Tekst, który potocznie nazywa się Przysięgą Hipokratesa, należy do szczytowych osiągnięć światowej myśli. Niekiedy stawia się go na równi z Dekalogiem. Czy rzeczywiście jego autorem był sławny „ojciec medycyny”?
Początkiem swym zdaje się sięgać starożytnego Egiptu, pewnie Imhotepa, ale jego autorstwo przypisywano zawsze Hipokratesowi, aż do początku XX wieku, kiedy po analizie tekstu, którą przeprowadził Ludwik Edelstein, okazało się, że zawiera wyraźne wpływy filozofii pitagorejskiej, że jest nie tyle przysięgą samego Hipokratesa, co raczej przysięgą asklepiadów włączoną do jego pism.
Reklama
Kiedy składano Przysięgę?
Problemy z ustaleniem czasu jej powstania połączyły się z pytaniem o okoliczności jej składania: czy na końcu nauki, co wydaje się dopiero zwyczajem uniwersyteckim wprowadzonym w średniowieczu, a przeniesionym mimowolnie na obyczaje starogreckie, czy raczej na początku nauki, zanim dopuszczono adepta do tajemnic zawodu i tajemnicy lekarskiej, co wydaje się daleko bardziej logiczne.
Wreszcie forma Przysięgi. Nietrudno zauważyć, że nie jest ona poświadczeniem prawdy, jak ma to miejsce w sądzie, lecz wyrażeniem zgody na stawiane warunki i poświadczeniem obietnicy. To jest stwierdzenie oczywiste i nie trzeba było go odkrywać.
Natomiast Charles Lichtenthaeler zajął się formalną budową przysięgi, odkrył w niej strukturę, której do tej pory nie zauważono, a poza tym bujność ornamentyki retorycznej, przepych i doskonałość stylu prozy, tak że nazwał ją wręcz „arcydziełem literatury światowej”. O cóż chodzi?
Czystość i niewinność postępowania
Przysięga ma budowę koncentryczną, składa się z 9 części, przy czym część środkowa (5) stanowi jej oś. Pod względem treści jest to bardzo istotne zobowiązanie składającego przysięgę do czystości i niewinności postępowania.
Reklama
To zobowiązanie ma swój odpowiednik we wstępnym wezwaniu bogów (1) i w końcowym akapicie (9), który jest życzeniem błogosławieństwa przy dochowaniu przysięgi, ale i przekleństwem w razie jej niedotrzymania. Dalej na treść przysięgi składają się dobrowolnie przyjęte, poświadczone religijnym charakterem, zobowiązania przestrzegania pewnych warunków, które mają charakter nakazów i zakazów.
Punkt 2. określa warunki pobierania nauki (najprawdopodobniej od-płatnie), zobowiązuje do szacunku wobec mistrza, do przekazywania bezpłatnie swej wiedzy jego synom i innym uczniom, ale poza tym kręgiem nikomu więcej. Z tym wiąże się punkt 8. o dochowaniu tajemnicy lekarskiej, której potrzeba wyłania się w związku z wykonywaniem zawodu.
Najważniejsze jest dobro chorych
Punkt 3. nakazuje postępować z chorymi według najlepszych intencji i możliwości, a koresponduje z nim punkt 7., który ponownie mówi o naczelnym warunku działalności lekarskiej, jakim jest wyłączne dobro chorych, i wyklucza pożądanie zmysłowe.
Rzecz ciekawa, odnosi się to nie tylko do niewiast i mężczyzn, co zrozumiałe, ale w tym samym stopniu do ludzi wolnych i niewolników, co – jeśli się uwzględni ówczesne warunki społeczne – wydaje się na tyle wieków przed chrześcijaństwem wręcz rewolucyjne.
Reklama
Poza tą grupą nakazów istnieją zakazy. Usytuowane są w tekście najbliżej centralnego zobowiązania. Pierwszy z nich (4) to zakaz podawania trucizny; odnosi się to zarówno do eutanazji, jak i przerywania ciąży, bo w jednym i w drugim przypadku działanie leku jest w skutkach śmiertelne.
Do niego dołącza się zakaz wycinania kamienia moczowego (6), co ogólnie oznacza zakaz wykonywania zabiegów chirurgicznych z ingerencją w jamy ciała. W ówczesnych warunkach zabiegi takie zbyt często kończyły się śmiercią pacjenta.
Ten który przywraca zdrowie
Gwarantowano w ten sposób, że postępowanie lekarskie nie będzie kojarzone z zagrożeniem życia. W średniowieczu spotkamy się ponownie z tym samym zakazem, w odniesieniu do wykonywania zabiegów chirurgicznych przez duchownych.
Dzięki temu lekarz jest zawsze widziany jako ten, który przywraca zdrowie, a przynajmniej łagodzi cierpienie, nigdy zaś jako ten, którego działalność może mieć skutek śmiertelny. Problem nader aktualny w naszych czasach.
Jak widać, ten krótki tekst zawiera treść nie tylko wspaniałą, ale nadto wyrażoną w nader kunsztownej formie retorycznej.
Przysięga zwana hipokratesową została zaakceptowana przez chrześcijaństwo, z pominięciem rzecz jasna wezwania do pogańskich bogów. Zobrazowaniem tej akceptacji jest jej tekst napisany w jednym z bizantyńskich rękopisów, w formie krzyża. W Polsce spotykamy się z chrzęści jańskim charakterem tejże przysięgi już w XV wieku. Składali ją doktorzy medycyny w Akademii Krakowskiej.
Reklama
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Zdzisława Gajdy pt. Historia medycyny dla każdego. Jej nowe wydanie ukazało się nakładem Wydawnictwa Fronda.