Najbardziej bezczelna metoda fałszowania pieniędzy w przedwojennej Polsce. To naprawdę działało

Strona główna » Międzywojnie » Najbardziej bezczelna metoda fałszowania pieniędzy w przedwojennej Polsce. To naprawdę działało

Sposób został opisany na kartach wspomnień przez policjanta, który osobiście się z nim zetknął. I zapewniał, że choć był banalnie prosty, wręcz prowizoryczny, to ludzie i tak dawali się oszukać. I nie wymagało to wcale szczególnego sprytu.

Na temat szeregowego krakowskiego policjanta, Franciszka Banasia, pisałem już w innym artykule. Właśnie ten funkcjonariusz pod koniec 1932 roku bezwiednie udzielił pomocy spiskowcom, którzy zorganizowali zamach na życie samego króla Rumunii (przeczytasz o tym TUTAJ).


Reklama


Sprawę zrelacjonował ze szczegółami i w dosadnych słowach. Podobnie wracał do innych wydarzeń ze swojej przedwojennej, policyjnej kariery. Napisał na przykład o ujęciu (zdaje się, że około połowy lat 20.) przestępcy bardzo niskiego kalibru. A jednak prowadzącego działalność z zadziwiającym powodzeniem.

Mój dziadek robi pieniądze

„Miałem służbę na ul. R. Meiselsa” – opowiadał Banaś. Na myśli miał ulicę rabina Beera Meiselsa na Kazimierzu, dzisiaj noszącą tę samą nazwę. Podczas patrolu podszedł do niego 12-letni, żydowski chłopaczek. I ni stąd ni zowąd oznajmił policjantowi, że „jego dziadek robi pieniądze”.

Fragment ulicy Rabina Beera Meiselsa. Widoczny skład instrumentów muzycznych (pod numerem 5), ale nie fabryka pieniędzy… Fotografia przedwojenna.

Prowadzi mnie do domu numer 20, gdzie siedzi stary Żyd, ślepy. Ten ślepy Żyd topił ołów drukarski, miał [również] ziemniaka dużego, przekrojonego na pół.

Następnie rozpalał na gorąco dwuzłotówkę, kładł do środka ziemniaka i wypalał formę. Później wiązał nićmi ziemniak szydłem, robił [w nim] mały otwór i tam wlewał roztopiony ołów. Gdy ołów ostygł rozwiązał ziemniak i dwuzłotówka była gotowa.

Podróbka w niczym nie przypominała oryginału. I choć dziadek był ślepy, to w pełni zdawał sobie z tego sprawę. Posyłał chłopaka na zakupy z fałszywymi monetami, ale… dopiero wieczorem. I to do sklepów w których pracowali starzy, też słabo widzący Żydzi.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Narodowości w II RP na przedwojennych wykresach. Gdzie było najmniej Polaków, a gdzie najwięcej?

„Z zemsty wsypał starego”

12-latek miał polecenie kupować za „ziemniaczane” monety różne drobne, tanie towary. Resztę wydawano mu w bilionie – tyle że już prawdziwym.

Raz go stary zbił i [ten] z zemsty wsypał starego. Ja, widząc tak poważną fabrykę pieniędzy, starego Żyda wraz z tymi ziemniakami i ołowiem odstawiłem do komisariatu.

Z uwagi na starość i ślepotę sąd ukarał go trzema miesiącami więzienia [w] zawieszeniu na dwa lata.


Reklama


Bibliografia

  • Franciszek Banaś, Moje wspomnienia, IPN, Rzeszów 2009.
Autor
Kamil Janicki
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.