Sierpień 1920 roku, trwa bitwa warszawska. Sowiecka piechota naciera na Płońsk. W przypadku utraty mazowieckiego miasteczka, zagrożone zostaną tyły 5. Armii gen. Sikorskiego. To z kolei grozi rozbiciem polskiego frontu i zwycięstwem wojsk Tuchaczewskiego w walce o stolicę Rzeczypospolitej. Niespodziewanie na placu boju pod Płońskiem pojawia się 1. Pułk Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego…
Oddziały 5. Armii gen. Władysława Sikorskiego w ramach polskiego Frontu Północnego obsadzały pozycje na linii rzeki Wkry, na odcinku od granicy niemieckiej do Pułtuska. Ich zadaniem była osłona północnego skrzydła polskiej obrony przed prącymi na Warszawę wojskami sowieckiego Frontu Zachodniego Michaiła Tuchaczewskiego.
Położenie strategiczne formacji Sikorskiego było trudne – operujący przeciwko nim bolszewicy mieli blisko trzykrotną przewagę!
Reklama
Jednym ze związków taktycznych 5. Armii była dywizja kawalerii dowodzona przez płka Gustawa Orlicza-Dreszera. W jej strukturze znajdowały się dwie brygady: VIII. Brygada Kawalerii gen. Karnickiego i IX. Brygada Kawalerii pod dowództwem mjra Jana Głogowskiego. W skład tej drugiej wchodziły m.in. dwa pułki jazdy: 1. Pułk Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego oraz 201. Ochotniczy Pułk Szwoleżerów.
Weterani i nowicjusze
1. Pułk Szwoleżerów był już wówczas jednostką dobrze znaną i zasłużoną na froncie, zarówno podczas walk z Ukraińcami jak i bolszewikami. Jego żołnierze odznaczali się wysokim morale oraz niebagatelnym doświadczeniem bojowym. W tych gorących sierpniowych dniach pułk liczył 450 żołnierzy podzielonych na cztery szwadrony jazdy oraz szwadron techniczny i szwadron karabinów maszynowych (w tym zdobyczna, rosyjska trzycalowa armatka). Dowództwo nad pułkiem sprawował bardzo energiczny i bojowy mjr Jerzy Grobicki.
201. Ochotniczy Pułk Szwoleżerów był jednostką świeżą, bo sformowaną w początkach lipca 1920 roku. W jego szeregach służyli ochotnicy, głównie z okolic Warszawy i Płocka: ziemianie, inteligencja, mieszczanie i robotnicy.
Mimo braków w wyszkoleniu ochotnicy cechowali się gorącym patriotyzmem i ogromnym zapałem do walki. Struktura organizacyjna pułku była podobna, jak w opisywanej wcześniej jednostce. 201. Ochotniczym Pułkiem Szwoleżerów dowodził niezmiernie waleczny mjr Stefan Hanka-Kulesza.
Reklama
Pierwszy szturm Płońska
16 sierpnia 1920 roku Michaił Tuchaczewski rozkazał IV. Armii Sowieckiej Aleksandra Szuwajewa, przygotowującej się wówczas do forsowania Wisły między Płockiem a Toruniem, aby skierowała się na Sochocin i Zakroczym. Miała tym samym uderzyć na 5. Armię Sikorskiego, toczącą krwawe zmagania z nieprzyjacielem o Nasielsk.
Rozkaz nie dotarł do sztabu Szuwajewa, bowiem ten stracił swoją radiostację po niespodziewanym zagonie polskiej VIII. Brygady Jazdy na zajęty przez bolszewików Ciechanów. Mimo to na Płońsk, na podstawie wcześniej już wydanego rozkazu Szuwajewa, maszerowały dwie sowieckie dywizje piechoty. Ponadto Tuchaczewski wzmocnił swoje siły w tym rejonie, nakazując natarcie na Płońsk XV. Armii Sowieckiej wspartej jeszcze przez jedną dywizję z III. Armii.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Co robił Stanisław Maczek zanim powstała wolna Polska? Początki kariery wybitnego generałaSytuacja stanowiła ogromne zagrożenie dla 5. Armii gen. Sikorskiego, która posiadała zbyt szczupłe siły dla ochrony swoich tyłowych pozycji. Na samo miasteczko i jego garnizon nie bardzo można było liczyć. Płońsk pozbawiony był terenowych walorów obronnych. Jego zabudowa była w większości drewniana. Brakowało tam masywnych, murowanych budynków, o które można byłoby oprzeć się w trakcie walki.
Załoga składała się ze zdziesiątkowanego w poprzednich bojach 4. Pomorskiego Pułku Piechoty i batalionu marynarzy. Łącznie było to około 400 żołnierzy, niedostatecznie wyszkolonych i uzbrojonych w angielskie karabinki, do których brakowało amunicji. Przy tak ogromnej dysproporcji sił utrzymanie Płońska graniczyło z cudem.
Pierwsze uderzenie bolszewików na Płońsk nastąpiło 16 sierpnia 1920 roku około godziny 19. Od północy i północnego-zachodu, z rejonu miejscowości Ćwiklin i Kluczewo, na miasteczko natarł sowiecki pułk piechoty z 18. Dywizji Strzeleckiej w sile około 700 ludzi. Położenie obrońców stało się krytyczne. Silnie naciskani przez sowiecką piechotę, zaczęli wycofywać się ze swoich stanowisk. Na rogatkach miasta słychać już było gromkie „urra” pewnych zwycięstwa czerwonoarmistów.
Niespodziewana odsiecz
W czasie gdybolszewicywchodzili pomiędzy pierwsze zabudowania Płońska, do miasteczka przybył kłusem z Nowego Miasta 1. Pułk Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego, zaalarmowany przez sztab dywizji. Tu, w niewielkiej uliczce przy płońskim rynku, w aucie oczekiwał na podkomendnych płk Gustaw Orlicz-Dreszer.
Reklama
Major Grobicki tak relacjonował dalszy przebieg wypadków:
1 i 4 szwadron zostały błyskawicznie spieszone i utorowały sobie drogę ku przodowi, a pociągając za sobą piechotę, runęły jak piorun na zaskoczonych bolszewików. Szwadrony 2 i techniczny pozostały w mieście, jako konny odwód.
Gwałtowne przeciwnatarcie przy współudziale silnego ognia k.m. dwóch samochodów pancernych, oraz armatki pułkowej, odrzuciły bolszewików aż za Ćwiklin. Wzięto pewną ilość jeńców i 5 k.m. (…). Straty wynosiły 6 zabitych i rannych.
Mimo pierwszego niepowodzenia nieprzyjaciel nie zrezygnował ze zdobycia Płońska. Zadanie to otrzymała licząca cztery pułki piechoty 12. Brygada Strzelecka ze składu 18. Dywizji Strzeleckiej.
Od następnego dnia rano polscy szwoleżerowie prowadzili patrole rozpoznawcze. Podczas jednego z nich poległ dowódca 4 szwadronu por. Zbigniew Strojnowski. W tym samym czasie 1. Pułk Szwoleżerów otrzymał od mjra Głogowskiego rozkaz wyprowadzenia na północny zachód, w kierunku na Baboszewo, uderzenia wraz z 201. Ochotniczym Pułkiem Szwoleżerów. Kawalerzyści mjra Hanki-Kuleszy mieli działać frontalnie, przez Arcelin wzdłuż drogi Płońsk-Baboszewo, natomiast jeźdźcy mjra Grobickiego na ich prawym skrzydle, obejściem przez miejscowość Jarocin.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Nadzór nad całą akcją sprawował płk Orlicz-Dreszer. Wraz z majorem Głogowskim obserwował on rozwijające się polskie natarcie z pobliskiego wzgórza.
Polska kawaleria w tarapatach
Natarcie rozpoczął o godz. 9.00 17 sierpnia 201. Ochotniczy Pułk Szwoleżerów. Niestety mjr Hanka-Kulesza miał do dyspozycji tylko dwa szwadrony – 1 oraz 2. 3 wykonywał w tym czasie zadania rozpoznawcze, natomiast 4, jako ubezpieczenie zajmował stanowiska w okolicy folwarku Szeromin.
Reklama
Ochotnicy nie zaszli daleko i mimo, że nawet nie nawiązali kontaktu z wrogiem zalegli około 3-4 kilometrów od miasta. W tym czasie od strony Baboszewa na Płońsk maszerowała już nieprzyjacielska piechota. 1. Pułk Szwoleżerów ruszył dopiero około godziny 13.00. Szwadrony 1, 2, 4 oraz szwadron techniczny ominęły skrzydło 201. Pułku i mimo silnego ognia nieprzyjacielskiego zdobyły wieś Jarocin i folwark Dłużniewo. Dalszy ruch oddziału został jednak wstrzymany.
Około 14.00 do akcji włączył się ponownie 201. Ochotniczy Pułk Szwoleżerów. Jego żołnierze spożywali właśnie obiad w Ćwiklinie, gdy obserwator zameldował majorowi Hance-Kuleszy obecność licznych kolumn bolszewickiej piechoty sunącej z Arcelina w kierunku na Płońsk. Dowódca, widząc że jego jednostka nie została jeszcze wykrytam zadecydował odczekać i podpuścić czerwonoarmistów bliżej, a następnie odrzucić ich niespodziewanym kontratakiem.
Spieszeni szwoleżerowie, kryjąc się, zajęli pozycje w przydrożnym rowie ciągnącym się wzdłuż Ćwiklina. Pod wpływem gwałtownego ognia Polaków, natarcie sowieckiej piechoty chwilowo załamało się; czerwoni byli zaskoczeni.
Niestety mjr Hanka-Kulesza miał zbyt małe siły, aby skutecznie kontratakować. Ponadto część jego żołnierzy znalazła się pod ogniem własnej artylerii. Sowieci, widząc słabość Polaków, zaczęli ich oskrzydlać i spychać z zajmowanych pozycji. Szwoleżerowie-ochotnicy znaleźli się w nielichych opałach. Major Stefan Hanka-Kulesza został ranny, zaczęło brakować amunicji.
Reklama
Decydująca szarża
Szwoleżerowie mjra Grobickiego nie byli wcale w lepszej sytuacji. Pułk, naciskany bezustannie przez sowiecką piechotę wspartą silnym ogniem artyleryjskim, walczył praktycznie w okrążeniu. Położenie komplikował brak łączności z dowództwem. Wiedząc o tym, płk Gustaw Orlicz-Dreszer pchnął do mjra Grobickiego gońca z rozkazem wycofania jednostki do Płońska. Grobicki jednak zignorował polecenie przełożonego.
Miał własny plan na bitwę. Rozkazał swoim kawalerzystom oderwać się od wroga i przygotować do szarży.
Pułk uderzył na bolszewików falami. Jako pierwszy na stanowiska nieprzyjacielskiej piechoty, na wzgórzu na północ od Ćwiklina, ruszył 2 szwadron. Tuż za nim, w drugiej fali, galopował 4 szwadron z dowództwem pułku, szwadronem karabinów maszynowych i rannymi. W trzeciej fali podążał 3 szwadron, za nim zaś szwadron techniczny, ubezpieczający tyły całego ugrupowania.
Razem do akcji poszło ledwie 300 jeźdźców. Polakom sprzyjała jednak pewna okoliczność. Wielodniowy upał sprawił, że spod końskich kopyt w powietrze wzbijała się potężna kurzawica, skutecznie maskująca szczupłość sił. Major Jerzy Grobicki wspominał:
Wszystkie fale ruszyły prawie równocześnie, z początku kłusem, potem galopem, oprócz szwadronu technicznego, który ruszył dopiero po przekroczeniu przez pierwszy szwadron linii Jarocin-Szymaki. Przestrzeń do przebycia wynosiła około 2-ch kilometrów. (…)
Szwadrony przejechawszy na wzgórzu pierwszą linię bolszewików skierowaną na północ, znalazłszy się na tyłach nacierającej na wschód masy piechoty, szły już z „Hurra” do szturmu, tratując ją i rąbiąc, znalazłszy się na linii 201 p. szwol. szarża została przeprowadzona aż do drogi Płońsk – Arcelin.
Reklama
Po bitwie
Sytuacja w przeciągu tych kilkunastu minut odmieniła się diametralnie. Sowieci rzucili się w popłochu do ucieczki. Padło około 200 bolszewików. W ręce polskich kawalerzystów dostało się 800 jeńców, 21 karabinów maszynowych i 2 armaty.
Straty własne 1. Pułku Szwoleżerów wyniosły 40 ludzi – rannych i zabitych. Następnego dnia gen. Władysław Sikorski udekorował 5 kawalerzystów, w tym mjra Grobickiego, krzyżami Virtuti Militari. Jednym z odznaczonych był również młodziutki ppor. Kazimierz Mastalerz, przyszły uczestnik tragicznej szarży pod Krojantami z września 1939 roku.
Samobójcza niemal szarża 1. Pułku Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego ocaliła Płońsk od zajęcia przez Armię Czerwoną. Tym samym uchronione zostały tyły 5. Armii gen Sikorskiego, walczącej w tym czasie z powodzeniem z bolszewikami pod Nasielskiem. Warto pamiętać, że to na odcinku obsadzonym przez wojska Sikorskiego toczyły się najcięższe boje bitwy warszawskiej, podczas których udało się zahamować marsz wojsk Tuchaczewskiego.
Gdyby 5. Armia wówczas uległa, uderzenie znad Wieprza nie miałoby aż tak dużego znaczenia i niewykluczone, że historia walk nad Wisłą zakończyłaby się zgoła odmiennym rezultatem.
Reklama
Bibliografia:
- Norman Davies, Orzeł Biały, Czerwona Gwiazda, Znak, Kraków 2006.
- Emil Gruszecki, 3 Pułk Szwoleżerów, Wojskowe Biuro Historyczne, Warszawa 1929.
- Jan Karcz, Wacław Kryński, 1 Pułk Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego, Wojskowe Biuro Historyczne, Warszawa 1931.
- Łukasz Nadolski, Zapomniana szarża – Arcelin 17 VIII 1920 roku, Militaria XX wieku 4(25) 2008.
- Janusz Osica, Andrzej Sowa, Bitwa warszawska 1920. Rok niezwykły, rok zwyczajny, Zysk i S-ka, Poznań 2011.
- Paweł Piotrowski, Walki armii gen. Władysława Sikorskiego na linii Wkry, pod Płońskiem i Nasielskiem w 1920 roku, Wydawnictwo Comandor, Warszawa 2011.
- Władysław Sikorski, Nad Wisłą i Wkrą. Studium z polsko-rosyjskiej wojny 1920 roku, Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Lwów 1928.
- Lech Wyszczelski, Wojna polsko-rosyjska 1919-1920, Bellona, Warszawa 2016.