Rzeź ludności na francuskiej miniaturze z XIV wieku.

Największa zbrodnia Bezpryma. Czy przeklęty syn Bolesława Chrobrego naprawdę się jej dopuścił?

Strona główna » Średniowiecze » Największa zbrodnia Bezpryma. Czy przeklęty syn Bolesława Chrobrego naprawdę się jej dopuścił?

Polscy kronikarze doszczętnie wymazali postać księcia Bezpryma z dziejów. Według niemieckiej kroniki był on najgorszym tyranem. Jak strasznej dopuścił się zbrodni?

Przeklęty syn Bolesława Chrobrego, Bezprym, nie przebierał w środkach. Jesienią 1031 roku uchwycił tron, wysługując się Niemcom i Rusom. Przeprowadził pierwszy rozbiór Polski, ale mocodawcy wcale nie byli zadowoleni z jego działań. Wiemy o tym dobrze dzięki autorowi tak zwanych roczników hildesheimskich.


Reklama


Anonimowy saski mnich miał wszelkie powody, by popierać roszczenia Bezpryma. Obalony król Mieszko II był w jego opinii wrogiem Niemców numer jeden. Uzurpatorem, sługą szatana, bezkarnym awanturnikiem.

Można by oczekiwać, że tak bardzo uprzedzony do prawowitego władcy Polski rocznikarz przyjmie zmianę na tronie z satysfakcją. Obalenie Mieszka II dało się przedstawić jako akt boskiego gniewu i dziejowej sprawiedliwości. Autor nie próbował jednak pudrować rzeczywistości.

Żona Mieszka II Lamberta, Rycheza, szykuje się do wyjazdu z Polski i wywiezienia insygniów królewskich. Z prawej widać wąsatego księcia Bezpryma. Obraz Wojciecha Gersona.

Rzucił krótko i zjadliwie, że ledwie Bezprym objął rządy w Polsce, a już dowiódł „najsroższej srogości swego tyraństwa”.

Tyran na miarę epoki

Nie wiemy, co dokładnie kryło się pod tym stanowczym stwierdzeniem. Kroków Bezpryma można się jednak domyślać na podstawie postępowania innych władców wczesnego średniowiecza. A przede wszystkim: na bazie tego, co pisali o nich kronikarze.

Tyranem nazywano w XI czy XII stuleciu bardzo konkretny typ człowieka. Kogoś, kto nie potrafił oddzielić wojny od pokoju i przenosił reguły panujące w bitwie do wnętrza kraju. Skazywał poddanych na tortury, pozbywał się nie pojedynczych przeciwników, ale całych rzesz społeczeństwa, a do tego pastwił się nad tymi, którzy znikąd nie mogli oczekiwać pomocy.

Mianem tyrana był określany chociażby król Anglów Ethelred, panujący w tych samych mniej więcej latach co Bolesław Chrobry. Na kartach spisanych jeszcze w XI wieku Czynów książąt normandzkich wysunięto przeciwko niemu najcięższe działa:


Reklama


W nagłym szale rozkazał, aby jednego dnia zostali zabici Duńczycy, którzy przez całe jego panowanie za jednomyślną zgodą pokojowo mieszkali w tym kraju. Rozkazał także, aby kobiety niemal po samo łono zakopane zostały w ziemi i aby okrutnie ich piersi od ciała zostały oderwane przez najdziksze psy. Dzieci karmione piersią miały z kolei zostać roztrzaskane na drzwiach domów.

Mniejsza o to, czy relacja była prawdziwa. Do Ethelreda przylgnęło odtąd miano bezwzględnego, a zarazem bezmyślnego despoty.

O ponurych czasach Bezpryma pisałem szeroko w mojej książce pt. Damy ze skazą. Kobiety, które dały Polsce koronę (Kraków 2016).

Co pokolenie, to eksterminacja

Podobnie był postrzegany książę Czech Światopełk, panujący na początku XII wieku. W innym artykule pisałem już o tym, jak na jego rozkaz dokonano eksterminacji czeskich elit, z wpływowym rodem Wrszowców na cele.

Zginęły dziesiątki, jeśli nie setki osób. I co najważniejsze – nie był to pierwszy tak brutalny i zakrojony na równie wielką skalę mord. Czystki na szczytach władzy przeprowadzano w Czechach co kilka dekad.


Reklama


Ci sami Wrszowcy, których teraz się pozbyto, u schyłku X stulecia sami pomogli w bezwzględnej eliminacji innego wysoko postawionego rodu – Sławnikowiców, których przedstawicielem był sławny święty Wojciech.

Wtedy też wycięto w pień każdego, od rosłych mężczyzn po malutkie dzieci. Jeszcze pół wieku wcześniej własne czystki organizował książę Bolesław nazywany Okrutnym. Kazał topić dzieci swych wrogów w Wełtawie, a ich żony przymusowo wydawać za mąż za innych mężczyzn.

Bolesław I Srogi morduje swojego brata, świętego Wacława, na obrazie Adolfa Liebschera z przełomu XIX i XX wieku. To między innymi na jego bezwzględnej polityce wzorowali się polscy władcy.

I choć brzmi to wszystko jak opowieść rodem z horroru, to historycy nie mają wątpliwości, że w szeregach czeskich elit trwała niemal nieprzerwana rotacja.

Krwawa rotacja na szczycie

Spośród ważnych czeskich rodów znanych z późniejszego średniowiecza właściwie żaden nie miał historii sięgającej czasów odleglejszych niż XII wiek.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Ci, co wcześniej znajdowali się u boku książąt, zostali niemal bez wyjątku pomordowani lub przepędzeni. Na ich miejsce przychodzili nowi możnowładcy, często przejmując te same pałace, majątki, a nawet herby i zawołania…

Przykład z południa

Nie ma żadnych powodów, by twierdzić, że w Polsce polityka była bardziej stateczną i cywilizowaną sztuką. Przecież właśnie z Czech przyszło do nas chrześcijaństwo. A wraz z nim: także prawidła sprawnych rządów.


Reklama


Wiadomo, że Bolesław Chrobry nie czuł oporów przed pozbawianiem oczu nie tylko swoich sąsiadów, ale też mało lojalnych poddanych. Podobnie musiał postępować Mieszko II. Po nim przyszła z kolei pora na Bezpryma. Człowieka, o którym wprost powiedziano, że był „tyranem”. Zupełnie jak czeski Światopełk.

Kto wie, czy też nie ucinał swym wrogom jąder, nosów, warg i uszu. Szczegóły kaźni pozostaną tajemnicą. Istnieją jednak twarde przesłanki, pozwalające przyjąć, że skala masakry była nawet większa niż podczas czeskiego mordu na Wrszowcach.

Plądrowanie miasta na niemieckiej miniaturze z XIV wieku. Ilustracja poglądowa.

Zbrodnia niedoskonała

To nie była zbrodnia doskonała. Bezprym mógł się postarać, by nikt nie zrelacjonował jej na pergaminie. Nie był jednak w stanie… zamknąć ust genealogom.

I jeśli możemy postawić królewicza przynajmniej przed sądem historii, to właśnie dzięki tej niedocenianej nauce. Rozliczni badacze, tak specjaliści, jak i amatorzy, rekonstruują w najdrobniejszych szczegółach rodzinne powiązania dawnych rodów rycerskich. I niezmiennie natrafiają na bardzo osobliwy fenomen.

Należałoby oczekiwać, że polskie rody trwały u boku Piastów już od zarania państwa. Że przedstawiciele przynajmniej niektórych z nich walczyli w drużynach kolejno Mieszka I, jego syna, wnuka, prawnuka…

W XII stuleciu wysoko postawione rodziny powinny już być bardzo rozrodzone. Tymczasem kiedy wreszcie pojawiają się pierwsze teksty historyczne traktujące nie tylko o wodzach, ale też o elitach państwa, jest w nich… wyjątkowo pusto.


Reklama


Oczywiście nie brakuje możnowładców, ale rzadko da się wskazać więcej niż kilku ich braci, wujów, kuzynów. Liczba koneksji jest uderzająco skromna. Zupełnie tak, jakby wszystkie te rodziny wzięły swój początek nie w czasach Siemomysła i Mieszka I, ale dopiero gdzieś w pierwszej połowie XI stulecia.

Bazując na tym rozumowaniu, profesor Błażej Śliwiński postawił tyleż odważną, co makabryczną hipotezę. Jego zdaniem Bezprym zrobił to, na co nawet żaden z czeskich władców nie byłby się w stanie odważyć. Kazał wymordować nie kilka rodzin, ale niemal wszystkich ważnych popleczników swojego brata i ojca. Na ich miejsce sprowadził natomiast zupełnie nowych ludzi.

Rzeź ludności na francuskiej miniaturze z XIV wieku.
Rzeź ludności na francuskiej miniaturze z XIV wieku.

Nowi ludzie Bezpryma

To, jacy szubrawcy zapełnili teraz pałace i warownie księcia, łatwo sobie wyobrazić, podczytując pochodzące właśnie z XI wieku… roczniki Irlandii. Ich autor opisał krwawą bitwę toczoną między dwiema obcymi armiami. Każda ze stron dawała popis brutalności i pogardy dla śmierci. Gdy wreszcie jedno wojsko wzięło górę nad drugim, zwycięscy wojownicy zorganizowali istną krwawą łaźnię.

Każdemu z poległych wrogów odcięto głowę. Na samym pobojowisku odbyła się uczta. Trupy podpierały kotły, leżały wokół palenisk. Ręce i nogi wrzucano do ognia, niczym opał. Z rozerwanych brzuchów ofiar wylewały się flaki i resztki niestrawionych posiłków… Nic to jednak nie obchodziło zwycięzców. Jedli i pili, odśpiewując chwalebne pieśni.


Reklama


Antybohaterami irlandzkich annałów byli odpowiednio Norwegowie oraz Duńczycy. I, jak się zdaje, zarówno pierwszych, jak i drugich ściągnął do Polski Bezprym, by usunąć znienawidzonego brata i przejąć tron.

Po części byli to najemnicy patrona wyprawy, ruskiego księcia Jarosława Mądrego, którzy po skończonej kampanii postanowili zatrzymać się nad Wartą. Nie mogło też zabraknąć żołdaków zwerbowanych przez samego Piasta.

Herb Abdank, którym pieczętował się ród Awdańców.
Herb Abdank, którym pieczętował się ród Awdańców.

Pewnie jeszcze przed sforsowaniem granic Mieszkowego władztwa Bezprym obiecywał im majątki i ziemię. Teraz wojownicy z północy mieli się stać podporą jego rządów. Zastąpili rdzenne polskie rody. I jeśli można mówić o tym, że żywioł wikiński miał wpływ na budowę państwa polskiego, to chyba właśnie z myślą o ekscesach dziejących się na polecenie Bezpryma.

Okruchy tradycji

Ślady ówczesnych zajść przetrwały w tradycjach wielkich rodów. Możni legitymujący się herbem Łabędziów wprost wywodzili swoich przodków od Duńczyków. I co charakterystyczne, pierwszy znany przedstawiciel tej rodziny działał właśnie w czasach Mieszka II i Bezpryma.


Reklama


Powstała nawet teoria, że funkcjonujący w tym rodzie przydomek Włost (nosił go słynny Piotr Włost, walczący z księciem Władysławem Wygnańcem w pierwszych latach rozbicia dzielnicowego) był w istocie swoistym zaklęciem. Oznaczał „człowieka bogatego”, obdarowanego wielkim majątkiem. W tym mianie mógł przetrwać ślad po łupach, jakie przodkowie Włosta zrabowali zabitym podkomendnym Mieszka II.

Imię po wikingach

Podobne tradycje uchowały się wśród Awdańców. Całe stulecia później pamiętali oni, że u podstaw potęgi ich familii stał jakiś bliżej nieokreślony skarb. Nadawali nawet swym synom związane z tym imię Skarbimir.

Mieszko II nad zwłokami Bezpryma. Wyobrażenie XIX-wieczne.
Mieszko II nad zwłokami Bezpryma. Wyobrażenie XIX-wieczne.

O Awdańcach powszechnie wiedziano, że nie są polskiego pochodzenia. I choć sami przypisywali sobie bardzo odległe korzenie, to u źródeł ich rodzinnych opowieści leżała bliżej niesprecyzowana wojna z polskim księciem.

Co zaś do kierunku, z jakiego przybyli Awdańcy, łatwo go określić, pochylając się nad jeszcze jednym popularnym wśród nich imieniem. Jaszczołd to w końcu nic innego, jak tylko lekko spolszczony wariant wikińskiego Askolda.


Reklama


Brutalna zmiana

Przykłady można mnożyć. I choć mówimy o teorii, to takiej, która jest wyjątkowo przekonująca. Pojedynczy wojownicy, zakładający w Polsce nowe rody – lub kradnący tytuły pomordowanych familii – pół wieku później rzeczywiście nie mogli się jeszcze poszczycić tuzinami pociotków. A prawdziwie polscy urzędnicy, doradcy i dowódcy wojsk Mieszka II Lamberta po prostu zostali unicestwieni.

Wszystko to było niechlubną zasługą Bezpryma. Książę liczył, że dzięki wielkiej czystce zdoła ugruntować swoją pozycję. Tyrania miała mu zastąpić poparcie poddanych. Nie mógł się bardziej pomylić: stracił życie w zamachu już kilka miesięcy po przejęciu władzy. Ale dokonane przez niego ludobójstwo przesądziło o losach Polski na całe dekady, jeśli nie stulecia.

Najciemniejsze lata wczesnej historii Polski i niezwykłe kobiety tej epoki

Wybrana bibliografia

  1. J. Bieniak, Polska elita polityczna XII wieku, „Społeczeństwo Polski Średniowiecznej”, t. 10 (2004).
  2. J. Bieniak, Ród Łabędziów [w:] Genealogia – studia nad wspólnotami krewniaczymi i terytorialnymi w Polsce średniowiecznej na tle porównawczym, red. J. Hertel, J. Wroniszewski, Toruń 1990.
  3. D. Borawska, Kryzys monarchii wczesnopiastowskiej w latach trzydziestych XI wieku, Warszawa 2013.
  4. T. Kiersnowska, O pochodzeniu rodu Awdańców, „Społeczeństwo Polski średniowiecznej”, t. 5 (1992).
  5. K. Kollinger, Polityka wschodnia Bolesława Chrobrego (992–1025), Wrocław 2014.
  6. J. Kurtyka, Tęczyńscy. Studium z dziejów polskiej elity możnowładczej w średniowieczu, Kraków 1997.
  7. G. Labuda, Mieszko II król Polski (1025–1034). Czasy przełomu w dziejach państwa polskiego, Poznań 2008.
  8. M.R. Pauk, Homines novi? Problem kontynuacji i przełomu w czeskiej elicie możnowładczej drugiej połowy XII wieku [w:] Hominem quaerere. Człowiek w źródle historycznym, red. S. Rosik, P. Wiszewski, Wrocław 2008.
  9. A. Pleszczyński, Niemcy wobec pierwszej monarchii piastowskiej (963–1034). Narodziny stereotypu, Lublin 2008.
  10. A. Pleszczyński, Sobiesław I – Rex Ninivitarum. Książę czeski w walce z ordynariuszem praskim Meinhardem, biskupem Rzeszy [w:] Monarchia w średniowieczu. Władza nad ludźmi, władza nad terytorium, Kraków 2002.
  11. W. Polak, Kronika Galla Anonima a pochodzenie rodu Awdańców [w:] Peregrinatio ad veritatem. Studia ofiarowane Profesor Aleksandrze Witkowskiej OSU z okazji 40-lecia pracy naukowej, red. U. Borkowska, Cz. Deptuła, R. Knapiński, Lublin 2004.
  12. J. Powierski, Ruś w opiniach najwcześniejszych polskich kronikarzy [w:] Polacy o Ukraińcach, Ukraińcy o Polakach. Materiały z sesji naukowej, red. T. Stegner, Gdańsk 1993.
  13. W. Semkowicz, Ród Awdańców w wiekach średnich, Poznań 1920.
  14. B. Śliwiński, Bezprym. Pierworodny syn pierwszego króla Polski (986–zima/wiosna 1032), Kraków 2014.
  15. P. Żmudzki, Władca i wojownicy. Narracje o wodzach, drużynie i wojnach w najdawniejszej historiografii Polski i Rusi, Wrocław 2009.
Autor
Kamil Janicki
2 komentarze

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.