Na początku XX wieku lekarze coraz chętniej podejmowali temat aktywności seksualnej kobiet. W 1908 roku warszawski doktor Walery Miklaszewski przeprowadził nawet ankietę wśród pacjentek na temat tego, jak często „przeżywają rozkosz” w łóżku z mężem. Był jednak temat, którego nie ważyli się poruszać najbardziej postępowi specjaliści. Nikt nie pytał kobiet o to kiedy i w jakich okolicznościach rozpoczęły życie płciowe.
Ankiety na temat „pierwszego razu” na początku XX wieku prowadzono tylko wśród młodych mężczyzn, najczęściej studentów. O ich wynikach pisałem w innym artykule. Podobne analizy w odniesieniu do kobiet wydawały się zupełnie bezcelowe, jeśli nie wprost absurdalne.
Reklama
Nawet największym postępowcom nie mieściło się w głowach, że którakolwiek z respondentek mogłaby przyznać się do seksu przedmałżeńskiego.
„Inaczej będzie nieodwołalnie zhańbioną”
Przed przeszło stuleciem uchodziło za rzecz zwyczajną, że chłopcy podejmowali aktywność seksualną już w wieku szkolnym – często z prostytutkami, a w bogatszych domach z przymuszonymi służącymi rodziców. Od dziewcząt oczekiwano jednak, że do czasu nocy poślubnej pozostaną całkowicie „niewinne”.
Jeszcze w 1904 roku, a więc w czasach z pozoru bardzo nam bliskich, działaczka kobieca Iza Moszczeńska pisała z absolutną powagą o sytuacji dowolnej porządnej dziewczyny, która przed ślubem uległa pokusie:
Jeśli, broń Boże!, nie czekała zawarcia prawomocnego małżeńskiego kontraktu, jeżeli zaufała człowiekowi, który się okazał tego zaufania niegodnym, wówczas musi pragnąć i błagać niby łaski, ażeby raczył naprawić złe, żeniąc się z nią, inaczej bowiem będzie nieodwołalnie zhańbioną.
Reklama
Kult błony dziewiczej
Dopiero w dobie międzywojnia po raz pierwszy zaczęto głośniej nawoływać do zerwania z archaicznym, ale wciąż powszechnym Kultem błony dziewiczej.
Książkę pod takim właśnie tytułem wydał w 1934 roku doktor M. Gabriow. Zaczął prowokacyjnie: od podania jaka powinna być każda kobieta, by spełniać tradycyjne wymagania mężczyzny.
„Uroda, niewinność, wierność. Oto trzy najcenniejsze zalety, które są niezbędnymi warunkami idealnej kandydatki na żonę (…). Są to zasadnicze warunki, sine qua non” – pisał. Szybko jednak zaczął podważać właściwie każde z tych oczekiwań. A szczególnie punkt drugi.
Obłąkana cześć dla dziewictwa, która stanowi przyczynę tysięcznych i zgoła niepotrzebnych tragedii, ma swoje źródło jedynie w bezmyślnej tradycji.
Odgrywa tu rolę (…) nieuzasadniona obawa, że niedziewica nie potrafi już kochać (…) czule, gdyż wyładowała (…) swą energię w pierwszym, wiośnianym uczuciu.
Reklama
Ponadto ma wskazywać na lekkomyślność charakteru, skłonność do zdrady małżeńskiej itp. Poza tym zaznała już rozkoszy płciowej, jest się [więc] narażonym na ewentualne fiasco przy porównaniu. Tyle ze strony mężczyzn.
„Względy te nie powinny grać roli”
No właśnie, ze strony mężczyzn. Autor był święcie przekonany, że kobiety już wtedy podchodziły do sprawy o wiele mniej restrykcyjnie. Ceniły sobie dziewictwo „jedynie dlatego, że mężczyźni go pragnęli”. I nawet to nie miało jego zdaniem żadnego sensu.
Gabriow postulował: „Względy te” – czyli uprawianie seksu przed ślubem – „u ludzi, którzy osiągnęli już dojrzałość fizyczną i są już osobami ponoszącymi samodzielnie wszelkie konsekwencje swego postępowania, nie powinny grać takiej roli jak obecnie”. Innymi słowy, to z kim, co i kiedy robi, jest indywidualną sprawą każdego człowieka.
Sidła donżuanów
Gabriow całą swoją uwagę poświęcał krzywdzie kobiet. Omotanych „sidłami wytrawnego donżuana”, tracących głowę w „miłosnym uniesieniu” czy wreszcie „zniewolonych gwałtem”.
Podkreślał, że dla ich dobra i godności pora zerwać z legendą „wianka dziewiczego”. Bo spychanie tych ofiar poza nawias społeczeństwa „jest zbrodnią, równającą się zbrodni zepchnięcia bliźniego w przepaść”.
Reklama
Rozwiązanie operacyjne
Podobnego zdania był William Martin, autor pracy Racjonalne życie płciowe. W 1931 roku przekonywał, że fascynacja dziewictwem to tak naprawdę oznaka męskiego zwyrodnienia. I że chodzi o „rozkosz fizyczną mężczyzny przy przerywaniu błony, wzmożoną przez instynkt sadystyczny”.
Nie wierzył, że do zmiany obyczajów wystarczą postulaty. Proponował rozwiązanie systemowe: obowiązkową, chirurgiczną deflorację wszystkich małych dziewczynek. „Operacyjne usuwanie hymenu zwalczyłoby ostatecznie szkodliwy, a tak rozpowszechniony przesąd dziewictwa” – wyjaśniał.
Wybrana bibliografia
- Moszczeńska I., Cnota kobieca, „Krytyka”, nr 10 (1904).
- Gabriow M., Kult błony dziewiczej, Księgopol, Warszawa 1934.
- Martin W., Racjonalne życie płciowe, Minerwa, Warszawa 1936.