Za sprawą dziewiętnastowiecznych malarzy husaria nierozerwalnie kojarzy nam się ze skrzydłami. Czy jednak najlepsza kawaleria na kontynencie faktycznie używała ich w czasie walki? A może skrzydła były jedynie dekoracją? Historycy od lat toczą dyskusje na ten temat. Relacje zagranicznych świadków wydają się jednak nie zostawiać wątpliwości.
Obserwacje poczynione przez przedstawicieli innych nacji, którzy mieli okazję podziwiać polską jazdę w akcji, przytacza Radosław Sikora w książce Husaria. Duma polskiego oręża. Już w 1575 roku wenecki poseł Girolamo Lippomano pisał, że nasi jeźdźcy:
Reklama
(…) używają w trakcie działań wojennych wszelkich środków by pokazać, [że jest ich] tak wielu, jak to tylko możliwe, by przestraszyć wroga, mają sami, jak i na koniach, nieskończone [ilości] piór, [noszą] orle skrzydła, skóry lampartów i niedźwiedzi.
„I to jest to, co ich tak strasznymi i okrutnymi czyni”
Dyplomata wskazywał na używanie skrzydeł jako elementu pomagającego zastraszyć przeciwnika. Radosław Sikora podkreśla jednak, że skrzydła „przede wszystkim płoszyły rumaki nieprzyjaciela”.
Dowodzi tego chociażby relacja przebywającego w 1681 roku nad Wisła Jeana-Françoisa Regnarda. W swoim dzienniku wspominał on o pocztowych husarskich, którzy:
(…) poprzedzają chorągiew konno z kopią w ręku; i co jest dość szczególne, to to, że mają za plecami przymocowane skrzydła, gdy jest okazja przenikają w szeregi nieprzyjaciela i płoszą konie nieprzyjacielskie, które nie są przyzwyczajone do takich widoków, i robią miejsce dla swych panów, którzy posuwają się tuż za nimi.
Reklama
Z kolei Françoise Paulin Dalerac, który spędził wiele lat na dworze króla Jana III Sobieskiego zauważał, że pocztowi noszą:
(…) futro z wilka białego, zrobione na kształt kaftana, a w tyle wielkie bardzo skrzydło z piór orlich (…). I to jest to, co ich tak strasznymi i okrutnymi czyni. Przedtem mieli dwa skrzydła, jako się dają widzieć na obrazach dawnych wojen.
„Z tyłu zwykli byli nosić dwa wielkie skrzydła sępa”
Co ciekawe Dalerac dodawał, że husarskie skrzydła powodowanym przez siebie szelestem „przestraszały konie nieprzyjacielskie, przez co mieszały się szyki”. Kilkanaście lat wcześniej podobną obserwację poczynił Włoch Sebastiano Cefali.
Przybysz z Półwyspu Apenińskiego pisał, że towarzysze husarscy „z tyłu zwykli byli nosić dwa wielkie skrzydła sępa, które w pędzie [powodowały] wielki szum”. Takie stwierdzenie budzi jednak pewne wątpliwości. Jak podkreśla Radosław Sikora:
Bodźce wzrokowe i dźwiękowe mogły się bardzo dobrze uzupełniać, choć zastanawia, czy szum czyniony przez skrzydła mógł się przebić przez tętent galopujących koni, furkot proporców mocowanych do kopii i szczęk zbroi.
Nie zmienia to jednak faktu, że zgodnie z tym, co pisał w połowie XVII wieku Paweł z Aleppo polscy kawalerzyści przyozdabiali „swoją zbroję i konie skrzydłami wielkich ptaków”.
Należy przy tym pamiętać, że odnośnie szczegółów panowała duża dowolność. Jak tłumaczy Radosław Sikora:
Popularność różnych form skrzydeł oraz sposoby ich mocowania zmieniały się w czasie. Najczęściej jednak obok siebie funkcjonowały różne mody.
I tak np. latem 1627 r. Abraham van Booth, obserwując polskich husarzy w obozie pod Tczewem, dostrzegł, że jedni w ogóle nie nosili skrzydeł, inni mocowali je przy siodłach (były to drewniane, proste listwy z wetkniętymi w nie kilkoma piórami), jeszcze inni na plecach (…).
Tych ostatnich husarzy pokazują dwie ryciny, na których widać kopijników z zoomorficznymi skrzydłami.
Reklama
Bibliografia
- Sikora Radosław, Husaria. Duma polskiego oręża, Znak Horyzont 2019.