Trzynaście angielskich kolonii w Ameryce Północnej, zamieszkanych przez łącznie 2,5 miliona osób, rzuciło rękawicę jednemu z najpotężniejszych imperiów świata, dysponującemu największą marynarką wojenną. Jakim cudem Amerykanie wygrali swoją wojnę o niepodległość?
Gdy 4 lipca 1776 roku Drugi Kongres Kontynentalny przyjął deklarację niepodległości, faktyczna wojna z Wielką Brytanią trwała już od roku. Szanse na wywalczenie wolności dla Ameryki Północnej wydawały się jednak bardzo niewielkie. Przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Reklama
Przytłaczająca przewaga Brytyjczyków
Jak podkreśla brytyjski historyk Jeremy Black, autor książki Crisis of Empire. Britain and America in the Eighteenth Century, imperium miało w wielu zakresach wyraźną przewagę nad rewolucjonistami.
Korona brytyjska dysponowała dobrze wyszkoloną, profesjonalną armią. Miała też największą na świecie marynarkę wojenną, a rozwinięty system fiskalny z pozoru był w stanie umożliwić prowadzenie nawet długotrwałego konfliktu na dużą skalę.
Poza tym warto wspomnieć o ogromnej przewadze demograficznej. Wyspy Brytyjskie zamieszkiwało w 1775 roku około 8 milionów osób. Trzynaście kolonii w Ameryce miało z kolei 2,5-milionową populację. Z tej liczby aż pół miliona stanowili czarni niewolnicy.
Błędy imperium
„Amerykańskie zwycięstwo wydawało się absurdem” – potwierdza profesor Jill Lepore z Uniwersytetu Harvarda. Dlaczego więc do niego doszło?
Reklama
Autorka książki My, Naród. Nowa historia Stanów Zjednoczonych przyznaje, że na papierze przewaga wroga była przytłaczająca. Brytyjczycy dysponowali 32 tysiącami zdyscyplinowanych żołnierzy. Amerykanie – 19 tysiącami ochotników bez doświadczenia i karności.
Wojska imperialne „znajdowały się jednak daleko od swego kraju i cierpiały na braki zaopatrzenia”. Co więcej brytyjscy dowódcy nie docenili rozległości Ameryki oraz stopnia, do jakiego poszczególne kolonie były niezależne i zdecentralizowane.
Gdy William Howe, naczelny dowódca sił brytyjskich, wyruszył na Nowy Jork, a następnie na Filadelfię, odkrył, że odnoszone zwycięstwa przynoszą mu bardzo niewiele. W odróżnieniu od krajów europejskich Stany Zjednoczone nie posiadały stolicy, której zdobycie doprowadziłoby kraj do kapitulacji.
Co ważniejsze, raz za razem Howe wzdragał się przed dążeniem do ostatecznego starcia z Amerykanami, obawiając się poniesienia znacznych strat przy świadomości, że ewentualne uzupełnienia znajdowały się tak daleko.
Reklama
Nieprawdopodobne zwycięstwo
Równie wielkie znaczenie miało zaangażowanie Londynu w walkach na innych kontynentach. Konfrontacja w samej Ameryce nie absorbowała, i nie mogła absorbować, całej uwagi korony.
„Dla Brytyjczyków amerykańska rewolucja stanowiła tylko jeden z frontów znacznie większej wojny, wojny o imperium, wojny światowej” – podkreśla Jill Lepore na kartach My, Naród. Nowej historii Stanów Zjednoczonych.
Do walk lub przynajmniej przygotowań do walki dochodziło w Afryce Zachodniej, na Karaibach, na Morzu Śródziemnych, a nawet w Azji Południowej.
W 1778 roku, po tym jak Brytyjczycy ponieśli bolesną porażkę w bitwie pod Saratogą, do wojny po stronie Stanów Zjednoczonych włączyła się Francja.
Już wtedy Londyn, obawiający się utraty najcenniejszych kolonii na Karaibach, zaczął rozważać całkowite wycofanie się z wojny i uznanie niepodległości trzynastu kolonii. To co dwa lata wcześniej było „absurdem”, teraz wydawało się już najbardziej prawdopodobnym wynikiem. Zwycięstwo rewolucji znalazło się w zasięgu ręki.
Bibliografia
- Black Jeremy, Crisis of Empire. Britain and America in the Eighteenth Century, Continuum 2011.
- Lepore Jill, My, Naród. Nowej historii Stanów Zjednoczonych, Wydawnictwo Poznańskie 2020.
- Populations Of Great Britain And America, Encyclopedia.com.