To była psychoza trawiąca całe społeczeństwo. Dziennikarze, kryminolodzy, psychiatrzy. Z każdej strony podnosiły się głosy, że wszystkie kobiety są śmiertelnie niebezpieczne. I że w każdej Polsce drzemie tendencja do zbrodni.
Kobiety zawsze popełniały przestępstwa i przedwojenne Polki nie stanowiły w tej materii żadnego wyjątku.
Reklama
Według Rocznika Statystyki Rzeczypospolitej Polskiej w 1922 roku około 20% osób skazanych przez sądy stanowiły kobiety. W roku 1925 wciąż było to 20%, a w 1938 niewiele mniej, bo 17%. Obiektywnie rzecz biorąc, nic się nie zmieniało. Społeczeństwa nie mają jednak w zwyczaju kierować się obiektywnymi przesłankami.
Chorobliwa fascynacja
W latach dwudziestych XX wieku kobiece zbrodnie czy nawet występki pomijano w Polsce wstydliwym milczeniem. Nie pisano o nich, nie mówiono. Za wszelką cenę udawano, że nie istnieją. Nawet gdy dochodziło do przestępstw na ogromną skalę i o wyjątkowo odrażających szczegółach, szybko znikały one ze szpalt gazet.
W latach trzydziestych sytuacja odwróciła się o 180 stopni. Teraz to właśnie kobiety – morderczynie, malwersantki, aferzystki – znalazły się w samym centrum uwagi wiecznie rozgorączkowanej prasy brukowej.
Dziennikarz Edmund Żurek stwierdził, że niezwykle głośnemu procesowi Rity Gorgonowej z 1932 roku towarzyszyła „zbiorowa psychoza”. W rzeczywistości ta psychoza – a przynajmniej chorobliwa fascynacja – objęła każdą kobietę, która sięgnęła po truciznę, rewolwer lub list szantażowy dla osiągnięcia swoich celów.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Zapomniana plaga międzywojnia. Ten obrzydliwy zwyczaj dzisiaj też znalazłby zwolennikówZwyczajny dzień w polskiej prasie
W jednym tylko, przykładowym dniu, 27 listopada 1932 roku, gazety ekscytowały się przynajmniej tuzinem kobiecych spraw przestępczych.
We Lwowie w ręce policji wpadła czternastoletnia córka bogatego kamienicznika, która dla zabawy założyła jedną z najlepiej zorganizowanych szajek kieszonkowców w mieście. W Częstochowie aresztowano kioskarkę podejrzewaną o zdefraudowanie bajońskich sum.
Reklama
W Warszawie siedemdziesięciotrzyletni emerytowany aptekarz oskarżył swoją ponad dziesięć lat młodszą żonę o kradzież klejnotów wartych kilkadziesiąt tysięcy złotych. Przed stołecznym sądem zakończył się też proces niejakiej Deręgowskiej o zabójstwo męża pod wpływem silnego wzruszenia.
W niemieckim Darmstadt natomiast – o czym ze swadą pisała prasa krakowska – pewna kobieta zaprowadziła męża do stodoły i powiesiła go na belce sufitowej. Podobno tylko dlatego, że jej się sprzykrzył.
Jednocześnie 27 listopada był dniem, w którym prasa doniosła o sensacyjnej podróży Rity Gorgonowej ze Lwowa do Krakowa, w związku z jej procesem apelacyjnym.
Nie licząc owego wydarzenia, mroźny jesienny dzień niewiele się różnił od wszystkich innych w roku. Na przestrzeni tygodni i miesięcy czasopisma donosiły o tysiącach innych (prawdziwych lub wyimaginowanych) kobiecych przestępstw, niewybrednie relacjonując wszystkie te sprawy tylko z uwagi na płeć sprawców.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
„Jakże łatwo wpaść w szpony uwodzicielki”
Jeśli prasie czegoś jeszcze brakowało, to dobrej teorii, pozwalającej uzasadnić nową obsesję przed społeczeństwem.
Dziennikarze z fascynacją zaczęli wsłuchiwać się w poglądy Freuda oraz jego mniej lub bardziej nieudolnych naśladowców. Dogmatem na łamach wszelkiej maści „Kurierów”, „Głosów” i „Dzienników” stało się przekonanie, że sama psychika predestynuje kobiety do zbrodni.
Reklama
Oczywiście nie każda kobieta poddaje się swoim wrodzonym impulsom. Każda jednak ma potencjał, by bez wysiłku i niemal z dnia na dzień przeistoczyć się w diaboliczną femme fatale.
„Jakże łatwo wpaść w szpony przewrotnej uwodzicielki, kuszącej zewnętrznym wdziękiem i pozorem naiwności!” – przestrzegali młodych, narażonych na śmiertelne niebezpieczeństwo czytelników redaktorzy „Ostatnich Wiadomości Krakowskich”.
„Kobiety są na ogół bardziej konsekwentne w przeprowadzaniu swoich celów niż mężczyźni, obojętne czy chodzi o złe, czy dobre cele” – dopowiadał publicysta magazynu „Tajny Detektyw”.
„Korzeniami tkwi w sferze płciowej”
Czasopisma na całe szpalty rozpisywały się o emocjonalnym podłożu zbrodni, ale też o płaszczyźnie, która jeszcze do niedawna stanowiła temat tabu: seksie.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Inicjacja seksualna w II RP. Przerażające liczby sprzed stuleciaNa początku lat trzydziestych międzynarodowym bestsellerem stała się chociażby praca Ericha Wulffena Przestępstwa płciowe kobiety. „Sędziowie, prokuratorzy i obrońcy szukają i znajdują w seksuologji nowe horyzonty” – wyjaśniał autor. – „Okazuje się, że wiele pozornie zwykłych przestępstw [kobiecych], jak kradzież, zniszczenie i uszkodzenie rzeczy, a nawet zabójstwo, w szczególności otrucie – korzeniami swymi tkwi w sferze płciowej!”
Według pracy Wulffena seks pozwalał wyjaśnić z góry przynajmniej połowę kobiecej przestępczości.
Reklama
Także inni specjaliści od kryminologii, zwykle powściągliwi do granic możliwości w swoich osądach, uciekali się do daleko idących uproszczeń, kiedy tylko na horyzoncie pojawiał się temat płci pięknej.
Długo dojrzewają do zbrodni
Na przykład „Gazeta Sądowa Warszawska” stworzyła w roku 1934 całościowy profil współczesnych morderczyń. Doktor Leon Radzinowicz wyjaśniał na łamach periodyku, w oparciu o niemieckie dane statystyczne, że kobiety sądzone za odebranie życia w niczym nie przypominają mężczyzn znajdujących się w tej samej sytuacji.
Mężczyźni zabijają z reguły w młodym wieku, jako kawalerowie. Małżeństwo wpływa kojąco na ich temperament i zbrodnie dokonywane przez ludzi żonatych należą do absolutnej rzadkości.
Kobiety, dla porównania, dojrzewają do zbrodni znacznie dłużej. Mordują w średnim wieku, niemal zawsze już jako mężatki. Jeśli wzięcie ślubu ma wpływ na ich zbrodnicze ciągoty, to jest to wpływ tylko i wyłącznie negatywny.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Czy nasze prababki używały podpasek? Kobieca higiena w przedwojennej PolsceMężczyźni są przewidywalni w swych działaniach. Od drobnych wykroczeń przechodzą do przestępstw, a wreszcie – do prawdziwych zbrodni. Kobiety tymczasem potrafią perfekcyjnie ukrywać swoje prawdziwe oblicze.
Ponad 80% morderczyń nigdy nie było karanych. Nikt, łącznie z ofiarą, nawet nie podejrzewał, że mogą być zdolne do popełnienia zbrodni. Odwrotnie rzecz się ma z narzędziem zbrodni i w tej materii to kobiety są do bólu przewidywalne.
Reklama
Mężczyźni wybierają broń najskuteczniejszą, najłatwiejszą do zdobycia lub po prostu przypadkową. Kobiety mają jasne preferencje – jeśli tylko mogą, uciekają się do trucicielstwa.
Wielka zbrodnia… feminizmu
Tego typu naukowe i pseudonaukowe publikacje skutecznie podsycały strach przed kobiecą przestępczością. Groza nie mogła jednak bazować wyłącznie na przeświadczeniu, że kobiety z samej swojej natury zawsze miały i mają tendencje do zbrodni.
Tak jak każdy kryminał wymaga zagadki, tak samo każdy horror potrzebuje ponadnaturalnego, niespodziewanego zła, które zniszczyło ustalony porządek rzeczy. Dla dziennikarzy zafascynowanych zbrodniarkami tym złem stał się… feminizm.
Magazyn „Tajny Detektyw” wyjaśniał w numerze z 19 czerwca 1932 roku, że kobiety jednak nie zawsze rwały się do zbrodni. Może i czaiła się ona głęboko w ich umysłach, ale warunki życia i budowa ciała przez długie wieki chroniły niewiasty przed niegodziwymi impulsami.
Bierność natury kobiecej, mniejsza siła fizyczna, brak odwagi, większa nieśmiałość i mniejsza przedsiębiorczość, z powodu ich trybu życia, przeważnie domowego, i niebrania tak czynnego udziału w walce o byt jak mężczyzna – wszystko to decyduje z góry o tym, że kobieta popełnia mniej przestępstw niż mężczyzna.
Wyemancypowane zbrodniarki?
Miesięcznik przekonywał, że dopiero na skutek emancypacji skala kobiecej przestępczości zaczęła rosnąć w zastraszającym tempie.
Reklama
Podał przykłady z zagranicy, ale też najnowsze dane z Polski. Wszystkie wyselekcjonowane tak, by czytelnik nie mógł mieć wątpliwości, że w parze z nowoczesnością, wolnomyślicielstwem i równouprawnieniem idzie (a nawet musi iść!) kobieca zbrodnia.
Przeczytaj również o co dokładnie chodziło w sprawie Rity Gorgonowej?
***
Fascynującemu tematowi kobiecej przestępczości – a zwłaszcza jej postrzegania – poświęciłem parę lat temu całą książę. Upadłe damy II Rzeczpospolitej (Znak 2013) możesz kupić na przykład w Empiku.
Bibliografia
Dane statystyczne: Rocznik Statystyki Rzeczypospolitej Polskiej 1923, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1924; Rocznik Statystyki Rzeczypospolitej Polskiej 1930, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1930; Mały Rocznik Statystyczny 1939, Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1939.
Prasa codzienna z lat 30.: „Gazeta Lwowska”, „Ilustrowany Kuryer Codzienny”, „Nowy Dziennik”, „Ostatnie Wiadomości Krakowskie”, „Słowo Polskie”,
- Matecki B., Prawo karne a seksuologja, „Gazeta Sądowa Warszawska”, 8 grudnia 1930.
- Płeć a przestępczość, „Tajny Detektyw”, 19 czerwca 1932.
- Radzinowicz L., Morderstwo w świetle danych statystycznych, „Gazeta Sądowa Warszawska”, 24 grudnia 1934.
- Smutny finał zalotów, „Tajny Detektyw”, 11 lutego 1934.