Obóz zagłady jako miejsce edukacji żydowskich dzieci? Trudno to uwierzyć, ale w Auschwitz-Birkenau rzeczywiście kształcono młodych więźniów. Nie był to jednak w żadnym razie wyraz humanitaryzmu.
Na temat prowizorycznych szkół tworzonych w różnych okresach działalności Auschwitz i w różnych punktach obozu zachowało się sporo informacji. Kształcenie organizowano niezależnie, niekiedy chyba z inicjatywy samych więźniów. Ramy, na jakie pozwalali Niemcy były jednak każdorazowo podobne.
Reklama
Szkoła na strychu
W Auschwitz powstawały tak zwane szkółki murarskie – Mauererschulen. Najlepiej znana jest ta z obozu macierzystego, zachowała się bowiem książka, w której ewidencjonowano jej adeptów.
Celem „placówki”, działającej na strychu bloku numer 7, było przysposabianie do pracy nastolatków trafiających do obozu bez takiego fachu, który mógłby się przydać oprawcom. „Obóz się rozbudowywał i najbardziej potrzebnymi osobami byli murarze” – objaśnia sytuację panującą w 1942 roku Małgorzata J. Hałat z Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Nauczycielami w szkółce zastali inni więźniowie. Zajęcia z matematyki prowadził Jan Mosdorf (numer obozowy 8230), z języka niemieckiego Franciszek Świgost (nr 8628), a z samej budowlanki – między innymi mistrz murarski August Kolodzik (nr 11067).
W bloku numer 7 lekcje stale pobierało od około 150 do nawet 450 osób. Wiadomo o łącznie 974 więźniach, którzy przewinęli się przez szkółkę, w rzeczywistości musiało ich być dużo więcej.
Reklama
Według zachowanych relacji uczniowie mieli od trzynastu do osiemnastu lat. Najwięcej było wśród nich Żydów. Nauczanie obejmowało także ćwiczenia z musztry.
„Naszym zadaniem było budowanie obozu”
Thomas Geeve, więzień Auschwitz-Birkenau i kronikarz Zagłady, tak opisał działalność placówki:
Kilkudziesięciu nieśmiałych młodych chłopców, z trwogą na twarzy wchodzi po schodach na piętro bloku 7. (…) Wiedzieliśmy, że chodzi o to, by zrobić dobre wrażenie. (…) Trochę niepewnie wchodzimy na strych. Stoją tam lub siedzą wokół stert odbitych, wilgotnych cegieł i wiader z zaprawą młodociani więźniowie.
Budują mur, podnoszą ściany, a następnie rozbierają je, czyszczą dokładnie z zaprawy, którą wrzucają na powrót do kubłów. Jakiś fachowiec wprowadza ich w tajniki budowy łuków, inny w sztukę tynkowania. Znajdujemy się w szkółce murarskiej. (…). Naszym zadaniem było budowanie obozu dla kobiet, to jest 20 bloków podobnych do naszych…
Praca polegała głównie na betonowaniu, murowaniu i tynkowaniu. Musieliśmy „wyrobić” dzienną normę. W biegu nosiliśmy worki z cementem. Betoniarka narzucała tempo pracy. Wypadki zdarzały się tak często, że prawie nie zwracaliśmy na nie uwagi.
Reklama
„W dodatku polewał nas zimną wodą”
Inny więzień, Dawid Fiszerung, podkreślał, że warunki w szkole były nie mniej potworne niż w całym obozie.
„Blokowy z bloku 7a był Reichsdeutschem. Którejś nocy kazał nam pozostawać przez wiele godzin w przysiadzie. W dodatku polewał nas zimną wodą. Było zimno. Wielu z nas zabrano potem do szpitala obozowego” – pisał.
„Połowę uczniów zabrano do komory gazowej”
Zachowały się także relacje z innej Mauererschule, działającej nie w głównym obozie, lecz w Brzezince, Birkenau. Straszny koniec tej placówki jej znany dzięki opowieści więźnia Adolfa Weissa. Jak pisał Hermann Langbein w książce People in Auschwitz:
Pewnego dnia kapo zażądał setki ludzi do rozładowania ziemniaków. Przydzielono mu tylu właśnie uczniów szkółki, w tym także Weissa. Kiedy więźniowie powrócili z pracy, ich baraki były w połowie opustoszałe.
Okazało się, że grupie wyższych oficerów SS, prowadzący inspekcję obozu, pokazano także szkółkę.
Najwidoczniej nie byli przekonani o wartości takiej placówki, bo natychmiast po inspekcji połowę uczniów zabrano do komory gazowej i zgładzono. Pozostali nazajutrz otrzymali przydział do pracy.
Bibliografia
- Auschwitz I Maurerschule (szkółka murarska) – wspomnienia, Auschwitz.org.
- Hałat Małgorzata J., Auschwitz I – Maurerschule (szkółka murarska), Auschwitz.org.
- Langbein Hermann, People in Auschwitz, University of North Carolina Press 2004.
***
Tragiczną rzeczywistość wojny, okupacji i obozowego piekła, widzianą oczami dziecka, opisał były więzień Auschwitz Bogdan Bartnikowski w powieści Dni długie jak lata.
Nowa edycja tej poruszającej książki właśnie ukazało się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. Możecie ją kupić na przykład w Empiku.
1 komentarz