Wiosną 1417 roku atmosfera w Polsce była tak gęsta, że dałoby się ją kroić nożem. Władysław Jagiełło w tajemnicy wziął ślub. Według przedstawicieli elit z najgorszą kandydatką z możliwych.
Po dwóch politycznych małżeństwach, w których był bardzo nieszczęśliwy, mniej więcej 56-letni Władysław Jagiełło postanowił zawrzeć związek sprzeczny z jakimikolwiek interesami państwa czy nawet rodziny. Ślub zaproponował swojej wieloletniej przyjaciółce, Elżbiecie z Pilczy.
Reklama
Małopolska arystokratka miała za sobą już trzy małżeństwa, nie należała do rodu dynastycznego, w młodości padła ofiarą porwania i gwałtu, a na dodatek doczekała się gromadki dzieci z wcześniejszego związku. Była też w wieku, który nie dawał nadziei na urodzenie potomstwa władcy. Jagiełło natomiast wciąż nie miał żadnego legalnego syna, lecz tylko jedną córkę z poprzedniego związku, królewnę Jadwigę.
Władysław Jagiełło wiedział jak szokujące zamierza zawrzeć stadło. Dlatego zataił swoje plany nawet przed członkami rady koronnej. Zaprosił garstkę dostojników do ustronnego Sanoka i oznajmił im, że się żeni… na kilka godzin przed faktem. 2 maja 1417 roku Elżbieta z Pilczy została panią Jagiełłową. Ale jeszcze bardzo daleka droga dzieliła ją od korony.
Zły omen
Ślub wyjątkowo się nie udał. Zaraz po uroczystości rozpętała się ulewa, a karoca podstawiona dla Elżbiety ugrzęzła w błocie. Złamało się koło. Wobec ogromnego pośpiechu nikt nie przygotował zastępczego pojazdu, panna młoda nie miała więc innego wyjścia, jak tylko wspinać się do zamku pieszo, wśród wertepów.
Trudno zarzucać fałsz Janowi Długoszowi, który pisał, że Elżbietę wprowadzono do domu męża „w smutku”. Jeśli odbyły się jakiekolwiek zabawy, to bez większego rozmachu i pompy. Goście raczej grzali się przy palenisku, niż oddawali śpiewom, ucztowaniu i radosnym rozmowom.
Reklama
Cisza przed burzą
Król szybko opuścił sanocką rezydencję. W dalszy, zwyczajowy objazd kraju, wyruszył wspólnie z małżonką. Odwiedzali jedna po drugiej mieściny regionu.
Łańcucka historyczka Maria Nitkiewicz wyobrażała sobie, że ludność Rusi Czerwonej podejmowała parę monarszą „gościnnie”. Podobnie sądziła przed laty Anna Klubówna. Jej zdaniem „ogół szlachty”, przynajmniej na ziemiach, gdzie znano Elżbietę, przyjął wieści o ślubie z poddanką „spokojnie”. Nawet jeśli miała rację, to była to tylko cisza przed burzą.
Opozycja tężała, zbierała siły i argumenty. Wreszcie, po niespełna czterech miesiącach, przystąpiła do walnego ataku.
Scysja, jakiej jeszcze nie widziano
W połowie sierpnia śmietanka może nie całego kraju, ale wszystkich południowych i centralnych prowincji królestwa, zjechała do Nowego Miasta Korczyna – wyjątkowo lubianego przez Jagiełłę ośrodka, położonego nad Wisłą, niespełna czterdzieści kilometrów na północ od Tarnowa.
W ciągu całego swojego panowania król odwiedził Korczyn aż osiemdziesiąt trzy razy. Wizyty z lata 1417 roku na pewno jednak nie wspominał ciepło.
Tym razem przeciwnicy mezaliansu nie dali się uciszyć ani ugłaskać, jak podczas pospiesznych, czysto pozorowanych konsultacji przeprowadzonych przed ślubem 2 maja.
Kanclerz, podkanclerzy, wojewodowie i kasztelanowie bez pardonu natarli na suwerena. Żądali odpędzenia Elżbiety i odwołania godów. Do podobnej scysji na polskich szczytach władzy nie doszło od całych dekad. A może nawet porównywalnego przypadku nie było jeszcze nigdy.
Osaczony król wprost zagroził abdykacją. I wiadomo o tym nie od bałamutnego Długosza, lecz ze współczesnego wydarzeniom krzyżackiego raportu.
Reklama
Pozwólcie mi wrócić do domu
Jagiełło ogłosił, że jest gotów zwolnić polski tron i przekazać go dziewięcioletniej córce, dla której panowie królestwa będą mogli swobodnie i bez jakichkolwiek interwencji z jego strony wybrać małżonka – a tym samym też swego nowego monarchę. Dla siebie prosił tylko, by mógł wraz z żoną spokojnie wyjechać na Litwę.
Niespodziewana odpowiedź zbiła dostojników z tropu. Pragnęli zapędzić monarchę w kozi róg, nawet go poniżyć i przymusić do swej woli. Ale nikt nie myślał o odbieraniu Jagielle korony i rozbijaniu unii polsko-litewskiej. Możnowładcy cofnęli się.
Duchowy kazirodca
Zjazd rozwiązano, lecz ataki w żadnym razie nie ustały. Jako że król nie chciał dobrowolnie przyznać się do błędu, sięgnięto po argumenty prawne, po to by dowieść, że ślub, choć się odbył, to nie miał żadnej mocy.
Ofensywę kontynuowali polscy duchowni. Ze sfer kościelnych, być może wprost z otoczenia szczególnie przeciwnego związkowi kanclerza i jednocześnie biskupa krakowskiego Wojciecha Jastrzębca, wyszedł zarzut wyjątkowo hańbiący.
Reklama
Króla oskarżono o kazirodztwo. Nowa władczyni była córką Jadwigi z Pilczy, a więc kobiety, która oficjalnie poręczyła fakt nawrócenia Jagiełły w 1386 roku. Tym samym Elżbietę uważano za duchową siostrę monarchy. I była to więź uznawana za ważniejszą od pokrewieństwa krwi.
Bardzo się zafrasowali
Jest faktem, że Jagiełło zignorował przeszkody piętrzące się na gruncie prawa kanonicznego. Zapewne z uwagi na pośpiech i chęć zachowania sprawy jak najdłużej w tajemnicy nie postarał się z wyprzedzeniem o konieczną dyspensę. Zemściło się to na nim i na małżonce.
Obrzydliwy grzech, którego ponoć dopuściło się „rodzeństwo”, był dokładnie takim argumentem, jakiego potrzebowali przeciwnicy monarchy. Zgrabnie tłumaczył, dlaczego Bóg gniewał się na króla i w dniu ślubu zesłał nieprzychylne znaki.
Trudno było z powagą twierdzić, że Stworzyciel srożył się na samo naruszenie dynastycznych obyczajów albo że zasnuł niebo chmurami, bo nie podobało mu się stadło z kobietą niezdolną urodzić następcy tronu. W wyobrażeniach późnego średniowiecza jak najbardziej mieściła się natomiast jawna reakcja sił niebiańskich na złamanie kanonów. Zwłaszcza tych regulujących sferę seksualną.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Oskarżenie, tak skuteczne na arenie wewnętrznej, mogło też mocno zaszkodzić renomie króla i Polski w Europie. Tym jednak rozgorączkowani opozycjoniści nie zaprzątali sobie głów. Zarzut, jak należało oczekiwać, zaraz podchwycili i roznieśli Krzyżacy. Powtórzyli go na właśnie trwającym wielkim soborze w Konstancji, „czym się posłowie polscy bardzo zafrasowali”.
Przeczytaj też o pierwszym liście Jagiełły spod Grunwaldu. Co napisał do żony po zwycięskiej bitwie?
Fascynujące losy następczyń królowej Jadwigi
Bibliografia
- Duczmal M., Elżbieta z Pilczy [w:] tejże, Jagiellonowie. Leksykon biograficzny, Kraków 1996.
- Gąsiorowski A., Itinerarium króla Władysława Jagiełły 1386–1434, Warszawa 2015.
- Jana Długosza Roczniki czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. 11: 1413–1430, Warszawa 2009.
- Kantecki K., Elżbieta, trzecia żona Jagiełły. Opowiadanie historyczne, Lwów 1874.
- Nitkiewicz M.R., Królowa Elżbieta z Pilczy i Łańcuta, trzecia żona Władysława Jagiełły, Łańcut 2003.
- Prochaska A., Długosz o Elżbiecie, trzeciej żonie Jagiełły, Lwów 1876.
- Rutkowska G., Itineraria żon króla Władysława Jagiełły, „Roczniki Historyczne”, 54: 1998.