Na całym kontynencie imię Jadwigi Andegaweńskiej mieszano z błotem. Przed papieskim trybunałem toczył się oficjalny proces w sprawie jej rzekomego cudzołóstwa. Nawet mąż, król Władysław II Jagiełło, nie dawał wiary wyjaśnieniom połowicy.
Austriacki książę Wilhelm Habsburg był uosobieniem klasy i dżentelmenerii. Ale był nim tylko tak długo, aż nie wystawiła go upragniona dziewczyna.
Reklama
W Polsce przetrwała pamięć o pierwszych etapach jego nieudolnych starań o koronę Piastów. Młody dynasta miał zaledwie osiem lat, gdy ożeniono go z wówczas czteroletnią węgierską królewną, Jadwigą Andegaweńską. Dziwaczna ceremonia była w pełni legalna i wiążąca. Wymagała jednak, by we właściwym czasie doszło do skonsumowania związku. Inaczej małżeństwo można było łatwo i jednostronnie zerwać.
Świadomy wymagań Wilhelm już w 1385 roku (a więc jako piętnastolatek) przybył do Krakowa, gdzie od niedawna rezydowała nowa królowa: ta sama Jadwiga Andegaweńska, którą poślubił gdy jeszcze była małym szkrabem. Teraz dziewczyna liczyła sobie jedenaście i pół roku, a na głowie nosiła koronę, o której marzył Austriak.
Niedoszła noc poślubna
Ojciec Wilhelma wystarał się o specjalną biskupią zgodę, pozwalającą zorganizować noc faktyczną (a nie pozorowaną) noc poślubną już w tak młodym wieku. Jadwiga, oczarowana przez przybysza, którego pamiętała z beztroskich lat wczesnego dzieciństwa, a jednocześnie przestraszona projektami polskich możnowładców, którzy chcieli oddać ją za żonę barbarzyńskiemu władcy Litwy, też wyraziła na wszystko zgodę.
Dopiero w ostatniej chwili potajemną noc poślubną udało się udaremnić, a i sama Jadwiga – przekonana przez otoczenie – wyrzekła się kontaktów z Wilhelmem, wybierając zamiast tego małżeństwo z Jagiełłą. A więc związek zdolny doprowadzić do połączenia dwóch państw w nowe mocarstwo oraz do chrystianizacji ostatniego kraju w Europie, który oficjalnie pozostawał w okowach pogaństwa.
Reklama
Tyle uczą podręczniki. Ale przecież historia Wilhelma nie zakończyła się w chwili, gdy podano mu czarną polewkę. Dopiero drugi jej akt zdradza, jak pożałowania godnym człowiekiem był młody Habsburg.
Erotoman gawędziarz
Po tym jak zawarto za nim bramy Wawelu i zmuszono go, by w podskokach opuścił Kraków, Wilhelmowe pokłady rycerskości szybko znalazły się na wyczerpaniu. A gdy po parunastu dniach dotarł do Wiednia, przypominał już raczej niezbyt rozgarniętego i buzującego testosteronem mięśniaka, którego przyjęto na dobre studia tylko dzięki stypendium sportowemu, niż dostojnego i pełnego taktu dynastę.
Nie zdołał zaciągnąć jedenastoletniej królewny do łóżka i poczytywał to sobie za powód do wielkiego wstydu. Nie chciał, by szydzili z niego dworzanie, by ojciec podał w wątpliwość jego talenty, a krewniacy – poczęli podśmiechiwać się z tego, że jako mężczyzna nie stanął na wysokości zadania. Nie chciał tego wszystkiego, więc… zaczął kłamać jak z nut.
Gdy przybył do domu, miał już ułożoną własną wersję historii. Na lewo i prawo rozpowiadał, że przegnano go z Krakowa, ale dopiero po tym, jak skutecznie wkradł się do alkowy Jadwigi. Może w pierwszym momencie relacjonował tylko jedną poślubną noc. Zaraz jednak upiększył swoją erotyczną bajeczkę. Wedle nowej wersji krążącej wśród dworzan i poddanych Wilhelm sypiał z Jadwigą jako jej mąż przez „wiele nocy” albo wreszcie: przez bite dwa tygodnie.
Niestworzone historie oraz przechwałki padały na podatny grunt. Wilhelm obnosił się z dumą ze swoim rzekomym podbojem seksualnym, a miejscowi pieśniarze, poeci i dziejopisarze z wielkim entuzjazmem powtarzali jego buńczuczną relację.
Jadwiga „oddana na sprostytuowanie”
Dzięki Austriackiej kronice 95 panowań wiemy na przykład, co obdarzony zbyt bujną wyobraźnią książę sądził o swojej niedoszłej teściowej. Elżbietę Bośniaczkę – węgierską królową, która zgodziła się na zerwanie związku między Jadwigą a Wilhelmem – opisano na kartach księgi jako „tchórzliwą matkę”, za sprawą której nie tylko młody Habsburg, ale też Bóg Ojciec doznali „wielkiej nieprawości”.
Reklama
Autor dziełka był przekonany, że książę „często spędzał noce” u Jadwigi, że został nawet ogłoszony polskim królem i że… dopiero szatan sprawił, iż Bośniaczka postanowiła ni stąd, ni zowąd oddać swoją zamężną córkę poganinowi z Litwy.
Jeszcze ostrzejsze opinie padają w odniesieniu do samej Jadwigi. I nie ma właściwie wątpliwości, że w obieg puścił je sam piętnastoletni mistrz kurtuazji i dobrego wychowania. Czytelnicy kroniki mieli okazję dowiedzieć się, że Jadwiga to w gruncie rzeczy rozpustna lolita, którą matka „oddała na sprostytuowanie”. Wilhelm z kolei był człowiekiem honoru, który wprost rozgłaszał, że… nie zamierza „walczyć o nierządnicę”.
Walczył więc głównie o to, by nieszczęsnej nastolatce (tej samej, która do ostatniej chwili była gotowa w tajemnicy mu się oddać!) zniszczyć renomę, a jej zawarte z rozsądku i dla dobra kraju małżeństwo wystawić na decydującą próbę.
„Związek cielesny”, „kopulacja”, harlekin
Historia miłosnego trójkąta między szlachetnym chrześcijańskim księciem, niewierną rozpustnicą oraz nieokrzesanym dzikusem szybko stała się materiałem na istny harlekin; powtarzali ją i przekręcali rozmiłowani w taniej sensacji autorzy z całej Europy.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
O zdradzie polskiej królowej opowiadali Burgundczycy i Włosi. A pewien pisarz z Padwy na kanwie tej historii stworzył wręcz swego rodzaju powieść przygodową. Najwięcej do powiedzenia mieli jednak Krzyżacy: a więc najwięksi wrogowie tak Litwinów, jak i Polaków.
O nieprawnie zerwanym związku Jadwigi i Wilhelma rozpisał się franciszkanin odpowiedzialny za Annały toruńskie. Wspominał o nim także zakonny oficjał i kronikarz, Jan z Possilge.
Reklama
Pierwszy podkreślał, że młoda królowa „kopulowała” z Austriakiem; drugi nie tylko zaznaczył, że powstał między nimi „związek cielesny”, ale też… że autentycznie się kochali.
Jagiełło, czyli gwałciciel
Historia mutowała i przepoczwarzała się zależnie od gustów czytelników i od fantazji autorów. W efekcie zmieniała się także rola przypisywana w niej Jadwidze. Raz dziewczyna była rozpustnicą, kiedy indziej tylko bezwolną ofiarą barbarzyńcy ze wschodu. Jej życie brano pod lupę, dopatrując się w nim krzywdy, patologii, a nawet przemocy.
Eneasz Sylwiusz Piccolomini, włoski erudyta, który w przyszłości zostanie ojcem świętym Piusem II, twierdził na przykład, że Jadwiga była legalną żoną Wilhelma i że nigdy nie spełniała dobrowolnie obowiązków małżeńskich z Jagiełłą. Tym samym Litwin mógł z nią obcować tylko na drodze przymusu i powtarzanego co noc gwałtu.
Także Teodoryk z Nieheim, wpływowy członek papieskiej kancelarii, uważał, że Jagiełło posiadł żonę (a może raczej konkubinę) wbrew jej woli.
Reklama
„Cudzołożny związek” ze „złym psem”
Oni tylko szafowali radykalnymi opiniami. Byli też jednak ludzie gotowi posunąć się znacznie dalej. Dla władz zakonu krzyżackiego wszelkie wątpliwości co do małżeństwa polskiej królowej stanowiły wodę na młyn.
Propagandziści zatrudniani przez wielkiego mistrza rozgłaszali po całym kontynencie, że Jagiełło to „zły pies” i fałszywy, wyrachowany neofita, który po wsze czasy pozostanie prześladowcą chrześcijan. Mieszano go z błotem, przy okazji brukając też Jadwigę, która może pod przymusem, ale jednak weszła w „związek cudzołożny”.
Nie mniej aktywni byli też zakonni dyplomaci. Już w 1386 roku Krzyżacy zawarli przymierze z dwoma książętami pomorskimi. Przymierze, co trzeba podkreślić, wymierzone w Polskę. W traktacie wprost stwierdzono, że Jagiełło zrabował Habsburgowi prawowitą małżonkę i że akt ten wymaga nie tylko zbrojnej odpowiedzi, ale też – rozgłoszenia prawdy wszem i wobec.
Sztucznie rozdmuchana afera stawała się zbyt głośna, by można ją było dłużej ignorować. W kurii rzymskiej, dotąd z pełnym entuzjazmem podchodzącej zarówno do ślubu Jadwigi, jak i do wizji chrystianizacji ostatniego pogańskiego kraju w Europie, szemrano, że papież za bardzo pospieszył się z przyjmowaniem Jagiełły do wspólnoty chrześcijan. I o wiele zbyt łatwo uwierzył, iż Jadwiga ustrzegła się grzechu.
Reklama
Papież też ma wątpliwości
Właśnie w tej atmosferze Austriacy złożyli w Rzymie oficjalną skargę na polską królową. Domagali się unieważnienia jej związku: „jako zawartego wbrew kanonicznej przeszkodzie węzła małżeńskiego i dlatego posiadającego cechę bigamii”. Chcieli też, aby dziewczynę przymuszono do powrotu w objęcia Wilhelma – jej „prawowitego małżonka”.
Własne zażalenia wysyłali do ojca świętego także Krzyżacy. I nie szczędzili przy tym środków potrzebnych do otwarcia oficjalnego procesu. Postępowanie w stolicy apostolskiej ruszyło w roku 1387 i ciągnęło się przez kilkanaście miesięcy. Dla młodej monarchini było to doświadczenie uwłaczające i niezwykle bolesne.
Jej ojciec, Ludwik Andegaweński, na Węgrzech nazywany Ludwikiem Wielkim, uchodził za jednego z najbardziej pobożnych władców swojej epoki. Babka Elżbieta Łokietkówna umarła w opinii świętości; prababka Jadwiga Kaliska odeszła jako zakonnica. Jej tymczasem groziło, że zostanie zapamiętana jako rozwiązła grzesznica i bohaterka kiepskich romansideł.
Habsburgowie nie mieli żadnych mocnych argumentów ani dowodów w sprawie. Wilhelm nie raczył nawet stawić się przed papieskim trybunałem i osobiście powtórzyć oskarżeń. Nie musiał tego robić. Wiedział, że wojnę na słowa wygrał już z chwilą, gdy ojciec święty Urban VI przyjął jego zażalenie pod obrady. Zdołał zasiać ziarna wątpliwości nawet w głowach ludzi szczerze oddanych Jadwidze. Trudno o lepszy przykład niż polski kronikarz Jan Długosz.
Kłamstwo ma… bardzo długie nogi
Nie krył on, że sylwetka pierwszej żony Jagiełły go fascynuje. I że uważa jej koronację za jedną z najlepszych rzeczy, jakie mogły przytrafić się Polsce. Zarazem jednak, naczytawszy się zagranicznych kronik, Długosz nie był w stanie opędzić się od przekonania, że Jadwiga – cokolwiek dobrego by o niej mówić – w istocie dopuściła się bigamii.
Jego zdaniem władczyni „zdawała sobie sprawę, że mnóstwo ludzi wiedziało dobrze, iż po złożeniu oficjalnie przysięgi małżeńskiej przez piętnaście dni ze wspomnianym księciem Austrii Wilhelmem bywała w łożnicy i że doszło nawet do fizycznego spełnienia ich małżeństwa”.
Reklama
Długosz twierdził nawet, że właśnie ten grzech królowej zaciążył na dalszych losach państwa. Bóg nie wybaczył już Polakom obrazy i dotknął ich „boleśnie wieloma karami w postaci bezładnych rządów i królów, którzy bardziej popierali Litwinów niż Polaków”.
Jeśli zwieść dał się intelektualista przekonany o świętości Andegawenki, to nietrudno uwierzyć, że paskudnymi plotkami stopniowo począł też zadręczać się Jagiełło. W 1388 roku zaczął robić żonie sceny zazdrości. A życie samej Jadwigi, opluwanej, dręczonej i zasypywanej oskarżeniami, zamieniło się w piekło. I chyba właśnie o tym marzył Wilhelm Habsburg.
***
O życiu królowej Jadwigi i początkach unii polsko-litewskiej przeczytasz w mojej książce pt. Damy polskiego imperium.
Wybrana bibliografia
- Halecki O., Jadwiga Andegaweńska, Universitas, Kraków 2000.
- Kellog C., Jadwiga. Poland’s Great Queen, Macmillan, New York 1931.
- Krzyżaniakowa J., Ochmański J., Władysław II Jagiełło, Ossolineum, Wrocław 2006.
- Kuczyński S.M., Rozbiór krytyczny roku 1385 „Dziejów polskich” Jana Długosza, „Studia Źródłoznawcze”, t. 3 (1958).
- Kwaśnicka M., Jadwiga, Fundacja Świętego Mikołaja/Redakcja „Teologii Politycznej”, Warszawa 2015.
- Maciejewska W., Jadwiga królowa polska, Kraków 1934.
- Mańkowski J., Dzień urodzin królowej Jadwigi Andegaweńskiej i dzień jej ślubu z Władysławem Jagiełłą w kontekście aktu krewskiego. Uwagi filologa do interpretacji źródeł, „Rocznik Lubelskiego Towarzystwa Genealogicznego”, t. 5 (2013/2014).
- Misiąg-Bocheńska A., Dwie daty z życia królowej Jadwigi, „Polonia Sacra. Kwartalnik teologiczny”, t. 2, z. 3 (1949).
- Nikodem J., Gniewosz – Jadwiga – Wilhelm. Krytyka przekazu „Annales” Jana Długosza, „Przegląd Historyczny”, t. 98 (2007).
- Nikodem J., Jadwiga król Polski, Ossolineum, Wrocław 2009.
- Przybyszewski B., Jadwiga i Wilhelm, „Analecta Cracoviensia”, t. 7 (1975).
- Sroka S.A., Królowa Jadwiga, WAM, Kraków 2002.
- Tęgowski J., Bezkrólewie po śmierci Ludwika Węgierskiego a geneza unii Polski z Litwą [w:] Studia historyczne z XIII–XV wieku, Wydawnictwo WSP, Olsztyn 1995.
- Wyrozumski J., Królowa Jadwiga. Między epoką piastowską i jagiellońską, Universitas, Kraków 2006.
- Zakrzewski S., Wypadki lat 1382–1386 w związku z genezą Unii [w:] Pamiętnik V Zjazdu Historyków Polskich w Warszawie, Polskie Towarzystwo Historyczne, Lwów 1931.