Powieść Ogniem i mieczem, jak zresztą cała Trylogia, jeden z potężniejszych filarów narodowego mitu, znajduje się pod ostrzałem historyków i pisarzy już ponad sto lat. Co badacze zarzucają Henrykowi Sienkiewiczowi? Jakie uproszczenia i kłamstwa pisarz wpoił Polakom?
Historycy wytykali Sienkiewiczowi daleko wyidealizowaną wizję stosunków polsko-kozackich czy też polsko-rusińskich sprzed 1648 roku nazwy „Ukraińcy” nie stosowano powszechnie w czasach Trylogii, a sama Ukraina nie obejmowała zresztą wówczas: Podola, Wołynia czy Rusi Halickiej.
Reklama
Sarmaccy obrońcy porządku
U Sienkiewicza naddnieprzańskie pustkowia kolonizują światli i jednocześnie wojowniczy magnaci, a pod ich łaskawym, ale i czujnym okiem pracuje rumiane ruskie chłopstwo.
W kresowych miasteczkach panuje wielokulturowy ład, którego strażnikami są Sarmaci ze stepowych stanic, nasz odpowiednik mitycznych rycerzy okrągłego stołu. Przeciwko takiemu światu występować mogą jedynie: hultaj, kanalia lub na wpół dziki zbójnik żyjący z grabieży.
Jesteście jak włosy albo pazury
Choć panowanie Rzeczpospolitej było dla Rusinów i tak bardziej znośne niż moskiewski knut, to Sienkiewiczowska wizja dziejów jest zdecydowanie zbyt optymistyczna. Ma ona gigantyczne wartości mitotwórcze, ale nie może być traktowana jako źródło wiedzy.
Gdyby jakimś cudem wskrzesić kilku przedstawicieli elit Korony i Litwy i dać im do przeczytania Ogniem i mieczem, wiele razy marszczyliby brwi, czytając o Sienkiewiczowskim wyobrażeniu stosunków na Ukrainie. Oddajmy im głos.
Reklama
„A że się Kozacy do takiej ligi z Tatarami udali, za złe im mieć nie trzeba. Podobno i do samego piekła udaliby się, byleby tylko takiej niewoli i opresji, jakiej niebożęta doświadczali, uniknąć” pisał Adam Kazanowski, marszałek nadworny koronny, cytowany przez Damiana Płowego w jego monografii kampanii piławieckiej.
W swoich pamiętnikach wtórował marszałkowi Albrycht Stanisław Radziwiłł, kanclerz wielki litewski: „przyczyną tej burzy jest siła naszych złych uczynków i ucisk biednych”.
To ten sam kanclerz, który był współautorem słynnej i dosyć aroganckiej odpowiedzi danej w 1632 roku delegacji kozackiej, domagającej się udziału w elekcji i nadania praw równych szlachcie: „jesteście częścią ciała Rzeczpospolitej, ale taką, jaką są włosy albo pazury (…). Przeto je trzeba obcinać”.
Chmielnicki. Zdrajca, pijak, kłamca i okrutnik?
Opisany wyżej ucisk polegał na rugowaniu prawosławia przez unitów oraz wyciskaniu z chłopów ostatniego kłosa przez dzierżawców dóbr magnackich, którzy w bardzo krótkim czasie chcieli się na owych wynajętych ziemiach wzbogacić.
Samych Kozaków ubodła decyzja sejmu z 1638 roku, która sprowadzała tych z nich, którzy nie zostali objęci dość ograniczonym rejestrem, do roli chłopów pańszczyźnianych. Do koronnych elit zrazili się wówczas nawet ci z Kozaków, którzy w owym przegranym powstaniu nie brali udziału. Jednym z owych sfrustrowanych był Chmielnicki.
Dla Sienkiewicza, a tym samym dla kolejnych pokoleń Polaków, stał się on postacią zdecydowanie negatywną, zdrajcą, okrutnikiem, kłamcą i pijakiem. Tymczasem kozacki hetman, choć Polaków i Żydów mordował w bestialski sposób, lawirował jak każdy inny wódz mający potężniejszych od siebie sąsiadów.
Reklama
Jeremi Wiśniowiecki. Posągowy bohater czy nienawistny okrutnik?
Po drugiej stronie uwiecznionego przez Sienkiewicza konfliktu stoi wojewoda ruski, pan na Łubniach, książę Jeremi (Jarema) Wiśniowiecki, któremu Sienkiewicz postawił prawdziwy posąg jako wybawicielowi ojczyzny po klęsce korsuńskiej i piławieckiej rejteradzie i zarazem jako strasznemu mścicielowi naszych krzywd.
Tymczasem wielu historyków wystawiło Jaremie dość niską ocenę jako mężowi stanu. (…) Jaki był prawdziwy Wiśniowiecki? Okrucieństwem starał się dorównać swoim adwersarzom co Kozacy kwitowali stwierdzeniem, iż sami tylko szlachtę ścinają, zadając w ten sposób szybką śmierć, a zły Jarema Kozaków torturuje, wbijając ich na pal.
W świetle kozackich okrucieństw popełnionych na Żydach było to tłumaczenie żałosne, ale Jarema faktycznie lubował się w palowaniu i to nie tylko w odwecie za okrucieństwa. W ten sposób potraktował np. wójta, radnych i popów z miasta Pohrebyszcze, którzy nie potrafili wytłumaczyć, dlaczego otworzyli bramy miasta przed Kozakami.
Dobry dowódca… bez żadnego planu
Historycy wystawili Jaremie całą gamę ocen od zwykłego warchoła do męża opatrznościowego. Ostatnio próbował owe opinie zbilansować Damian Płowy w książce Od Konstantynowa do Piławiec.
Reklama
Jarema był zatem znakomitym dowódcą na poziomie taktycznym, zwłaszcza w starciach z Tatarami, i jednym z niewielu dowódców, którym koronny żołnierz ufał w 1648 i 1949 roku. Jego kampania na Wołyniu nie ma jednak cech operacji wojskowej. Nie miała żadnego planu ani określonych celów. Był to zwykły odwet, który dawał poczucie zemsty, ale nie zatrzymywał pochodu wroga w głąb Wołynia i Rusi Czerwonej.
Jarema doprowadził też do niemałego zamętu w połowie 1648 roku, krytykując rozkaz regimentarzy ogłaszający koncentrację w Glinianach i zamiast tego gromadząc wojska w Czołchańskim Kamieniu.
Z wizerunkiem Jaremy zbawcy ojczyzny na pewno polemizowaliby też lwowianie. Wojewoda ruski zachęcał ich do obrony miasta, kazał zebrać pieniądze, po czym odjechał ze Lwowa z całą jazdą.
Był to krok rozsądny z czysto wojskowego punktu widzenia na co komu wszak jazda w mieście, ale wywołał uczucie ogromnego zawodu i opuszczenia, zwłaszcza że Jarema zrobił to, nie informując mieszczan, gdzie i po co jedzie. (…)
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Jan Skrzetuski. Zabijaka, warchoł i infamis
Sienkiewiczowski Zagłoba, Wołodyjowski, Podbipięta i Skrzetuski mają swoje bliższe lub dalsze pierwowzory wśród prawdziwych żołnierzy Korony czy w ogóle wśród polskiej szlachty. Najbardziej przekształcono tu postać Jana Skrzetuskiego.
Jego pierwowzór, Mikołaj, był tęgim zabijaką, ale jednocześnie warchołem, infamisem, mającym kilka wyroków banicji. Wybrankę swojego serca, zamiast nosić na rękach nad wodą, po prostu porwał i zmusił do ślubu.
Reklama
O ironio, bardziej ów szlachcic pasuje do dzikiego Sienkiewiczowskiego Bohuna, który z kolei nie był aż tak nieprzejednanym wrogiem Polski, jak go Sienkiewicz przedstawiał.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Jakuba Ostromęckiego pt. Skręcona historia (Bellona 2021). Znajdziecie w niej znacznie szerszy komentarz nie tylko do powieściowego ujęcia realiów XVII stulecia, ale przede wszystkim – do filmowej adaptacji Jerzego Hoffmana.
Największe wpadki w kinowych hitach
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.
11 komentarzy