Zwycięstwo wyborcze Adolfa Hitlera w 1933 roku wywołało ogromne zamieszanie na arenie międzynarodowej. Do dzisiaj powtarza się, że nowy niemiecki przywódca nie spodobał się zwłaszcza Józefowi Piłsudskiemu. Podobno Marszałek niemal natychmiast zaczął przymierzać się do ataku na zachodniego sąsiada. Ale czy są na to jakiekolwiek dowody?
W historiografii niemieckiej, w odróżnieniu od polskiej (…), utarł się pogląd o rzeczywistej groźbie wojny prewencyjnej, [którą Józef Piłsudski rzekomo planował przeciwko Hitlerowi]. Zawarł go w swojej monografii Hans Roos, jego zwolennikiem był Klaus Hildebrand i jest on bezkrytycznie powtarzany przez współczesnych badaczy (…).
Reklama
Według [Rainera] Schmidta był Piłsudski jednym z dwóch europejskich polityków (obok Lwa Trockiego), który natychmiast pojął zagrożenie, jakie stanowił Hitler, i zaproponował działania zapobiegawcze. Miała to być propozycja wojny prewencyjnej, której odrzucenie przez Paryż doprowadziło rzekomo do zbliżenia polsko-niemieckiego na przełomie lat 1933–1934.
Wysyłał, czy nie wysyłał?
W polskiej literaturze przedmiotu problem wojny prewencyjnej obrósł ogromną liczbą publikacji. Dyskusje prowadzone przez polskich historyków nie przyniosły jednak ostatecznego rozstrzygnięcia. Wniosek taki można wysnuć z artykułu Tadeusza Kuźmińskiego, który przedstawił wnikliwe i obszerne studium dotyczące stanowisk polityków, publicystów i historyków na ten temat (…). Niezbitym faktem są jedynie pogłoski na ten temat, które z różnym nasileniem pojawiały się w r. 1933.
Kluczową kwestią jest odpowiedź na pytanie, czy Józef Piłsudski wysłał na początku r. 1933 posłańca do Paryża, aby ten nieoficjalnie zaproponował rządowi francuskiemu wspólną rozprawę zbrojną z Niemcami. Nie ma jednak dowodów, że taka misja miała w ogóle miejsce, a większe jest prawdopodobieństwo, że jej w ogóle nie było. Świadczą o tym dwa następujące argumenty.
Pierwszy zaprezentował w swojej publikacji Piotr Wandycz, który napisał w tej sprawie list do ówczesnego premiera Francji. Joseph Paul-Boncur odpowiedział mu, że z żadnym posłańcem Piłsudskiego nie rozmawiał i nie przypomina sobie, by strona polska zwróciła się doń z „takimi istotnymi propozycjami” (…).
Drugi argument autorstwa Mariana Wojciechowskiego jest natury ogólnej (…). Trudno sobie wyobrazić, aby Piłsudski zdecydował się na realizację misji z góry skazanej na niepowodzenie.
Na początku r. 1933 Polska znalazła się fatalnej sytuacji, gdyż obydwa zachodnie mocarstwa, które traktowała jako najważniejszych sojuszników, wyrażały zgodę na rewizję jej zachodniej granicy. W ten sposób Paryż i Londyn na ołtarzu porozumienia z Berlinem chciały poświęcić interesy Warszawy.
Potrzeba porozumienia z Niemcami
Piłsudski zdawał sobie sprawę, że mocarstwa zachodnie są „parszywieńkie” i dlatego dążył do jakiegoś modus vivendi z Niemcami. A zatem w ówczesnej konstelacji międzynarodowej misja taka byłaby po prostu bezcelowa.
Wydaje się, że znaczna część zwolenników teorii wojny prewencyjnej powodowana jest pobudkami apologetycznymi. Chodzi im o to, aby jedynym ojcem porozumienia z Niemcami, największego sukcesu polskiej dyplomacji lat 30., był tylko i wyłącznie Józef Piłsudski, który prośbą i groźbą miał zmusić do niego Hitlera.
Reklama
Historycy ci jednocześnie nie rozumieli roli, jaką Polska odgrywała w planach wodza III Rzeszy (…). Trzeba jednak przyznać, że badacze stosunków polsko-niemieckich polsko-francuskich odnosili się sceptycznie do teorii wojny prewencyjnej.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Krzysztofa Raka pod tytułem Polska – niespełniony sojusznik Hitlera, wydanej nakładem wydawnictwa Bellona (2019). Książkę kupisz z rabatem w księgarni Wydawcy.
Tytuł, lead, śródtytuły i teksty w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.
2 komentarze