W dobie rozbicia dzielnicowego wojska polskie niewiele już miały wspólnego z epoką Mieszka I czy Bolesława Chrobrego. Dawna książęca drużyna, będąca na całkowitym utrzymaniu i wyposażenia władcy kilkutysięczna zawodowa elita sił zbrojnych, należała do przeszłości. Zastąpiła ją nowa warstwa społeczna: rycerstwo.
Nowa drużyna książęca lub możnowładcza ograniczała się zazwyczaj do kilkunastu, góra kilkudziesięciu wojaków, odgrywających bardziej rolą przybocznej gwardii niż elity wojska. Natomiast od czasów Kazimierza Odnowiciela, czyli od połowy XI wieku, podstawą armii piastowskiej było rycerstwo, zaopatrzone systemem lennym w ziemię, gródki i włości.
Reklama
Rycerze, którzy nie byli już wojskiem zaciężnym, lecz wasalną warstwą wojów, mieli obowiązek stawać na każde wezwanie władcy z rodu Piastów, sprawującego rządy w państwie polskim.
Nie trzeba chyba podawać, że liczba poszczególnych armii książęcych, a co za tym idzie, również kadry urzędniczo-wojskowej, zwiększała się wraz z rozbiciem dzielnicowym. Po śmierci Bolesława Krzywoustego w 1138 roku proces ten uległ intensyfikacji i postępował nieustannie przez prawie dwa stulecia.
Początek rodów rycerskich
Wobec krzepnięcia już w coraz większym stopniu praktyki dziedziczenia funkcji rycerza, powstawały rycerskie rody, jak np. Awdańców, Łabędzi, Lisów, Pałuków, Nałęczów i innych, posiadające własne włości nieraz w odległych od siebie dzielnicach.
Sytuacja ta rodziła potencjalne zagrożenie przeważania u przedstawicieli tych rodów solidarności rodowej nad lojalnością wobec swego władcy. Nic zatem dziwnego, że do głosu w tym okresie zaczęło coraz bardziej dochodzić możnowładztwo, które nieraz decydowało o obsadzie książęcych tronów w poszczególnych dzielnicach.
Reklama
W tym też czasie wojsko polskie przeszło znaczące zmiany w dziedzinie uzbrojenia, wyposażenia i struktury organizacyjnej.
Rynsztunek polskiego rycerza
Najmożniejszy, ciężkozbrojny rycerz polski z przełomu XII i XIII wieku uzbrojony był tak jak dawniej w ciężką włócznię, długości ok. 2 metrów, u książąt i możnych często z przytwierdzonym poniżej grotu proporczykiem, prosty obosieczny miecz, krótszy jednak od swoich późnośredniowiecznych odpowiedników, osiągający długość dochodzącą do ok. 1 metra, topór bojowy, dodatkowo też puginał lub sztylet.
Niekiedy mógł już wówczas używać broni obuchowej, przejmowanej pod wpływem kontaktów zbrojnych z nomadami.
U najlepiej opancerzonych rycerzy kolczuga przykrywała niemal całe ciało. Pancerz chroniący korpus, ręce i uda zakładany był na skórzany bądź wojłokowy kaftan albo też pikowaną przeszywanicę.
Uzupełnieniem uzbrojenia ochronnego był kolczy kaptur i takież rękawice i nogawice. Waga takiej zbroi dochodziła niekiedy do 20 kg (w podstawowej wersji ok. 10 kg), co i tak stanowiło dużo mniej niż późniejsza pełna zbroja płytowa, ważąca ponad 50 kg.
Rycerskie kolczugi
Produkcja takiej kolczugi była czasochłonna i materiałochłonna, a jej cena musiała też być odpowiednio wysoka. Wcześniej, tj. na przełomie X i XI wieku, brak było na ziemiach polskich odpowiednio wyspecjalizowanych ośrodków kowalsko-płatnerskich, zapotrzebowanie na uzbrojenie ochronne pokrywały zatem import lub zbroje zdobyte jako łupy wojenne.
Jednak w XII i XIII wieku istniały już w Polsce liczne osady służebne, zajmujące się produkcją, przeróbką i naprawą uzbrojenia ochronnego. Żelaza dostarczała natomiast licznie występująca na terenie państwa Piastów powierzchniowa ruda darniowa. Jej pokłady występowały także na obszarze Sandomierszczyzny. (…)
Reklama
Właściwie wykonana kolczuga pozwalała na stosunkowo dużą swobodę ruchów. Mogła też skutecznie powstrzymać cios mieczem lub pchnięcie włócznią, stanowiła też nie najgorszą ochronę przed strzałą (rzadziej bełtem z kuszy) dzięki zbieganiu się połączonych ze sobą metalowych kółek w momencie uderzenia, tworzących wówczas w tym miejscu zwartą powierzchnię powstrzymującą przed przebiciem lub rozerwaniem, a tym samym zranieniem rycerza.
Najznaczniejsi rycerze, zwłaszcza książęta lub możnowładcy, mogli nawet ochraniać kolczymi nogawicami czy rękawicami nogi i dłonie. Mniej zamożni wojacy musieli jednak zadowolić się skromniejszą kolczugą, zastępowaną też niekiedy pancerzem łuskowym, lamelkowym lub zbrojnikowym.
Stosowano też dodatkowe elementy ochronne, takie jak przedramienniki, naramienniki czy nagolenniki, co ciekawe, często wykonane z wyprawionej skóry zamiast metalu.
Hełmy w średniowiecznej Polsce
Poza kolczym kapturem dopełnieniem ochrony głowy był hełm, najczęściej typu kopulastego lub kopulasto-stożkowego, złożony z jednego lub kilku części blachy połączonej nitami. Często zaopatrzony był on też w nosal, chroniący część twarzową.
Reklama
Natomiast hełmy typu garnczkowego, zasłaniające częściowo lub całkowicie twarz, które coraz bardziej upowszechniały się na Zachodzie pod wpływem krucjat, w Polsce pojawiły się, jeśli sądzić na podstawie ikonografi i w postaci pieczęci Piastów, dopiero w latach trzydziestych XIII stulecia. Można jednak uznać, że nie był to typ ochrony głowy, który zyskał popularność w księstwach Piastów.
Tarcze polskich rycerzy
Najpopularniejszą ochroną, stosowaną zarówno przez jazdę, jak i piechotę, była oczywiście tarcza, kształtu okrągłego, owalnego lub migdałowatego, drewniana, obciągnięta skórą i wzmocniona po bokach i środku żelazem.
Jeździec w czasie przemarszów zawieszał ją na plecach lub przyczepiał do końskiego siodła, często jednak obowiązek noszenia za rycerzem tarczy spoczywał na jego giermku, co uwydatnia nazwa stosowana na jego określenie w tekstach średniowiecznych – scutiferus – czyli właśnie nosiciel tarczy.
Do walki rycerz przytwierdzał tarczę do lewej ręki w ten sposób, aby wraz ze zgiętym pod kątem prostym ramieniem i przedramieniem tworzyła jedną powierzchnię, jednocześnie nie utrudniając rycerzowi kierowania lewą dłonią wierzchowcem. Do tej sztuki przydatne były również ruchy ciałem jeźdźca i głos oraz odpowiednie „motywowanie” konia za pomocą ostróg.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Niełatwa hodowla wierzchowców
Hodowla i utrzymanie rumaków bojowych nie były sprawą prostą. W Polsce w przeciwieństwie do Węgier czy zwłaszcza wschodnioeuropejskich obszarów stepowych brakowało przez długi czas rozległych terenów otwartych, na których można byłoby wypasać odpowiednio liczne stada wierzchowców, zarówno tych bojowych, jak i pociągowych. Dominowała zatem hodowla przyzagrodowa.
Później, w miarę zaludniania i postępującego karczowania terenów leśnych pod zasiedlenie, uprawę czy hodowlę, sytuacja uległa nieznacznej poprawie. Mimo to szkolony rumak bojowy był i tak bardzo kosztowny, a jego cena była niekiedy równa stadu bydła. Niedobory ilościowe i jakościowe starano się jednak uzupełniać importem.
Reklama
Stosowano wówczas już powszechnie zarówno podkowy, jak i wysokie rycerskie siodła zaopatrzone w strzemiona. Pozwalało to jeźdźcowi i jego zwierzęciu znieść trudy i niedogodności przemarszu oraz walki.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Artur Foryta pt. Zawichost 1205. Ukazała się ona nakładem wydawnictwa Bellona w 2021 roku.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.
1 komentarz