W 1457 roku doszło do sytuacji więcej niż osobliwej. Polski król, na gwałt potrzebujący zastrzyku pieniędzy, zgodził się oddać część Pomorza przegnanemu władcy Szwecji.
Dziwną historię Karola Knutssona Bonde i jego związków z państwem Jagiellonów przypomina Herman Lindqvist na kartach książki Przez Bałtyk. 1000 lat polsko-szwedzkich wojen i miłości.
Reklama
Knutsson nie miał (przynajmniej bezpośrednich i potwierdzonych) królewskich korzeni, ale należał do jednego z potężnych szwedzkich rodów szlacheckich. W obliczu bezdzietnej śmierci Krzysztofa Bawarskiego, który dzierżył wszystkie trzy skandynawskie korony, wybrano go w elekcji na króla Szwecji, później zaś także Norwegii.
Cena chciwości
Panowanie Knutssona trwało od roku 1448 i stale było najeżone trudnościami. Wyboru nie popierały inne rody magnackie, krajem wstrząsały wojny wewnętrzne, narastał też konflikt z Danią.
„Król bezwzględnie wykorzystywał narzędzia władzy do zakupu dużych majątków w Upplandii i Ostrogocji, a także terenów w samym Sztokholmie i wokół tego miasta” – wyjaśnia Herman Lindqvist. – „Przysparzało mu to coraz więcej wrogów wśród potężnych rodów, których dotykały jego decyzje, a w szczególności Wazów i Oxenstiernów”.
Wreszcie, zimą na przełomie 1456 i 1457 roku, możnowładcza rebelia zmiotła Knutssona z tronu. Król udał się na wygnanie, ale nie z pustymi rękoma. Na kilka okrętów załadował wielki majątek, po czym w towarzystwie około dwustu zwolenników obrał kurs na południe.
Reklama
Zaskakująca transakcja
Na Pomorzu trwała w tym czasie zażarta wojna trzynastoletnia – decydująca konfrontacja pomiędzy Polską rządzoną przez Kazimierza Jagiellończyka i Zakonem Krzyżackim.
Po początkowych sukcesach strona Polska znalazła się w defensywie, a organizacja sił zaciężnych wymagała ogromnych funduszy. Sprytny Knutsson wyczuł okazję. Uciekinier zszedł na ląd w Gdańsku i już po kilku dniach – w lutym 1457 roku – spotkał się ze zdesperowanym władcą Korony oraz Litwy.
W wyniku negocjacji zawarto zaskakujący układ. Karol Knutsson Bonde zgodził się wesprzeć wysiłek zbrojny pokaźną kwotą 21 200 marek pruskich. Formalnie była to pożyczka, a w ramach zastawu książę otrzymał pobliskie miasto Puck, tamtejszy zamek i przyległości.
Zapomniane państwo puckie
W praktyce tym sposobem narodziło się nowe państewko o powierzchni 980 kilometrów kwadratowych. Jak wyjaśnia autor książki Przez Bałtyk. 1000 lat polsko-szwedzkich wojen i miłości Knutsson miał w Pucku pełną, swobodną władzę. Dysponował też przystanią w wiosce rybackiej Gdingen, a więc w Gdyni. Z Pucka wygnaniec:
Reklama
(…) wspierał korsarzy działających na Bałtyku. Wydawał im listy kaperskie, żeby mogli bez przeszkód łupić duńskie okręty i łodzie należące do zakonu krzyżackiego.
Utrzymywał stały kontakt ze swoimi stronnikami w Szwecji, usiłował też uczestniczyć w lokalnej polityce, ale polski król nie pozwolił mu wpływać na przebieg wojny z Krzyżakami.
Szwedzcy wrogowie Bondego oskarżali go o zabranie ze sobą na wygnanie „skarbów królewskich”, co mogło być prawdą, ponieważ wyglądało na to, że Karol miał niewyczerpane zasoby. Członkowie Rady Królewskiej ukarali zbiegłego króla, zajmując jego dobra i ziemie.
Uciążliwe rządy przegnanego króla
Państwo puckie nie przetrwało długo. Wprawdzie król wciąż miał pełno pieniędzy, a w Gdańsku, gdzie zajął dwie kamienice, sumiennie płacił rachunki i nawet udzielał kredytów, lecz jego obecność na Pomorzu była nie w smak wielu osobom.
Reklama
Już w październiku 1457 roku, po niespełna ośmiu miesiącach, „zakon krzyżacki zajął mikroskopijne państewko Karola Knutssona i przypuścił szturm na jego zamek”.
Jak pisze Herman Lindqvist na kartach książki Przez Bałtyk, „wszystko wskazuje na to, że Krzyżakom pomogła miejscowa ludność, mocno zmęczona rządami szwedzkiego króla”.
Bibliografia
Artykuł powstał w oparciu o książkę Hermana Lindqvista pt. Przez Bałtyk. 1000 lat polsko-szwedzkich wojen i miłości (Wydawnictwo Poznańskie 2022).