„Dwa kocury w jeden worek schwytane nie mogą być razem” – pisał czeski kronikarz Kosmas o sporze między dwoma polskimi książętami. Czy finał bratobójczej wojny stał u podstaw przydomka Bolesława Krzywoustego? A może naprawdę władca miał wykrzywione usta?
Średniowiecze kochało spektakle. Publiczne pokazy szczodrobliwości, szlachetności i miłosierdzia kształtowały wizerunek władców i budowały ich prestiż. W cenie była spontaniczność. Akty dobroci powinny przecież wypływać z serca i nie wymagać namysłu.
Reklama
Prawdziwie honorowy, wielkoduszny władca wybaczał konkurentom i wspierał biednych dlatego, że tak podpowiadało mu sumienie. Ciżba dawała wiarę swoim królom i książętom. Ale tak naprawdę w tej epoce niemal nic nie było dziełem przypadku.
Jeśli podczas koronacji nowego monarchy do jego stóp rzucali się szlochający włóczędzy z błaganiem o wsparcie, to zawczasu ich selekcjonowano. Jeśli książę publicznie pomagał zbiedniałej wdowie, to oczywiście tylko, jeśli już znał jej sytuację i wiedział, że opłaca mu się wystąpić w jej obronie. Jeśli w ramach praktyk modlitewnych obmywał stopy żebrakom, to rzecz jasna jego ludzie dbali, by te nie były nazbyt brudne i śmierdzące…
Jednym słowem: teatr. I jak w każdym teatrze sukces zależał od tego, czy każdy z aktorów był w stanie trzymać się zadanej roli. Polski książę Bolesław III tymczasem zwyczajnie nie mógł stłumić swych instynktów.
Krótkie pojednanie
W 1111 roku, po niemal dekadzie sporów i wojen, władca pojednał się ze swoim starszym bratem, Zbigniewem. Na mocy kompromisu, najpewniej zapośredniczonego przez jego ciotkę, królową Czech Świętosławę Swatawę, zgodził się na powrót konkurenta do kraju, pod warunkiem, że ten będzie mu wierny i wyrzeknie się politycznych ambicji.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Mimo zawartej umowy Zbigniew prawie natychmiast po powrocie do kraju został pojmany i uwięziony. Niektórzy twierdzą, że stało się to już po kilku dniach. Zdaniem innych: minęło parę tygodni.
W żadnej z polskich kronik tej epoki nie odnotowano wprost, co nastąpiło potem. Gall Anonim pisał wykrętnie, że „nie można się dziwić, jeśli młodzian w kwiecie wieku, uniesiony zapalczywością, a także za radą podszepniętą przez ludzi rozumnych – popełni jakiś wielki nawet występek, by w ten sposób uniknąć niebezpieczeństwa śmierci i rządzić w dalszym ciągu bezpieczny od wszelkich zasadzek”.
Reklama
Wincenty Kadłubek był tylko nieco mniej enigmatyczny. Zamiast rozwiązania zagadki, zaserwował czytelnikom zestaw odwołań do antycznej literatury, z których dałoby się złożyć w całość najwyżej jakiś pozór odpowiedzi.
Na tym trzeba by poprzestać, gdyby nie wścibstwo Kosmasa. Czeski kronikarz – mający polskich przodków, a jednak darzący Polaków jadowitą wrogością – nie przepuszczał żadnej okazji do zmieszania Piastów z błotem. Dlatego też wprost poinformował, co stało się ze Zbigniewem. Książę został sprowadzony do kraju i natychmiast pozbawiony oczu.
Kara czysto polityczna
Kara oślepienia nie była w tej epoce niczym rzadkim. Stosowano ją nagminnie zwłaszcza wobec politycznych konkurentów. Za kradzieże odrąbywano ręce, cudzołóstwo mogło skutkować kastracją (choć bardzo rzadko skutkowało…), a morderstwa karano na gardle. Jeśli jednak całą przewiną uwięzionego było występowanie po niewłaściwej stronie politycznej szachownicy, to szczególnie powinien się on był obawiać wyłupienia gałek ocznych.
Nie brakuje przykładów ani z Polski, ani tym bardziej z areny międzynarodowej. Pierwszy koronowany Piast, Bolesław Chrobry, oślepił dwóch stronników swojej macochy Ody: Odylena i Przybywoja. A potem także czeskiego księcia Bolesława Rudego, który stał mu na drodze do praskiego tronu.
Panuje pogląd, że oczu pozbawiono również palatyna z czasów Władysława Hermana, Sieciecha, po tym jak upadł jego duumwirat z królową Judytą. Jeśli tak było, to nikt nawet nie ważył się zaprotestować. Kara oślepienia miała zbyt długi rodowód i zbyt silnie umocowanie w tradycji.
Podobnie postępowano zagranicą. W Czechach książę Ołdrzych oślepił swojego brata Jaromira. Na Węgrzech Koloman pozbawił wzroku własnego brata, Almosa. Mało tego! Kazał też wyłupić oczy jego synowi: zaledwie czteroletniemu Beli, który mimo to w przyszłości zasiadł na węgierskim tronie. I zapisał się w tradycji jako Bela II Ślepy.
Reklama
Hańbiący grzech
Bolesław podążał szlakiem wytyczonym przez przodków i sąsiadów. Samym faktem oślepienia brata mógłby zrazić wielu opozycjonistów, ale nikogo by nie zszokował. Jego olbrzymi błąd leżał gdzie indziej.
Wszystko wskazuje na to, że Bolesław złożył Zbigniewowi przysięgę. Oficjalnie, w oczach Boga i ludzi, zagwarantował konkurentowi, że włos nie spadnie mu z głowy. I że w Polsce będzie mógł się czuć w pełni bezpieczny.
Potem zaś pokazał, że własny honor ma w głębokim poważaniu. Kosmas twierdził wręcz, że całe porozumienie z bratem stanowiło kłamliwy i cyniczny wybieg. Bolesław zgodził się na mediację ciotki od razu z myślą, że uwięzi i okaleczy brata. Ani przez moment nie zamierzał respektować powziętych decyzji. Słowem: dopuścił się krzywoprzysięstwa.
To był jeden z najcięższych, najbardziej hańbiących grzechów, jakimi mógł się splamić władca. W prawie kanonicznym ustawiano go w tym samym szeregu co morderstwo czy cudzołóstwo.
Reklama
Każdy krzywoprzysięzca zasługiwał na potępienie, a nawet na męki piekielne. Zwłaszcza jednak ten, który swe przyrzeczenie potwierdził kościelną ceremonią. To już przecież nie było kłamstwo, ale wręcz akt bluźnierstwa przeciw Stworzycielowi!
Najgorsze bluźnierstwo
Jeśli Bolesławowi wydawało się, że jako władca może pozwolić sobie na wszystko, to poddani, hierarchowie Kościoła i ościenni władcy bardzo szybko wyprowadzili go z błędu.
Książę stał się pariasem; jego reputacja była w strzępach, jego słowa straciły jakąkolwiek wartość. A sytuacja już krytyczna przerodziła się w iście katastrofalną, gdy Zbigniew – w następstwie tortur, którym go poddano – zaniemógł i znalazł się na granicy życia i śmierci.
Zapewne właśnie w tym momencie zrodził się przydomek Bolesława. Zaczęto mówić o nim: Krzywousty.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Król Polski, o którym nigdy nie słyszałeś. Dlaczego żaden poczet go nie wymienia?Skaza fizyczna czy… duchowa?
Dawniej panował pogląd, iż określenie to nawiązywało do wyglądu księcia. Zdaniem jednych Piast miał widoczny tik nerwowy, który sprawiał, iż niekontrolowanie drgały mu wargi. Inni twierdzili, że był obciążony wrodzoną wadą lub nawet genetycznym defektem, który wykrzywiał jego twarz.
Wreszcie domyślano się też, iż podczas jednego z licznych polowań lub jednej z bitew, w których zawsze walczył w pierwszej linii, Bolesław odniósł ciężką ranę twarzy. Nawet gdy ta się zabliźniła, pozostała mu po niej pamiątka w postaci „krzywych ust”.
Reklama
Wszystkie te propozycje dzisiaj brzmią już mocno nieprzekonująco. Przed ćwierćwieczem badaczka Elżbieta Kowalczyk wykazała, że wedle wszelkiego prawdopodobieństwa przydomek wcale nie odnosił się do „skazy fizycznej” księcia, lecz do jego najcięższego grzechu.
Bolesław stał się Krzywoustym, bo dopuścił się bluźnierczego aktu krzywoprzysięstwa.
***
Historię grzechów i osiągnięć Bolesława Krzywoustego, a zwłaszcza jego mariaży przedstawiłem w książce Damy przeklęte. Kobiety, które pogrzebały Polskę. Do kupienia na przykład w Empiku.
Wybrana bibliografia
- Althoff G., Potęga rytuału. Symbolika władzy w średniowieczu, Warszawa 2011.
- Bührer-Thierry G., “Just Anger” or “Vengeful Anger”? The Punisment of Blinding in the Early Medieval West [w:] Anger’s Past. The Social Uses of an Emotion in the Middle Ages, red. B.H. Rosenwein, Ithaca–London 1998.
- Delestowicz N., Zbigniew książę Polski, Poznań 2017.
- Hertel J., Imiennictwo dynastii piastowskiej we wcześniejszym średniowieczu, Warszawa 1980.
- Jasiński K., Rodowód pierwszych Piastów, Poznań 2004.
- Kowalczyk E., Krzywousty – Skaza fizyczna czy moralna, „Kwartalnik Historyczny”, t. 101 (1994).
- Maleczyński K., Bolesław III Krzywousty, Wrocław 1975.
- Rosik S., Bolesław Krzywousty, Wrocław 2013.
2 komentarze