Kłusownik według obrazu Hugo Kauffmanna

Najbardziej niebezpieczny zawód II Rzeczpospolitej? Dla setek tysięcy Polaków byli wrogami numer jeden

Strona główna » Międzywojnie » Najbardziej niebezpieczny zawód II Rzeczpospolitej? Dla setek tysięcy Polaków byli wrogami numer jeden

Przedstawiciele dzisiaj już dość zapomnianego zawodu odpowiadali za zwalczanie najpowszechniejszych przestępstw przedwojennej Polski. Pomiędzy gajowymi a złodziejami i kłusownikami trwała nieustanna wojna. I to nierówna wojna, bo jej ofiarami padali niemal wyłącznie stróże leśnego prawa.

Gajowy przed wojną był przede wszystkim stróżem prawa. Nie strzegł jednak ludzi, ale lasów – przed kłusownictwem, kradzieżą drewna, niedozwolonym zbieractwem.


Reklama


Według danych Głównego Urzędu Statystycznego były to jedne z najczęstszych, jeśli nie najczęstsze, przestępstwa w przedwojennej Polsce. Przykładowo w roku 1928 odnotowano 62 tysiące przypadków „kradzieży z pola i lasu”, 1420 kradzieży koni i 1150 kradzieży bydła oraz 8348 przypadków kłusownictwa.

Gajowi mieli ręce pełne roboty, a chłopi robili wszystko, by nie dać się złapać. Pomiędzy jednymi i drugimi trwała nieustanna wojna. I to nierówna wojna, bo jej ofiarami padali niemal wyłącznie gajowi.

Gajowy w Nagłowicach. Fotografia z 1933 roku.
Gajowy w Nagłowicach. Fotografia z 1933 roku („Ilustrowany Kuryer Codzienny”).

Gajowy myli się tylko raz

14 lutego 1927 roku leśnik z powiatu grodzieńskiego zginął od uderzenia siekierą w głowę. Miał tego pecha, że przyłapał złodziei drewna na gorącym uczynku:

Aleksy Mikulicz w dniu krytycznym wyszedł do lasu, aby odnaleźć sosny, które zostały ścięte przez złodziei. Szukając tego drzewa, natrafił na Kozłowskiego i Bućko, którzy ścinali czwartą sosnę. Mikulicz padł rażony cięciem siekiery w głowę. Siekierę ze śladami krwi znaleziono przy rewizji. Kozłowskiego i Bućkę aresztowano. Do winy nie przyznali się.

Także w 1927 roku zakończył się proces niejakiego Malinowskiego, którego warszawski sąd apelacyjny skazał na dziesięć lat ciężkiego więzienia za zabójstwo gajowego Grabowskiego. Motyw zbrodni? Zemsta.


Reklama


Od dłuższego czasu Malinowski groził Grabowskiemu, że odegra się na nim za „zaskarżenie go o kłusownictwo. Pewnego dnia spotkali się w oddaleniu od leśniczówki i wtedy kłusownik zabił wystrzałem z dubeltówki gajowego”.

Podobnych spraw, relacjonowanych zdawkowo przez gazety, były dziesiątki. W 1926 roku „Dziennik Białostocki” donosił między innymi o gajowym z Białaszewa, którego podczas obchodu postrzelono z karabinu w podudzie; o gajowym lasów państwowych pracującym w puszczy Białowieskiej, którego postrzelono w lewe ramię, kiedy szukał swych krów w lesie; czy choćby o stróżu lasów pod Stryjem w Małopolsce Wschodniej, którzy zginął trafiony w brzuch kłusowniczą kulą.

Poznajcie prawdę o tym jak żyli nasi pradziadkowie dzięki książce Przedwojenna Polska w liczbach (Bellona 2020).
Poznajcie prawdę o tym, jak żyli nasi pradziadkowie w książce Przedwojenna Polska w liczbach, przygotowanej przez zespół WielkiejHISTORII.pl.

Na bazie tych i podobnych notatek prasowych można chyba wyciągnąć wniosek, że przeciętny polski gajowy miał gorszy żywot niż saper, członek Korpusu Ochrony Pogranicza i treser lwów… razem wzięci. A przecież to tylko szeregowe przykłady! Niektóre historie miały swój unikalny koloryt.

Krwawe widmo Szeli

W lipcu 1923 roku „Dziennik Białostocki” zrelacjonował dwa incydenty o tak nieprawdopodobnych zwrotach akcji, że aż trudno uwierzyć w zupełną rzetelność dziennikarzy. Krwawe widmo Szeli wiodło chłopską tłuszczę do zbrodni! – krzyczały litery nagłówka 26 lipca.

Chłopi ze wsi Ossów pod Radzyminem ni stąd, ni zowąd postanowili uśmiercić miejscową dziedziczkę panią Reniewiecką oraz gajowego Wiśniewskiego, który „tępił niemiłosiernie kradzieże leśne”.

Wyjąca tłuszcza ruszyła na dwór i splądrowała go. P. Reniewiecka w porę ostrzeżona uciekła. Schwytano natomiast gajowego Wiśniewskiego i powleczono do lasu. 

Nieszczęśliwy błagał, aby mu darowano życie, gdyż drobne dzieci zostawi sierotami. Śmiechem i cynicznymi obelgami przyjęto te błagania. Biedną ofiarę przywiązano do drzewa, znęcano się długo, bito, kopano aż wreszcie postanowiono dokonać mordu.


Reklama


Niczym w dobrym thrillerze policja wpadła na polanę w ostatniej możliwej chwili – kiedy chłopskie siekiery już uniosły się ponad głową Wiśniewskiego.

Stróże prawa rzucili się na podburzony tłum, a ten jednomyślnie postanowił stawić opór przy aresztowaniu. Kiedy kurzawa już opadła, a najbardziej krewcy wieśniacy trafili do aresztu, okazało się, że prowodyrem całego zajścia był… miejscowy sołtys!

Chata chłopska na Polesiu.

„Jaśnie pani cholera zatracona”

Już dzień później ta sama gazeta doniosła o nawet brutalniejszym chłopskim samosądzie. Raz jeszcze ofiarą był gajowy – wróg publiczny numer jeden dla każdej polskiej wsi.

W osadzie Bagno pod Wołominem kością niezgody był kanał, a konkretnie rów melioracyjny na granicy majątku miejscowej dziedziczki, pani Hryniewickiej.

Przed paru laty dziedziczka wyjechała, a chłopi bezprawnie zasypali cały kanał, przez co woda podtopiła jej ziemię. Po powrocie wściekła Hryniewiecka uzyskała od starosty nakaz, na mocy którego mieszkańcy wioski mieli naprawić poczynione szkody.


Reklama


Sołtys zwołał ich w końcu na któryś dzień, na godzinę ósmą rano. Wszyscy przyszli z łopatami, ale sołtys wcale nie zapędził ich do roboty. Wręcz przeciwnie – wystąpił nagle z płomienną przemową: „Dziedzicka, jaśnie pani cholera zatracona z pola nas będzie spędza, jakieś „Reich” rowy zakopywać. Nie dajta się, chłopy!”

Tłum nie potrzebował dalszej zachęty, a mówca poczuł się w roli przywódcy chłopskiego powstania jak ryba w wodzie. Nie minął kwadrans, a już zawyrokował: zamordować dziedziczkę!

Kłusownik według obrazu Hugo Kauffmanna
Kłusownik według obrazu Hugo Kauffmanna. Druga połowa XIX wieku.

„Utopić go w kanale”

„Rozbestwiona tłuszcza”ruszyła do dworu, groźnie potrząsając łopatami i siekierami. Wprawdzie w porę uprzedzona dziedziczka uciekła gdzie pieprz rośnie, ale chłopi byli nieustępliwi. Za wszelką cenę chcieli kogoś zabić tego pięknego poranka.

Akurat napatoczył się gajowy, pan Wiśniewski. Jako że był on „prawą ręką” Hryniewieckiej i do jakiegoś tam stopnia administrował majątkiem, zaraz wywlekli go z dworu:


Reklama


– Utopić go w kanale! padła komenda. Próżno opierał się nieszczęśliwy, próżno błagał o litość. Których z mężczyzn, były żołnierz wojska rosyjskiego wydarł teraz sołtysowi władzę nad tłuszczą.

– Wiązać go! rozkazał (…). Skrępowanego nieszczęśliwca powleczono do lasu, nad kanał. (…) Skazany na śmierć rzucił się na kolana i szlochającym głosem błagał o litość. Tłumaczył przytem, że jest to czarną niewdzięcznością płacić mu śmiercią za tyle dobroci, jaką okazał chłopom.

Leśniczy o złotym sercu

– Kto wam pozwolił kraść drzewo z lasu, gdy dziedziczka wyjechała? Tak mi teraz płacicie niewdzięcznicy? – pytał, zalewając się łzami.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Chłopi mieli najwyraźniej zupełnie dziurawą pamięć, bo żadnego nie ruszyło w tym momencie sumienie. Znowu w dosłownie ostatniej chwili na polanę wpadła policja. Dumni mieszkańcy Bagna nie zamierzali jednak tanio sprzedać skóry i zaraz posłali… po posiłki do sąsiedniej wsi. 

Dopiero z użyciem broni udało się poskromić niedoszłych morderców i odstawić ich do aresztu. Zresztą żaden nie został na dłużej za kratami. Wszyscy wyszli zaraz za kaucją. Ciekawe czy poszli raz jeszcze rozmówić się z gajowym?

Przeczytaj również o tym ilu seryjnych morderców grasowało w przedwojennej Polsce.

****

Powyższy tekst przygotowałem na potrzeby książki Przedwojenna Polska w liczbach (Bellona 2020)To wspólna publikacja autorstwa członków zespołu portalu WielkaHISTORIA.pl, ukazująca jak naprawdę wyglądało życie w II RP.

Prawda o życiu naszych pradziadków

Bibliografia

„Dziennik Białostocki”, 1923-1926.

Krawczyk Jarosław, Lasy Drugiej Rzeczpospolitej w dawnych zapisach prasowych. Wydarzenia zwykłe i niezwykłe, Centrum Informacyjne Lasów Państwowych, 2010.

Rocznik statystyki Rzeczypospolitej Polskiej 1928, Główny Urząd Statystyczny 1928.

Autor
Kamil Janicki

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.