się krytykować królowej. Według badaczy późnego średniowiecza monarchini wprawdzie zyskała wreszcie zaszczytną pozycje, jako koronowana towarzyszka monarchy, ale zupełnie nie umiała z niej skorzystać.
„Brak żywej inteligencji”
Królowej poświęcono w Polsce nieliczne publikacje naukowe, a te, które powstały, wprost ociekają politowaniem. Nawet Małgorzata Duczmal – znana z przenikliwych biografii wpływowych, lecz niedocenianych kobiet – o samej Cylejce stwierdziła, że „nie odznaczała się szczególnymi walorami umysłu ani charakteru”.
Reklama
Druga żona Władysława Jagiełły była, zdaniem specjalistki, kobietą głęboko zakompleksioną, pełną zahamowań, wyzutą z aspiracji i niemającą własnego zdania.
„Jej bierność, biorąc pod uwagę przedsiębiorczość rodu cylejskiego, jest tak zdumiewająca, że należy ją chyba przypisać brakowi żywej inteligencji” – skwitowała Duczmal. Opinia jednoznaczna i miażdżąca. Ale czy słuszna?
Doktor Duczmal pochyliła się nad życiorysem Anny Cylejskiej w roku 1996. Nie mogła znać opublikowanych dopiero dwie dekady później prac słoweńskiej mediewistki Mai Lukanc, która odkryła gros nowych materiałów poświęconych drugiej żonie Jagiełły. Nie znała też badań nad trasami podróży i miejscami pobytu królowej, które ukazały się w roku 1998, ani dokumentów Cylejki, dopiero niedawno poddanych analizie.
Skonfrontowana z białymi plamami, wpadła w jedną z najniebezpieczniejszych pułapek, jakie historia zastawia na swoich adeptów. Brak źródeł uznała za dowód braku aktywności, osiągnięć, charakteru… i wszystkiego innego.
Reklama
W ślad za dziewiętnastowiecznymi autorami dojrzała w Annie zaniedbaną i stłamszoną, a do tego wręcz starą pannę, której nie chciał ani Jagiełło, ani nikt inny. Sama określiła ją nawet mianem Kopciuszka. Te wstępne założenia sprawiły, że tym prościej uznała, iż umysł Anny był ociężały, a jej natura gnuśna.
Pułapka piastowskiej krwi
Trudno zgodzić się z tak krzywdzącą oceną, i to nie tylko dlatego, że o działaniach Cylejki da się dziś powiedzieć więcej niż przed ćwierćwieczem. Przede wszystkim nic nie uzasadnia zrzucania winy za względną bierność władczyni na nią samą.
Być może Annie początkowo brakowało ambicji i pewności siebie. Tego nie wiemy. Na pewno brakowało jej za to pola manewru. Nie mogła wejść przebojem do polityki ani nawet ostrożnie próbować swoich sił w sprawach najwyższej wagi. Po prostu nie dano jej na to szansy.
Nie licząc wyjątków takich, jak kobieta-król Jadwiga, samodzielność średniowiecznych władczyń była ściśle uzależniona od woli ich mężów. Nawet Elżbieta Łokietkówna, budząca respekt w całej Europie, wyjątkowy status zyskała dopiero po śmierci męża i na skutek zażyłych relacji z synem.
Jeśli z kolei żadna z czterech żon Kazimierza Wielkiego nie wywarła widomego wpływu na państwo, to nie stało się tak za sprawą ich apatii i „braku żywej inteligencji”, ale dlatego, że ostatni Piast w koronie nie pozwalał, by ktokolwiek mu w kaszę dmuchał. On i tak nie musiał się obawiać, że połowice podkopią jego pozycję. Co innego Władysław Jagiełło.
Litwin miał powody sądzić, że jeśli da Annie palec, to ta zaraz chwyci całą rękę. Przybyszka z południa była wnuczką Kazimierza Wielkiego, ostatnią potomkinią głównej linii dynastii Piastów. Już z racji samej genealogii była darzona przez Polaków szacunkiem i traktowana jak legalna pani kraju.
Reklama
Władysław Jagiełło, król elekcyjny, wprowadzony na tron w związku ze ślubem z nieżyjącą już Jadwigą Andegaweńską, podobnego statusu nie posiadał. Obawiał się więc, że Anna, raz dopuszczona do rządzenia, zacznie wchodzić mu w paradę. I że za sprawą sympatii społeczeństwa łatwo zacznie wywierać wpływ na otoczenie i niweczyć królewskie plany.
Wiecznie asekurancki Jagiełło nie zamierzał ryzykować. Ograniczał prerogatywy małżonki do minimum, a jej słowa i działania traktował z najdalej posuniętą podejrzliwością. Jednocześnie był świadomy, że wyobcowana i ubezwłasnowolniona Anna musi być w małżeństwie z nim nieszczęśliwa. Tym bardziej więc jej nie ufał.
Zapomniane przedsięwzięcia
Jagiełło nie oczekiwał od żony porad czy pomocy, ale syna. Lata jednak mijały, a para wciąż nie miała potomstwa. Należy zaś mieć świadomość, że brak dzieci zawsze podkopywał autorytet władczyń, ich polityczne perspektywy i szacunek otoczenia. Historie wpływowych, ale bezdzietnych królowych to rzadkość, nawet ewenement.
Cylejka nie musiała być wyjątkowo nierozgarnięta, by tkwić na peryferiach świata władzy. Sam brak potomków zmuszał ją do bierności. Tym bardziej imponują przypadki, gdy mimo przeciwności zaznaczała swoją obecność, starała się obserwować z bliska rozwój zdarzeń, a nawet na nie wpływać.
Reklama
Wiadomo, że Anna towarzyszyła mężowi, gdy ten przyjmował emisariuszy z Moskwy, i pomagała gościć przedstawicieli bocznych linii dynastii Piastów oraz ich małżonki. Miała wyrobione zdanie na kwestię krzyżacką i wzywała do wojny państwem zakonnym. Silnie poświadczone jest też jej zaangażowanie w sprawy węgierskie.
Co więcej zachowało się całkiem sporo przedmiotów związanych z druga małżonką Jagiełły. Tyle, że polscy historycy nagminnie wiązali jej fundacje i przedsięwzięcia… z królową Jadwigą. Bo ta wydawała się godniejszą patronką dla jakichkolwiek inicjatyw.
***
O następczyni królowej Jadwigi piszę znacznie szerzej w książce pt. Damy Władysława Jagiełły (Wydawnictwo Literackie 2021). Artykuł, który przeczytałeś powstał właśnie na jej podstawie. Pełna bibliografia tematu znajduje się w książce.