Najbardziej niebezpieczne żarty. Tak szydzono z bolszewików w Rosji sowieckiej

Strona główna » Polecane » Najbardziej niebezpieczne żarty. Tak szydzono z bolszewików w Rosji sowieckiej

„Nowy lokator wprowadza się do pokoju. Ściany są puste, za wyjątkiem jednego gwoździa. Wszędzie dookoła leżą oprawione zdjęcia Lenina i Trockiego. »Nie mam pojęcia« – mamrocze – »którego z nich powiesić, a którego postawić pod ścianą«.

Obywatele porewolucyjnej Rosji szybko nauczyli się, że ich nowe władze nie mają poczucia humoru. Bolszewicy okazali się bardzo czuli na własnym punkcie, a wszelkie żarty traktowali jako przejaw „ideologicznej wrogości”. Nie rozumieli jednego: że narażają się w ten sposób na tym większe kpiny.


Reklama


W „nowym, wspaniałym świecie” – kraju, który znalazł się na jedynie słusznej drodze do komunizmu – zwykłemu człowiekowi trudno było się odnaleźć. Lata rewolucji i wojny domowej pochłonęły miliony ofiar i przekształciły Rosję niemal nie do poznania. Nowi rządzący przemocą zaprowadzali „idealny” porządek, nie zważając na ludzkie koszty swojego eksperymentu.

Wydawałoby się, że w takich okolicznościach nikomu nie będzie do śmiechu. I rzeczywiście – jak opowiada w książce Tiny Revolutions in Russia Bruce Adams, nie zachowały się do dzisiaj żadne zabawne anegdoty z okresu walki bolszewików o władzę. Ale kiedy tylko rewolucja się skończyła, żarty się zaczęły.

Ledwie skończyła się rewolucja, a ludzie już żartowali z bolszewików (Jakow Steinberg/domena publiczna).
Ledwie skończyła się rewolucja, a ludzie już żartowali z bolszewików (Jakow Steinberg/domena publiczna).

Czas wstawać, panie Lenin!

Obiektem kpin stali się przede wszystkim często niedoświadczeni, ale pełni zapału funkcjonariusze ojczyzny proletariatu.

To, jak śmiertelnie poważnie traktowali swoje zadania, doskonale pokazuje anegdota, która powstała najprawdopodobniej na początku lat 20. XX wieku. Opowiada ona o młodym, pełnym zapału czerwonogwardziście, któremu powierzono zadanie ewidentnie przekraczające jego możliwości:

Lenin pracuje do późna. Około 3 w nocy postanawia uciąć sobie drzemkę i mówi młodemu czerwonogwardziście, stojącemu przy jego drzwiach, by obudził go o 7 rano.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Antyczne suchary. Nieśmieszne dowcipy starożytnych Rzymian

Żołnierz jest dumny z powierzonego mu obowiązku, ale z biegiem czasu zaczyna się martwić, jak właściwie obudzi wielkiego człowieka? Czy powinien powiedzieć „Czas wstawać, panie Lenin?”. Nie, tak będzie zbyt formalnie – myśli. To może „towarzyszu Leninie”? Zbyt poufale?

Analizuje wszelkie możliwe sposoby i żaden z nich nie wydaje mu się odpowiedni. Im bliżej jest 7 rano, tym bardziej robi się niespokojny. W końcu patrzy na zegarek: 7 nadeszła. Wchodzi do pokoju, nadal nie wiedząc, co powiedzieć, i z braku lepszego pomysłu… zaczyna śpiewać Międzynarodówkę.

Niektóre portrety Lenina także przypominały raczej karykatury… (fot. domena publiczna).

Nic strasznego? Tym, którzy nie znają słów słynnego hymnu ruchu socjalistycznego, wyjaśniamy: Międzynarodówka rozpoczyna się od słów: „Wyklęty powstań ludu ziemi”.

Cukier: brak

Z obfitości dowcipów, dotyczących rażącej niekompetencji państwowych urzędników, można wnioskować, że zjawisko spotykano niemal na każdym kroku. Trudności w komunikacji z niedouczonymi stróżami prawa obrazował na przykład ten dowcip:

Dwóch milicjantów zatrzymuje przechodnia, domagając się okazania przez niego dokumentów. Przechodzień ma ze sobą jedynie podsumowanie jego badania moczu.


Reklama


Pierwszy milicjant czyta głośno: „Analiza: białka, brak, cukier, brak”.

Drugi milicjant: „Nie ma cukru. To znaczy, że nie jest spekulantem. Proszę dalej, obywatelu”.

Warto dodać, że gdyby szczęśliwego przechodnia uznano za spekulanta, najprawdopodobniej czekałaby go kara śmierci. Wygląda na to, że w bolszewickiej Rosji naprawdę warto było dbać o swoje zdrowie (a zwłaszcza strzec się przed cukrzycą).

<strong>Przeczytaj też:</strong> „Lepiej umrzeć niż handlować wódką”. Dlaczego Włodzimierz Lenin walczył z alkoholem?

A za co ty zostaniesz zwolniony?

Oprócz milicjantów w żartach często pojawiali się także inspektorzy z Ludowego Komisariatu Inspekcji Robotniczo-Chłopskiej. Tym funkcjonariuszom, mogącym decydować o czyimś zatrudnieniu lub zwolnieniu, nieraz wytykano głupotę.

Poparcie dla systemu komunistycznego nie było tak powszechne, jak przedstawiała to radziecka propaganda (fot. Isaak Brodsky, domena publiczna).

Pewien inspektor – jak głosiła obiegowa anegdota – dowiedziawszy się, że dwóch robotników nie ma w fabryce nic do roboty – zalecił zwolnienie tylko jednego z nich: „ze względu na niepotrzebne powielanie zajęć”.

Ale piętnowano także ich nadgorliwość, jak w poniższym żarcie:

Po inspekcji Ludowego Komisariatu robotnik, który zawsze się spóźniał, został zwolniony za nadmierną beztroskę.

Inny, który zawsze przychodził za wcześnie, został zwolniony za podlizywanie się.

Trzeci, który zawsze przychodził na czas, został zwolniony za nazbyt biurokratyczne podejście do pracy.


Reklama


Zupełnie jak za cara!

Czasem – trzeba przyznać – komunistyczne władze same wystawiały się na kpiny. Los, który spotkał slogan propagandowy „Komunizm = władza rad + elektryfikacja” był naprawdę zasłużony. Nie trzeba było bowiem matematyka, by z tego „równania” wyprowadzić dwa kolejne:

Władza rad = komunizm – elektryfikacja
Elektryfikacja = komunizm – władza rad

Radziecka propaganda nie zawsze była przyjmowana z entuzjazmem (fot. domena publiczna).

Równie niezgrabnie „podłożył się” w poniższej sytuacji pewien piewca istniejącego systemu:

Pracownik partyjny próbuje wyjaśnić staruszce, jak będzie wyglądał komunizm. „Będzie mnóstwo wszystkiego” – mówi – „jedzenia, ubrań, wszystkich rodzajów towarów. Będzie pani mogła podróżować za granicę”.

„Och” – odpowiada staruszka – „Zupełnie jak za cara!”.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Stalin dołożył starań, by prawda o tych wydarzeniach nigdy nie wyszła na jaw. Czego się wstydził?

Nie możemy też chyba z czystym sumieniem obwiniać bohatera poniższego żartu za wnioski, które wyciągnął, znalazłszy się w tej wyjątkowo trudnej sytuacji:

Nowy lokator wprowadza się do pokoju. Ściany są puste, za wyjątkiem jednego gwoździa. Wszędzie dookoła leżą oprawione zdjęcia Lenina i Trockiego. „Nie mam pojęcia” – mamrocze – „którego z nich powiesić, a którego postawić pod ścianą”.


Reklama


A może jeszcze trochę dalej?

Nie brakowało również, rzecz jasna, kpin bardziej bezpośrednich. Bohaterem wielu z nich był Żyd Rabinowicz, pojawiający się zresztą także później, w żartach dotyczących Stalina (o których pisaliśmy TUTAJ).

I chyba nie dało się ująć jego postawy dosadniej, niż w tym dowcipie:

Rabinowicz czyta plakat: „Lenin umarł, ale jego sprawa żyje wiecznie!”.
„Lepiej, żeby on żył, a jego sprawa umarła” – dopowiada.

Radziecki plakat propagandowy, około 1925 roku (fot. domena publiczna).

Wiele mówiący był też komentarz obywateli Związku Radzieckiego, gdy w sklepach pojawiła się pierwsza radziecka wódka. Trunek, popularnie nazywany „rykówką” od nazwiska Aleksieja Rykowa, przewodniczącego Najwyższej Rady Ekonomicznej, miał moc 42-procentową.

Było to o 2 punkty procentowe więcej, niż za caratu. „Czy naprawdę potrzebowaliśmy rewolucji dla tych 2 procent?” – szeptali między sobą mieszkańcy ZSRR.


Reklama


Niejeden pewnie doszedł do wniosku, że dla samej wódki zostawać w ojczyźnie proletariatu po prostu nie warto. Marzenia o wyjeździe musiały być powszechne. Na to w każdym razie wskazywałaby postawa pewnego skazańca:

Oskarżony słucha wyroku sądu.
„Skazujemy cię na dziesięć lat na Wyspach Sołowieckich”.
„Gdzie leżą te wyspy?”.
„Daleko na północy”.
„Kto tam rządzi?”.
„Sowieci!”.
A nie możecie wysłać mnie gdzieś jeszcze trochę dalej?”.

Nie masz dość radzieckich żartów? Przeczytaj też, jak obywatele ZSRR żartowali ze Stalina

Bibliografia:

  • Bruce Adams, Tiny Revolutions in Russia. Twentieth Century Soviet and Russian History in Anecdotes and Jokes, Routledge 2005.

Ilustracja tytułowa: Radziecki plakat propagandowy (domena publiczna).

Autor
Anna Winkler
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.